Dwoistość


...a wszystko przez Margo i jej "Dwoistość"

Tłum powoli się przerzedzał. Ostatni maruderzy niespiesznie przeglądali zawartość sklepowych półek. Kaśka mówiła, że tu na pewno znajdę kogoś, kto zechce odpowiedzieć na parę pytań.
- Chłopie, nie ma lepszego miejsca niż galeria handlowa! Przekrój społeczeństwa - trajkotała. Wszystko po to żebym się zgodził odwalić za nią czarną robotę - Od gosposi domowej do ministra. Zakupy robi każdy. Na pewno kogoś znajdziesz.
Tyle zaczepionych osób, w tym niby raju dla reporterów, a on nadal nie miał materiału na artykuł. Jakiś dupek z redakcji, wymyślił sobie, że trzeba z prasą wejść pod strzechy. Bo niby ludzie najchętniej czytają o samych sobie. Taki historie z życia wzięte. Krzysztof zaproponował, że wymyśli cycuś historyjkę, ale nie! Ma być autentyczna.
Ostatnia szansa siedziała samotnie przy kawiarnianym stoliku, przekładała bezmyślnie paczkę papierosów z ręki do ręki i gapiła się w szklankę po soku.
Szansa była brunetką. Na oko trzydziestokilkuletnią.
- Albo rybka albo akwarium - mruknął pod nosem i podszedł. Ostatecznie tyle razy już dzisiaj słyszał wyrażenie "spadaj palancie" w rożnych, mniej lub bardziej grzecznych wariantach, że jeszcze jedna odmowa nie zrobi na nim wrażenia. W końcu jutro też jest dzień, a w centrum kolejni spragnieni zakupów szwendacze.
- Przepraszam - zaczął grzecznie - Mogę zadać pani kilka pytań?
Szansa powoli przeniosła bezmyślny wzrok ze szklanki na Krzysztofa i prawie nie otwierając ust wycedziła;
- Nie. Nie jestem zainteresowana.
- Czym nie jest pani zainteresowana? - zapytał z wyraźną irytacją.
- Tym, co ma pan do zaoferowania. Cokolwiek by to nie było. Nie wiem, czym pan handluje i nie chce wiedzieć.
- Nie jestem akwizytorem - powiedział. Usiadł wbrew woli rozmówczyni - Niemniej jednak handluję.
- Tak? Wyśmienicie. Jednak udało się panu mnie zaintrygować. Czym? To znaczy, czym pan handluje? – wypowiedziała od niechcenia z ironią.
- Informacjami - odpowiedział krótko.
- Dziennikarz - stwierdziła sucho odkładając paczkę ze starannością.
- Zgadza się. Od rana szukam ciekawej historii.
- I co?
- I nic. Wygląda na to, że ciekawe historie rodzą się tylko w postrzelonych umysłach bajkopisarzy. Napije się pani ze mną kawy?
- Napiję. Herbaty. A historię każdy jakąś w sobie nosi.
Z zamyślenia wyrwał ich zmęczony całodzienną harówką głos kelnerki.
- Co podać? - zapytała siląc się na uprzejmość.
Po chwili zamówiona herbata z cichym brzękiem filiżanek pojawiła się na stoliku. Senna kelnerka odpłynęła tanecznym krokiem w stronę zaplecza.
- że, też ona ma jeszcze siłę tak kręcić biodrami. Wiem, co mówię. Byłam kiedyś kelnerką. Jeszcze na studiach. Pod koniec dnia powłóczyłam nogami - kobieta wyrzucała z siebie słowa z nienaturalnym ożywieniem. Może ta paplaniną chciała sobie dodać odwagi? - Zdecydowałam się.
- Na co? - Krzysztof precyzyjnie odmierzał ilość wsypywanego cukru. Zupełnie jakby od tego ile kryształków wpadnie do filiżanki zależał nie smak herbaty, ale jego przyszłość. A kto wie, może i całego świata.
- Mam na imię Joanna. I opowiem panu moja historię - zamilkła na chwilę - Pod jednym warunkiem.
- Tak?
- Nikt się nie dowie, że ja to ja.

- Władowałam się w coś, w co nigdy nie powinnam. Po prostu z niewinnej zabawy zabrnęłam w ślepy zaułek. Wychodzę powoli na prostą, ale ciągle mam w pamięci to, co było.
Joanna wyciągnęła z paczki długiego papierosa. Nieumiejętnie, bez wprawy odpaliła, wciągając przesadnie dym.
- Przepraszam. Będzie dużo dymu. Nie umiem się zaciągać - uśmiechnęła się przepraszająco.
Opowiadała o romansie. O mężczyźnie, który wywrócił jej życie, sposób myślenia i wartości na drugą stronę. Jak skarpetki. A potem, jak się znudził to zostawił. Też jak skarpetki.
- Człowiek proszę pana, to się niewiele różni od ćmy. Też goni do światła. Wie, że się poparzy, a mimo to ciągnie. Znałam scenariusz od początku. A jednak...
Z jednej strony dom, dzieci i mąż, a z drugiej absolutna i jak oceniam to z perspektywy czasu bezpodstawna fascynacja. Mało brakowało, a zostałabym z niczym. Jeszcze się nie wydało - powiedziała krzywiąc się nad zupełnie już zimną herbatą.
- Jeszcze?
- A tak. Jeszcze. Bo podwójne życie jest jak gra w ciuciubabkę. Z jednej strony jest tu i teraz, a z drugiej wspomnienia czegoś, co nie powinno się zdarzyć. Mimo, że było piękne. Rozumie pan?
- A muszę? Rozumieć? - Krzysztof zirytował się - To nie konfesjonał proszę pani. A ja nie jestem od rozumienia. Ja tylko zapisuję. I nikogo nie oceniam.

Źródło zdjęcia w sieci

Komentarze

  1. i ile znaczeń

    świetne ujęcie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A mnie się wydaje, że jak mnie coś boli, to czuje to cały świat.
    Faktem jest, że może bliskie otoczenie odczuwa moją nieznośność. Marudzę, złoszczę się, jestem nieprzyjemna.
    Jednak cały świat jednostkę ma generalnie w .... nosie. Jesteś czy Cię nie ma- wszystko jedno. Twoje miejsce zapełni ktoś inny. Nic się nie zmieni.
    Historie, tak samo, podobne, banalne.
    Każdy myśli, że jest pępkiem świata.

    OdpowiedzUsuń
  3. Życiowa i smutna historia...

    A widzę, że u Ciebie się troszkę forma zmieniła... pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ilu z nas odczuwa DWOISTOŚĆ na codzień! ja tak przynajmniej mam (może należałoby się zastanowić nad obraźliwym stwierdzeniem istruktora jazdy jakobym miała rozdwojenie osobowości?!)
    W odróżnieniu od Moty odnoszę wrażenie, że ze swoim bólem jestem sama i w tym momencie jak cierpię, cierpię tylko ja:/

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawda. Każdy nosi w sobie jakąś historię. Zwykle to co objawia się na zewnątrz, nie ma nic wspólnego z tym, co człowiek nosi w środku.
    Otworzyć się ciężko - chyba łatwiej grać...

    OdpowiedzUsuń
  6. Margo...
    Już samo słowo "dwoistość" jest wieloznaczne :)

    Mota...
    W ogólnym rozrachunku jednostka jest niczym...
    "jeden i milion to wciąż jeszcze milion"

    Mała Mi...
    Takie życie. Raz wesołe. Raz smutne...
    A co do formy, to po prostu - eksperymentuję :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moni...
    Właśnie o to chodzi, żeby był ktoś komu można powiedzieć. jak nie ma nikogo, to się sprzedaje historie do gazet...

    Athena...
    Tylko ile można grac? I jak dobrym trzeba być aktorem? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. wiem, wiem
    ale ja dziękuję ... wolę być sama ze swoimi przeżyciami.
    Pani J. widać nie wolała:)

    OdpowiedzUsuń
  9. smutne ale prawdziwe, dobrze,ze mam komu powiedzieć

    OdpowiedzUsuń
  10. To prawda, każdy z nas ma swoją historię, czasem wiele... I czasem, lepiej żeby pozostały w ukryciu...

    OdpowiedzUsuń
  11. TAK MAŁO JEST TYCH CO NIE OCENIAJĄ ...

    OdpowiedzUsuń
  12. tja...
    a obcemu łatwiej się wygadać...

    OdpowiedzUsuń
  13. ...taaa.....niebo/piekło....w każdym z nas.....

    OdpowiedzUsuń
  14. Taki wywiad może lepszy niż konfesjonał. Nie ocenia, nie krytykuje, a czasem o to właśnie chodzi. Powiesz komuś zaufanemu i on wyciąga wnioski, ocenia postacie, a niekiedy chcemy tylko zrzucić nagromadzenie i udać, że nie było tematu:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Znaczy dziennikarz z lokalnej prasy był; profesjonalny taki.
    Dobre pisanie jak zazwyczaj.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Zastanawiam się ile osób ma swoje dwa światy.. Czy to powszechne, czy raczej jednostkowe..?
    Podoba mi się to co powiedział dziennikarz, że spisuje i nie ocenia.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  17. To był dziennikarz TVN-u na pewno, albo kurator sądowy.

    OdpowiedzUsuń
  18. I o to chodzi ... należy wysłuchać ,a jak poproszą doradzić i nie oceniać. Nie sądźcie ,bo sądzeni będziecie.A przecież każdy z nas zrobił kiedyś coś czego się wstydzi. Jesteśmy tylko ludźmi i błądzimy.Wielce pocieszające jest to ,że bohaterka posta wreszczcie zrozumiała swój błąd. cmoki zołziczko:)

    OdpowiedzUsuń
  19. OLQA...
    Prawdziwe... niestety:)

    W drodze...
    Oczywiście , że lepiej. Tym bardziej jeśli dotyczą kogoś bliskiego:)

    Gosia...
    Tak. Dziś każdy chciałby być sędzią...

    OdpowiedzUsuń
  20. Ida...
    ...i bezpieczniej :)

    MajaK...
    I dobro i zło... początek i koniec:)

    reg...
    On nie ocenia. Oceniają za to czytający. Mniej więcej tak jak na blogach...

    OdpowiedzUsuń
  21. Mufka...
    Z lokalnej czy nie, grunt, ze nie oceniał :D

    Kate...
    Myślę, że "dwa światy" są częstsze niż nam się wydaje:)

    Kwaku...
    Ani z jednym ani z drugim nie miałam do czynienia. Bo ja prosta kobieta ze wsi jestem. Nadmorskiej. Gdybym jednak miała obstawiać to raczej lokalna prasę, albo babskie pismo. TVN jest żądny krwi:)

    Nika...
    Ocena zawsze jest subiektywna...więc lepiej zostawić ja dla siebie:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Dobre :)) Sorry za lakoniczność, jeszcze jestem w trakcie obrabiania mojej roboczej pańszczyzny.

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozumiem ;) powodzenia z tymi eksperymetami :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz