Kiedy się dziwić przestanę...
Jak nie wiadomo co poeta chciał powiedzieć, ale nie powiedział, to zawsze można za niego dopowiedzieć. Z Nadwornym problem w zasadzie nie istnieje. Nie trzeba zamyślać o czym myśli, tylko go najnormalniej w świecie zapytać. Uprzejmie.
- Te, Nadworny, a co ty taki zamyślony co?
Jak nie odpowiada zbyt długo z powodu zapatrzenia w cumulusa pierzastego to można go ewentualnie kopnąć w kostkę. Tu trzeba jednakowoż bardzo uważać, żeby śladów nie zostawić i żeby się szanownemu Nadwornemu alarm dźwiękowy nie włączył. Co jak co, ale ryczeć to on potrafi.
Wzięłam zamach i kopnęłam. Przy czym „kopnęłam” to spore nadużycie jest – musnęłam ledwie. Zareagował syknięciem graniczącym w rykiem. I nawet mnie spojrzeniem zaszczycił, przerywając tym samym na chwilę kontemplowanie obłoczka.
- Czego? – warknął miło rozcierając obolała kostkę.
- Się pytam uprzejmie w jakiej intencji to zapatrzenie.
- Czepiasz się – mruknął i zadarł łepek w celu kontynuowania niezwykle interesującego zajęcia.
- Taka rzepia natura. Nie zmienisz. Możesz albo pokochać albo odpowiedzieć.
- Po prostu ładna chmurka- odpowiedział na odczepnego – Się przyglądam.
- I zagadujesz?
- Powiedzmy że zbieram myśli.
- Aha – przytaknęłam. Faktycznie. Facet wyglądał na skupionego – Pośpiesz się. Bo ci się spektakl skończy.
- Jaki znowu spektakl? Zwariowałaś? – nadworny popatrzył na mnie z wyrażanym współczuciem.
- Na niebie – powiedziałam. Widocznie niezbyt precyzyjnie się wyraziłam bo wątpliwości zasiane poprzednia wypowiedzią nie rozwiały się. Dodałam więc zupełnie spokojnie i drukowanym głosem – PRZEDSTAWIENIE. Matołku.
Chmurzy się i chmury zasłonią chmury. Rozumiesz?
- No tak jakby – odpowiedział z rozdziawioną paszczą – Mnie już chyba nic nie zdziwi.
- Bzdura!
- Serio! – Nadworny wyglądał na przekonanego do swoich.
Wyraźnie się ożywił i koniecznie chciał mi udowodnić, że ma rację. W tym celu nawet pofatygował się za mną na zaplecze.
- A… to to takie? – powiedział rozglądając się ciekawie.
- No . Zaplecze jakiej jest Nadworny widzi – mruknęłam sypiąc kawę do kubków – I chciałam zauważyć, nieśmiało, że właśnie się zdziwiłeś.
- Łeeeee... – prychnął pogardliwie – Takie zdziwienie to nie zdziwienie. Dziwić to się można ludziom, ich zachowaniom, reakcjom. Wynalazek jakiś może zadziwić albo inne coś.
- No. Zwłaszcza „coś” jest szalenie dziwne –powiedziałam i dałam hasło do odwrotu.
Resztką przytomności umysłu Nadworny złapał miseczkę z ciasteczkami i poczłapał posłusznie za mną.
- Chcesz powiedzieć, że ciebie jeszcze coś dziwi? – zapytał wsypując sobie do paszczy garść precelków w wersji mini.
- Nieustannie Nadworny, nieustannie. Jedyne co mnie trzyma przy życiu oprócz kawy naturalnie, to zdziwienie.
- Sama to wymyśliłaś? – zapytał podejrzliwie łypiąc na mnie jednym okiem.
- Nie, Maryla...
- Te, Nadworny, a co ty taki zamyślony co?
Jak nie odpowiada zbyt długo z powodu zapatrzenia w cumulusa pierzastego to można go ewentualnie kopnąć w kostkę. Tu trzeba jednakowoż bardzo uważać, żeby śladów nie zostawić i żeby się szanownemu Nadwornemu alarm dźwiękowy nie włączył. Co jak co, ale ryczeć to on potrafi.
Wzięłam zamach i kopnęłam. Przy czym „kopnęłam” to spore nadużycie jest – musnęłam ledwie. Zareagował syknięciem graniczącym w rykiem. I nawet mnie spojrzeniem zaszczycił, przerywając tym samym na chwilę kontemplowanie obłoczka.
- Czego? – warknął miło rozcierając obolała kostkę.
- Się pytam uprzejmie w jakiej intencji to zapatrzenie.
- Czepiasz się – mruknął i zadarł łepek w celu kontynuowania niezwykle interesującego zajęcia.
- Taka rzepia natura. Nie zmienisz. Możesz albo pokochać albo odpowiedzieć.
- Po prostu ładna chmurka- odpowiedział na odczepnego – Się przyglądam.
- I zagadujesz?
- Powiedzmy że zbieram myśli.
- Aha – przytaknęłam. Faktycznie. Facet wyglądał na skupionego – Pośpiesz się. Bo ci się spektakl skończy.
- Jaki znowu spektakl? Zwariowałaś? – nadworny popatrzył na mnie z wyrażanym współczuciem.
- Na niebie – powiedziałam. Widocznie niezbyt precyzyjnie się wyraziłam bo wątpliwości zasiane poprzednia wypowiedzią nie rozwiały się. Dodałam więc zupełnie spokojnie i drukowanym głosem – PRZEDSTAWIENIE. Matołku.
Chmurzy się i chmury zasłonią chmury. Rozumiesz?
- No tak jakby – odpowiedział z rozdziawioną paszczą – Mnie już chyba nic nie zdziwi.
- Bzdura!
- Serio! – Nadworny wyglądał na przekonanego do swoich.
Wyraźnie się ożywił i koniecznie chciał mi udowodnić, że ma rację. W tym celu nawet pofatygował się za mną na zaplecze.
- A… to to takie? – powiedział rozglądając się ciekawie.
- No . Zaplecze jakiej jest Nadworny widzi – mruknęłam sypiąc kawę do kubków – I chciałam zauważyć, nieśmiało, że właśnie się zdziwiłeś.
- Łeeeee... – prychnął pogardliwie – Takie zdziwienie to nie zdziwienie. Dziwić to się można ludziom, ich zachowaniom, reakcjom. Wynalazek jakiś może zadziwić albo inne coś.
- No. Zwłaszcza „coś” jest szalenie dziwne –powiedziałam i dałam hasło do odwrotu.
Resztką przytomności umysłu Nadworny złapał miseczkę z ciasteczkami i poczłapał posłusznie za mną.
- Chcesz powiedzieć, że ciebie jeszcze coś dziwi? – zapytał wsypując sobie do paszczy garść precelków w wersji mini.
- Nieustannie Nadworny, nieustannie. Jedyne co mnie trzyma przy życiu oprócz kawy naturalnie, to zdziwienie.
- Sama to wymyśliłaś? – zapytał podejrzliwie łypiąc na mnie jednym okiem.
- Nie, Maryla...
....mhm....zdziwienie i zadziwienie światem to potężny motor :):).....
OdpowiedzUsuńTak jest Maju. "Kiedy się dziwić przestanę, będzie po mnie...":)))
OdpowiedzUsuńTo straszne w takim razie, że mnie już właściwie nic nie dziwi...
OdpowiedzUsuńTrzeba coś z tym zrobić ;)
mam nadzieję, że zdziwienie mi nie przejdzie. jeszcze potrafię :-)
OdpowiedzUsuń,,nie daj mi Boże, broń Boże skosztować
tak zwanej życiowej mądrości..." - znasz na pewno :-)
A ja się dziwię, że się czasem nie dziwię... Hmmmmm...
OdpowiedzUsuńAthena...
OdpowiedzUsuńDziwi. Chociażby to, ze cię nic nie dziwi:)
Emma...
Oczywiście, że znam;)
Maura...
tak myślę, że jakby ktoś zorganizował zawody w dziwności to zajęłybyśmy pierwsze miejsce. Egzekwo :D
Zazdroszczę Ci tej przyjaźni z Nadwornym, i nieważne, że fikcyjny, zawsze masz z kim pogadać i nie drwi z Ciebie ot tak, bo mu miłość do intelektu wyznajesz, bo on jest i już! Kopiesz go w kostkę, depilujesz woskiem klatę, wbijasz w czerwony lateks, a on wraca, jak bumerang jeden... Idealny przyjaciel, facet... jestem wybrakowana, jak nic!
OdpowiedzUsuńFikcja miesza się z życiem. Jak Maryla z pieśnią chóru:)
OdpowiedzUsuńa mnie wciąż zadziwia to,że pomimo tego,że mówię,że mnie nic już nie zdziwi to wciąż mnie coś zadziwia:)
OdpowiedzUsuńOLQA...
OdpowiedzUsuńTo dopiero dziwność nad dziwnościami :D
Szkoda, że mnie już dziwi naprawdę niewiele.
OdpowiedzUsuńCzyżby mój koniec był bliżej niż myślę;-(((
Akularnico! Ty jesteś niezniszczalna. Póki dziwi odrobinkę póty życie!
OdpowiedzUsuńJa lubię się dziwić :) ale pozytywnie :P to takie poznawanie świata... :)
OdpowiedzUsuńŚwietna piosenka, świetna płyta, świetna Maryla i mądry tekst Jonasza K. Słucham na okrągło.
OdpowiedzUsuńDawno juz nie slyszalam Maryli:) wiec to mila niespodzianka. Az sie ZDZIWILAM:))))) wiec chyba jeszcze zyje;P
OdpowiedzUsuńMała Mi...
OdpowiedzUsuńOczywiście. jak nie dziwi to nie interesuje :)
Mira...
Tez słucham:) Ma dwie . Jedna w domu, druga w aucie :)
Stardust...
W Tobie jest tyle, życia, że "jak zagrają poskoczysz raz jeszcze" :D
Oj to prawda :)
OdpowiedzUsuńAle ja słyszałam, że jak mężczyzna tak z otwartą paszczą jak Nadworny to on naprawdę nie myśli. Wyłącza się, resetuje. Tylko jest mu niezręcznie się przyznać do tego, że nie myśli, bo przecież mężczyzna jest myślący. Tymczasem to bardzo fajna umiejętność relaksująca, ale jak nie chcą, to niech się przyznają.
Co innego kobieta. Kobieta to się musi przymusić, żeby nie myśleć i choćby bardzo chciała, to pod czaszką wiecznie się coś kłębi.
Ech, wiecznie pod górkę ;)
Ale już same takie chmury np. są zadziwiające :)
- serio - mówi Nadworny, mówię ja - LUBIĘ Tu wpadać, od razu mi lepiej:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńCała jestem zdziwieniem;)Constans:)
OdpowiedzUsuńChmurom to się ładnie dziwił wieszcz Adam ustami Tadzia Soplicy...
OdpowiedzUsuńU mnie, gdy się wydaje, że już ,,nie dziwi nic'', to właśnie zaraz jak diabeł z pudełka jakaś ,,zdziwka'' wyskoczy! I nawet to lubię...
Pozdrawiam Serdecznie, napisz tam kiedyś to do mnie :)
OdpowiedzUsuńco dzień zadziwia mnie coś nowego ;)
OdpowiedzUsuńCo ten Nadworny ostatnio taki zamyślony? o czym o tak rozmyśla? ;)
Uwielbiam te dialogi z Nadwornym. Nie zawsze komentuję ale namiętnie czytam. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzyżby Nadworny był również bohaterem zdjęciowym tego posta? Niezłe z Niego ciacho :)
OdpowiedzUsuńA zdziwienia nadal mi się zdarzają, na szczęście również te pozytywne, więc nie jest źle :))
Ja tam bezustannie dziwię się światu, chociaż ze strony drugiej mam czasem wrażenie takie jak szanowny Nadworny , że nic mnie nie zdziwi...hiu hiu:) rozdwojenie jaźni:)
OdpowiedzUsuńMagenta...
OdpowiedzUsuńFaceci maja jedną super cechę - nie lubią sobie komplikować życia;)
Holden...
Bardzo mnie to cieszy :)
Zgaga...
Fajniejszy życiorys... taki ze zdziwkami :)
Kwaku...
OdpowiedzUsuńNo masz babo placek. Z truskawkami. Toż piszę :D
Euforka...
A bo to za chłopem trafisz?;)
Baestyjeczka...
To szalenie budujące jest:)
Iw...
OdpowiedzUsuńFilmik znaleziony na YouTube :)
Nika...
I tego się trzymajmy. Dziwmy się ale nie rozdwajajmy :)
Same mądrości podane w lekkim sosie i przyprawione nieco pikantnym humorem. :-)) Jak zwykle – remedium na niezbyt dobre samopoczucie. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńJolu...
OdpowiedzUsuńNajlepszy sos do potrawy pod tytułem, życiowe mądrości to ten słodko - kwaśny :)