Faceci są straszni cz.1
Mimo młodego wieku Viktoria sztukę kamuflażu miała opanowaną do perfekcji. Jak mało kto umiała trzymać emocje na wodzy i nie pokazywać ich na zewnątrz. A już na pewno nie miała ochoty pokazać tym koszmarnym facetom, że zagrali jej na nerwach i wyprowadzili z równowagi. Psychicznej, bo fizycznie trzymała się lepiej niż bardzo dobrze. Wyglądała na spokojną i odprężoną. Wyuczonym na kursach dla modelek krokiem, wyszła z sądowej sali. Stawianie stóp w jednej linii sprawiało, że jej biodra falowały w rytmie stukających o błyszczącą posadzkę obcasów. Dopiero przy drzwiach wyjściowych chciała sobie ulżyć i mocno, ile sił w wątłym ciele trzasnąć drzwiami. Niestety najprawdopodobniej nie ona jedna . Ktoś to przewidział. Podwoje monumentalnego gmachu zaopatrzone były w system spowalniający, który rozładowywał najpotężniejszy nawet atak furii.
- Straszni ci faceci - pomyślała. Niemożność wyładowania napięcia zaowocowała chęcią nie tyle zemsty co napicia się. A może nawet upicia. Nie tak do utraty przytomności, ot tyle, żeby przestać się dręczyć. I chociaż na chwilę zapomnieć, że faceci są straszni.
Myśl, skoro tylko zakiełkowała, natychmiast musiała być wprowadzona w życie.Zaraz na przeciwko sądu był mały barek. Przytulny i na szczęście miał klimatyzację. Nie było to bez znaczenia bo lato, mimo połowy września nie odpuszczało. Z błękitnego nieba lał się żar, rozpuszczał puder i lakier na włosach.
Niestety, pierwszy lokal odpadał z powodu dla kogoś postronnego pewnie prozaicznego i cokolwiek bezsensownego. Za barem stał facet. Nawet dość przystojny. Brunet, z mocną, lekko kwadratową szczęką i charakterystycznym, obiecującym błyskiem w oczach uśmiechnął się z za kontuaru.
- Cudnie, ale nie dziś - mruknęła, odwróciła się na pięcie i wyszła kołysząc biodrami.
Dopiero w piątej z kolei knajpie za barem stała kobieta. Na szczęście. Viktoria miała wrażenie że powoli zaczyna się rozpuszczać.
- Wódkę z colą poproszę - rzuciła zamówienie i z kocim wdziękiem wdrapała się na wysoki stołek.
- Masz jakieś dokumenty? - Barmanka wskazała głową na napis "Nieletnim alkoholu nie podajemy".
- Phi! - Viktoria nie kryła oburzenia - Oczywiście że mam.
Chwilę grzebała w malutkiej torebeczce przewieszonej przez ramię. Ponieważ poszukiwania nie przyniosły rezultatu, wysypała jej zawartość na połyskujący czernią marmurowy blat. Aż dziwne, że tyle rupieci może się zmieścić w tak mikroskopijnej torebusi. Plastikowy kartonik walał się miedzy szminką, kluczem od skrzynki na listy, zużytą chusteczką, napoczętą paczką miętowej gumy go żucia, guzika od zimowej kurtki, grzebienia, mikroskopijnego lusterka, portfela i kluczyków o auta.
- Proszę - z dumą pokazała dowód - Teraz dostanę mojego drinka?
Barmanka nieznacznie skinęła głową. Leniwie odkręciła korek smukłej butelki, równie powolnym ruchem napełniła miarkę alkoholem, wlała do szerokiej szklanki i dopełniła pieniącą się colą.
- Proszę.
Szklanka w wyniku różnicy temperatur natychmiast zwilgotniała. Piła w milczeniu, przeżuwając złość na cały męski gatunek.
- Straszni ci faceci. Jeszcze raz to samo poproszę - wprawnie pchnęła pustą szklane w stronę sennej barmanki, która wycierała czoło papierową serwetką. Jej najwyraźniej tez upał dawał się we znaki.
- Mów - kobieta rzuciła w stronę panienki przygotowując jej kolejnego drinka.
- Co? O tych facetach?
Barmanka, dość ładna brunetka, z okrągłą buzią lekko skinęła głową. Nie była zbyt rozmowna. Jej klientka wręcz przeciwnie. I pomyślała sobie, że właściwie, to co jej szkodzi? Może wyrzucić z siebie całą tę złość, która od kilku tygodni narastała w niej na cały męski ród.
- Bo to widzisz było tak... Ups przepraszam - Viktoria ugryzła się w język - Mogę po imieniu? Będzie mi łatwiej. Viktoria, przez V.
- Anka - kobieta uścisnęła podana jej dłoń - A w papierach było przez wu - dodała z przekąsem.
- No tak - Viktoria przez "v" nieco się zmieszała - Bo taka jedna baba tępa nie chała zapisać inaczej. Ale zapewniam cię że w planach był przez v i że kiedyś to zmienię. A tak właściwie to skąd wiedziałaś, że mam problem?
- Moja droga - Anka ponownie wytarła czoło serwetką reklamującą knajpę - Zęby zjadłam na tej robocie. Od razu widać, że jesteś baba z big problemem. Tylko takie zamawiają wódkę z colą.
Co z tego, że nie była przekonana o wielkości problemu. Blond piękność po drugiej stronie baru wcale nie musiała o tym wiedzieć. Anna była niemal pewna, że małolacie się coś ubzdurało i że robi wieżę Eiffla z górki usypanej z piasku. Na wszelki wypadek postanowiła jednak wcielić się w rolę barmana terapeuty. Jeśli czegoś ją ta praca nauczyła, to właśnie tego, że nie można ignorować żadnych problemów. Pozornie błahe potrafią być smokiem. I odwrotnie.
- Straszni ci faceci - pomyślała. Niemożność wyładowania napięcia zaowocowała chęcią nie tyle zemsty co napicia się. A może nawet upicia. Nie tak do utraty przytomności, ot tyle, żeby przestać się dręczyć. I chociaż na chwilę zapomnieć, że faceci są straszni.
Myśl, skoro tylko zakiełkowała, natychmiast musiała być wprowadzona w życie.Zaraz na przeciwko sądu był mały barek. Przytulny i na szczęście miał klimatyzację. Nie było to bez znaczenia bo lato, mimo połowy września nie odpuszczało. Z błękitnego nieba lał się żar, rozpuszczał puder i lakier na włosach.
Niestety, pierwszy lokal odpadał z powodu dla kogoś postronnego pewnie prozaicznego i cokolwiek bezsensownego. Za barem stał facet. Nawet dość przystojny. Brunet, z mocną, lekko kwadratową szczęką i charakterystycznym, obiecującym błyskiem w oczach uśmiechnął się z za kontuaru.
- Cudnie, ale nie dziś - mruknęła, odwróciła się na pięcie i wyszła kołysząc biodrami.
Dopiero w piątej z kolei knajpie za barem stała kobieta. Na szczęście. Viktoria miała wrażenie że powoli zaczyna się rozpuszczać.
- Wódkę z colą poproszę - rzuciła zamówienie i z kocim wdziękiem wdrapała się na wysoki stołek.
- Masz jakieś dokumenty? - Barmanka wskazała głową na napis "Nieletnim alkoholu nie podajemy".
- Phi! - Viktoria nie kryła oburzenia - Oczywiście że mam.
Chwilę grzebała w malutkiej torebeczce przewieszonej przez ramię. Ponieważ poszukiwania nie przyniosły rezultatu, wysypała jej zawartość na połyskujący czernią marmurowy blat. Aż dziwne, że tyle rupieci może się zmieścić w tak mikroskopijnej torebusi. Plastikowy kartonik walał się miedzy szminką, kluczem od skrzynki na listy, zużytą chusteczką, napoczętą paczką miętowej gumy go żucia, guzika od zimowej kurtki, grzebienia, mikroskopijnego lusterka, portfela i kluczyków o auta.
- Proszę - z dumą pokazała dowód - Teraz dostanę mojego drinka?
Barmanka nieznacznie skinęła głową. Leniwie odkręciła korek smukłej butelki, równie powolnym ruchem napełniła miarkę alkoholem, wlała do szerokiej szklanki i dopełniła pieniącą się colą.
- Proszę.
Szklanka w wyniku różnicy temperatur natychmiast zwilgotniała. Piła w milczeniu, przeżuwając złość na cały męski gatunek.
- Straszni ci faceci. Jeszcze raz to samo poproszę - wprawnie pchnęła pustą szklane w stronę sennej barmanki, która wycierała czoło papierową serwetką. Jej najwyraźniej tez upał dawał się we znaki.
- Mów - kobieta rzuciła w stronę panienki przygotowując jej kolejnego drinka.
- Co? O tych facetach?
Barmanka, dość ładna brunetka, z okrągłą buzią lekko skinęła głową. Nie była zbyt rozmowna. Jej klientka wręcz przeciwnie. I pomyślała sobie, że właściwie, to co jej szkodzi? Może wyrzucić z siebie całą tę złość, która od kilku tygodni narastała w niej na cały męski ród.
- Bo to widzisz było tak... Ups przepraszam - Viktoria ugryzła się w język - Mogę po imieniu? Będzie mi łatwiej. Viktoria, przez V.
- Anka - kobieta uścisnęła podana jej dłoń - A w papierach było przez wu - dodała z przekąsem.
- No tak - Viktoria przez "v" nieco się zmieszała - Bo taka jedna baba tępa nie chała zapisać inaczej. Ale zapewniam cię że w planach był przez v i że kiedyś to zmienię. A tak właściwie to skąd wiedziałaś, że mam problem?
- Moja droga - Anka ponownie wytarła czoło serwetką reklamującą knajpę - Zęby zjadłam na tej robocie. Od razu widać, że jesteś baba z big problemem. Tylko takie zamawiają wódkę z colą.
Co z tego, że nie była przekonana o wielkości problemu. Blond piękność po drugiej stronie baru wcale nie musiała o tym wiedzieć. Anna była niemal pewna, że małolacie się coś ubzdurało i że robi wieżę Eiffla z górki usypanej z piasku. Na wszelki wypadek postanowiła jednak wcielić się w rolę barmana terapeuty. Jeśli czegoś ją ta praca nauczyła, to właśnie tego, że nie można ignorować żadnych problemów. Pozornie błahe potrafią być smokiem. I odwrotnie.
CeDeeN...
o tak,pozornie blahe zawsze sa smokiem:) wodka z cola wczoraj...i dzisiaj rano poprawialam sie ortograficznie:))
OdpowiedzUsuńWracajac do Viktorii...faceci,sala sadowa,moze to rozwod byl?...
czekam niecierpliwie:)
wygląda na to, ze ja nie miałam nigdy żadnych problemów, bo wódki z colą nie pijam:(
OdpowiedzUsuńznaczy problemów z facetami, oczywiście, chociaz w moim przekonaniu to ja miałam duuże problemy z facetami, ale bez wódki i coli...hm...
jak może jednocześnie mieć dowód osobisty i być "pomimo młodego wieku", po osiemnastce już tylko na piasek się czeka ;)
OdpowiedzUsuńzaciekawiłam się:)
OdpowiedzUsuńCiekawe, jaki ten problem :))
OdpowiedzUsuńAle coś mi się wydaje, że Viktoria przez "v" i tak nieźle sobie daje radę w życiu!
czekam z niecierpliwością na cdn. :)
OdpowiedzUsuńEmocje...
OdpowiedzUsuńMnie na ortografię nie pomaga nic;)
Beata...
OdpowiedzUsuńKurcze, to ja chyba tez nie;) Widocznie to taka przypadłość Beat;D
Eulalia...
OdpowiedzUsuńDowód to jeszcze nie dorosłość:d Ja mam znacznie więcej i nadal niewiele wiem;D
Iva...
OdpowiedzUsuńCzuje się zobowiązana podtrzymać ciekawość;)
Iw...
OdpowiedzUsuńOczywiście. Ostatecznie już samo v zobowiązuje;)
Jolu...
OdpowiedzUsuńNa jutro chyba dam radę;)
A w ogóle to dziś jakiś pomór na tych strasznych facetów: Ty, Ewelina, ja ..., pewnie gdzie indziej też :)
OdpowiedzUsuńTo pewnie jeden z tych tekstów, które powinien przeczytać każdy facet i to kilkukrotnie ;)
OdpowiedzUsuńIw...
OdpowiedzUsuńNo ja chyba trochę w innym sensie;)
Voluś...
OdpowiedzUsuńRaczej się mylisz. Raczej na pewno. Co nie znaczy że nie powinien, ale w zupełnie innym celu niż przypuszczasz:D
Nivejka - to cieszę się, bo jak zauważyła iw - pomór na facetów dziś straszny. Pewnie włączyła się Solidarność jajników :)
OdpowiedzUsuńVoluś...
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, ale ja od jakiegoś czasu wierzę tylko własnym... jajnikom;)
Kurdeczka, zaraz Ci drzewko zbuduję ;)
OdpowiedzUsuńOby tylko Euzebiusz nie musiał się z siekierka fatygować :D
OdpowiedzUsuńEuzebiusz trafił do szpitala... na razie nie wiem co mu jest. Ale jak wyzdrowieje, to wiesz... drzewka to on lubi :)
OdpowiedzUsuńOjej! To pozdrów go ode mnie! Koniecznie. Ale skoro lubi to może skieruje go do innego "lasu" ;D
OdpowiedzUsuńLasów Ci u nas dostatek, ale i ten przyjmiemy w dowód Twojej przyjaźni :)
OdpowiedzUsuńMasz na myśli przyjaźń? Czy "przyjaźń" ?;)
OdpowiedzUsuńNa tej drugiej to chyba się ostatnio sparzyłaś, więc nie śmiem proponować :)
OdpowiedzUsuńOwszem. I i chyba dlatego że jakieś jajniki postanowiły się solidaryzować:D
OdpowiedzUsuńNie wiem nawet jak tu trafiłam. Zdecydowanie maczał tu palce przypadek. Ale to dobrze:)
OdpowiedzUsuńJeżeli nie będzie to proste romansidło, to chcę to czytać dalej, bo piszesz świetnie.
A jeśli wódka z colą wiąże się z problemami, to ja chyba jestem tu wyjątkiem w regule, skoro jestem cholernie szczęśliwa:D
się wtrancam w tem dyskusjem- barmanka mi się podoba ( w sensie osobowościowym rzecz jasna)
OdpowiedzUsuńChciałam napisac, że ci zazdroszcze tych sanek na plaży i że możesz takie zdjęcia pstrykać.
OdpowiedzUsuńCzyzbym przegapiła jakis odcinek z Viką?
Podoba mi się - "trzymała sie lepiej niz bardzo dobrze"
Moc! ;)
Też wódki z colą nie ruszam! Barmanka rulez!
OdpowiedzUsuńNie ,no kochana znowu musze czekać.Tylko proasze spręż się ostatecznie długi wekend jest ,nie.Pliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiissssssssssssss
OdpowiedzUsuńwiek to nie dorosłość... zgadzam się.... ale młody wiek do wieku ma się wprost ;) za to nijak do dorosłości
OdpowiedzUsuńMapina Pistacjowa...
OdpowiedzUsuńPodzękuj przypadkowi w moim imieniu jak go gdzieś jeszcze spotkasz;) Miło że przysyła mi takich fajnych blogerów:)
I raczej nie przewiduje romansidłą:)
OLQA...
OdpowiedzUsuńMnie też. Ostatecznie wie co robi. Zęby zjadła na tej robocie;)
Magda...
OdpowiedzUsuńNic nie przegapiłaś. A sanki... dziś jest u nas powódź;D
Ik...
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem w pracy:(((((((((
Ale do wieczora dam radę;)
Eulalia...
OdpowiedzUsuńOtż to!;)
Jak zawsze przebieram nogami i co dalej i co dalej?!
OdpowiedzUsuńNajlepszego w Nowym Roku i mam nadzieję, że zakręt był łagodny i już za Tobą!
Uściski!
Znowu przerwa z znaczącym momencie...Umiesz trzymać czytelników w napięciu;).Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy;).
OdpowiedzUsuńBestyjeczka...
OdpowiedzUsuńJak zwykle przebieram palcami żeby zdążyć;)
Wiedxma...
OdpowiedzUsuńJuuuuuuuuuż... się pisze;)