Siedzę sobie grzecznie w domku. W domowych łapciach, w cieplutkim szlafroczku w kwiatki i w turbanie na głowie... No to już wiadomo, że pora na wizyty raczej mało odpowiednia. Tylko desperat albo ktoś
z potrzebą pilną może zadzwonić do drzwi. No i dzwoni. Kumpela.

Znamy się od piaskownicy, a  jeszcze jej w stanie takiej euforii nie widziałam.
- Co jest? - pytam mało zachęcająco do wchodzenia poza obręb przedpokoju.
- Czerwone wytrawne. Twoje ulubione - odpowiedziała. Skapitulowałam. Jestem wyjątkowo mało odporna na czerwone wytrawne...Zawsze ulegnę.
- A co świętujemy?
- Masz sklerozę? Przecież ci mówiłam. Byłam na randce.
- No wiem. Ale to było wczoraj.
- Tak? No patrz jak ten czas szybko leci...
- I jak było? - musiałam zapytać. Żeby zarobić na to wino, muszę swoje odsłuchać.
- Cudoooownie, odlotowo, fantastycznie, bosko, super, ekstra, nieziemsko, rewelacyjnie...- trajkotała z błogą minką kota któremu ktoś podłączył kroplówkę ze śmietanką.
Oooo! Nie jest dobrze. Jest gorzej niż źle. Poczęstował ją trawką? Albo... No tak! Maślane oczy, nieskoordynowane ruchy, totalne rozmemłanie. Książkowe objawy. A tyle razy jej mówiłam, że zakochanie gorsze od ... biegunki. Po trzech dniach nie przejdzie i jeszcze w różne skutki uboczne obfituje...

Komentarze

  1. No tak ,ucapiło ją.Komplikacje przewiduję . I słusznie się zaniepokoilaś ,bo... Po pierwsze ,kto bedzie wysłuchiwał szczególowych randkowych relacji ,oraz dusznym przemyśleń i wątpliwości? na czyim ramieniu będzie się rzeczona kolegówna wypłakiwać ,komu zwierzać z najskrytszych marzeń erotycznych? No i po drugie, kto się może uzależnić od czerwonego wytrawnego przyjmowanego w nierozsądnych ilościach , przy kazdej nieoczekiwanej wizycie? buziak zołzik:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej to mnie właśnie to czerwone wytrawne martwi...;)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz