Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2011

O małych chińskich rączkach...

Obraz
Kiedyś, tak dawno, że niektórzy śmią poddawać w wątpliwość moje słowa, dziergałam. Może nie namiętnie, ale jednak. Jak tylko wracałam z przedszkola, w którym to zaczynałam swoja pedagogiczna karierę, natentychmiastowo, nie bacząc na obiad na stole, na pierwsze odcinki "mody na sukces" ani na insze inszości, łapałam szydełko, nić bawełnianą typu kordonek i dziergałam. serwetki, czapeczki, a nawet bluzeczki koronkowe i przewiewne. Miało to działanie czysto terapeutyczne. Szydełko śmigało wywijając hołubce, a ze mnie ulatywały wrzaski, płacze, marudzenia. Kilka rządków słupków, półsłupków i pętelek najróżniejszych pozwalało na pozbycie się stresu   nabytego podczas często nawet 10 godzin spędzonych z rozwrzeszczanymi małolatami.

Już nie moja...

Obraz
...Nasza Klasa W dniu którego z daty nie raczyłam zapamiętać, w godzinach średnio-wczesno-porannych jednym, nawet  nie szczególnie zamaszystym, kliknięciem usunęłam swój profil z portalu Nasza Klasa. Bo? Albowiem wiszenie tam dla samego bycie mnie nie bawi. Frekwencja żadna, nikt nie sprawdza listy obecności, nie pisze, nie odzywa się nawet półsłówkiem. No to po co? Inna sprawa, ze nie bardzo mam się czym chwalić. Nie dorobiłam się super fury ani willi z basenem. Wakacje spędzam raczej bliżej niż dalej. Nie mogę zamieścić zdjęcia pod palmą, a te z leżenia pod swojską gruszą nikogo nie rajcują, nie wzbudzają żadnych, nawet najmniejszych emocji. Raz, dla podratowania "reputacji", próbowałam strzelić sobie fotę przy wypasionym porszaku turysty z grubym portfelem ale przegonił mnie piesek typu kanapowego z kokardką. Złotą. Musiała spasować. I tym sposobem ze szpanowania nici. Portal, który z założenia miał łączyć, pomagać w nawiązywaniu utraconych więzi bardzo szybko zatraci

Najpierw pokuta!

Obraz
Jeszcze raz o pamiętnej wycieczce tyle że w kontekście nieco innym Podróże proszę szanownego państwa kształcą. Wyrabiają poglądy na rzeczy rożne i pozwalają jakoś dotrwać... do końca roku szkolnego. Żeby było jasne to kształcą i pozwalają dotrwać dzieciom. Dla nauczycieli taka wycieczka to droga przez mękę, golgota i pokuta za to że wszyscy nie mają, a oni jedni się cieszą dłuuuuuuugimi wakacjami. Kwestia wyrabiania poglądów dotyczy zarówno jednych (nauczycieli) jak i drugich (uczniów).

Para mieszana (27)

Obraz
Dzień mijał za dniem. Leniwie i bezproduktywnie.  Dopiero wieczór dawał odrobinę wytchnienia. Można było bezpiecznie, bez obawy, że nagle kogoś dopadnie udar cieplny wyjść z domu; pospacerować, posiedzieć w pubie czy po prostu na balkonie. A wszystko to za sprawą słupka rtęci, który bezlitośnie dla ludzi, futerkowych zwierząt i roślinności bujnie kwitnącej na rabatach i balkonach okolicznych szufladek z wielkiej płyty, wznosił się o wiele za wysoko.Upał. człowiek podnosił rękę do góry i się pocił. Poziom zużycia wody pitnej gwałtownie wzrósł. Również za sprawą wspomnianej rtęci. Pić chciało się wszystkim; ludziom, zwierzętom i roślinom. Skoro tylko słońce łaskawie schyliło się ku linii horyzontu, ogródkowo-balkonowi podlewacze wylegli masowo z domów przyczyniając się do spadku ciśnienia w rurach.

Jedenaste; nie sikaj!

Obraz
Z pamiętnika psa płci babskiej Wielkie mi mecyje. Nie będę się odzywać ani merdać ogonkiem. Obraziłam się i będę się tak gniewać jeszcze z godzinę. Co najmniej. Bo też jest o co awanturę robić... - A co tu się dzieje? - pańcia zaraz w progu przybrała postać żony Lota. I nawet zaniemówiła. Szkoda, że tylko na chwilę. W pierwszym momencie myślałam, że to z podziwu, że tak ładnie sobie poradziłam. Że tak równiutko i drobniutko... Ale nie! Pańcia szybko otrząsnęła się z początkowego szoku i zaczęła nadawać. Czasami się dziwię, że w radio nie pracuje. Potrafi godzinami gadać o niczym.

Cuda domniemane...

Obraz
. .. czyli finansowy zawrót głowy. Działo się dawno. W epoce jajka łupanego mojego życia. Bo kiedy byłam mała codziennie na śniadanie jadłam jajko. Jedno. Ugotowane na miękko. Dokładnie według reguł obowiązujących w kuchni mamy, a wcześniej jej mamy, a jeszcze wcześniej...Do tego było kakao (prawdziwe, żadna tam rozpuszczalna berbelucha, którą katuję moje dzieci!) i  kroma chleba z najprawdziwszym masłem.  - Bo dzieci muszą jeść masło! Inaczej im się wzrok psuje - mama nie brała pod uwagę tego, że papier przyjmie wszystko. Święcie wierzyła we wszytko co prasa niekoniecznie kolorowa napisała. Dziwactwo było nieszkodliwe i nikt w zasadzie nie zwracał nią nie uwagi do czasu, aż komuś mądremu  nie przyszło do głowy, że jajka to źródło cholesterolu a masło jest be. I że trzeba jeść margarynę, która dla odmiany jest cacy.

List

Obraz
Pewien sympatyczny, jak sądzę młody człowiek pod tytułem Paweł, napisał do mnie list. Co prawda w formie elektronicznej, ale takie czasy. Listonosze to teraz już tylko rachunki i ulotki reklamowe noszą. Względnie wezwania do sądów prze najróżniejszych od czego to uchowaj nas panie bobrze. Wracając jednak do listu i do sympatycznego niewątpliwie młodzieńca... Nie wiem dlaczego ja. Nie rozumiem związku. Nie kumam i nie czaję. Ale przychylam się do prośby. Bo w zasadzie co mi szkodzi? Skoro może mu to w czymś pomóc to oczywiście, że zamieściłam. Gdybym wiedziała jak to się robi to bym jeszcze w ramki oprawiła. A teraz; baczność, spocznij, na prawo patrz! (paniom nauczycielkom przypominam, że chodzi o to drugie prawo). Następnie  szukamy wzrokiem czerwonej ósemki i jedynki w tym samym kolorze, dokładnie takiej samej jak na zdjęciu powyżej i klikamy. - Śmiało! Obrazki nie gryzą! Niestety nie mogę zagwarantować, że pod linkiem kryje się przecudnej urody tors Beckham'a, ani zdjęcie

Para mieszana (26)

Obraz
- Jedziemy na wakacje – Jacuńska oświadczyła od progu. Była w zdecydowanie dobrym nastroju ale nie wyglądało na to że żartuje. Wręcz przeciwnie. - Aha. A konkretnie gdzie się pani wybiera? – Tomek mimo wszystko nie wziął poważnie słów ekscentrycznej starszej pani. Odkąd wróciła z pogrzebu co dzień wyskakiwała z jakimiś dzikimi pomysłami. A to do kina jej się zachciało, bo od 20 lat nie była, a to na jakiś koncert go wyciągnęła. Dobrze, że się nie założył z Ulką, że następnym punktem programu będzie nocny lokal ze striptizem bo kto wie czy nie przegrał by wypłaty. Nowa Jacuńska, niby podobna do tej dawnej, czasami sprawiała wrażenie nieobliczalnej. - Nie ja się wybieram tylko my się wybieramy. Chyba nie sądzisz że pojadę sama? – powiedziała siadając na wysłużonym fotelu – Przypominam, że jestem już stara i wymagam opieki. Najlepiej męskiej.

Woda

Obraz
... jako źródło życia czyli powycieczkowych wspomnień część kolejna. Przewodnik to ktoś kto w odróżnieniu od reszty ferajny wie gdzie idzie. Na ogół. Pan Zielonka wiedział zawsze, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie. I słusznie. Wrażenie jest ważne. Zwłaszcza dobre. - Jak się wdrapiemy na tę wydmową górę to za nią będzie morze - powiedział z nonszalancją i bryknął niczym kozica wysokowydmowa. Popatrzyliśmy na niego z mieszaniną nadziei i niedowierzania. Z jednej strony morze jawiło się jako raj niedawno utracony, a z drugiej żar pustynnej wydmy po prostu wysysał życie.

Żmija

Obraz
Razu pewnego, pewna Zołza wybrała się na wycieczkę. Żeby było śmieszniej nie sama tylko z grupą rozwrzeszczanych nastolatków płci obojga. Oto wrażeń powycieczkowych cześć pierwsza. Kto był na pustyni? Proszę nie odpowiadać. Pytanie było z gatunku; retorycznych i miało na celu tylko i wyłącznie wprowadzenie w nastrój. Pustynny.

Mistrz i Grafomanka (14)

Obraz
Pewien Mists z Marsałkowskiej, zajadając synkę s groskiem w towazystwie ponurego draba nacji amerykańskiej wymyślił i  zekł, ze owszem, wypada....Podrapałsie w głowę i maist wrzasnąć "EUREKA!" wykrzyknął; - Drabie, pats! Jaka strasna zaba!

Para mieszana (25)

Obraz
Następny dzień niestety nie był wolny. Trzeba było posłuchać złośliwego budzika i karnie wstać do pracy. Po nocy, prawie całej przegadanej ze starsza panią, Tomek wyglądał ja półtora nieszczęścia. Jedyne pragnienie dotyczyło kawy. Dużej ilości, mocnej, dobrze posłodzonej kawy. Ula popatrzyła na Tomka podejrzliwie. - Piło się co? Szefie? – zapytała. - Milcz kobieto - odpowiedział niemrawo – I zaparz. Najlepiej szatana. - Czyli piło – zadowolona z diagnozy Ula prześliznęła się na zaplecze – A magiczne słowo? - Poproszę! I żadne piło – Tomek, wstał z zajmowanego krzesła i poszedł w ślad za Ulką - Chyba, że masz na myśli lurowatą herbatę. Po prostu przegadaliśmy z sąsiadką pół nocy. Ona odsypia w ciepłym łóżku, a ja oczy na zapałki i dogorywam.

Zakupy

Obraz
Jeśli w prasie lokalnej przeczytacie ogłoszenie zamieszczone w dziale różne, o treści mniej więcej takiej : "Przemiłą panią z miejscowego zieleniaka przy ulicy takiej i takiej serdecznie przepraszam. Już ja wiem za co." - możecie być pewni, że jego autorką będę ja... - Cztery dziewięćdziesiąt pięć - powiedziała przymilnie  pani sprzedawczyni z miejscowego zieleniaka i posłała mi promienny uśmiech. Ten z gatunku czym "jeszcze mogę pani służyć". - Przepraszam ile? - zapytałam absolutnie  pewna, że się przesłyszałam. - Czte-ry dzie-więć-dzie-siąt pięć - pani sklepowa powtórzyła głośno, wyraźnie i cały czas z uśmiechem zarezerwowanym dla upierdliwych klientów.