Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2011

Deszcz

Obraz
Jak podaje nie tylko lokalna agencja informacyjna; na całej połaci deszcz. Na rolnika na zagrodzie... deszcz. Nawet psu na kudłate karczycho pada... deszcz. Prognoza na najbliższe dni: deszcz. I tak ma być aż do czwartku. Tyle, że niewiadomo którego. W związku z powyższym uprasza sie o nie branie na serio absurdalnych zachowań co poniektórych mieszkańców Wsi Nadmorskiej. jest szansa, że wraz pojawieniem się słońca Zołzie upierzenie powróci do stanu sprzed okresu intensywnej głupawki. Oraz że zaprzestanie myślenia o powiększeniu niektórych obszarów celem zwiększenia sztucznej inteligencji. Wszak nie od dziś wiadomo, że w czasie deszczu Zołzy się nudzą....;)

Deklinacja

Obraz
Nieznajomość prawa nie zwalnia z konieczności jego przestrzegania. Podobnie z gramatyką. A było to tak... Do Michała, powszechnie znanego Rusinka pewnego niekoniecznie pięknego dnia (wszak lato nas nie rozpieszcza) zadzwoniła pani lub panienka reprezentująca instytucję finansową. Po którymś tam dzwonku, kiedy już wspomniany Michał R. ocknął się z zamyślenia i odebrał telefon, w słuchawce zaświergotał starannie wymodulowany i dobrze w technikach telemarketingu wyćwiczony głos; - Dzień dobry - rzekła kobieta stanu cywilnego nieznanego - Czy mogę rozmawiać z panem Michałem Rusinek?

Zaczęło się od kółka (3)

Obraz
Wysłużona holenderka, którą poprzedni właściciele oddali na emeryturę, solidnie dostała w kość.  Przez kilka lat trwania budowy robiła za dom. Nie tylko dla nas, ale dla wszystkich którzy poczuli nagłą chęć żeby nas odwiedzić. A trochę tych ludzi było; rodzina dalsza i bliższa, znajomi, znajomi naszych znajomych. Pomieszkiwali w niej też robotnicy tyrający w pocie czoła przy budowie. To były czasy! Ledwie skończyłam zmywać po śniadaniu już musiałam zabierać się za przygotowywanie obiadu. A potem kolacja i znowu stosy garów do mycia.

Łańcuszek

Obraz
Jeśli gdzieś kiedyś zobaczycie lewitujące w pozycji pionowej rozczochrane  kilkadziesiąt kilogramów żywej wagi to z dużym prawdopodobieństwem będę to właśnie ja. Po pierwsze za przyczyną Iw . Po drugie Iva się wzięła i przyczyniła. Anabell była po trzecia. Kolejną cegiełkę dołożyła Anovi . A Zgaga jak to ona przypieczętowała. I to jak! Skutek jest taki, że lewituję. I że czuję się bardzo mocno rozpieszczona. Jak mnie ktoś szybko na ziemię nie sprowadzi to wpadnę w samozachwyt. Oczywiście wszystkim wymienionym powyżej paniom serdecznie dziękuję i... w odpowiedzi na łańcuszkowo-blogową zabawę niniejszym informuje, że starym zwyczajem, wychodząc z założenia, że zasady są po to żeby je łamać, nie mam zamiaru ich stosować i... wybieram  autorów WSZYSTKICH blogów które odwiedzam. Bo ja moi drodzy, tak już mam (wada genetyczna czy ki czort?) ale byle czego nie czytam. A co do drugiej części zabawy, czyli ujawnieniu siedmiu tajemnic z własnego życiorysu, o których nikt nie wie to...

Lodówka

Obraz
Zofia Cylupa z Cybulina przede wszystkim lubi mieć. Mimo wszystko lubi też być. Głównie  w centrum zainteresowania. Jeśli zaś chodzi o mieć to najlepiej wszystko. Jeszcze lepiej jak w skład jej majątku trwałego wchodzą przedmioty lepsze, a w ostateczności takiego samego sortu co ma sąsiad, koleżanka z pracy albo  nie przymierzając ja. Przyszła z samego rana. No może trochę później, gdzieś tak mniej więcej w okolicach drugiej kawy. I już od progu poznać było, że coś ją dręczy. Być może również męczy, ale to akurat było mniej widoczne. Zocha jednakowoż należy do takiego podgatunku homo który dopiero jak już ledwie co sapiens to się przyzna  o co chodzi i z czym ma problem doprowadzając tym samym przedstawicieli innych sapiensów do szału. - Kawy? - zapytałam retorycznie i nie czekając na odpowiedź postawiłam na tacy drugą filiżankę. Odpowiedź jednak, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu padła. Na dodatek nie taka jakiej się byłam spodziewała.

Para mieszana (28)

Obraz
Kawiarenka była jak ze starej piosenki; do zaszeptania. Klimatycznie urządzone wnętrze od progu wprawiało w dobry nastrój. Zaledwie kilka stolików ciasno upchniętych w niezbyt dużym pomieszczeniu. A każdy  inny; owalny, okrągły, kwadratowy, niziutka ława i wysoki, lakierowany stoliczek na jednej elegancko rzeźbionej nóżce. Stolikom towarzyszyły miękkie, wyściełane pluszem i adamaszkiem krzesła, fotele bądź ciężkie aczkolwiek niezwykle wygodne kanapy. Ewa, prawem gospodyni i stałego bywalca  pewnie szła przed siebie. Doskonale wiedziała , że w rogu , za fantazyjnie wygiętym, stylowym wieszakiem ukryty jest stolik. Zwykle był wolny. Tym razem też.

Recepta

Obraz
"Mieć czy być?" Najlepiej i jedno i drugie. Jedyne czego nie warto mieć to długów, much w nosie i kompleksów... A propos kompleksów. Byłam na plaży. Wiem, to nie grzech. A wstydzić też się nie ma czego, nawet jeśli to już trzeci raz w to lato się poświęciłam. A na plaży jak wszystkim dobrze wiadomo "słońce praży”. W celu usmażenia się na kolor brązowy ewentualnie czerwony, należy się rozebrać. Nie! Nie do rosołu. Do bikini i kąpielówek wystarczy. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Czyli do kompleksów. A raczej ich braku. Kompleksy doskonale na co dzień ukryte tekstyliami, na plaży widoczne są aż nadto i to gołym okiem. Drogie panie, Drodzy panowie też (chociaż w mniejszym stopniu) – plaża jest doskonałym miejscem, żeby się kompleksów pozbyć. Wszystkich! Hurtowo! I oby bezpowrotnie.

Wykrywacz

Obraz
Biedroneczko, leć do nieba! Przynieś mi; takie coś z takim czymś bez takiego czegoś co pomoże mi identyfikować element niepożądany... Wzorem targowisk najprzedniejszych, internetowe portale aukcyjne oferują niemal wszystko. Za sprawą jednego kliknięcia można kupić mydło, powidło i maść na szczury. Niemal, podobnie jak prawie czyni jednak różnicę. I to zasadniczą. Głównie dlatego, że pragnienie przemożne niejakiego Anatola z nazwiska Ulmana nie może być zrealizowane. Marzy albowiem, wspomniany Anatol (sprawdziłam, nie nosi kapelusza) o nabyciu wykrywacza pierogów. Spacerowałby sobie ulicami miast, wiejskimi drogami, bezdrożami również i wykrywał.

Zaczęło się od kółka (2)

Obraz
- No to kiedy zaczynamy? - zapytał taki jeden nazwijmy go Znajomym, który przybył bynajmniej nie z wizytą kurtuazyjną, i nie przejazdem ale po prostu w celu jak najbardziej rekreacyjnym. - Co? - odpowiedzieliśmy pytaniem na pytanie. O dziwo zgodnie. Znajomy wzruszył ramionami jak przystało na  beztroskiego luzaka, którym niewątpliwie był, jest i takowym pozostanie na wieki wieków, odstawił kubeczek z , a raczej po kawie i popatrzył jak na ufoludków. - No budowę - powiedział całkiem serio. Równie  na serio oczekiwał odpowiedzi - Mam trochę urlopu, mogę pomóc - dodał ofiarnie. - Dzięki stary - ozwało się Książątko i podrapało w łysinkę (delikatną) - Problem w tym, że my nie mamy zamiaru niczego budować.

Moi drodzy...

Obraz
. .. Blogerianie! Zaprawdę powiadam Wam, sezon na ogórki trwa. I trwać będzie jeszcze kilka ładnych (mam nadzieję) tygodni. Niechże Was więc nie dziwi, że Grafomance padło na mózg i że się problemem niemuzykalnych ogórków zajęła. I nęka Mistrza pytaniem odwiecznym - Dlaczego ogórek nie śpiewa? PeeS. Więcej rzecz jasna na Allarte:)

Zaczęło sie od kółka...

Obraz
... czyli nie miała baba kłopotu i wybudowała sobie dom. Żeby było śmieszniej nad morzem.... Zaczęło się niewinnie. Książę małżonek wrócił z pracy i powiedział jakby od niechcenia; - Iksińscy kupili działkę. - Aha - mruknęłam gdzieś między kolejnym  kęsem kotleta, a surówką. Temat wydawał być się zakończonym. Z tym, że nie do końca. Gdzieś to w nas tkwiło. Przewijało się w rozmowach.niby bez podtekstu, a jednak; - Głupie nie? - zagadałam inteligentnie. Oczyma wyobraźni widziałam Iksińską pochyloną nad grządkami ogórków, albo innych warzywek i aż wzdrygnęłam się na samą myśl.

Lekarstwo na wnerwa

Obraz
Zdarzyło się wczoraj. Byłam zła. Wnerwiona, wkurzona, wku…a!  A wszystko to jeszcze podniesione do potęgi „entej”,  przepuszczone przez pierwiastki, logarytmy i co tam jeszcze królowa nauk oferuje i pomnożone na koniec  przez tysiąc pięćset sto dziewięćset! W intencji tej złości  zniszczyłam mój ulubiony kubek do kawy, co oczywiście wprawiło mnie w stan jeszcze większej złości. Poleciał również pucharek do lodów zostawiony wczoraj w miejscu nieodpowiednim. W związku z powyższym gromy poleciały też na małoletnich. Ubrali się grzecznie i z wrodzoną (po mamie) intuicją udali się na z góry upatrzone, bezpieczne pozycje na podwórku. Byle by dalej od fukającej i rozwścieczonej rodzicielki. Tak już mam,  że jedyne co mi pozwala rozładować gigantyczną złość to robota z gruntu upierdliwa. Na ten przykład  gotowanie … Musi byś jednak długie i żmudne. Nie wystarczy, że jakiej zupiny nastawie albo kotletów nasmażę. O nie! Lekarstwo na wnerwa giganta; pielmienów narobić…. Jak nie pomoże na złość,

Sezon

Obraz
Spragniony i świeżo poślubiona przybyli w towarzystwie skowronków względnie innych ptasząt wesołych. Rozsiedli się na tarasie , popijali miętową wodę i robili dobra minę do jeszcze lepszej gry. - Ech! Tu się oddycha - Nadworny mniej lub bardziej świadomie zacytował Kramera z Vabanku. Dalsza konwersacja nie miała sensu. Nie dlatego że nikt nie miał nic do powiedzenia. Powodem było raczej totalne niechciejstwo i swoiste trójstronne porozumienie, że lepiej nie mówić nic niż gadać o niczym. Milczeliśmy zgodnie uznając jednocześnie wyższość słuchania bąków złośników huczących basem w pobliskim ogródku kwiatowym nad bajdurzeniem. A poza tym to od poruszania zbyt ciężkich tematów można się spocić. A tego to byśmy sobie akurat nie życzyli.