Koniec balu!



Kiedy facet nagle i niespodziewanie zmienia się z milastego misia w niedźwiedzia ludożercę znaczy, że ktoś mu nadepnął na ambicję. No, skoro leżała porzucona pod łóżkiem, w pozie niedbałej, to nie ma się co dziwić, że się znalazł śmiałek i przez przypadek, a może chcący, nadepnął.

Jego Nadworność raczył dać głos. Zaanonsował swoje przybycie za pomocą dobrodziejstwa cywilizacyjnego jakim niewątpliwie jest telefonia komórkowa. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że według posiadanych danych i serwisu informacyjnego Cylupa&company, niejaki Nadworny, poruszający się po drogach krajowych otuningowanym krwistoczerwonym autem, powinien był przebywać w dzikiej głuszy pod tytułem leśniczówka cioci Krysi (dalekiej kuzynki, drugiego męża rodzonej siostry szwagra stryjenki Heli).
- A jakie to ma znaczenie skąd i dlaczego? Włączaj ekspres - Nadworny przerwał serię natrętnych pytań, zarządził i jak gdyby nigdy nic, dał na spocznij. Lipiec, pełnia sezonu. Znając realia, oraz stan dróg wyliczyłam że będzie najwcześniej za godzinę.
- Zdążę zmienić tę powyciąganą koszulkę na coś nadającego się do pokazania. Z palcem w uchu - pomyślałam i machając naprzemiennie raz prawym raz lewym odnóżem przewieszonym fantazyjnie przez poręcz fotela oddałam się lekturze porządnego branżowego pisma traktującego o uprawie roli doniczkowej i okołotarasowej. Krok po kroku, metodą łopatologiczną, tłumaczyli; co, jak, z czym i do czego. Kobitka ze zdjęć zamieszczonych przez wydawcę, uśmiechała się przy machaniu gracką promiennie. Zupełnie jakby nie znała przyjemniejszych rozrywek.
- Skoro to taka bułeczka z masełkiem, to dlaczego, do jasnej kraciastej mnie wszystko usycha? - mruknęłam pokazując uśmiechniętej język.
- Co tam mruczysz? - Nadworny wobec języka wywalonego na widok publiczny zapomniał co to dobre wychowanie.
Otwierałam już paszczę w celu pouczenia gościa, że primo po pierwsze należy się grzecznie przywitać, zapytać o pogodę, stan zdrowia i dać buzi. Po drugie, też primo, to jakim cudem się tu znalazł, kiedy wedle kalendarza oraz znaków na niebie i ziemi powinien być zaledwie w połowie drogi?
Na widok wścieklizny malującej się na twarzy przybyłego, zrezygnowałam z tyrady.
- Kawy? – zapytałam.
- Noooooo…- Nadworny odpowiedział przeciągle i jakoś tak mało entuzjastycznie kłapnął na fotelu. Poczłapałam do kuchni prezentując wszem i wobec koszulinę niepierwszej świeżości.
- Żandarmeria śpi? – wrzasnął w ślad za mną.
- Jeśli nawet to już by nie spała – syknęłam znacząco, dając nazbyt wyraźnie do zrozumienia, że wścieka to on sobie może mieć, ale na robienie awantur to ja, mam karnet wykupiony w tym domu.
Nadworny zrezygnował z bojowego nastawienia. Nie miał szans. Byłam na swoim terenie i znałam okopy.
Kawa podziała rozluźniająco. W budowaniu atmosfery wzajemnego zrozumie niebagatelną rolę odegrał też serniczek z galaretką, którego szczodrą ręką urąbałam Nadwornemu niemały kawałek.
- Co się tak gapisz? – zapytał upychając w buzi ciacho.
- Zaraz gapisz. Czekam po prostu, aż wyrzucisz z siebie to z czym przyszedłeś.
- Aha – rzucił krótko i nie na temat – To czekaj dalej.
- Nie to nie – uniosłam się honorem. Dla spotęgowania efektu, że niby mam to gdzieś zadarłam nosa ku górze i sięgnęłam po poważne branżowe pismo z zamiarem zatopienia się w lekturze. Podziałało. Nadworny mlasnął, oblizał łyżeczkę i z prędkością karabinu maszynowego wyrzucał z siebie słowa. Cześć niecenzuralną pomijam. Z tego co nadaje się do powtórzenia zrozumiałam, że; wredna małpa, poszła w tango, Zocha, puściła w trąbę, zawiedziony, Zofia, frustracja, kac moralny, pucybut jeden, ja jej jeszcze pokażę, Cylupa, kamikadze(?), kreatura, telefonicznie.
Wywód zakończył się autorytatywnym stwierdzeniem, że
- Wszystkie baby są podłe!
- A chłopy wcale nie lepsze!– stanęłam w obronie przedstawicielek płci własnej, narażając się tym samym na błyskawice ciskane przez wściekłe oczy Niedźwiedzia Nadwornego – Swojego trzeba pilnować. I dbać. A nie!
- A nie co? – zapytał zaczepnie.
- A nie szwendać się samopas – odpowiedziałam na zaczepkę – Zocha swój honor ma. I jak się amator jej wdzięków trafił, to wymieniła na model mniej kręcący nosem.
- Phi! – Nadworny nabzdyczył się i miał za złe. Mnie, Zośce i całemu światu. Jak na obrażonego przystało, na znak protestu założył ręce na brzuchu i z miną dziecka, któremu odebrano łopatkę do piachu dodał – I tak miałem jej powiedzieć, że koniec balu.
- A! Rozumiem! – wydarłam się i wycelowałam w Nadwornego oskarżycielskiego palucha – A pieklisz się tak, bo ona była pierwsza?!

Ambicja, proszę Misia-Pysia to nie skarpetka. Trzeba nosić przy sobie, nawet w upał i sprawdzać czy jest na miejscu. A nie! Porzucać, a potem szukać winnego.
A w ogóle to od dziś chyba Nadworny będzie musiał w krawacie przychodzić. Może będzie mniej awanturujący się;)

Źródło zdjęcia w sieci

Komentarze

  1. A wiesz kochana, że Ty książki powinnaś pisać ? Czyta się Ciebie z taką przyjemnością ! Ja chcę jeszcze !!!!

    Pozdrówka i czekam na c.d.

    OdpowiedzUsuń
  2. Iwon...
    Ciąg dalszy nastąpi, a ciąg przeszły jest pod hasłem "Nadworny" w etykietach:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Postuluję: dać mu grackę. Praca przy roślinkach uspokaja.
    Gdybym ja miała grackę i kawałek ziemi do dłubania, też bym się uśmiechała promiennie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Magenta...
    Kawałek ziemi się znajdzie, a gracka to nawet cała. A ja bardzo chętnie zrzeknę się na twoją cześć tego zaszczytnego zajęcia. Nieodpłatnie!
    Decydujesz się?;)

    OdpowiedzUsuń
  5. dokładnie, niech sobie może Nadworny popieli:) pokopie:) i mu foch przejdzie, no i może ambicja wróci tam gdzie trzeba..;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kaś...
    Problem w tym, że musiałabym nadzorować prace... A jakoś "ni mom chęci do robooooooooty..."

    OdpowiedzUsuń
  7. Biorę! Przekopię ogródek i wygrackuję doniczki :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nivejko Ty po prostu publikuj swoje posty w prasie codziennej.To się czyta lepiej niż cokolwiek innego.Może jakaś forma felietonów? Zaczytuję się tu na śmierć.A ile jeszcze przyjemności mam przed zgonem :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Magenta...
    Przybywaj. Narzędzia są w garażu;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Gosia...
    Dziękuje Ci bardzo:)Tylko proszę, nie umieraj! Nie chcę mieć nikogo na sumieniu :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ty sobie zabezpiecz dwa dyżurne krawaty, w domu i w pracy. I zarzucaj mu na szyję, gdy tylko się zjawi!

    Trochę mi go szkoda, ale i Zofii się specjalnie nie dziwię...

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze mieć takiego Nadwornego w zanadrzu, to i tematów nie braknie do opowieści :))
    My się właśnie z moim przyjacielokumplem wczoraj zastanawialiśmy, jacy my się spokojni przez ostatnie lata zrobiliśmy. Jeden związek, nic nowego, wszystko grzecznie i w ogóle ... :)
    Noi wszyscy moi znajomi póki co poukładani, a ci co nie, mają za daleko, żeby ot tak wpaść i się poskarżyć. :)

    A z ambicją rzeczywiście trzeba uważać, bo się może nadwerężyć nie używana :))

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jedni trzymają ambicje pod łóżkiem, gdzie jest deptana, inni powiewają ambicją jak sztandarem, a wiatr sztandary strzępi."Takie życie, kochaneczku,takie życie".
    I nieużywana i nad-używana -- też niedobrze.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zgaga...
    O! I to jest doskonały pomysł. Zapisać i nie zapomnieć zrealizować;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Iw...
    Nadworny jest dobry na wszystko. Prawie do wszystkiego pasuje... Muszę tylko uważać żeby go zbytnio nie eksploatować;)
    Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tkaitka...
    Nadgorliwość i przesada niewskazane. Ta zasada dotyczy również ambicji. Jej przerost może prowadzić do totalitaryzmu, a brak do kompletnej degradacji...:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Beata! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  18. a jeszcze foto zrobić z profila i ałfas i wywiesić ku przestrodze!

    OdpowiedzUsuń
  19. Tylko czy aby na pewno na stałe to odstawienie od Cylupowej piersi.Może to tylko taka zwyczajna, jak to u nich, kłótnia kochanków:)buziaki serdeczne zołzik:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ambicja i skarpetki ...hmm to ja już rozumiem dlaczego panowie tak skarpetkami szastają po mieszkaniu , a kobiety je zbierają , albo zrzędzą zachęcając do pozbierania :):):)

    OdpowiedzUsuń
  21. Beata...
    Że niby "tego klienta nie obsługujemy"?
    O nie! Za nico!;D

    OdpowiedzUsuń
  22. Nika...
    Czy na stałe to jeszcze nie wiem. zastanowię się;)
    PeeS. Gdzieś ty była, jak Cie nie było?! Babo!~:))))

    OdpowiedzUsuń
  23. Anaste...
    Ktoś musi motywować do sprzątania... ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. No i go uprzedziła biedaka :).
    A tak w ogóle to prawdziwy gentelmen pozwala kobiecie zerwać bo tak wypada i nie wyskakuje jako pierwszy z powiedzeniem "adiós". No ale jak się jest misiem-pysiem vel ryczącym niedźwiedziem to się strzela focha jak kobitka pośle go na księżyc. Jak dbał tak miał. O! :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Antares...
    Gentelmen to ginący gatunek. Z drugiej strony, co innego pozwolić, a co innego zostać postawionym przed faktem dokonanym:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz