Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2013

To nie ja...

Obraz
... to Norwid. I sytuacja zgoła odmienna... Do bez-tęsknoty i do bez-myślenia, Do tych, co mają tak za tak - nie za nie , Bez światło-cienia... Tęskno mi, Panie... C.K Norwid Źródło zdjęcia w sieci: http://alime.pinger.pl/a/2012/1/10/

Szampan

Obraz
Najlepszym przykładem że logika nie jest moją dobra stroną jest 12 strona w indeksie. Jak byk tam stoi trója z minusem wielkim na pół rubryki. Jedna jedyna na cały pięcioletni cykl nauczania. Indeksu Osobistej nie widziałam więc jedynie mogę domniemywać, że nie była lepsza. Przynajmniej w kwestii logiki. Co innego taka na ten przykład filozofia. Filozofować to ona umie... - Co robisz? - zapytała wpadając z tak zwanego nienacka ( nie mylić z żoną znanego Zbigniewa). - Myślę - odpowiedziałam z ledwie widoczną nutą poirytowania. Bo nie lubię jak ktoś mi przerywa brutalnie. - Aha - skwitowała swoim ulubionym, śmiem twierdzić słówkiem i zakręciwszy pirueta w celu wyeksponowania zwiewnej, jak sądzę funkiel nówki nieśmiganej kiecki, rozsiadła się w fotelu za nic mając moją irytację - A to boli? - Boli? Co? - No to myślenie... przecież.

Sabotaż?

Obraz
A może tylko złośliwość przedmiotów martwych?  W każdym razie wyjaśniam co następuje; Miał być post ale maszyna się zbuntowała. No to ja też. Maszynę sruuuuuuuuuuu! Wyłączyłam. A ona podstępnie, wzięła i opublikowała nic. Tym samym zadała kłam twierdzeniu jakoby była przedmiotem martwym... Mam się bać? W związku z powyższym, z aurą, katarem, grzybkami czekającymi na zalewę, aronią w sokowniku, synkiem domagającym się utulenia, wypracowaniem z polaka do sprawdzenia i psem, któremu podejrzanie pożółkły oczy odmeldowuję się! A post którego nie ma będzie... jutro;) Źródło zdjęcia w sieci: http://www.inbajt.pl/

Kiełbaska

Obraz
...czyli sposób na niejadka pod tytułem " Dziecko może jeść ręką, nogą, nie ważne,  byleby jadło";)                                                              

Marchewka....czyli sezon w pełni

Obraz
.... zdarzyło się dni temu kilka...dziesiąt;) Market którego reklamować nie będę jest oddalony jakieś 10 minut drogi od mojego domu. Spacerkiem. Autem droga zajmuje niespełna 2 minuty. W warunkach rzecz jasna normalnych. Sezon to, że się tak wyrażę insza inszość. Ta sama inszość dotyczy wspomnianego wcześniej marketu... Gość w dom niezapowiedziany, Zołza do sklepu. W te pędy! Czas naglił zatem autem. Szczęściem jeszcze marketów w niedziele władza miłościwie nam panująca nie pozamykała. Potrwało ... zanim wydostałam się ze swojej uliczki. Turyści mimo aury niezbyt sprzyjającej szeroką falą sunęli ku nadmorskim kurortom. W końcu się udało! Teraz tylko znaleźć miejsce na zapchanym parkingu i można ruszyć między regały. Koszyk, mimo tłumów  szwendających się zapełniłam szybko (wszak czas... wiadomo). Ustawiłam się więc w kolejce do kasy. Jednej z trzech! Fiu - fiu! Zwykle jest czynna jedna. To śmiało wystarcza. Sezon rządzi się jednak innymi prawami. Market zatrudnia nawet pracownikó

Do pionu!

Obraz
... z poziomu. - Wstaaaaaaaawaaaaaaj! - ryknął Puchatek. Bynajmniej nie pluszowo. Aż dziw, że z jego jakby nie patrzeć szmacianego gardła wydobył się dźwięk mogący śmiało konkurować z syreną alarmową. Taką groźną, poprzedzającą nalot bombowy. Szkoda, że nikt nie nadał wcześniej komunikatu - "Uwaga, uwaga, nadchodzi..." Może szok byłby mniejszy.     Oczywiście, że wstałam.Szybko, bez marudzenia i na dodatek na baczność. Dopiero kiedy zmieniłam postawe na zasadniczą dotarła do mnie absurdalność sytuacji. Oto ja, kobieta powiedzmy dojrzała mam się na baczności przed gałgankowym zwierzakiem. - No... wstałam. I co? - zapytałam niepewnie. - Wszystko! - Kubuś najwyraźniej nie miał zamiaru odpuścić. - W tej chwili marsz pod prysznic! Zamiast paszczą odpowiedziałam miną. Zdziwioną. - Bez dyskusji mi tu... To znaczy bez min! Marsz do łazienki! I zmyj z siebie to świństwo! - Puchatek kontynuował z miną równie wściekłą co zdecydowaną. Nieznoszącą sprzeciwu.