Wizyta


- A teraz wybierz sobie żonę - powiedział Pan Bóg do Adama...

Tak oto wyglądały pierwsze demokratyczne wybory. Jakby nie patrzeć wolne, mimo że ograniczone...

- No? I jak? - Zapytał Nadworny kręcąc Zochą pirueta. Kiecka zawirowała wokół niej niczym zwiewna szatka elfa.
- O żeszty! Z koła cięta! - wykrzyknęłam. Byłabym jeszcze zagwizdała z podziwu "nad" ale niestety nigdy nie posiadłam tej umiejętności.
- Odlotowo!
- Czyli ludzko? - Zocha zapytała na wszelki wypadek (nigdy nie wie, kiedy żartuję)
- Czyli dokładnie tak jak powiedziałam. Od-Lo-To-Wo! - wyrecytowałam głośno, wyraźnie, ze świeżo nabytą dykcją i na wszelki wypadek sylabami.
- A ja? - teraz Nadworny okręcił się dookoła osi. Własnej.
- Hmmmmm... - mruknęłam i udałam, że się zastanawiam. Widocznie
zrobiłam to perfekcyjnie, bo Zocha rzuciła się do swego towarzysza z pazurami.
- A widzisz?! Widzisz?! - wrzeszczała - Mówiłam ci, że trzeba ten drugi. Ale Ty nie! Zawsze musisz postawić na swoim! To teraz masz!
- No! Mam - Nadworny uśmiechnął się tajemniczo i z czeluści wewnętrznej kieszeni marynarki wydobył ten drugi. W paski.
- Jesteś pewna, że ten lepszy? - Nadworny zwrócił się do mnie z miną wyrażającą niedowierzanie.
- Jestem - odpowiedziałam - Że lepszy ten w kratkę. Kawy? Się napijecie?
- Napijemy. Oczywiście! - Nadworny wydał z siebie triumfalne mrukniecie. I się rozsiadł. Zofia jednak nie dała za wygraną.
- Uzasadnij - zażądała - A! A dla mnie bez mleka. Na diecie jestem.
- Się robi - zasalutowałam i pognałam na zaplecze.
- Dla pani bez mleczka, dla pana bez cukru - zaświergotałam stawiając
przed nimi dwa, ostatnie nieposzczerbione kubki.
- A dlaczego bez cukru? Ja nie jestem na diecie?
- Cukier dostaniesz, jak zeznasz łaskawie, na jaką okoliczność się tak odstroiliście.
- To jej dolej mleka - zawyrokował Nadworny - Dlaczego tylko ja mam cierpieć?
- Chociażby, dlatego, że ból odchudzania znam. Jak mało, kto.
Nadworny zaczął burczeć coś o jakiejś koalicji babskiej, solidarności jajników i innych takich szowinistycznych bzdurach, ale pozostając w obliczu gorzkiej kawy nie miał wyboru. Zmiękł.
- No dobra. Do mojej siostry na proszony obiad idziemy - wysyczał niechętnie - I dawaj ten cukier wreszcie!
- Ulalaaa... - zawołałam i sypnęłam podwójną porcje słodyczy. Należy się biedakowi. Za odwagę. Prowadzić Zochę do jaskini lwicy... Nawet ja się jej boję, mimo, że uchodzę za nieustraszoną.

- Jeszcze nie powiedziałaś, dlaczego ten, a nie tamten? - zapytała Zocha cmokając mnie na pożegnanie.
- Bo pasować to oba pasują. A zawsze lepiej wygląda ten mniej pognieciony...

Źródło zdjęcia w sieci

Komentarze

  1. Nivejko, dyplomatyczna odpowiedź. :-) W takim razie trzymam kciuki za Nadwornego. Oby im ta wizyta nie popsuła szyków. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby ich! Lwica nie pożarła:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Anno :) mleko zagęszczone, tłuste tuczy :) przynajmniej ja posiadam taką wiedzę...

    Nivejko :) ja bym pewnie poszła w pogniecionym ;p bo prasować nienawidzę!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi...
    Do lwicy? W pogniecionym? Ty nie wiesz co mówisz :D

    OdpowiedzUsuń
  5. W takim razie widzę, że pierwsze lody między Nadwornym i Zochą przełamane... (o ile to nie są postaci zmyślone :).
    Chadzanie do jaskini lwa dla osoby nie znającego tego lwa może się okazać ciekawym i wcale nie tak traumatycznym doświadczeniem.
    Powodzenia im życzę!

    OdpowiedzUsuń
  6. ja bym się poświęciła -byle mnie KTO na obiad zaprosił!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zocha prezentuj... e nie, lepiej na pierwszy raz niech zwyczajnie przemiła będzie, a nie żeby z bronią na lwicę ;)) A tak swoją drogą zaczęły się rodzinne prezentacje. Hm Nie zasypia Zocha gruszek... :))))

    OdpowiedzUsuń
  8. .....twoje płenty nie mają sobie równych na świecie....:)....

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy wizyta będzie w jakiś sposób brzemienna? :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Hehe, Nadworny w paszczy lwa, w tym wypadku lwicy... ciekawam, co jeszcze będą prasować :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zocha na pożarcie lwom! jeszcze świętą zostanie:))

    OdpowiedzUsuń
  12. jak zawsze wymiękłam czytając końcówkę:)... uwielbiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. tym razem uściski dla... Nadvornego :)))Ciebie "tylko" pozdrawiam :))))

    OdpowiedzUsuń
  14. Iw...
    Jaskinia lwa, jeśli nawet straszna, to zawsze jakieś doświadczenie:D

    OLQA...
    To ja zapraszam :)

    Reg...
    Zocha nawet w paszczę by wlazła...;D

    OdpowiedzUsuń
  15. MajaK...
    Puenta jest najważniejsza... od niej się zaczyna :D

    Magenta, Margo...
    Nie wiem jakie będą skutki, czy brzemienne, i co będą prasować... i chyba nie chce wiedzieć. Nigdy nie miałam ciągotek do bycia "materacem" :D

    Levinia...
    E... nie! święta? No chyba tylko tyle, ze cel uświęca środki :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Kaś...
    Kali się cieszyć :)

    Holden...
    No szkoda... jedyne co mnie pociesza to to, że rezygnuję z uścisków na rzecz Nadwornego:D

    OdpowiedzUsuń
  17. Jednak Nadworny dalej z Cylupą?... chyba coś przegapiłam...

    No mam nadzieję, że gotować Lwica jej nie każe...

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo wymownie Kwaku :D

    Ida...
    Nie sądzę:) Lwica jest zazdrosna o swoją kuchnię :))

    OdpowiedzUsuń
  19. Być może jest to profilaktyka uzależnień po prostu. Nadwornego od Zochy;)

    OdpowiedzUsuń
  20. O cię chorobcia ..proszony obiad rodzinny.Poważna sprawa.Znaczy się znajomość wchodzi w kolejny etap ,pętla się zacieśnia. Być może ,że Nadworny chcę zniechęcić Zofję Cylupę i nasyła na nią lwicę. cmoki zołzik:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wiedziałam, że ,,nasz ulubiony ciąg dalszy'' nastąpi! I że Zocha to nie hetka-pętelka!

    OdpowiedzUsuń
  22. No prosze jak sie Cylupa zakrecila:))

    OdpowiedzUsuń
  23. mów mi Arku Nivejko!

    OdpowiedzUsuń
  24. Beatta...
    Możliwe... Uzależnienia potrafią być nieobliczalne :D

    Nika...
    Prawda? Łobuziak z tego Nadwornego, ale za to jaki słodki...:D

    Zgaga...
    Cedeeny mają to do siebie, że następują... niemniej jednak czasami po prostu się kończą :D

    Starust...
    ...bo ona nie w ciemię bita:D

    Kwaku ...
    Miło mi bardzo, Arku:)
    Pozdrawiam Beata:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz