Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2010

O krowie co wyje i konieczności zdjęcia piżamy

Obraz
Obudziło mnie mało romantyczne wycie.  Albo coś pomiędzy. Według danych producenta to była krowa. Powinna więc muczeć. A ta ewidentnie wydawała z siebie dźwięki wyciopodobne i wielce drażniące. - Co za kretyn instaluje sobie taki dzwonek? - syczałam usiłując namacać kapcie i zlokalizować pasek od szlafroka. Nawet najbardziej wyjściowa piżama nie nadaje się go otwierania drzwi niewiadomokomu. Bo ktoś kto w sylwestrowy poranek szwenda się po obcych lokalach mieszkalnych zamiast siedzieć i spisywać noworoczne postanowienia musi być niewiadomo kim. Inkasent był wczoraj, listonosza się nie spodziewam, a odpowiedzialny za zainstalowanie wyjącej krowy zapowiedział się dopiero za kilka godzin. - Zamknij się - powiedziałam do krowy pokazując jej jednocześnie język. Z rozmachem otworzyłam drzwi. Lodowaty wiatr od morza za karę smagnął mnie po nieosłoniętych szlafrokiem łydkach  i zabrał ze sobą okrzyk który wydałam na powitanie przybyłych. - Że co? - zapytał Nadworny  ledwie udało mu się złap

Niepamięć (5)

Obraz
Robert nie mógł zasnąć. Telefon od jeszcze żony całkowicie wytracił go z równowagi. Ledwie odzyskał jako taki spokój, a tu znowu to samo. Przewracał się z boku na bok. Wszystko było nie takie; poduszka za twarda, kołdra za krótka, kaloryfery za zimne, a woda w szklance obok łóżka za ciepła. A tak naprawdę to chodziło o to, że znowu nie wiedział co robić.  Powiedziała, że  nie może zabrać dzieci do siebie. Tak po prostu. To znaczy, zabierze, ale później. Jak się urządzi. Plotła też o jakiś paragrafach, że niby obowiązek szkolny, że musimy to załatwić inaczej i że się odezwie. Ciekawe jakich "my miała na myśli?  A jaka cwana!  Nie chciała podać adresu. Przez to sprawa rozwodu nadal w zawieszeniu. Najgorsze, że i  alimentów nie można ściągnąć. Poza tym zepsuła mu cała zabawę. Chciał z nią walczyć, odebrać dzieci, pokazać jaka z niej zimna i wyrachowana suka. Chciał żeby było jak na filmach, że nakazem sądu nie może się do nich zbliżać na odległość 100 metrów, albo nawet 200! A co...

Niepamięć (4)

Obraz
Auto zatrzymało się. Jola powoli otworzyła oczy. Jechali prawie godzinę, a ona była potwornie zmęczona. Wolała nie myśleć o tym jak wygląda. Że ma worki pod oczyma, a fryzura dawno zapomniała o tym że była układana. Tomasz wydawał się jednak nie zwracać na to uwagi. Zawsze mówił że w kobietach ceni naturalność, a przecież zmęczenie po kilkudziesięciu godzinach podróży było czymś naturalnym. - Jesteśmy - zawołał wesoło - Wysiadka Śpiąca Królewno. Wszystko było dokładnie takie jak opisywał. Mały, ale przytulny domek w szeregowcu, na dalekim przedmieściu. Był tez ogródek, tez mały, i pies. Pies za to był rozmiarów niebagatelnych. Na powitanie nowego lokatora wstał, machnął  leniwie kudłatym ogonem, po czym umościł się w swoim ulubionym miejscu; w progu, między kuchnia a salonem i najspokojniej w świecie zasnął. *** Dzieci nie zadawały pytań. Z jednej strony Robert był im za to wdzięczny, a z drugiej zaczął podejrzewać, że były wprowadzone w tajniki akcji i że miały wyraźnie prz

Niepamięć (3)

Obraz
Siedziała w cuchnącym autobusie. Długo walczyła ze sobą. Nieprzespana noc dawała jednak o sobie znać. I w końcu zmęczenie zwyciężyło. Z obrzydzeniem przytuliła twarz do białego niegdyś zagłówka. Spała czujnie. Byle szelest czy podskakiwanie na nierównościach drogi działało jak kuksaniec od Anioła Stróża. Mocniej ściskała trzymaną na kolanach torebkę, a nogą macała podłogę, żeby sprawdzić czy walizka nadal tam jest.  Priorytetem w tej chwili było dotarcie na miejsce. Tomasz już czekał. Zaplanowali to  dawno. Ze szczegółami. Od miesiąca miała bilet. Leżał w plastikowej okładce, ukryty na dnie szuflady z letnimi rzeczami. I wreszcie dziś jest ten dzień. - Za dwie godziny będę w Warszawie. A stamtąd tylko kilkadziesiąt godzin w znacznie bardziej cywilizowanym autokarze i... - zamknęła oczy i zobaczyła siebie w ramionach Tomasza. Dopiero chrapliwy głos cwaniaczka kiwającego się na sąsiednim fotelu uzmysłowił jej, że mówiła do siebie; - Co mówiłaś lala? - Nic - mruknęła i odpłynęła w kie

Niepamięć (2)

Obraz
Robert nerwowym ruchem sięgnął po podaną przez syna kopertę. Szarpiąc wydobył z niej list. Jeszcze zanim go przeczytał,  scena z poprzedniego wieczoru przewinęła się mu przed oczyma. Miał zdecydowanie złe przeczucia. Robercie - pisała To teraz już wiesz, że wczoraj mówiłam poważnie.  Nasze wspólne życie było fikcją, a teraz jest przeszłością!  Wybacz, ale ja mam tylko jedno życie. I nie mam zamiaru go marnować na ciągłe przepychanki z kimś zupełnie mi obcym. Bo jesteś mi obcy. Wiem jaki masz rozmiar kołnierzyka i nic poza tym. Po prawdzie to nawet mi się nie chce wiedzieć nic więcej. Nie szukaj mnie. Jak się urządzę to dam ci znać. Wtedy też zabiorę dzieci do siebie. Póki co musisz się nimi zająć sam. W razie co, mamusia nie odmówi ci pomocy. Nie wiem czy zdołam odezwać się przed gwiazdką, więc już teraz życzę ci Wesołych Świąt i czego tam chcesz w Nowym Roku. Dzieciom przekaż że mama je kocha. Jola Przeczytał list jeszcze raz. I następny. I nadal nie rozumiał. Niby ws

Niepamięć (1)

Obraz
Plan był w zasadzie prosty. Banalny wręcz. Niemniej jak każdy wymagał starannego przygotowania. Obmyślając go, czuła się jak agent wrogiego wywiadu. Nie sztuka bowiem stworzyć iluzję. Utrzymać ją, to dopiero jest zadanie niebagatelne, wymagające uwagi i ciągłego monitorowania sytuacji.  A jednak udaje się. I to bardzo dawna. Jola  nie pracowała. Była całkowicie zdana na łaskę Roberta. Po okresie euforii, przyszła stagnacja, która z czasem zmieniła się w przyzwyczajenie. Tłumaczyła się z każdej pary rajstop i z każdego grama dodatkowego żarcia, które kupowała przecież na ich wspólne potrzeby. Jedyne na co nie żałował pieniędzy to piwo. Nie mogło go nigdy zabraknąć. Scenariusz zawsze był ten sam. Wracał do domu i wymagał; obiadu, piwa, ciepłych kapci i wyłączności na pilota od telewizora. Dostawał wszystko. Ostatecznie nie były to żądania zbyt wygórowane. Facet zarabiał, płacił rachunki, od czasu do czasu pozwalał na telefon do Polski więc dlaczego miała się buntować? Przecież dzięki

Wszyscy wszystkim...

Obraz
... ślą życzenia. Ja  też. Blogowym tu zaglądaczom, w tym wyjątkowym, najpiękniejszym, choć grudniowym dniu w roku, chcę pożyczyć. Na wieczne oddanie;) Niech Moc będzie z Wami, a karp, dla zdrowia i urody z wody ( z wody wszak przybył, niech i tam wróci;) Mikołaj z kością (choć lepszy byłby przy kości) niech nie przynosi figi z makiem tylko wysokogatunkową gwiazdkę (ze znakiem jakości Q) Włos anieli niech się nie plącze po dywanie, a luksusowy śnieg niech nie przeszkadza w oglądaniu Kewina co sam w domu rozrabiał. I niech nas wszystkie niezłe szopki omijają szerokim łukiem! Wszystkiego dobrego! PeeS. Dla oglądaczy "kartka" w powiększeniu. Znacznym;)

Cudowności...

Obraz
... dostałam. Od Mikołaja. Było jak w "Misiu" tylko trochę inaczej. - Halo! Jest tam kto? - miejscowa Powsinoga krzyknęła radośnie. - A to zależy - odpowiedziała wycierając upaprane mąka łapy w ściereczkę kuchenną lnianą. - Aż się boje pytać od czego - listonosz mruknął pod nosem, po czym dodał, że drogę w końcu piachem nam posypali i że w pobliskim samie zabrakło karpia. Ale mają dowieźć. - Taki duży a taki strachliwy - nie miałam zamiaru udawać że nie słyszałam - I tak panu powiem. Jak to rachunek, albo co nie daj panie bobrze mandat względnie wezwanie do sądu to mnie nie ma i nie wie pan nawet kiedy wrócę. - Aha - Powsinoga pokiwała głowa ze zrozumieniem. Że niby taki wyrozumiały. Krytycznie przyjrzał się pekatej kopercie typu bezpieczna i jednoznacznie stwierdził; - wezwania wyglądają zupełnie inaczej. A na rachunek też za wielkie - zawyrokował ze znawstwem - Bierze pani? - Biorę - zaryzykowałam. Raz kozie śmierć. Podpisałam, pożyczyłam panu wesołego karpia i sm

Babeczka jest dobra na wszystko

Obraz
Na małe i duże smuteczki, na chandrę, na doła, czy jak to się tam jeszcze nazywa, najlepiej pogadać z kimś bliskim. Kimś kto nas rozumie. Jestem urodzoną (lekko niepoprawną) optymistką i dlatego z góry zakładam, że taki ktoś komu można się wygadać, albo z kim można pomilczeć istnieje. Gorzej jak jest akurat zarobiony do grudnia, albo wyjechany... Wtedy pomaga coś słodkiego. Najlepiej domowego przemysłu. Bo to i ręce i myśli zajęte przy produkcji. Uwaga, przepis jest mój! Niemalże autorski.  Niemalże, bo go ulepszyłam i zmodyfikowałam. To co? Działamy? Ciasto - 1/2 kg mąki krupczatki (KONIECZNIE!) - 2 żółtka i jedno całe jajko - 10 dkg. cukru pudru - łyżeczka proszku do pieczenia - margaryna Wszystko wsypać do michy i oczywiście wymieszać. Łapą.  Jeśli uznacie, że ciasto jest zbyt rzadkie no to  mąki dosypać i po krzyku. No bo różne są jajka, różna margaryna...Wiadomo. Jak już mamy to ciasto wyrobione to wtedy wylepiamy foremki. Wiem, że to dużo roboty. Że się nie ch

Uwaga!

Obraz
Uwaga, uwaga! Wszem i wobec wiadomym się czyni, że niejaka Znajomość, pseudonim operacyjny Fałszywa, poległa na polu niczym nieuzasadnionej zawiści. Względnie zeszła z powodów bliżej nieznanych. I jak się wydaje mało istotnych. Pozostał po niej jeno niesmak i woń mało przyjemna. Cześć jej pamięci! Za duszę zmarłej krótka modlitwa: Od powietrza, głodu ognia, wojny i fałszywych przyjaciół... Uchowaj mnie Panie! Trzeba się dobrze mieć na baczności, aby rozpoznać fałszywą monetę przyjaźni.                                                                                                         H. Balzac PeeS. Że mało świątecznie? Trudno. Dziś na chwilę Dobry Duch Bożego Narodzenia mnie opuścił. Zawsze tak jest jak się dostaje w dupę od tak zwanych przyjaciół. Ale wróci. Już wraca:. Potrząsa dzwoneczkami i szeleści papierowymi łańcuchami;)

Mikołaj

Obraz
Mdlałam  w swoim życiu wielokrotnie. Najczęściej na matematyce, kiedy okazywało się, że moja obecność przy tablicy jest niezbędna. Co bardziej podejrzliwi twierdzili nawet, że na zawołanie. Pyk i  traciłam przytomność, po czym jak tylko zagrożenie mijało, cudownie powracałam do świata żywych. Pierwsze i póki co ostatnie, prawdziwe omdlenie zaliczyłam w czasie sekcji zwłok. Żaby. I stąd wiem, że medycyna nie dla mnie. Trudno się więc dziwić, że na dźwięk przeraźliwego "Ratunkuuuuuuuu!" - usłyszanego w słuchawce spanikowałam. Bahapowiec byłby zemnie wielce niedumny. W stresie nie zdołałam sobie nawet przypomnieć numeru na pogotowie. Inna sprawa, że pierwszej pomocy mogłam udzielić jedynie w przypadku skaleczenia. A i to pod warunkiem, że nie było zbyt rozległe. Gdyby autorem tak dramatycznego wołania nie był Nadworny, pewnie bym się wymówiła brakiem czasu. Zawsze można powiedzieć, że ma się pilną wizytę w osiedlowym samie, albo jeszcze pilniejszy autobus do następnego przysta

W czasie mrozu...

Obraz
...dzieci się (nie)nudzą... Produkują pierniki. Czarują. Konstruują roboty ... z mózgiem;) Organizują rodzicom kolację przy świecach... Ogólnie są cudowne. A czasami podają do łóżka "Smocze paluszki";)

Pajac

Obraz
Dzieci są jak niezapisana tablica. Albo jak gąbka. Siedzą sobie cichutko w kąciku, układają puzzle albo inne klocki i udają że nic poza tym ich nie interesuje. Nic bardziej mylnego. One w tym czasie chłoną. Kontrwywiad mógłby się wiele nauczyć od tych małych przebiegłych istot. Niestety spece od szpiegowania mają za nic dziecięce instynkty pierwotne, które potem , z wiekiem i nabywanym życiowym doświadczeniem zanikają. Przy cwanych małolatach trzeba stale uważać na to co i jak się mówi. Pomijając fakt, że dzieci należy oswajać z językiem poprawnym literacko, to wiedza zdobyta podstępem może być użyta przeciwko nam. I to w najmniej oczekiwanym momencie. Każdy posiadacz potomstwa musi się liczyć z ryzykiem, że mały Pyskaty lub Pyskata wyskoczy z czymś absolutnie kompromitującym w sytuacjach najczęściej towarzyskich. Sama zaliczyłam kila takich wpadek, a dzieci odpłacają mi teraz pięknym za nadobne. I jeszcze na dodatek nie można ich za to , że tak się wyrażę skrzywdzić, bo mówią cała p

Duch...

Obraz
...Bożego Narodzenia Z początkiem grudnia zaczyna się zbiorowa paranoja. Wszyscy jakoś dziwnie maja zwiększane potrzeby żywieniowe i nie tylko. Oczywiście kalendarzowo, jest to jak najbardziej uzasadnione i powiedzmy nawet, że ma rację bytu. Na ulicach co chwila zaczepiają różnej maści i tuszy Mikołaje. Pohukują rubasznie, potrząsają dzwoneczkami, a zamiast cukierków rozdają ulotki  reklamowe. Sklepy pełne kupujących. Raj dla sprzedawców. Jest szansa, że coś co zalega magazynowe półki, zniknie teraz cudownie. Są tacy, którzy już   teraz zaczynają gromadzić zapasy na te trzy dni świąteczne (trzy, bo wigilię też wliczyłam). Patrząc na wypchane po brzegi wózki w marketach odnoszę wrażenie, że ludzie jadają tylko dwa razy do roku. Na święta.            Święta znacznie straciły na wartościach duchowych. Skomercjalizowały się za to potwornie. 3 listopada   z sieciowych megasamów znikają dynie i pojawiają się choinki. Oraz inne bożonarodzeniowe durnostojki. Zewsząd słychać kolędy, a r

Księżniczka tatusia

Obraz
Zdarzyło się to dawno dawno temu, w epoce kamienia łupanego życia pewnej Księżniczki Tatusia. Takiej małej, pyskatej, z piegiem na prawym policzku i blizną po  bliskim spotkaniu z niegrzecznym kotem.  Księżniczka była najprawdziwsza pod słońcem. Dąsała się po królewsku i miała absolutnie na wszystko odpowiedź, mniej lub bardziej godną koronowanej głowy. Dodatkowo, żeby już zupełnie rozwiać wątpliwości co do odcienia błękitu krwi pannicy, namacalnym  dowodem jej arystokratycznego pochodzenia była niebieska piżamka, którą nadworne hafciarki ozdobiły napisem "Księżniczka Tatusia". Dziewczynka uwielbiała zielone winogrona, orzeszki w karmelu, rybę z grilla, weekendy i  szaleństwa. Te ostatnie chyba najbardziej.Potrafiła ganiać i wyprawiać swawole najdziksze do późnych godzin nocnych. Najlepiej w towarzystwie swojego królewskiego papy. Oczywiście nie pozostawało to bez wpływu na poranną pobudkę. Zwleczenie księżniczki z łóżka stanowiło nie lada wyzwanie. A do przedszkola chodzić

Mistrz i Grafomanka (9)

Obraz
Teatrzyk "Allarte" ma zaszczyt przedstawić duet mocno zgrany; Mistrza i Grafomankę w kolejnej odsłonie korespondencji ściśle jawnej... Miszczu! Świadoma tego z kim się zadaję podjęłam wielce (nie)ryzykowne domniemanie, że jako mężczyzna i Miszcz jakby nie było, zorientowałeś się, że Muza jest babą. Ani lepszą ani gorszą od innych. Po prostu babą. Taką co to ma swoje „widzimisię”. Kaprysi i strzela fochy. Opcje są dwie; przywyknąć, albo starać się okiełznać.  Jeśli zdecydujesz się na drugą to mogę (ewentualnie i w drodze wyjątkowego wyjątku) zdradzić tajemnicę…  dalej na Allarte

Załamka

Obraz
 Są takie dni, które chce się wymazać z pamięci. Albo mieć moc poganiania czasu. Niechby się już wreszcie skończyły... Wiem, bo chodziłam na fizykę; najlepszym przewodnikiem ciepła są….kaloryfery. A te właśnie odmówiły posłuszeństwa.  Nie dziś, tylko w sobotę. W późnych godzinach popołudniowych, żeby nie powiedzieć wieczornych. Żaden szanujący się hydraulik  o takiej godzinie nie pracuje. No może gdzieś w spółdzielni mieszkaniowej „Pszczółka”. Mnie w każdym razie nie udało się dodzwonić do żadnego z nich… Ale od czego ogrzewanie alternatywne? Mam takie, więc w te pędy gonię i usiłuję. Usiłuję, ponieważ harcerka ze mnie marna. Nie umiem rozpalić w kominku ani od jednej, ani od 100 zapałek.  Mogę śmiało domniemywać że od miliona tych małych, wrednych patyczków też by powstała co najwyżej chmura dymu. Dokładnie takiego jak wtedy. Śmierdzącego i wgryzającego się w oczy. A była go pełna chałupa. Zamiast cieplej robiło  się coraz zimniej. Resztki dodatniej temperatury ulatywały wszelkimi

Instrukcja

Obraz
Sierotka, lat 10 i odrobinę pogrzebała w maszynie losującej i zadecydowała. Bombka zmieniła właściciela. A jest nim: Butterfly! A teraz zgodnie z obietnicą podaję przepis na ... bombkę. Tak jak wspominałam, nie jest to szczególnie skomplikowane, ale nieco pracochłonne. Zaczynamy? Potrzebujemy: 60 karteczek typu skneruski biurowe, klej, brokat, koraliki, pędzelek. I do dzieła! 1. Karteczkę składamy w trójkąt. 2. ... a ten trójkąt w kwadrat:D 3. Rozchylamy rogi i... 4. ... zaginamy. 5. Wystające rogi zaginamy. Powstałe w ten sposób trójkąty zginamy na pół. 6. Powstały w ten sposób element zginamy tylko na dole; góra powinna tworzyć rulonik. I tak 60 razy. 7. Brzegi smarujemy dobrym klejem (magik świetnie się sprawdza) 8. Można oczywiście trzymać, aż klej dobrze "złapie", ale zdecydowanie wygodniej jest użyć klamerki. 9. Klejem smarujemy środek i .... 10. ... zanurzamy w brokacie; jeśli bombka ma być jednokolorowa to od razu całość (boki i środek) 11. Wysus

Pan Keks

Obraz
Święta Bożego Narodzenia pod względem kulinarnych słodkości kojarzą nam się z makiem i bakaliami. Uwielbiam i jedno i drugie. Modelem przy dzisiejszej sesji zdjęciowej był… Pan  Keks we własnej osobie, który jest nieodłącznym gościem na świątecznym stole w mojej rodzinie. Pełen przeróżnych, pachnących słońcem bakalii . Świąteczny;) Przepis dostałam od mamy. Ona od swojej…  Jest więc on obecny u nas od zawsze, a ciasto wykonane na jego podstawie każdemu smakuje. Mam nadzieję, że wam również.  Zaznaczam jednak,  że w kwestii ilości bakalii, przepis mam sobie za nic… Daję ich tyle, na ile mam ochotę. Czyli duuuuuuuuuuuuużo więcej;) Keks babci Jasi 25 dag mąki pszennej tortowej 25 dag cukru pudru 25 dag bakalii (dałam pewnie z pół kilograma;) margaryna 5 jajek 1 łyżeczka proszku do pieczenia łyżka spirytusu Bakalie siekamy i zalewamy wrzątkiem.  Kiedy zmiękną odcedzamy. Margarynę ucieramy z cukrem i żółtkami. Dodajemy mąkę wymieszaną z proszkiem (trzeba zostawić troc

Taka sobie bombeczka

Obraz
Składam, lepię, oklejam i sklejam. Kombinuję jednym słowem niczym przysłowiowy koń pod górkę. Takie czasy... Szkoła musi zarabiać. A właśnie jest ku temu okazja do pod tytułem "Kiermasz świąteczny". Oczywiście w związku z zakrojona na szeroką skalę reklamą w postaci takiej jednej gaduły, moja asertywność została wystawiona na ciężka próbę, z której jak się łatwo zapewne domyślić wyszła w stanie opłakanym. Może to nic takiego, ale jako totalne beztalencie jestem z siebie dumna jakniewiemco! Inna sprawa, że jednocześnie ćwiczę cierpliwość. Jedno takie coś składa się z 60 malutkich papierków sknerusków, które najpierw trzeba odpowiednio złożyć, potem skleić, następnie okleić brokatem , złożyć w mniejsze kupki, a te w jedną kupę - kulę, zwaną może zbyt śmiało bombką;) I tak sobie pomyślałam, że skoro składam, lepię, oklejam i sklejam na skalę niemalże przemysłową, to jedna sztuka więcej nie zrobi mi żadnej różnicy... Jeśli ktoś ma przyjemność być posiadaczem takiej oto pap

Zimna (3)

Obraz
Spał. Drzwi od  pokoju były lekko uchylone. Tak na wszelki wypadek gdyby znowu dręczyły go jakieś senne mary.  Nie zdarzało się to co noc, ale na tyle często, że Zyta zdążyła wyrobić w sobie jakiś bliżej nieokreślony instynkt, który kazał jej obudzić się po pierwszych symptomach. Nie każdy dźwięk burzący nocny spokój wzmagał jej czujność. Wyglądało to trochę tak jakby umysł Zyty przez sen analizował zasłyszane dźwięki i precyzyjnie określał czy są to zwykłe odgłosy sąsiedzkiej kłótni, szczekanie psa, pijacka burda w barze tuż pod blokiem czy wreszcie płacz Marka wywołany sennym koszmarem. Uspokajał się dopiero kiedy go przytuliła. Po kilkunastu minutach kładł się i zasypiał zapominając o wszystkim. Duże, wieczne dziecko. Zyta skończyła malowanie paznokci. Wyciągnęła ręce przed siebie i podziwiała dzieło. Migdałowe, dość krótko przycięte i ozdobione niebieskim lakierem paznokcie wyglądały groteskowo. Zupełnie do niej nie pasowały. Poza tym był przecież on. Bardzo możliwe, że się przes

Zimna (2)

Obraz
Transformacja zaczynała się w windzie. Zyta rozluźniała ciasny węzełek gładko upięty z tyłu głowy. Z każdą wyciąganą spinką jej twarz traciła ostrość. Myszowata szarość stopniowo ustępowała miejsca przytulnej kobiecości. Na siódmym, tuż przed otwarciem się drzwi windy energicznie potrząsała głową. Ten gest nadawał włosom puszystości i strząsał resztki oziębłości.  Odległość do mieszkania, dokładnie 21 kroków, to dodatkowe 25 do 30 sekund. Pani Natalia zwykle stała już przy drzwiach, gotowa do natychmiastowego opuszczenia miejsca pracy. Jeśli jej nie było to od naciśnięcia dzwonka do czasu, aż pielęgniarka przyczłapała  do przedpokoju i powolnym ruchem otworzyła wszystkie zamki,  nie mijała więcej niż minuta. Czasami półtorej. Natalia skrupulatnie liczyła czas. Każdą dodatkową chwilę, którą spędzała na posterunku odnotowywała w specjalnym kajeciku, zliczała i kazała sobie płacić za nadgodziny. Stawka była wysoka. Nawet bardzo wysoka. Pani Natalia była jednak warta każdej wydanej złot

Zimna (1)

Obraz
Zyta piła wino, machała nóżką i malowała paznokcie na niebiesko. Wino miało pomóc w zapomnieniu, machanie było działaniem czczym i bezcelowym, a na niebiesko bo tak. Ten dzień nie był wcale taki jak zwykle. Z jednej strony to dobrze, bo rutyna zabija wszystko. Sprawia, że spontaniczność z wielkiej staje się dużą, potem małą, a w rezultacie zanika. A z drugiej? To proste; brak bodźców zewnętrznych powodujących tak zwany wkurw przedłuża życie o kila sekund. Sekunda do sekundy i już mamy minutę. A potem godzinę, dobę, tydzień miesiąc. I tak dalej. Zyta uznała że warto. Ostatecznie to za darmo można tylko w mordę dostać. Godziny życia nikt, ot tak sobie nie podaruje. Nawet te cwaniaczki co twierdzą że mają dość, nie oddadzą. W ostatniej chwili stwierdzą, że te 60 minut jest im niezbędnie potrzebne na załatwienie sprawy w spółdzielni mieszkaniowej, albo że muszą pilnie podlać kwiatki w mieszkaniu ciotecznej babci staruszki. Dokładnie dwanaście lat, trzy miesiące i pięć dni temu, Zyta uzn