Symulacja


Cudowność cieplutkiego wczesnego wieczoru przerwała nagle Osobista wpadając w towarzystwie michy młodych, ugotowanych ziemniaczków. Malutkich jak orzeszki.
- Co to? - zapytałam głupawo.
- Kolacja - rzuciła lakonicznie. Zaszeleściła letnią, leciutką jak mgiełka, entuzjastycznie różową spódnicą w wesolutkie stokrotki, rozsiadła się obok i z dumą dodała - Sama obierałam.
- Jestem pod wrażeniem - mruknęłam
- No ja myślę! Że jesteś! Godzinę starczałam przy tym obieraniu! - Osobista najwyraźniej domagała się hołdów za odwagę i poświecenie. Ostatecznie cała godzina cennego życia poświęcona na coś tak przyziemnego jak nomen omen ziemniaki to nie w kij dmuchał.
- A kto ci kazał? Mogłaś usiąść - odpowiedziałam wzruszając ramionami.
Wątpliwej jakości ozdoba pod tytułem "jestem obrażona" tylko na chwilę zagościła na twarzy Osobistej. Chyba zrozumiała, że takie poświecenie to nic wobec wieczności i głodu w Etiopii.
- Zrobisz coś z tym? - zapytała wskazując ufryzowaną modnie główką na michę.
- No właśnie miałam zapytać czy takie soute będziemy wcinać czy czymś mnie zaskoczysz. Ale nie zaskoczysz?
Zamiast odpowiedzi Osobista skromie spuściła oczęta. No tak. Obranie i ugotowanie to wszystko na co ją stać. Cudem by było gdyby nie zapomniała zapamiętać o posoleniu. Osobisty małżonek Osobistej, który właśnie stanął w drzwiach uśmiechnął się promiennie, radośnie wrzasnął słowa powitania i czekał. Na kolację.
- Rozpal grilla - powiedziałam do niego i wstałam. Tak trzeba, bez względu na to czy miałam czy nie miałam ochoty. Zgarnęłam efekt trudów Osobistej ze stołu i poczłapałam do kuchni. Idąc pomyślałam jak to miło ze strony niektórych gości, że się sami zapraszają. Dobrze, że przynajmniej przynoszą wałówę, w postaci półproduktu co prawda, ale jednak.
Osobisty Osobistej i Książę Małżonek zajęli się doprowadzaniem grilla do stanu używalności prowadząc przy tym żywą dyskusję nad wyższością naturalnej rozpałki od syntetycznej w płynie. Nie wiem do jakich wniosków doszli, o ile w ogóle, bo ich słowa zniknęły we wrzasku osobistej, która strudzona godzinną harówką nad przygotowaniem półproduktu zajrzała do mojego komputera. Pewna, że coś się stało, jakaś mysz, pająk albo inne zwierzątko mało przyjazne przypełzło, wpadłam uzbrojona w nóż kuchenny i tłuczek do mięsa.
- Czego się drzesz? - zapytałam oschle. Osobista siedziała z rozdziawioną paszczą i paluchem wskazującym celowała w monitor. W oczach miała przestrach zmieszany ze zdziwieniem.
- Co to? - zapytała cicho.
- Nie co tylko kto - powiedziałam spokojnie, odkładając niebezpieczne narzędzia - To ja. Dwadzieścia lat później.
- No ale jak ...? - Osobista najwyraźniej nie łapała.
- Normalnie. Taka symulacja komputerowa - wyjaśniłam - Sobie zrobiłam. I też się trochę przeraziłam.
- A czemu masz taką rozdziawioną gębę? - Osobista z uwagą przyjrzała się zdjęciu.
- Też się nad tym zastanawiałam. Widocznie z wiekiem szczeka się luzuje. Albo coś - odebrałam Osobistej myszkę i kilkoma kliknięciami zmieniłam obraz na monitorze - A to ty. Za dwadzieścia lat.
- O rany... - Osobista jęknęła cichutko. Szczeka opadła jej od razu. Aż strach pomyśleć co będzie za dwadzieścia lat...;)

Źródło zdjęcia w sieci

Komentarze

  1. A ja już się zaczęłam martwic ze nie będzie dzisiaj wpisu :( ale jest hurrrrrraaaaa no to czytam :D Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooooo bardzo ciekawe, a jak to zrobiłaś? Sama sobie pododawałaś czy jakim program opuścił Ci szczękę? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Opadnieta szczeka na starosc;))) to musi dobrze wygladac;)
    A tak offtopowo, to po kiego grzyba Osobista obrala te ziemniaki?? przeciez w przypadku takich malutkich, mlodych ziemniakow to grzech.

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie wystarczy,że obejrzę zdjęcia babci Stasi hi, hi:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzeba było Osobistej pokazać to zdjęcie pieczonych ziemniaczków, które nam pokazujesz...Palce lizać...
    Chodzi o samą świadomość, że się zmieniamy. Znam osobę bardzo dbającą o swoj wygląd, kremy, kosmetyczki itp, a potem zdziwienie, że skóra na szyi, zamiast korali to chusty i golfy.Ale to nic.Ona nie akceptowała siebie jako babci, starszej pani, wreszcie emerytki.Dopiero niedawno pogodziła się ze sobą...

    OdpowiedzUsuń
  6. za dwadziewscia lat? Wyglad, mnie nie przeraza. Ja zwyczajnie chcialabym byc...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobrusia...
    Sezon ogórkowy w pełni. Może się zdażyć że zaśpię;)

    Magenta...
    Program. Jak znajdę to Ci prześlę linka;)

    Stardust...
    Pewnie rze grzech tak obierac. One były skrobane i tylko tam gdzie się nie dało to wyrżniete nożem;)

    OdpowiedzUsuń
  8. OLQA...
    No tak, pamiętam;) Geny to straszna rzecz;)

    Tkaitka...
    Właśnie! Grunt to zaakceptować siebie i to że czas nie stoi w miejscu.

    Iwa...
    W zasadzie to mnie też nie przeraża. Zmiany następują powoli i nie są zauważalne. Tu jednaj jak zobaczysz "dziś" i "jutro" jednocześnie... może to być szokujące lekko:)

    OdpowiedzUsuń
  9. o mniam:) a z koperkiem? bo ja uwielbiam z koperkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja za 20 lat ubawiłam się dzisiejszą.
    Cały wieczór coś za mną chodzi i chodzi. Pieczone ziemniaczki...pycha:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Katuj, katuj babę na diecie! Klawiatura ośliniona, powinnaś przybyć i pościerać...

    OdpowiedzUsuń
  12. Osobisty małżonek Osobistej... :-)))
    Opowiastka mrożąca krew w żyłach. Chyba nie będę sobie robić żadnych symulacji. Ale swoją drogą, taka jest kolej rzeczy. Starzejemy się, tracimy młodość, sprawność, siły, witalność. Ważne, by nie zatracić pogody ducha, tej wewnętrznej witalności, którą zarażasz mnie swoimi opowiastkami. :-)) Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiem, czy chcę wiedzieć, jak mogłabym wyglądać za te dwadzieścia lat ... Wolę sobie myśleć, że nadal całkiem-całkiem :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Lelevina...
    Ja też uwielbiam;) Młode ziemniaczki rulez;

    Zuzia...
    No to nic tylko zakasać rękawki i ... naskrobać. Tylko rękawiczek nie zapomnij. Bo brodzą;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgaga...
    Pędzę ze szmatką;)

    Jolanta...
    Powiem ci, że nie warto. lepiej nie wiedzieć co przyniesie przyszłość:)

    Iw...
    I tak trzymać. wszystkie te wróżki, jasnowidzenia i symulacje razem wzięte są do niczego niepotrzebne:)

    OdpowiedzUsuń
  16. :) mnie też przerażają symulacje przyszłości i to wcale nie te fotograficzne...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Codziennie się męczę przy tych małych paskudach bo do jedzenia są chętni ale do skrobania to nie ma!

    OdpowiedzUsuń
  18. :) ja tak jak magenta :) jestem ciekawa jak to się robi :) też poproszę linka jeśli można :)

    A to zdjęcie, które umieściłaś jest wspaniałe i od razu ma się ochotę :) mniam :)

    Miłego dnia dla Was :)

    OdpowiedzUsuń
  19. bawilam sie w podobne symulacje, raczej mnie dobrze rozbawialy:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mi właśnie opadła szczęka jak to przeczytałam, a następnie na twarzy pojawił się ni to grymas, ni uśmiech - w każdym bądź razie pozytywnie:-)

    OdpowiedzUsuń
  21. ostatnio siwy jak baranek facet powiedział do mnie - pani est ode mnie starsza...wydało się, że on był starszy...dzisiaj sciemniam włosy:(((((

    OdpowiedzUsuń
  22. Holden...
    Niestety, przyszłość nie jawi się różowo... Ale nie martwmy się na zapas:)

    Neskawka...
    Te małe są najsmaczniejsze. Też się "męczę";)

    Mała Mi...
    Zaraz poszukam;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Iwa...
    tez miałaś opadniętą szczękę?:D

    Ladybird...
    Najważniejsze, że pozytywnie;)

    Beata...
    Siwe włosy jeszcze o niczym nie świadczą. Mój kolega z pracy, młodszy niemal o połowę poprzetykał się siwymi niteczkami;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja mam siwe wlosy i bardzo mi sie podobaja, chociaz czasem mnie kusi, bo to nudno tak zawsze jednakowo wygaldac;))) I wiem, ze pewnie jeszcze kiedys umaluje i potem bede wsciekla, ze to zrobilam, no ale taka natura;)) Mam tylko jeden problem NIKT w zakladzie fryzjerskim do ktorego chodze nie chce mi tego zrobic, bo mowia, ze jestem kopnieta, bo moja siwizna jest bardzo ladna... no to bede musiala poszukac takiego co zrobi;)

    OdpowiedzUsuń
  25. to mówsz, że zabawiasz się w symulacje? a kiedyś chodziło sie do wróżki;-);-);-) i to chyba bezpieczniejsze, przynamniej nie działa na uzębienie;-)

    Buziol

    OdpowiedzUsuń
  26. oj rany,ta opadajaca szczeka byla the best!!:)))
    ale ziemniaki na zdjeciu jeszcze lepsze!!!! u mnie pora sniadaniowa,ale takie to bym zjadla...z kawa?;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Stardust...
    Nie! Nie rób tego! Nie szukaj nawet. Jak mówią to pewnie wiedza co:)

    Jazzu!!!!...
    Na uzębienie to mi szczególnie źle mordoklejki robią. Bardzo możliwe, że to właśnie one, są odpowiedzialne za stan mojej szczeki za lat dwadzieścia. Tylko skąd symulant wiedział czym się żywię;)

    Emocje...
    No nie wiem... Osobistej nie było do śmiechu;)))

    OdpowiedzUsuń
  28. Nivejko, ja tez poprosze o linka!! ciekawosc jak bede ludzi straszyc:))a ziemniaczki pieczone..zjadloby sie..

    OdpowiedzUsuń
  29. Uwaga! Podaje linka:
    http://www.in20years.com/
    Miłej zabawy:))))

    OdpowiedzUsuń
  30. Jacież, jakie apetyczne ziemniaczki!
    A te gembe to se oczywiście zrobie, hehehehe

    OdpowiedzUsuń
  31. Osobiste dzieci Osobistego Osobistej z osobistym psem. Dobre nazwisko to klucz do sławy ;D Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  32. Mamarzynia...
    Zrób, ale nie przywiązuj się do wizji przyszłości;)

    Kwaku...
    Osobiście Osobistą i Osobistego mianowałam Osobistościami;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz