Dyngus


- Święta, święta i po świętach - stwierdził filozoficznie Książę Małżonek szorując garnek po bigosie. Minę miał przy tym jakby właśnie posprzątał na błysk cały świat i dziwił się dlaczego nikt mu nie gratuluje.
- I dobrze! Ile można się lenić - mruknęłam znad książki, która właśnie nabożnie posilałam szare komórki.
- Oj można... - rozmarzył się.
- pewnie, ze można. I ja wcale nie twierdzę, że nie lubię, ale zdecydowanie wolę się lenić w wytartych dżinsach czy w dresach. Wcale nie potrzebuje sobie do tego dorabiać ideologii w postaci eleganckiej garsonki - wygłosiłam mowę z pełnym przekonaniem o słuszności swoich poglądów i z mina sprawiedliwego udałam się do salony na zasłużony poświąteczny odpoczynek. Leżąc na sofie i machając prawym odnóżem dolnym , przypomniałam sobie, że właśnie mija poniedziałek, nie bez przyczyny zwany lanym. A ja nic! Od rana zapominałam zlać Księcia Małżonka. Za winy popełnione i ku chwale tradycji. Jeden leniwy rzut leniwym okiem na salon i zrezygnowałam z bitwy na terenie własnym. Straty mogłyby przewyższyć zyski.
- Skończyłeś? - wrzasnęłam w kierunku kuchni
- No! - otrzymałam odpowiedź zwrotną.
- To wynieś śmieci!
- Śmieci? Które? - Książątko rżnęło głupa.
- Na początek nasze. Ale jak ci się spodoba to możesz i od sąsiadów. Naprawdę nie będę miała nic przeciwko.
Coś tam mruczał pod nosem, ale zgarnął worek, zmienił papucie na wyjściowe gumiaczki i posłusznie udał się w kierunku śmietnika.
Czasu na przygotowanie zasadzki miałam nieludzko mało. W związku z tym, postanowiłam iść na całość. Uzbrojona w solidne wiaderko wypełnione niemal po brzegi wodą, zajęłam miejsce na z góry upatrzonej pozycji. I czekałam.
Kiedy tylko drzwi wejściowe otworzyły się z impetem,z okrzykiem bojowym na ustach ruszyłam do ataku i chlusnęłam na absolutnie zaskoczonego i nieprzeczuwającego nic... sąsiada. Książę Małżonek przepuścił gościa przodem i oberwał jedynie "odłamkami".
- I za co to? - sąsiad, susząc przy kominku ubranie i dumę własną nie wierzył własnemu nieszczęściu.
- Ku chwale tradycji - pisnęłam nieśmiało - I żebyś wiedział, że nie warto pchać się przed szereg...

Komentarze

  1. :)))))))))))))) piękne to było!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bogu dzięki, że sąsiada a nie utrefioną świątecznie sąsiadkę :)) Ja na wszelki wypadek z domu nosa w poniedziałek nie wysuwałam a sąsiadów wpuściłam dopiero jak się trzy razy obrócili z rękami nad głową. Przezornego...

    OdpowiedzUsuń
  3. Podejrzewam, że Książę Małżonek etykietę wobec sąsiada zastosował, gdyż przejrzał był Twe niecne zamiary :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :DDDD
    Sąsiedztwo z Tobą Nivejko to... bajka:D

    OdpowiedzUsuń
  5. chciałabym zobaczyć minę ksieciunia ...
    ... i twoją
    hihihih

    OdpowiedzUsuń
  6. tradycje należy kultywować bezsprzecznie, pomimo, zawsze i tak;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Napisałam komentarz i mi go wcięło!

    Okolica teraz będzie schodziła się do Ciebie z parasolem przed :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dossssskonałe powitanie sąsiedzkie. W przyszłym roku odgapię! :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Euforka...
    Obawiam się, że nie każdy jest takiego zdania :)

    Mira....
    Fakt. Nie poszłoby lekko wtedy:D

    Beatta...
    Myślisz? Że mu się dobre maniery uaktywniły zachowawczo? :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Akemi...
    jak dla kogo:D

    Stardust...
    I pomyśleć że wszystko po to żeby duch tradycji w narodzie nie zaginął :D

    Athena...
    Oj tam... ja mu w portfel nie zaglądam, ale taki biedny to on nie jest :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Gosia...
    chciałbym żeby mnie nikt w takiej sytuacji nie oglądał :D

    Jazz...
    I tu się z Tobą zgadzam Jazuuuuuuuuu:D

    Margo...
    I sprawdzi się przysłowie; parasol noś i przy pogodzie :D

    Maura...
    Proszę uprzejmie. Praw autorskich brak :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie Twoja wina, że Małżonek uprzejmy i kulturalny...:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!!
    Nivejko, i tak oto zyskałaś nowego bohatera swoich opowiastek. :-))))
    Kapitalna akcja!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Matko! Oddać w Twoje ręce sprzęt i tradycję i dopiero się dzieje :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale numer! :)) Mam nadzieję, że sąsiad po wysuszeniu został ugoszczony czymś pysznym, żeby nie przymarudzał :)!
    A ja nikogo nie oblałam... :(

    OdpowiedzUsuń
  16. z całej historyi zapamietałam jedno: MAŁZONEK POSŁUSZNIE WYKONYWAŁ TWOJE POLECENIA:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ida...
    No trochę jednak moja... sama go do tego "skłaniam" :D

    Jolu...
    No! Jeszcze jeden do obrobienia :D

    Magenta...
    Strach się bać... normalnie :D

    OdpowiedzUsuń
  18. OLQA...
    Czad, Etiopia i ... siwy dym :D

    Iw...
    NO oczywiście... wytrzeszczami został ugoszczony :D

    Beata ...
    :((( a to znaczy że koniecznie muszę popracować nad stylem....

    OdpowiedzUsuń
  19. Do wytrzeszczy coś w płynie chyba też? Tak zapobiegawczo...

    OdpowiedzUsuń
  20. Niffejko ;) ty moja, jak by wiedzial ze bedziesz go plukac to by sie w domu namydlil.

    OdpowiedzUsuń
  21. hiu hiu:) No cudnie ,znowu dostało sie niewinnemu.nie ma sprawiedliwosci na tym świecie.Ja Mego polałam li i jedynie kubeczkiem połlitrowym w ramach pobudki,a Ty jak zawsze poszłaś na całego. buziole zołzik:)

    OdpowiedzUsuń
  22. No to będzie miał sąsiad szczęście w tym roku ....jak mówi mądrość ludowa w temacie dyngusa;-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Zgaga...
    No nie inaczej :D Wytrzeszcze płynne:D

    Elliza...
    Frajer on a a ja gapa... że nie uprzedziłam :D

    Akular...
    I niech mu gwiazdka pomyślności... sucha będzie :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Nivejko smucisz się czasem? ;D ;P na pewno tak, ale podchodzisz do świata ze sporym dystansem. Właśnie z takimi ludźmi zazwyczaj łapię szybki kontakt, i tym razem nie jest inaczej. Dziękuję... że jesteś. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. Człowiekiem jestem, Kwaku, i nic co ludzkie nie jest mi obce. Smutek, jest częścią człowieczeństwa...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz