Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2017

Przytulaski

Obraz
Tak niewiele, a jednocześnie tak dużo... Przytulajmy się. Czasami to jedno co możemy zrobić:) Przytulam zatem Was Drodzy  Czytacze! Z konieczności symbolino-wirtualnie;) Jeśli ktoś jeszcze się nie zorientował to dziś jest Światowy Dzień Przytulania! Ja o tym wiem od wczoraj. I już wczoraj zaczęłam. A tak naprawdę to u mnie dzień przytulania jest codziennie. Za zupełną darmochę, nieoczekując niczego w zamian (no może trochę przytulania;) ściskam i do serca przytulam  męża, dzieci, zwierzęta moje domowe  i  każdego kto tego potrzebuje:) A ponieważ pracuję z młodzieżą tak zwaną trudną, która tylko na zewnątrz gra silną i absolutnie niezależną mam kogo przytulać... Często, no na przykład dzisiaj, jestem niemal wrakiem. I sama potrzebuję porządnego przytulasa. Na wypadek gdybym się miała rozpaść na kawałki pod wpływem ludzkich nieszczęść ukrytych w młodych ludziach pod płaszczykiem arogancji, tumiwisizmu i totalnego braku perspektyw. Wiecie jak straszny jest brak perspektyw?

Gość w dom

Obraz
    Był jeden z tych dni kiedy to miałam do zrobienia więcej niż zawsze, a nie chciało mi się bardziej niż zwykle. Na szczęście nie były to rzeczy niecierpiące zwłoki. Prasowanie można zrobić kiedykolwiek, na obiad zamiast pierogów mogą być przecież pyzy z marketu, a naczynia zmyje zmywarka zwana w w kręgach zbliżonych do domowych Bosią. Siedziałam zatem na kanapie i nie malowałam paznokci. Ku wielkiej uciesze psa i kota. Jeden zwierz siedział po lewicy, a drugi wręcz przeciwnie. Ja stanowiłam centrum. Ściślej; Centrum Domowego  Dopieszczania  Zwierzyny Domowej. Oba darmozjady kudłate skwapliwie korzystały, że nie maluję i że mam wolne. Ręce. Umysł zresztą też nie skalał się  żadną głębszą myślą.

Gorzko

Obraz
No to tak...  Dzisiaj jest Dzień  Ciastek z Gorzką Czekoladą . W sumie przyjemność płynąca z takiego dnia jest niebagatelna. A jednak... Z góry zakładam, że wyżej wymienione ciastka należy jeść, a nie się im przyglądać. To by był oczywisty bezsens. Zatem najpierw upiekę, a potem zjem całą górę. Najwyżej dostanę jakiejś niestrawności czy coś. Przecież gorzej być nie może. Przynajmniej w kwestii spraw związanych z pracą.  Zjem te ciastka na przekór. W odwecie za to co się w Mieście Nadmorskim wyprawia w związku z deformą oświaty. Może uda mi się złagodzić skutki wczorajszego zamieszania wokół szkół. Może jakoś osłodzę sobie gorycz rozczarowania. Rozczarowania ludźmi. Po raz kolejny boleśnie przekonałam się, że człowiek człowiekowi wilkiem... Bo wilki z ludzi wyłażą w najmniej oczekiwanych momentach. Wilki są w każdym. We mnie też. Z reguły trzymam je na uwięzi i nie pozwalam choćby na warknięcie, nie mówiąc o szczerzeniu kłów. No ale to ja... Może ciasta z czekoladą (to nic że z gorz

Jesteście super!

Obraz
Korzystając z okazji, że jestem na żywo w internecie i że dziś   Dzień Mówienia Komplementów chciałam Wam powiedzieć/napisać, że Jesteście SUPER ! Wszyscy!  Bardzo Was, drogie Blogoludki cenię, lubię i w ogóle i w szczególe i tak dalej, i pod każdem innem względem;) I jeszcze trochę prywaty. Chciałam z okazji jak wyżej wspomnieć o nauczycielu mojej córki, z którym dziś miałam przyjemność... porozmawiać. Panie Matematyku! Fajny z pana Facet! Miło było, nie powiem, ale mam nadzieje, że już więcej nie będę musiała, przynajmniej z takiej okazji z panem rozmawiać. W innych przypadkach jak najbardziej;D A teraz to ja się muszę napić. Bo nie zdzierżę! "Wino w lodówce się chłodzi...";) źródło zdjęcia w sieci: http://www.obrazki.jeja.pl/tag,mezczyzna,357

Finito

Obraz
Żeby wstrząsnąć Osobistą nie trzeba trzęsienia ziemi. Wystarczy zawód. Na przykład miłosny. Chociaż z zawodów ów nomen omen zawód był księgowym. Na dodatek głównym. - Jakbym złapała takiego co tak smaruje po murach ... - wściekle wycedziła przez zęby Osobista. - To byś mu rączki połamała. - dokończyłam za nią. Bo byłam zdania identycznego. Patrząc na świeżutką elewację jednorodzinnej posesji upaćkaną czarną farbą w spreju przez jakiegoś pseudo graficiarza budził się we mnie odruch bliżej nie określony. W każdym razie z gatunku obsesyjno-zwlaczająco- wkurzający.

Dzień wspomnień o...

Obraz
Niestety, żadna moja babcia już nie żyje. Ani dziadek,  Żal za tym co stracone miesza się ze świadomością o nieuchronności losu. Niby wiemy, że życie się kiedyś kończy, że rodzimy się żeby umrzeć, a jednak gdzieś na dnie duszy tkwi smuty żal. Odchodzili stopniowo. Co kilka lat.

Nie zadzieram nosa!

Obraz
Dzisiaj, w Dniu Bez Zadzierania Nosa bynajmniej nie wyjątkowo, nie zadzieram nosa. Idąc za ciosem nie robię też takiej miny, cokolwiek to znaczy. Na wszelki wypadek postanowiłam też nie udawać greka. Jestem pewna, że bez najmniejszego problemu wytrwam w tych postanowieniach. Do północy nie daleko:D

Podróż

Obraz
Błądzę wzrokiem po mapie. Szukam miejsca, które chciałabym odwiedzić. I choćbym nie wiem ile błądziła to i tak niezmiennie wybieram ten sam kierunek. I nie jest to żadna słoneczna wyspa, żaden wypasiony hotel gdzie podają bajecznie kolorowe drinki z parasolką. To nawet nie jest Jurata ani Zakopane! To jest...

Ta chwila...

Obraz
    W domu panowała cisza. Nienaturalna. Pewnie dlatego brzmiała złowrogo. Teraz pewnie wszyscy jak jeden mąż/żona pomyślicie, powiecie, a co poniektórzy nawet wymownie pukną się w czoło: -Taaaa...  Oczywiście, że oczywistą oczywistością jest, że bredzi. Cisza z natury nie może brzmieć. Cisza jest cicha. I poniekąd jest to racją.  Niemniej  informuję, że najbardziej złowrogie cisze brzmią. I to głośno! Na dźwięk złowrogiej ciszy reaguję bowiem tak głośnym biciem serca, że kto żyw leci mnie ratować. Tak też było i tym razem.

Zupa

Obraz
Dzień bardzo smaczny. By był dzisiaj. Niestety. Z przyczyn ode mnie nie zależnych było jak zwykle. Miał być Dzień Gotowania i Jedzenia Dobrej Zupy , a było zupełnie niespodziewane pedagogiczne paplanie. Z którego na dodatek niewiele wynikło.  A w sumie to nic. Klamka zapadła i nad czym tu deliberować? Lepiej i z większym dla rodzinnych więzi pożytkiem  by było gdybym o przyzwoitej godzinie wróciła do domu i zajęła się gotowaniem. na przykład wspomnianej wyżej pysznej zupy. Albo przynajmniej dobrej.

Smoki

Obraz
Smoki, smoczki i smoczydła. Z wszystkimi  strachami za pan brat... Każdy ma jakiegoś smoka. Ja mam ich nawet kilka...naście jeśli nie "dziesiąt". Jedne oswojone inne w trakcie oswajania, niektóre schowane głęboko. Najbardziej męcząca jest obawa, że się obudzą. A potrafią. I to w najmniej oczekiwanym momencie, Niektóre smoki pojawiają się  nagle i równie nagle znikają. Do takich nawet nie staram się przyzwyczajać. Po prostu łapię za rogi, walczę i żegnam bez żalu (bo też i żałować nie ma czego).

Kapelusz

Obraz
- Zwariowałaś? - podejrzliwie zapytał Książę Małżonek i zastygł w pozycji nieco dziwnej i przy okazji zatrważającej. Maszynka do golenia niebezpiecznie zadrżała w jego dłoni. Okolice prawego ucha przez chwilę były zagrożone może nie od razu resekcją tylko poważnym zranieniem ale i tak było groźnie. - Jeszcze nie, ale jestem na dobrej drodze - odpowiedziałam sięgając po flakon z perfumami produkcji krajowej. Uznałam bowiem, że nie zaszkodzi troszkę się podrażnić. Nic tak nie dodaje smaczku jak drobne nieporozumienia. Chyba... - Masz zamiar w tym? To znaczy tak? To ja nie idę... - zagroził. - Idziesz, idziesz - odpowiedziałam nonszalancko i opuściłam łazienkę w podskokach. Żeby nie dostać po uszach. Oraz żeby się obejrzeć w wielkim lustrze.

Leć Kuba!

Obraz
- Kubusiowi Kubuś ma 12 lat. Na siódme urodziny dostał od babci, kobiety, która nigdy w niego nie zwątpiła, która od zawsze kochała go miłością bezwzględną, zwykły - niezwykły prezent. - Otwórz -  zachęciła babcia. Kuba bez słowa, jak zwykle wykonał polecenie. - To jest latawiec.  Kiedy byłam mała bardzo lubiłam puszczać latawce. Pierwszy zrobiłam razem z moim tatą... I tak to się zaczęło. Rodzice, starsza siostra, dziadek, pani ze szkoły, prywatna terapeutka, a nawet sama babcia nie przypuszczała jak ów prezent zmieni życie Kubusia.

O tym, że warto marzyć

Obraz
Nie jest prawdą jakoby marzenie się nie spełniały i że w związku z tym nie warto marzyć. Otóż warto. A dowodem na to, że się spełniają jestem ja we własnej jakże skromnej osobie. Wczoraj, od późnych godzin popołudniowych marzyło mi się kruche ciasto malinowe z pianką. Pyszota.... W ramach Dnia Spełniania Swoich Marzeń po prostu je upiekłam!  I voila! Mam namacalny dowód na to marzenia się spełniają. Wystarczy tylko wziąć sprawy w swoje ręce;) Gdyby, przez przypadek naturalnie komuś też się raptem zachciało  i nabrałby ochotę na spełnienie owego pragnienie to przepis wyszperałam   TUTAJ  Uda się!  Na 99,999% Robiłam je przez wakacje w różnych wariantach owocowych i za każdym razem  robiło furorę. Źródło zdjęcia w sieci:  http://www.mojewypieki.com/post/kruche-ciasto-z-malinami-i-lekka-budyniowa-pianka

Dzień Czystych Rąk

Obraz
"Ja mam zawsze czyste gacie, a uroda mam po tacie" - śpiewał swego czasu zdaje się Bercik albo ktoś inny. W każdym razie Ślązak. I poniekąd miał rację. W sensie, że ważna jest higiena gaci. Żeby były czyste. I żeby w ogóle były. To samo dotyczy nóg, zębów, włosów, uszu... Powinny być czyste. To fakt oczywisty a z takim nie ma sensu dyskutować. Najważniejsze są jednak ręce. Mieć czyste ręce, dosłownie i w przenośni to jest to! Ręce upaćkane ziemią, mąką, kurzem, farbą, smarem  czy czymkolwiek innym  nie są wstydem. Przede wszystkim dlatego, że taki brud jest raczej

Toast

Obraz
Nadworny wparował jak zwykle, bez zapowiedzi. Za to z sensem. Sens był bardzo wytworny i pachniał malinami. Wie, skubany czym mnie zmiękczyć gdy zadymka śnieżna za oknem bredzi. Torcik bezowy z malinami to jest ! Co nie tylko tygryski ale nawet będące na wiecznej diecie Zołzy lubią najbardziej. Dla tego specjału gotowa jestem nawet nie dopiąć ulubionych dżinsów. Pyszota! - Zakładam, że nie pogardzisz? - zadałam pytanie z natury retorycznych i nie czekając na odpowiedź wyciągnęłam drugi kubek, do którego szczodrą ręką nasypałam kawy. Prawdziwej. Świeżo mielonej w domowym młynku. - Podwójną poproszę - Nadworny czuł się w obowiązku przypomnienia mi, że jego podniebienie lury nie toleruje - I jakbyś mogła ... - dodał wskazując na słodko pachnący torcik. - W sensie, że podzielić?

Pinokio

Obraz
Zalewska Anna z wykształcenia polonista, z zawodu nauczyciel, z zamiłowania bokser amator z upodobaniem ćwiczący na żywym organizmie, z wyglądu Pinokio z nowiutką szczęką, przez przypadek chyba (no bo na pewno nie za sprawą opatrzności, która dziwnym trafem przestała nad nami czuwać) dostała do potrzymania tekę ministra podobno uważa, że reforma edukacji jest tak dobra, że Polacy masowo będą wracać z zagranicy...

Quo vadis oświato?

Obraz
Spekulacje trwały bardzo długo. Może nie wszyscy jednak zapewne znakomita większość miała nikłą ale jednak nadzieję. Cud się jednak nie stał. Bo nie mógł. Nie miał prawa się stać. W sumie to ta nadzieja była niczym nieuzasadniona zatem rozczarowanie też jest raczej pozorne. Bo czego można się spodziewać po kimś kto swoją decyzję konsultował ze "znajomymi, których zna"? Może gdyby konsultacje odbywały się wśród nieznajomych wynik byłby inny. Aczkolwiek i tak mam wrażenie, że zwłoka była obliczona na stworzenie pozorów wahania. A podpis został absolutnie złożony bezrefleksyjnie.

Cappuccino z Elvisem

Obraz
Do niedawna uważałam, że kawa idealna (dla mnie) powinna być gorąca, mocna i słodka. Życie zweryfikowało te poglądy i rezygnowałam ze "słodka". Reszta pozostała bez zmian. Ale ja nie o tym...Tylko o historyjce z życia wziętej, którą przypomniałam sobie o tym w związku z Dniem Słuchania Piosenek Elvisa Presleya . A było to tak... Rok z górką temu, kiedy to wraz z rodziną najbliższą, autem marki nieistotnej podążałam w kierunku odległym.W końcu prawie 700 kilometrów po drogach jak najbardziej krajowych to nie w kij dmuchał.  Zatrzymaliśmy się, jak to zwykle bywa na przydrożnej stacji. W celu wiadomym; tankowanie, siusiu, kawa, a i pies już miał jakieś podejrzanie żółte oczy. - Co chcecie? - zapytałam wchodząc do dziwnie jak na porę dnia pustej przestrzeni zwanej szumnie restauracyjną. - Herbatę, ice tea - padły odpowiedzi ze strony męskiej części członków wycieczki. Obrażona na cały świat nastoletnia potomkini wzruszyła jedynie ramionami co zapewne miało znaczyć, że nic

Zakupy i Sciene-Fiction

Obraz
Są dwie tezy dotyczące zakupów. Najsłynniejsza blondynka świata twierdziła, że pieniądze same w sobie  szczęścia nie dają. Że dopiero ich wydawanie, czyli zakupy wprawiają w orgazm. I tu dochodzimy do drugiej tezy, ściśle powiązanej z pierwszą,  która głosi, że u kobiety punkt "gie" znajduje się w środku wyrazu Shopping. Prawda? Oczywiście! Sprawdziłam to na własnym, wcale nie małym, wciąż jeszcze żywym organizmie. Zawsze traktowałam pieniądze jako rzecz nabytą. W zamian za słodki uśmiech do babci, dobre stopnie w indeksie czy wreszcie pracę zarobkową. Wszystko jedno; najemną, nakładczą czy lekką łatwą i przyjemną. Pieniądz to po prostu pieniądz i nic ponad to. Dlatego lekką ręką zapłaciłam za sukienkę, pasujące do niej buciki, torebkę, kolczyki... I za krawat. Ostatecznie Książę Małżonek też musi jakoś wyglądać przy wystrojonej mnie. Karta zrobiła się niebezpiecznie lekka ale to nic.  Raz się żyje.

Belzebub

Obraz
Dzisiejsze Święto Trzech Króli całkowicie przyćmił... Belzebub. Najbardziej przykre jest to, że w obliczu naprawdę ważnych spraw (budżet i dziura w nim, smog, głodówka w sprawie powiększania Opola i wiele innych) wszyscy, od prawa do lewa ekscytują się drobnym w sumie przejęzyczeniem, posła Arkadiusz M. z Torunia. (klik) Oraz nie rozumiem o co tyle krzyku skoro cały dogmat o trzech królach opiera się na jakiejś legendzie. PeeS. Z okazji święta na obiad był bardzo niewyszukany makaron ze szpinakiem. Źródło zdjęcia w sieci 

O miodzie, który łagodzi obyczaje

Obraz
Taka sytuacja... -Schudłaś! Małpo! - wściekle, przez zęby wycedziła Osobista zupełnie ignorując fakt, że najpierw wypadałoby jakieś dzień dobry, cześć "cośkolwiek". - No. Raptem pięć kilo - odpowiedziałam siląc się na obojętność. Bo z jednej strony to aż pięć, a z drugiej ... rozwścieczona Osobista. Instynkt podpowiadał, że lepiej zachować mocno zakamuflowaną euforię. - A wygląda jakby siedem! - Osobista poszła na całość. Brakowało tylko gromów z nieba pochmurnego. Sytuację mogła uratować jedynie dobra kawa. Z uwagi na okoliczności z dużą ilością miodu. Zostawiwszy rozbuchaną Osobistą pod opieką przerażonego Księcia Małżonka umknęłam do kuchni w celu wiadomym. Kiedy wróciłam, klimat nieco się ocieplił i nie była to bynajmniej kwestia ognia w kominku. - To mówisz, że pięć... - mruknęła Osobista udobruchana miodem z kawą (proporcje nieco się zachwiały)

Kąpiel

Obraz
Wiatr za oknem wyje i  wściekle rzuca kroplami deszczu o szyby. W telewizji nudy. Czyli idealne warunki do tego żeby Dzień Gorącej Kąpieli w Bąbelkach mógł być celebrowany z należnym mu szacunkiem. Gorąca kąpiel w bąbelkach wygląda następująco: A to... o pewnej kąpieli sprzed lat  Taka tam sentymentalna podróż w szczenięce lata. Jak znacie to nie czytajcie, w końcu to żadna twórczość. A jak nie znacie to też przymusu żadnego nie ma;)

Biegun

Obraz
- Już? - Miś zwany Puchatkiem wychylił ostrożnie łepek z szafy. - Co "już"? - udawałam głąba. Doskonale  wiedziałam co już. Sama miałam tego wszystkiego po kokardę. A że potem zapomniałam to po prostu czysty przypadek. - Nie rżnij głąba! - Kubuś nie dał się nabrać. - Już czy nie? - Już. A właściwie to- juuuuuuuuż! Bo takie "już" zasługuje na milion pińcet i jeszcze trochę wykrzykników. Gdybym miała głos Walewskiej to bym to nawet wyśpiewała. Altem, sopranem czy czym tam ona dysponuje. - Całe szczęście - z wyraźną ulgą w głosie wysapał Kubuś, wturlał się z szafy i poczłapał do lustra. Przez chwilę podskakiwał myśląc, że da radę. - Podsadzisz mnie czy będziesz się tak pastwić? I kiedy właściwie miałaś zamiar mi o tym powiedzieć? - zapytał miś nie tyle o małym rozumku co o krótkich nóżkach.

Planeta dobrych myśli

Obraz
Drugi dzień stycznia - dniem dobrych myśli. Zważywszy na to co się dzieje dookoła może być cokolwiek trudno.  Nikt jednak nie  obiecywał, że będzie łatwo. Zatem do dzieła. W związku z tym co powyżej pomyślę  postaram się pomyśleć dobrze o czym się tylko da. Zatem; 1. Dobrymi myślami otulę przede wszystkim moich bliskich. Rodzina to podstawa. Daje siłę  i    motywację. Na przykład do tego, żeby wygrzebać się rano z ciepłej pościeli. Żeby zrobić kawę,  ugotować coś dobrego. 2. Nie zapomnę też o Wenie - moim psiaku przeuroczym, który do dziś trzęsie się na wspomnienie    noworocznych wystrzałów.  Może nawet pozwolę jej się ponownie ukryć w szafie.

Nowy! Wspaniały! Rok!

Obraz
Kalendarz twierdzi, a nie mam powodów żeby mu nie wierzyć, że zaczął się NOWY WSPANIAŁY ROK. A jaki niby ma być? Tyle dobrych życzeń przyjęłam i rozesłałam, że nie ma innej możliwości. Taka karma! A poza tym postanowiłam, tak nieoficjalnie, bez jakiś poważnych deklaracji typu "jak bone dydy" czy "na mur-beton", że zrobię wszystko żeby ten rok był pierwszym z całej serii udanych. A ja zawsze, ale to zawsze i bez względu na wszystko dotrzymuję składanych obietnic. Zwłaszcza, głównie i przede wszystkim tych danych samej sobie. Nie to żebym całą resztę traktowała jako czcze obiecanki-cacanki! Niemniej jeśli chcecie, żeby rok (a i następne lata również) były udane należy:

Na Ten Nowy Rok

Obraz
Nowy Rok - nowe rozdanie. ... albowiem się wzięłam i uwsteczniłam. Coraz trudniej pisać. Cokolwiek. Nawet z zapisaniem przepisu na gryczane naleśniki, o który prosiła pewna psiapsia miałam problem. Zatem na blogu blablanie czas zacząć ponownie. Ale... inaczej. Zgodnie z kalendarzem. Oraz czasem.  I możliwościami. Bo wyżej tyłka nie podskoczę. To tyle tytułem wstępu. A teraz wszystkim, którzy jeszcze zostali i czasami tu zaglądają życzę tego samego czego życzę sobie. Obyśmy tak zdrowi byli i nie  musieli żyć w aż tak ciekawych czasach!