Wytrzeszcze


Zofia Cylupa z Cybulina może rzucać oszczepem, piłką lekarską, kulą w płot, czy czymkolwiek. Nie rzuca natomiast słów na wiatr. Jeśli powiedziała, że da Nadwornemu jeszcze jedną szansę to tak też i zrobiła.
Na proszony, świąteczny obiadek przybyła w towarzystwie wyżej wspomnianego przystojniaka, bukietu tulipanów i skowronków widocznych na roześmianym obliczu.
- Ptactwo możesz zostawić na zewnętrznym - zażartowałam.
Nadworny załapał natychmiastowo. Zofii zajęło to znacznie więcej czasu. Zasiadła w fotelu i kontemplowała o jakie ptaszyny biega. Nadworny tymczasem odprawił z małoletnimi rytualne żółwiki i poczłapał za mną do kuchni.
- Co na obiad? - zapytał zaglądając do garów.
- Poznaj Stachu po zapachu - warknęłam i zdzieliłam go ściera po łapach. Nie będzie mi tu byle Nadworny po garach bezkarnie myszkował!
- Tak po zapachu, to obstawiam marcepany z wytrzeszczami - odpowiedział nic a nic niezmieszany. Ani nawet nie wstrząśnięty.
- Bingo. Wygrałeś zmywanie po obiedzie.
Nadworny niewiele sobie robił z moich gróźb, bo wiedział, że nie dość, że jestem wyjątkowo leniwa, to jeszcze jestem na tyle bezczelna żeby się do tego publicznie przyznawać i że całą czarną robotę odwala za mnie najlepsza przyjaciółka - zmywarka.
- Widzę, że uczucie kwitnie i się rozwija - powiedziałam wskazując na Zochę czarującą swoimi niewątpliwymi walorami Księcia Małżonka, który odwdzięczał się serwując kolejny stuletni dowcip z brodą do pasa.
- Czy ja wiem? Może i kwitnie. I może się rozwija. Tyle, że nie wiadomo w jakim kierunku.
- Czyli? - zapytałam mieszając zupę w garze.
- Czyli jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma - odpowiedział lekko smętnie, a widząc moją rozdziawioną paszczę, gotową do zadania kolejnego pytania, szybko dodał - I tyle! I nie ciągnij mnie za język!
- Bo?
- Bo i tak ci nic więcej nie powiem.
E tam. Głupiego gadanie. jeszcze się taki nie narodził, co by nie wyśpiewał jak go umiejętnie podejdę. Niestety, Nadworny był tego świadom i przezornie ewakuował się do salonu. Posłuchać brodatych dowcipów.

- Podano do stołu! - wrzasnęłam donośnie. Na potwierdzenie, walnęłam chochla w patelnię. Gongu się jeszcze nie dorobiłam.
Zupa przeszłą gładko. Bez pytaniowo.
- Co to? - zapytała Zocha. Gapiąc się bezceremonialnie na półmisek z moim popisowym daniem doznawała wytrzeszczu gałek ocznych.
- Marcepany - odpowiedział usłużnie Nadworny. Jako osoba bywała na moich salonach był doskonale poinformowany więc dodał jeszcze - Z wytrzeszczami.
- No! - Książę Małżonek dumnie wypiął bohaterską pierś do przodu i wzbijając się na wyżyny, dołożył swoje trzy grosze - Z przewaga wytrzeszczy!

Źródło zdjęcia w sieci

Komentarze

  1. Też bym się chętnie powytrzeszczała na Twoje pyszności :)
    A Nadworny chyba jeszcze nie znalazł swojej muzy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Roztłumaczaj kto owe te marcepany z wytrzeszczamy bom ciemna jak zrogowaciała tabaka:)ps. a propos Nadwornego..to wychodzi na to ,że albo On cichy wielbiciel marzyciel wzdychający nie do Cylupy Zofji bynajmniej albo rzeczona pani z Cybulina jest kitem z braku laku ,albo i jedno i drugie.Osobiście stawiam na to ostatnie.Bidna ona bidny on. buziole:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ten Nadworny z Cylupą tak z uporem maniaka?...;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi Zofii trochę szkoda; Nadworny zwodzi dziewczynę. A może on po prostu nie jest zdolny do miłości... Bo to takie zachowawcze: jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Rozsądek przeważa nad uczuciem. Mechanizmy obronne? :-) W miłości to się trzeba zatracić, roznamiętnić, zapomnieć się... A tutaj to takie wyrachowanie z Nadwornego wyziera. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ZOSTAŁO CI Coś? Bo MOŻE BYM WPADŁA?:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Iw...
    Nadworny szuka... nieustannie:)

    Nika...
    Wytrzeszcze to może być dosłownie wszystko...:D A Nadworny kiedyś się ustatkuje...;D

    Beatta...
    To ona maniaczka. I daje mu szanse :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jolu...
    Właśnie miałam się rozprawić z Nadwornym w temacie Zofii, ale zwiał. Niezwłocznie to uczynię ... jak mi się tylko nawinie :D

    OLQA...
    Wpadaj... jak nie na wytrzeszcze to coś innego:D

    OdpowiedzUsuń
  8. A jednak razem! Tak czułam... A Nadworny nie chce się przyznać do ognistego uczucia...
    Marcepany z wytrzeszczem to u mnie co drugi tydzień!

    OdpowiedzUsuń
  9. Już się cieszę, że niedługo się spotkamy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nadworny z ta Cylupa to jak czapla z zurawiem:))

    OdpowiedzUsuń
  11. Trza było czarną polewkę zaserwować! I Zośce, i Nadwornemu. Taka... mała prowokacja ;)))

    OdpowiedzUsuń
  12. ciekawa jestem jak smakują te wytrzeszcze.

    witaj po świętach :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zgaga...
    Każdy chłop to trochę dzieciak:D

    Margo...
    Jeszcze tylko 3 tygodnie :)))

    Stardust...
    Dokładnie. Ciągle ta sama droga :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Maura...
    Takiego harbuza w koszu? :D

    Emma...
    Wytrzeszcze to jest wszystko to na widok czegoś ktoś doznaje... wytrzeszczu :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. :) A jakby Zofia Nadwornego trochę zaktywizowała starą metodą - na zazdrość, to może by w niej zobaczył wszystkie "wonności Arabii".:)))Nie ma chłopak rywala to się nie stara.
    Marcepana z wytrzeszczem też proszę:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Pieprzu...
    I to jest pomysł. Musze Cylupe naprowadzić na właściwe tory :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Oooooo, Zofia wróciła :) Przyznaję. że ma charakter ta Zofia!
    Ciekawe, czy Nadworny ma równie silny charakter ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. To ja poproszę o przepis ...;-))) Marcepany możesz sobie odpuścić, skup się na wytrzeszczach;-)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Magenta...
    Zofia jest jak bumerang, albo jak temat zastępczy w polityce... zawsze wraca:D

    Akular...
    No to mam zagwozdkę... teraz będę myśleć nad zmyśleniem przepisu :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Wytrzeszcze brzmią niesmacznie... a marcepany odwrotnie :) mniam! Cóż za połączenie... zdradzisz co to za danie? :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zabrzmiało intrygująco :) Koniecznie wymyśl przepis ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ty nawet potrawy masz z fajną nazwą

    OdpowiedzUsuń
  23. Mała Mi...
    Jak nie wiadomo co to, to się mówi wytrzeszcze z marcepanami... :D

    Monia...
    Przepisu brak... patrz wyżej :D

    Gosia...
    Prawda? Mnie tez się podoba taka nazwa:D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz