Jestem chora...
. ... samotna, opuszczona ... To nieprawda. Ale jak brzmi! Melodramatycznie.
To nie do końca takie łgarstwo bo chora jestem faktycznie. W dniu wczorajszym zapadłam na katar.
I cierpię. To dziadostwo wysysa ze mnie życie. Perfidnie i podstępnie bo przez otwory nosowe.
Wszystko przez pogodę z gatunku nie-wiadomo-jak-się-ubrać. Deszcz, wiatr i inne kataklizmy przyrodnicze. Wszystko i wszystkich, którzy przyczynili się do takiego stanu rzeczy, że cierpię, niniejszym wysyłam w kosmos.
No i co z tego, że marudzę i narzekam? To jest mój kawałek wirtualnej przestrzeni. I mogę tu robić co mi się podoba! Jestem marudą, hipochondryczką i ogólnie do niczego. Ale tylko tu i teraz mogę sobie pozwolić na luksus rozczulania się nad sobą.
Bo do pracy nikt za mnie nie pójdzie i dzieci nie porozwozi. Gary się same nie pomyją, a obiad sam się nie ugotuje.
No... teraz to dopiero dramatycznie się zrobiło.
I nawet nieco romantycznie....
A-psik! (na zdrowie, dziękuję, nie ma za co)
Z powodu nagłego ataku kichania, pozwólcie, że się oddalę i oddam rozpuście czytania. Zakupiłam sobie w dniu wczorajszym (prezent z okazji święta) kilka książeczk, które właśnie w skrytości biblioteki będę pochłaniać.
Tylko ja, książki i ....chustki do nosa....
PeeS. Zaczynam się podejrzewać o ali-mc-bealizm. Postać średnio zaawansowana. Nie wiem czy to się leczy, ale jeśli nawet to chyba chce chorować. Ali jest świetna...
To nie do końca takie łgarstwo bo chora jestem faktycznie. W dniu wczorajszym zapadłam na katar.
I cierpię. To dziadostwo wysysa ze mnie życie. Perfidnie i podstępnie bo przez otwory nosowe.
Wszystko przez pogodę z gatunku nie-wiadomo-jak-się-ubrać. Deszcz, wiatr i inne kataklizmy przyrodnicze. Wszystko i wszystkich, którzy przyczynili się do takiego stanu rzeczy, że cierpię, niniejszym wysyłam w kosmos.
No i co z tego, że marudzę i narzekam? To jest mój kawałek wirtualnej przestrzeni. I mogę tu robić co mi się podoba! Jestem marudą, hipochondryczką i ogólnie do niczego. Ale tylko tu i teraz mogę sobie pozwolić na luksus rozczulania się nad sobą.
Bo do pracy nikt za mnie nie pójdzie i dzieci nie porozwozi. Gary się same nie pomyją, a obiad sam się nie ugotuje.
No... teraz to dopiero dramatycznie się zrobiło.
I nawet nieco romantycznie....
A-psik! (na zdrowie, dziękuję, nie ma za co)
Z powodu nagłego ataku kichania, pozwólcie, że się oddalę i oddam rozpuście czytania. Zakupiłam sobie w dniu wczorajszym (prezent z okazji święta) kilka książeczk, które właśnie w skrytości biblioteki będę pochłaniać.
Tylko ja, książki i ....chustki do nosa....
PeeS. Zaczynam się podejrzewać o ali-mc-bealizm. Postać średnio zaawansowana. Nie wiem czy to się leczy, ale jeśli nawet to chyba chce chorować. Ali jest świetna...
Kochałam ten serial zołzik i tą anorektyczną, neurotyczną chudzinę. Teraz zapadam na houseizm.:)ps. Nie rozklejaj się kobito na okoliczność kataru:)Chociaż wolnoć Tomku w swoim domku,to masz absolutny zakaz marudzenia:)żebyś się nie rozkleiła. cmokam:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Ali Mc Beal! Za to kataru nie znoszę! Więc Ci życzę zdrówka, ja się wykurowałam dość szybko herbatkami z cytryną, miodem i rumem. No i jeden dzień łykałam też Gripex max.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Chorutku!
Nika
OdpowiedzUsuńNa hausizma też choruje niestety...
Albo stety. Nie da się chorować na Klanizm, na mjakmiłościzm czy nadobrzyzm...
Buziaczki:))))
Mam nadzieję, że się obejdzie bez farmakologii :)))
OdpowiedzUsuńNajlepszy byłby RumJanek...;))))
Buziaki:)
Nie choruj Zołzo! Czekam na kolejny odcinek Pary:) Nie wiesz przypadkiem kiedy będzie?
OdpowiedzUsuńMiło się to czyta:)
Pozdrawiam serdecznie Asia