Obrączka

Na podstawie wspomnień pani Wandy...

- Mamo! Wywożą ich! - sześcioletnia dziewczynka z krzykiem wbiegła do kuchni.
Siedząca na kuchennym taborecie matka tępym wzrokiem wpatrywała się w brudne okno. Od kilku tygodni obowiązki domowe ograniczała do minimum. Zaoszczędzony czas przeznaczała na rozmyślanie o tym jak będzie wyglądało jej życie bez niego. Jak sobie poradzi? Co z nią będzie? Co z dziećmi?
- Mamo! Słyszysz mnie? Wywożą ich! - powtórzyła nie doczekawszy się
reakcji ze strony matki - Sąsiadka mi mówiła. I kazała żebym szybko przyszła ci powiedzieć. Są na dworcu.
Kobieta nagle ożyła. Szybkimi, sprawnymi ruchami wrzucała do prostego lnianego worka potrzebne rzeczy. Chleb. Dużo chleba. I miętówki, bo on pali. Jakaś bielizna na zmianę i zeszyt, żeby miał, na czym pisać listy.

Chwyciła małą za rękę i biegiem ruszyła w stronę dworca. Wszystko może się teraz zmienić. Nie wiadomo, czy na lepsze, czy na gorsze, ale się zmieni. Do tej pory był blisko. W koszarach, zaledwie kilka przecznic od ich domu. To nic, że przez ostatnich kilka tygodni widziała go tylko raz, a i to przy niemej obecności strażnika. Mówił, że wszystko jest dobrze, że traktują ich przyzwoicie, że niedługo wróci, bo przecież to się musi kiedyś wyjaśnić. I że wszystko będzie dobrze. A ona mu wierzyła, bo bardzo chciała, żeby jego słowa okazały się prawdą.
Na dworzec wpadły zdyszane.
- Stać! A wy tu, czego? - zapytał groźnie wyglądający żołnierz. Popatrzył na wypchany tobołek i już wiedział - Jak masz na imię?
- Maria - odpowiedziała szybko.
- Nie ty. Mała.
- Wanda - drżącym głosem wyszeptało dziecko.
- Idź. Tam - wskazał ręką kierunek - A jak cię, kto zapyta to powiedz tylko jak masz na imię. Rozumiesz?
Mała rezolutnie pokiwała głowa i ciągnąc za sobą zbyt cieki jak dla niej worek, udała się w stronę wagonów. Na hasło "Wanda" otwierały się kolejne szlabany. Kiedy dotarła na miejsce, inny groźny żołnierz otworzył ciężkie drzwi wagonu i wywołał ojca.

- I co? Opowiadaj! - Maria histerycznie potrząsała dzieckiem.
Mała powoli, z niejakim namaszczeniem otworzyła zaciśniętą pieść.
- Dał mi to - powiedziała dziwnie spokojnie - I kazał powiedzieć, że cię kocha. I Stasia też kocha.
Na wyciągniętej, dziecięcej dłoni leżała obrączka i medalik.

Po kilku tygodniach przyszedł list. Pierwszy i ostatni. Krótki i lakoniczny. Zastanawiała się, co powiedzieć dzieciom. Czy je martwić, czy skłamać?
- Jest mu zimno i jest głodny - powiedziała sucho.
- Tak ci napisał? A kiedy wraca? - Staś dopytywał. Tak dawno nie
widział ojca. Jak mama z Wandą szły na dworzec, on grał z chłopakami w piłkę.
- Nie - Maria odwróciła się do okna - napisał, że ma nadzieję, że nie cierpimy głodu i zimna.

Dwie walizki. Tylko tyle mogą zabrać. Tak powiedzieli ci dwaj, którzy przyszli rano.
- Dwie walizki. Pamiętaj! - pogrozili palcem i poszli.
Maria krzątała się po mieszkaniu i upychała dobytek. Ciepłe swetry, rodzinne pamiątki, jedzenie. Jak spakować życie do dwóch walizek?
- A Misię też zabierzemy? - Wanda, miała za zadanie nie przeszkadzać. Siedziała cichutko na sofie i głaskała szarą kocicę po grzbiecie - Mamo, a kto to jest wróg ludu?
- Ktoś, kto jest przeciwko - odpowiedziała bez zastanowienia.
- A my jesteśmy przeciwko?
- Tak. Nie. Nie wiem...

Do kraju wrócili w czterdziestym szóstym roku. Pierwsze wieści o ojcu dotarły do nich kilkadziesiąt lat później. Znają numer na liście, wiedzą gdzie i jak zginął. Ostaszków, strzał w tył głowy.
Na palcu Wandy lśni obrączka. Ta sama.
- Pilnuj tego - powiedział na odchodne, całując ją w czoło.
Pilnuje. Strzeże jak relikwii.

Komentarze

  1. zapisany ból... rozpisany strach i wspomnienie...
    przejmujące

    OdpowiedzUsuń
  2. Nivejko, wzruszenie. I łzy... To były straszne czasy. Oby nigdy nie wróciły!

    OdpowiedzUsuń
  3. "...więc ja chciałbym,
    Twoje serce ocalić od zapomnienia.."
    K.I. Gałczyński

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo wam dziękuję, za poczytanie.
    Zdaję sobie sprawę, że to takie trochę niedopracowane jest, bo i na gorąco i pod wpływem naprawdę silnych emocji.
    Takich ludzi jak Pani Wanda, zostało już bardzo mało. Odchodzą...
    Z wczorajszego spotkania z panią Wandą mam masę notatek. Na poniedziałek jestem umówiona z jeszcze jedną córką. Ona też przechowuje w pamięci takie wspomnienia.
    Niektóre wspomnienia są bardzo drastyczne.
    Kto wie, może je jeszcze wykorzystam...

    OdpowiedzUsuń
  5. Guziki
    [ Pamięci kapitana
    Edwarda Herberta ]


    Tylko guziki nieugięte
    przetrwały śmierć świadkowie zbrodni
    z głębin wychodzą na powierzchnię
    jedyny pomnik na ich grobie

    są aby świadczyć Bóg policzy
    i ulituje się nad nimi
    lecz jak zmartwychstać mają ciałem
    kiedy są lepką cząstką ziemi

    przeleciał ptak przepływa obłok
    upada liść kiełkuje ślaz
    i cisza jest na wysokościach
    i dymi mgłą katyński las

    tylko guziki nieugięte
    potężny głos zamilkłych chórów
    tylko guziki nieugięte
    guziki z płaszczy i mundurów

    Zbigniew Herbert

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciarki mnie przeszły...
    Wszystkie moje problemy stają się niczym, gdy pomyślę o tamtych tak strasznie ciężkich czasach...

    OdpowiedzUsuń
  7. Podobne wspomnienie miała moja babcia. Mój dziadek bowiem zginął w Katyniu.
    Aż mi się łza w oku zakręciła jak to czytałam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajrzalam tu wczoraj, ale bylam za bardzo padnieta, zeby pisac.
    Kilkanascie lat temu poznalam tutaj w NY pana, ktory pokazal mi listy swojego ojca do jego matki pisane z Ostaszkowa. Jest to jedyna pamiatka po ojcu, ktorego nigdy nie znal.

    OdpowiedzUsuń
  9. straszne... ale prawdziwe... te kilka słów i ona wiedziała jak mu jest...

    OdpowiedzUsuń
  10. I od razu człowiek mięknie i zaczyna doceniać, to co ma...
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tyle istnień, tak wiele cierpienia...
    Naprawdę mamy się czym cieszyć, że omijają nas takie wstrząsające historie...
    Ucałuj Wandę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nivejko szczególnie cenię sobie ten wpis. Pewnie sama wiesz czemu. Cieszę się, że nas jest więcej :)
    Nieważne, ze niedopracowany- ważne są treści i emocje. To takie prawdziwe i wzruszające.

    OdpowiedzUsuń
  13. Straszne,wzruszające a mimo to tak pięknie napisane....

    OdpowiedzUsuń
  14. extra chciałem poważnie i mam, a jednak pomimo poważnego tematu są momenty charakterystyczne dla twojego pisania... wszystko zrównoważone... tak lubię! Jest dobrze

    OdpowiedzUsuń
  15. ......................pamiętać

    OdpowiedzUsuń
  16. Smutne, straszne... a jednak to NASZA historia, o której nie możemy nigdy zapomnieć ...

    OdpowiedzUsuń
  17. Byłam wczoraj na symbolicznym cmentarzu "wrogów ludu" w okolicy Suwałk.Symboliczny , bo w 1945 wywieziono 600 osób (całe rodziny) i ślad po nich zaginął.

    OdpowiedzUsuń
  18. Co można dodać? Nic tylko pomilczeć, ale nie zapomnieć...

    OdpowiedzUsuń
  19. :( straszne, tak wiele jest takich historii.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz