Wykład


Słowo się rzekło, Nadworny u stołu. Siedzi sobie i odnóżem macha.Jest kawa, jest zagrycha. W roli kawy, oczywiście świeżo mielona, za zagrychę robią ciasteczka domowego przemysłu. W deszczowe wieczory naprodukowałam tego z potomstwem ilości hurtowe, a że żal wyrzucić to pasę Nadwornego kaloriami.
Siedzimy na tarasie, bo pogoda ku temu sprzyjająca. I sobie obserwujemy, dzieci hasające po bratkowych rabatkach, Księcia Małżonka latającego za kosiarką, żuczki majowe (w czerwcu!)i inne takie cuda przyrody rodzimej.
- Ładne co nie? - zaczęłam rozmowę w obawie, że mi narząd nieużywany zaniknie.
- Noooo - odpowiedział Nadworny z miną świadcząca o tym, że jedyne co ładne i co mu się teraz podoba to to że absolutnie odpłynął i nie ma najmniejszego pojęcia o czym ja do niego rozmawiam - Ale co? Takie ładne? - zreflektował się
- No te chrząszcze, glisty , bratki i to że mi jabłonka w końcu zakwitła.
- A! No tak, oczywiście! Bezwzględnie wszystko to piękne - każdemu wykrzyknikowi towarzyszyło sugestywne potakiwanie głowa. Pan Tik-Tak, choroba jasna. Czekaj ty orzeszku jeden!
- A jakie śliczne kupki robią prawda? Chcesz kilka? Zasuszonych?
- O tak, bezwzględnie, chcę! - Nadworny znowu udawał, że mnie słucha i że doskonale orientuje się w treści rozmowy.
- Na miejscu czy na wynos? - zapytałam perfidnie.
- Oczywiście, bezwzględnie - kontynuował struganie durnia.
- No dobra. Mówisz i masz.
- Tak? - zdziwił się. Chyba do niego dotarło, że nie wie co mówił. I nie ma pojęcia co w związku z tym ma. Może paskudę jaką, a może księżniczkę na białym koniu.
- Tak. Zgadzam się - powiedziałam łaskawie i założyłam nogę na nogę - Nie wiem tylko co na to Książę Małżonek, ale zostawiam to Tobie. Załatw sprawę po męsku.
Liczę na ciebie.
Zdurniał Nadworny. Wzrok mu błądził za rozumem, kawę wypił duszkiem w nadziei że to mu umysł rozjaśni. Nie rozjaśniło...
- Ale że co? - zapytał w końcu. Ryzyk - fizyk. Albo się wygadam albo będzie cierpiał dalej. Z niewiedzy. Wcześniej jednak go trochę podręczę.
- Ale...- powiedziałam i zamilkłam wymownie - obiecaj, że załatwisz to szybko i w miarę czytelnie. Dobrze? I że się dobrze przygotujesz!
- Obiecuję, że obiecam, tylko powiedz mi co! Bo ...- zawstydził się, zamrugał zalotnie rzęsami i zamilkł.
- Bo odpłynąłeś? - zapytałam z niezwykła wyrozumiałością
- No trochę - Nadworny z zakłopotaniem podrapał się w czółko zmarszczone problematycznie.
- Och nic takiego, tyle, że koniecznie chciałeś, a ja się łaskawie zgodziłam, żebyś przeprowadził wykład oparty na ostatnich badaniach jakie poczyniłeś. No to wykładaj, bo to, że ty chcesz idzie akurat w parze z zapotrzebowaniem społecznym. Jak jesteś gotowy to możesz nawet teraz - trajkotałam, podczas gdy Nadworny miał coraz większe oczy. Jeszcze chwila to Scorupko Izabella przy nim nie będzie miała szans.
- Wykład? Naukowy? Ja? - facet był jednym wielkim pytaniem. Nawet na leżaczku się tak jakoś w pytajnik skręcił - I zapotrzebowanie jest? Społeczne? Czy ty mnie z kimś nie pomyliłaś?
- Ależ skąd! - oburzyłam się - Jakżeżbym mogła! Pomylić z kimś wybitnego znawcę anatomii meduz adriatyckich. To zaczynaj. Ja będę robić notatki.
Podczas gdy przygotowywałam się do notowania wiadomości z sekretnego życia meduz, Nadworny patrzył na mnie jak na wariatkę. I myślał intensywnie...

W poszukiwaniu pomocy naukowej, Nadworny zaprezentował musztrę; powstań, marsz, czołgaj się. Znalazł patyka i wyrysował na piachu coś co jego zadaniem miało przypominać kształtem meduzę.
- Dobra. Gotowa? To notuj.
Jego Nadworna Profesorska Mość, wyprostował się dumnie i w ramach wykładu poleciał parafrazowanym tekstem z encyklopedii staropolskiej:
- Meduza jaka jest każdy widzi! Koniec wykładu - Nadworny ukłonił się dwornie, machnął nóżką i rozsiadł się wygodnie. A w ramach regeneracji sił nadwątlonych intelektualną bądź co bądź pracą, schrupał ciasteczko.
Z orzeszkiem;)

Komentarze

  1. Ja się nie dziwię, że odpłynął. Pada i pada...
    I właśnie mi uświadomiłaś, że w tym roku nie widziałam ani jednego chrabąszcza majowego! No jak to?
    A meduzy tak, jadalne jak najbardziej, tylko nie wiem, jaki to gatunek, ale pyszne :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ precyzyjnie rzecz wyłuszczył;-) Normalnie szacun;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. się dostosował:))))))
    i jak znalazł szybko w temacie.....

    OdpowiedzUsuń
  4. Magenta...
    Wierze na słowo że przepyszne;)

    Akularnica...
    No wiesz... nadworny to precyzyjnie skonstruowany facet jest...;))

    Mijka...
    Prawda? Błyskawicznie potrafi ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ni cholery nie zrozumiałam :)))), ale to chyba przez to ciśnienie. Nawet na pewno. Trzecia kawa nie pomaga, a akurat nie ma w pobliżu nikogo, kto by mnie zresetował.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja się zawsze tak nachichram u Ciebie? :))) Nadwornemu do śmiechu nie było.. A już myślałam, że mu te kupki zasuszone na talerzyk obok ciasteczka położysz :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Wstrząśnięty, nie zmieszany. Bezwzględnie:)

    OdpowiedzUsuń
  8. ....nie zgadzam się na takie zakończenie wykładu...drąż dalej....:)...

    OdpowiedzUsuń
  9. Czyli jednak. Nadwornego dopadło powołanie. Do PAN-u z nim! Niechybnie!
    :)))))))))))))))))
    Cudny wykład. Ile emocji. I ciekawostek. Pycha, mniam, orzeszek...

    OdpowiedzUsuń
  10. z orzeszkiem? orzeszty...będzie przypływ inteligencji, magnez dostarczony:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mira...
    Widać źle napisałam. poprawie się :)

    Kate...
    Ja dużo gadam, straszę i obiecuje, ale bym go tak nie skrzywdziła;)

    Beatta...
    Bond. Nadworny Bond;)

    OdpowiedzUsuń
  12. MajaK...
    Najpierw bym się musiała z anatomii meduz poduczyć, potem nauczyć Nadwornego, a na koniec napisać. Chyba jestem zbyt leniwa;)

    Maura...
    No! Chociaż jedna z wykładu zadowolona;)

    Beata...
    Następne będą z ryżem. Zasiadam cały zagon;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wykład krótki, ale rzeczowy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Meduza bywa piękna... prawie tak bardzo jak Twoje słowa.
    Meduza bywa przewrotna... prawie tak samo jak...

    pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo dobrze się czyta - wykład o meduzie - meduza jest jak każdy widzi - świetne ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. Najważniejsze, że wybrnął :)) I nawet pomoce naukowe zaprezentował!

    OdpowiedzUsuń
  17. Szkoda, że się nie zadławił... w sensie, że tym orzeszkiem, wtedy przynajmniej mogła byś go uratować, pociskając oburącz brzuch ;))) i coś by się działo a nie tylko Książe małżonek fruwający za kosiarką samobieżną :))) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. NO jaka ta meduza?
    Bo ja, jakby nie widzę:)))

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie no... okrutna Kobieto! Przyprawisz go o zmarszczkę na czółku! :D :))))))))

    OdpowiedzUsuń
  20. Elastyczność Nadwornego i gotowość do wykonania każdego zadania - to jest coś!

    OdpowiedzUsuń
  21. Gosia...
    Oraz podszyty historią;)

    Holden ...
    Dzięki za słowa.
    Przepraszam za słowa:)

    Kwaku...
    No niestety. To tylko parafraza...;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nieznajoma...
    Wy się jeszcze z Nadwornym mało znacie, ale trzeba ci wiedzieć, droga Nieznajoma, że to solidne chłopisko. jak robi to sumiennie;)

    Czarny....
    Nie życz drugiemu co tobie niemiłe. A jeśli już, to życz sobie żebym była przy tobie, jak się raczysz orzeszkiem, albo innym węgorzem zakrztusić;)

    Ida...
    No to jawne niedopatrzenie. Notatki zrobiłam ale bez dokumentacji fotograficznej. O ja, sierota jedna!

    OdpowiedzUsuń
  23. Athena...
    W przypadku Nadwornego mam władzę! Mog mu zrobić zmarszczę a potem usunąć;)

    Zgaga...
    Ta jest, psze pani. Elastyczny jak gumka w majtkach;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Sianem sie wykrecil, ze tak powiem, ale Ty tez uparta, zeby tak wrobic w temat;))

    OdpowiedzUsuń
  25. Jakoś też tak ostatnio odpływam....

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak smakowicie się zaczyna, a ja od kilku dni nie mogę jeść. Coś się stało z moim przełykiem, to się chyba nazywa refluks?
    Piękne okoliczności przyrody macie. :) Nawet wykład nie straszny :-)).

    OdpowiedzUsuń
  27. Nivejko, nie Ty źle napisałaś, tylko Nadworny zbyt zawile opisał meduzę. A po weekendzie i ja też jakby łatwiej przyswajam. ;))

    OdpowiedzUsuń
  28. Nivejka, kupuję pałeczki:)

    OdpowiedzUsuń
  29. No, piękny wykład. A swoją drogą to co on się tak zamyśla? Zakochany wiosennie czy co?

    OdpowiedzUsuń
  30. Stardust...
    Etam, uparta. Wredna po prostu :D

    Margo...
    Niedługo będzie przypływ. Cierpliwości:)

    Jolanta...
    Nie znam się an medycynie. Nic a nic. Ale kuruj się dobra kobieto:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Mira...
    Reset weekendowy wszystkim nam dobrze zrobił :)

    Beata...
    Smacznego :D

    Czarny Pieprzu...A wiesz że coś w tym musi być? Może się w jakiejś ognistej włoszce zakochał?;)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz