Jadę sobie...
Jeśli merdanie odnóżem w sposób wysoce nieskoordynowany komuś nie pasi z powodów chociażby estetycznych… no to się świetnie składa, że nie jest to wideo blog. Bo merdam niniejszym. Oraz mam w nosie wszystko…. I dobrze mi z tym.
Jest niedziela. Z a oknem świt. Wieś Nadmorska powoli się budzi. Z przepicia, z błogiego snu sobotniego, ze złudzeń. Wszystko jedno. Wieś powoli otwiera oczy. Pojedynczo. Najpierw jedno, żeby nie było szoku. A bo to wiadomo, co się zobaczy?
To miłe uczucie. Obudzić się z własnej i nieprzymuszonej. Bez interwencji wrednych budzików. Wszystko jedno czy budziki należą do przyrody ożywionej czy są mechanicznym wytworem myśli technologicznej. Jak budzą i wyrywają z objęć Morfeusza, albo innego sennego mara, są wredne i już.
Szarość zaokienna wcale nie musi oznaczać bylejakości. Mam mocne postanowienie, że spędzę dziś dzień na łonach. Przyrody i rodziny. I będę się dobrze bawić.
Ciemadany już przygotowane. Na hasło „ Jedziemy na wycieczkę”, moje auto w kolorze bliżej nieokreślonym zostało w trybie godnym ewakuacji przed inwazją kosmitów spakowane. Po brzegi. Nie wiem czy się tam jeszcze zmieszczę.
Jest wszystko. To, co potrzebne: aparat fotograficzny i zapas mokrych i suchych chusteczek.
Oraz to co nieco mniej: zestaw resoraków, warcaby, 3 książeczki, ładowarka do telefonu, koszyk z pluszakami, drugi z suchym prowiantem*, koce szt. 3 (po jednym na łebka), latarka, kredki, okulary przeciwsłoneczne, i… samaniewiemcojeszcze.
Brakuje Misia w teczce i zestawu małego chemika, ale może jakoś uda mi się bez tego przeżyć...podczas wyprawy do lasu, obliczonej na jakieś góra dwie godziny;)))
*) Żeby nie było wątpliwości, w koszu z prowiantem na pewno nie ma sucharów, konserw, termosu z herbatką czy innego niezbędnego do przetrwania w warunkach surwiwalowych jadła. Ale… jeśli ktoś sobie życzy żelka albo lizaka to służem uprzejmnie.
Jest niedziela. Z a oknem świt. Wieś Nadmorska powoli się budzi. Z przepicia, z błogiego snu sobotniego, ze złudzeń. Wszystko jedno. Wieś powoli otwiera oczy. Pojedynczo. Najpierw jedno, żeby nie było szoku. A bo to wiadomo, co się zobaczy?
To miłe uczucie. Obudzić się z własnej i nieprzymuszonej. Bez interwencji wrednych budzików. Wszystko jedno czy budziki należą do przyrody ożywionej czy są mechanicznym wytworem myśli technologicznej. Jak budzą i wyrywają z objęć Morfeusza, albo innego sennego mara, są wredne i już.
Szarość zaokienna wcale nie musi oznaczać bylejakości. Mam mocne postanowienie, że spędzę dziś dzień na łonach. Przyrody i rodziny. I będę się dobrze bawić.
Ciemadany już przygotowane. Na hasło „ Jedziemy na wycieczkę”, moje auto w kolorze bliżej nieokreślonym zostało w trybie godnym ewakuacji przed inwazją kosmitów spakowane. Po brzegi. Nie wiem czy się tam jeszcze zmieszczę.
Jest wszystko. To, co potrzebne: aparat fotograficzny i zapas mokrych i suchych chusteczek.
Oraz to co nieco mniej: zestaw resoraków, warcaby, 3 książeczki, ładowarka do telefonu, koszyk z pluszakami, drugi z suchym prowiantem*, koce szt. 3 (po jednym na łebka), latarka, kredki, okulary przeciwsłoneczne, i… samaniewiemcojeszcze.
Brakuje Misia w teczce i zestawu małego chemika, ale może jakoś uda mi się bez tego przeżyć...podczas wyprawy do lasu, obliczonej na jakieś góra dwie godziny;)))
*) Żeby nie było wątpliwości, w koszu z prowiantem na pewno nie ma sucharów, konserw, termosu z herbatką czy innego niezbędnego do przetrwania w warunkach surwiwalowych jadła. Ale… jeśli ktoś sobie życzy żelka albo lizaka to służem uprzejmnie.
Dzień rodzinny jednym słowem. To miłego.
OdpowiedzUsuńPozdrówka
Od jakiegoś czasu czytam co piszesz, nie tylko tego bloga. Dobrze się czyta. Dziś też, przyjemny kawałek prozy:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Już pewnie po wycieczce ale i tak na pewno się udała bez tego mojego wpisu :))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZołza sentymentalna, ale mimo wszystko z pazurem. Taką cię lubię.
OdpowiedzUsuńPozdro
Znaczy siem zdjencia bendom? wyszczerzyla sie radosnie i poszla przysiasc na zapiecku oczekujac.
OdpowiedzUsuńJa sobie połaziłam wczoraj po lesie, jak jeszcze była jakaś ładniejsza pogoda. Dziś niestety odrabiam pańszczyznę, której nie chciało mi się zrobić w tygodniu, czyli robotę.
OdpowiedzUsuńAle Tobie życzę niczym nie zakłóconego odpoczynku!
Lusia ... rodzinny i udany.
OdpowiedzUsuńViVien ... ??????????????????????? I dziękuję :)
Czarny... Faktycznie, panie szefie, udała się :)
Stadust ... zdjencia bendom jak siem porzondnego sprzentu dorobiem;)))
Iw ... A u mnie odwrotnie. A i pogoda dziś ładniejsza:)
Wszyscy ... Pozdrawiam. Zwijam kramik i uderzam w kimonko:)