Bestia


Osobista, lat trochę i pół, bardziej od szpinaku nie lubiła samotnych wieczorów. O ile to pierwsze żołądek mimo wyraźnej niechęci podniebienia trawił, o tyle przy byle nieobecności Męża Pana, najdziksze wyprawiał swawole. Jedyna rada na sensacyjne zachowanie wewnętrznych organów Osobistej było zapewnienie jej towarzystwa.
Fakt, że jej córcia jedyna zdobywała bieszczadzkie szczyty, a małżonek akurat w tym samym czasie koniecznie musiał wyjechać na jakieś nocne , suto zakrapiane ryby, z podobnymi sobie pasjonatami moczenia kija, powitałam z dziką radością. Okazji, żeby wyrwać się z domu niestety nie sprzedają na kilogramy w markecie, więc trzeba chwytać właśnie się nadarzającą. Nawet jeśli ma mocno altruistyczny podtekst czy też nosi znamiona bycia damą do towarzystwa.
Zaraz po kolacji spakowałam niezbędne na wygnaniu akcesoria; szczotkę do zębów, pilnik do paznokci, koszulkę nocna w kolorze bordo i takież wino.
- Mama ma wychodne - oznajmiłam wnoszącym skargi i zażalenia dzieciakom - Sprawy pilne i niecierpiące zwłoki proszę zgłaszać do instancji równorzędnej męskiej.
łapka zrobiłam papa, cmoknęłam powietrze i pojechałam (autem w kolorze bliżej nieokreślonym) z zawrotna prędkością 30 km na godzinę w porywach, ku usychającej z tęsknoty i drżącej z niepokoju Osobistej.
Stała na ganku, małego białego. Na wypadek gdybym jednak nie dotarła, gotowa do natychmiastowej ewakuacji.
- No nareszcie - przywitała mnie mruknięciem i odetchnęła z ulgą.
Wykorzystując sprzyjające warunki atmosferyczne do pierwszych komarów dzielnie siedziałyśmy na zewnętrzu, sącząc bordo i plotąc farmazony.
- Żeby tak kobieta kobietę? - Osobista klepnęła ręką w udo czyniąc z komarzycy mokrą plamę - A gdzie solidarność jajników? - dodała pozbywając się zwłok z nogi.
- Nie istnieje. Nawet wśród osobników owe jajniki posiadających. Chyba pora się ewakuować co?
Osobista pokiwała główka i poszła przodem.
Party na dwa kieliszki kontynuowałyśmy w salonie. Wino miało się ku końcowi, kiedy Osobistą natura wezwała do toalety.
Przeraźliwy wrzasko-pisk mógł doprowadzić do zmartwychwstania nie tylko komarzycy, która tak niedawno straciła życie, ale wszystkich komarów poległych w promieniu dziesięciu kilometrów.
Taranując wszystko co stało na drodze, pognałam na ratunek. Osobista siedziała na porcelance. To znaczy tyłek siedział, nogi unosiły się jakieś 15 centymetrów nad powierzchnią podłogi, a ręce wykonywały jakieś nieskoordynowane ruchy. Postawione w słup oczy wpatrywały się nieruchomo w czarny punkcik na ścianie.
- Czego się drzesz? - zapytałam uspokojona. Wstępne oględziny sytuacji nie wykazały niebezpieczeństwa zagrażającego życiu i zdrowiu.
- Co to? - drżącym głosem zapytała Osobista, wskazując brodą poruszający się niemrawo punkcik. Obrzydliwy pająk szwendał się po sieci i straszył Bogu rozum winną Osobistą. Nie to żebym lubiła to paskudztwo, ale wrzasków raczej nie zwykłam urządzać.
- Smok. Na pierwszy rzut oka z rodziny wawelskich, ale pewności nie mam - odpowiedziałam.
- Skąd wiesz? - Osobista nieco się uspokoiła. Grawitacja przyciągnęła jej nogi do podłogi.
- Poznałam po minie - odpowiedziałam złośliwie i wyszłam zostawiając ja sam na sam z bestią. Muchożerną.

Źródło zdjęcia w sieci

Komentarze

  1. to dowodzi o tym, że strach naprawdę ma wielkie oczy:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Iwa...
    ... z drugiej strony to faktycznie paskudztwo jest. Brrrr;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawdziwa Kobieta... Zawsze chciałam taką być. Niestety, pająka bojać się nie umiem!

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzydzę się pająków jak nie wiem co! Próbuję przełamać tą niechęć, szczególnie do nasoszników trześ, które biegają mi po mieszkaniu na tych chudych nóżkach i polują na rybiki. Czasem nawet litościwie ratuję któregoś przed utopieniem w wannie. Ale krzyżaków i innych tłustych włochatych bestii niestety nie polubię. Najgorzej jak taki zadziała z zaskoczenia. Brrrrr!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rybiooka...
    Też się do ciebie uśmiecham:) I do twojej małej księżniczki - jubilatki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgaga...
    A ja tam umiem. Jak się postaram to nawet lepiej umiem się bać niż Osobista. Tylko po co?:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Bestyjeczka...
    Pająki są i trzeba do nich przywyknąć. To znaczy ja , mieszkając na wsi i w zasadzie w polu muszę :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem, co słyszą pajączki, ale lekkiego życia biedactwa nie mają ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Magenta...
    No! Te jej mają zdecydowanie przegwizdane;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Tez mieszkam na wsi i najbardziej mnie "przerażają" te na długaśnych, patykowatych nogach.Lezie toto i się trzęsie.A zmyka jak je pogonić!

    OdpowiedzUsuń
  11. Podobno pająki są tam, gdzie jest zdrowy grut. Tylko to jest dla mnie pocieszające, bo trochę mi zajęło, żeby zwierzynę polubić. Mieszkając za miastem nie sposób walczyć z naturą. A najlepiej lubią one, te pająki czysto umyte powierzchnie. Na przykład, jak tylko umyję okna, co niedawno popełniłam, to nie wiadomo skąd, już w chwilę potem są i rozciągają te swoje mocne białe linki...

    OdpowiedzUsuń
  12. Gosia...
    Blaski i cienie mieszkania na odludziu;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Diuk...
    Zadziwia mnie tempo powstawania pajęczyny. W upalne dni wieszałam pranie i za jakąś godzinę zdejmowałam. Miedzy spinaczami przytrzymującymi skarpetki rozciągała się urocza pajęczynka :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja to też wrzeszczę i truchleję ze strachu przed pająkami. Panicznie się ich boję, tak jak i ćem. Aż teraz, pisząc te słowa, przeszył moje ciało niemiły dreszcz. uu

    OdpowiedzUsuń
  15. Najlepiej kota na dziada napuścić. Ja brzydzę się okropnie, ale zabić nie mam sumienia :)

    OdpowiedzUsuń
  16. a ja to rozumiem.. nie cierpię pająków w domu i wprawdzie ni wrzeszcze,ale cos mi sie robi w środku takiego dziwnego, żem o krok od paniki. a na polach, łąkach i lasach mogą sobie mieszkac, ba moga nawet traktować mnie jako fragment drogi-nie rusza mnie to!

    OdpowiedzUsuń
  17. "Błogosławiony dom, gdzie pająki som". ;) (No bo w mowie, to jest prawie wszystko jedno, ale jak się pisze, to lepiej rymuje się "som", niż "są", co nie?)
    ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. arachnofobia to nic śmiesznego, znam kogoś kto ją ma i kompletnie nie kontroluje swojego zachowania. gotów zemdleć ze strachu - to facet :-)) ale cóż, to choroba i już, bo poza owadami gość się nie boi niczego i nikogo.

    OdpowiedzUsuń
  19. Matylda...
    Ja tylko nie lubię, bo to nic przyjemnego w sumie, a wrzaski rezerwuje dla myszy :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Aga_xy...
    Mój kot chyba cierpi na arachnofobię;D

    OdpowiedzUsuń
  21. Elfka...
    No tak, w ich naturalnym środowisku możemy im więcej wybaczyć;D

    OdpowiedzUsuń
  22. Akwarelia...
    Moja babcia tak mówiła, bo niby jak są pajęczyny w domu to nikt się tam nie kłóci;D

    OdpowiedzUsuń
  23. Emma...
    Jasne, że nic śmiesznego, ale czasami to nie fobia tylko.... zwykła babska histeria;D

    OdpowiedzUsuń
  24. moja szwagierka ma w domu blysk,zawsze w kazdym katku,od strychu po piwnice...pajaka u niej nie znajdziesz,tak sie ich boi,wiec sprzata i sprzata i sprzata...:)
    u mnie czasem jakis sie zawieruszy w kateczku...;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Cóż... dla mnie każdy pająk jest potworem i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Jak byłam zmuszona urządzić polowanie na jednego takiego tłustego, to przygotowałam sobie nie tylko odkurzacz z możliwie najdłuższą rurą, ale i kartkę papieru oraz taśmę klejącą, żeby zatkać otwór odkurzacza, przez który wyżej wspomniany potwór mógłby się wydostać. A cała akcja miała miejsce o godzinie 23. Żadne wrzaski mnie nie zadziwią i jestem pełna zrozumienia dla ludzi z arachnofobią.
    Pozdrawiam wakacyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Boje, a w zasadzie brzydze sie wszystkiego robactwa, a o myszach to nawet boje sie myslec:))

    OdpowiedzUsuń
  27. gdyby nie przyjechał do mnie mój brat, też bym od rana do wieczora siedział sam - sytuacja, dla takiej duszy towarzystwa jak ja, nieznośna ;( heh - ja na Warszawę reaguję jak Osobista na pająka xD czas na ewakuację?

    OdpowiedzUsuń
  28. Pająk domowy raczej mi niestraszny, ale po mnie to mu raczej nie pozwolę spacerować. Dawnymi czasy namiętnie jeździłam na grzyby.I tropiąc podgrzybki ( nie wiem czemu na prawdziwki nigdy szans nie miałam), zagapiona wpadałam od czasu do czasu w sieć "grubego" pająka nieznanej marki.To - to było bardzo nieprzyjemne i zawsze podejrzewałam, że pająk wylądował w moich włosach...

    OdpowiedzUsuń
  29. Emocje...
    Pająk w moim domu pojawia się w pól godziny po wysprzątaniu na błysk. Chyba bym nic innego nie mogła robić :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Dorotis...
    Nawet nie mam zamiaru cię przekonywać. jestem w stanie tolerować pająki przybłędy z pola, ale jak ktoś hoduje to paskudztwo to już nie rozumiem...;D

    OdpowiedzUsuń
  31. Stardust...
    Paskudom mówimy nie!

    OdpowiedzUsuń
  32. Arku...
    Warszawa to piękne miasto. Nocą i na pocztówkach:D Nie dziwne więc, że masz dość. Tym bardziej w taki skwar:D

    OdpowiedzUsuń
  33. Tkaitka...
    Straszny czy nie ten domowy to do przyjemności nie należy. I jedyny jakiego toleruje to Spaidermen na pościeli syna. Reszcie mówię zdecydowane żegnam :D

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie cierpię pająków !!! brrr jeszcze jako tako znoszę te domowe, ale te ogrodowe ....
    Kiedyś pół nocy mój mą musiał przesuwać meble w sypialni w celu poszukiwania pająka , który zwiał pod łóżko po zapaleniu światła.Pająk się znalazł , a ja i tak poszłam spać do salonu , bo może stwór przyszedł z kolegą, który zamelinował się pod komodą albo w innym ustronnym miejscu.
    Ps. myszy się nie boję:)

    OdpowiedzUsuń
  35. a ja juz myślałam, że Osobista swoją szanowną utknęła w porcelanie, a tu tylko smok podpełzł ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Kobiałka się pająków boi - wcale nie wyjątkowa to rzecz. Jeszcze do niedawna spazmów dostawałam na widok nawet małych i z chudymi długimi nogami. Nie wspomnę już o wypasionych z krótkimi grubymi nóżkami (to moja osobista klasyfikacja pająków:). Przeszło mi, gdy zorientowałam się, że takie wypasione bydlę pogryzło mi córkę bardzo małoletnią wtedy, gdy bawiła się na skórce baraniej w jednym z pokoi. Wylazło toto z owej skórki - wielkie, czarne i w ogóle. Takiej furii dostałam, że gołymi rękami zatłukłam. Od tamtej pory nie lubię jeszcze bardziej, ale nie spazmuję. I dumna z siebie jestem niezwykle:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  37. Powinnaś książkę pisać. Dobre pióro masz.

    OdpowiedzUsuń
  38. Hmmm...identyczną przygodę miałam kiedyś z moją Osobistą. Czekała na mnie na ganeczku bo w środku pająk się czaił na suficie /pewnie z siekierą/, zdecydowana była spać na tym ganku razem z komarami dopóki jej nie pokazałam jakie pająki mieszkają na daszku ganeczka. :)))

    OdpowiedzUsuń
  39. Ja też nie reaguję krzykiem, ale osobiście znam pewną młodą niewiastę, która zrobiłaby dokładnie to samo plus wybuchłaby znów krzykiem, gdybym ją z takim "smokiem" zostawiła! :)))

    OdpowiedzUsuń
  40. A jaki przerażony musiał być ten biedny pająk...czy też pajęczyca :D

    OdpowiedzUsuń
  41. Fredka...
    Pół biedy gdyby tylko jednego kumpla sprowadził. Gorzej jakby z całą bandą się umówił;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Magda...
    Mało brakowało do tego, żeby utknęła. W szoku smokopochodnym to wszystko może się zdarzyć;)

    OdpowiedzUsuń
  43. I tak zostawiłaś Osobistą z takim groźnym smokiem?! :)))

    OdpowiedzUsuń
  44. Agnieszka...
    Nic dziwnego, ze duma cie rozpiera. Mam to samo jak jestem sama to paskudztwo szczota albo odkurzaczem wyganiam, ale w obliczu zagrożenia dla dzieci, walczę jak lwica;D

    OdpowiedzUsuń
  45. Kasia...
    Dzięki dobra kobieto. Pomysłów jakoś brak, a bez tego ani rusz :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Pieprzu...
    Moja osobista siostrzenica siedziała kiedyś w oczekiwaniu na męża, z ręka na pulsie. Pulsem była szklanka w której uwięziła pająka. Nie mogła nic robić bo cały czas trzymała bestię w szklanym więzieniu:D

    OdpowiedzUsuń
  47. Nieznajoma...
    To, że Osobista nie wrzeszczała ponownie dowodzi , że albo to nie fobia tylko zwykła histeria, albo, że .... oswoiła smoka;D

    OdpowiedzUsuń
  48. Iw...
    Poszłam zaszywać siarkę w baranią skórę;)

    OdpowiedzUsuń
  49. Uwielbiam wychodne, uwielbiam, a jabardziej lubie mieć wychodne w domu tylko żeby nikogo nie było:)

    OdpowiedzUsuń
  50. Tak sobie myślę, że ten pająk będzie miał nerwicę z powodu krzyków. Takie mamy czasy, że mobbing uprawia się nawet w toalecie! On sobie wisiał, bo musiał....Taką ma robotę:) Ale, żeby zaraz się na niego drzeć?....

    OdpowiedzUsuń
  51. Ja z tych co krzyczą.Pająki niech żyją z dala od mojej osoby.Ale one niestety mnie lubią i często do mnie z wizytą wpadają...

    OdpowiedzUsuń
  52. Beata...
    Też mi jest w zasadzie obojętne czy oni czy ja. Ważne żeby choć chwilę być sama na sam ze sobą;)

    OdpowiedzUsuń
  53. Madame...
    Oby tylko nie znał się ów pająk na prawie karnym...;)

    OdpowiedzUsuń
  54. Neskavka...
    Nauczyłam się już nie krzyczeć. Niczego tym nie zmienię, tylko dzieciaki wpędzę w pajakofobię;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz