Czas


Osobista siedziała w pozie niedbałej i udawała że potrafi. Rysować. Inspirację czerpała z sufitu. Mam co do tego absolutna pewność. Po pierwsze dlatego, że gapiła się w ów sufit co chwila, a po drugie to dzieło powstałe w wyniku tychże obserwacji wypisz-wymaluj podobne było do wrednej i uporczywej plamy niepoddającej się zabiegom mistrzów malarskiego rzemiosła.
- Co robisz? - zadałam pytanie z gatunku zbędne. Efekty robienia widoczne były bowiem gołym okiem.
Na białej jak suknia panny młodej kartce piętrzyło się coś co Osobista ryzykownie i bardzo śmiało nazwała "górą". Na pytanie czy to góra lodowa odpowiedziała zjadliwym syknięciem, że owszem, i że jest o smaku bakaliowym, bardzo wysoko kalorycznym.
- Małpa! - godnie zadarłam nos do góry - I na dodatek plastyczne beztalencie!
Awantura wisiała w powietrzu. Tylko wrodzonej ciekawości, oraz braku zaplecza w postaci willi z basenem, zawdzięczam fakt, że nie skończyło się sceną z "Dynastii".
- To teraz będziesz ją kolorować, tak? Chcesz kredki? - zaproponowałam usłużnie z nadzieją, że się wygada.
- Głupia. Jesteś - Osobista nadąsałam się - To schemat jest. Schematy występują w tonacji czarno-białej.
Muszę, z przykrością, się zgodzić. Głupiam. Jak mogłam sadzić, że uzyskam odpowiedź na dręczące pytanie? Niemniej drążyłam dalej.
- Słuchaj no, jak masz ochotę na gierki to przyniosę chińczyka. Albo bierki. I sobie partyjkę strzelimy. A teraz gadaj o tym pagórku czy co to tam jest - ponownie przyjrzałam się dziełu.
- Jak już wspomniałam - Osobista przybrała adekwatny do nabzdyczonej miny mentorski ton - To jest góra. I ma symbolizować czas. Czyli w sensie jak płynie.
- Aha... - zrozumienie zagrałam po mistrzowsku.Tylko że Osobista się na moim aktorskim talencie nie poznała. Słyszałam o tym że czas to pieniądz, że przelatuje między palcami, ze nie stoi w miejscu. A może jej się z kupą czasu pomyliło? Patrząc na rysunek byłam prawie pewna że tak.
- Patrz, Ciemnoto (ta ciemnota to ja. I chcę wierzyć, że to z powodu koloru włosów zostałam tak "przyjaźnie" nazwana) Tu się pisze po-nie-dzia-łek - przesylabizowała jednocześnie smarując markerem u podnóża góry-schematu (z tej bardziej stromej strony). To samo zrobiła z wtorkiem, któremu wyznaczyła miejsce dokładnie po środku stromego zbocza. Środa była na samiuśkim czubku, a reszta łagodną linią spływała ku dolinie szczęśliwości jaką był weekend - Rozumiesz? - zapytała
- Jasne. Co mam nie rozumieć. Tylko pojąć nie mogę
- Czego? Przecież to jasne. Kilka takich górek i po jesieni - Osobista tłumaczyła. I wychodziła z siebie na widok mojego nic nie rozumiejącego wzroku błądzącego za jej pokrętnym tokiem rozumowania.
- A potem kilka następnych i po zimie?
- Dokładnie! - ucieszyła się, że jednak załapałam sens, który jeśli był to bardzo głęboko ukryty.
- Hura! A potem kilka następnych i po wiośnie! I znów będziesz o rok starsza! - entuzjastycznie zatarłam łapki.
- A czemu niby ja? Ty też!
- Bo ja schematów upływającego czasu nie rysuję! Jeśli o mnie chodzi to sobie nawet ta jesień może być. Byleby tylko czas tak nie zapierniczał...

Źródło zdjęcia: http://derek88.blox.pl/

Komentarze

  1. ...przecieka przez palce?
    A swoją drogą kto Ci robi takie wspaniałe "obrazeczki"?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja odnoszę wrażenie, że ktoś tam na górze, bez naszej wiedzy robi sobie z nas żarty i bawi się tym czasem - zegarem. Kiedyś czas płynął mi znacznie wolniej. Teraz nawet moje dzieci jęczą nad tym jak szybko leci.

    OdpowiedzUsuń
  3. :) ładna dykteryjka, tudzień opowieść z górką w tle :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O czasie wymądrzał się nie będę, bo robiłem to u siebie, a wszak wiadomo, że dwa razy nie wchodzi się do tego samego wazonu ;)
    Ale kiedyś robiłem sobie sesję zdjęciową pod tymże tytułem, tytułem udziału w jakimś konkursie. Mój czas wyglądal tak: http://picasaweb.google.pl/volumen66/Czas#5262461097311053762

    OdpowiedzUsuń
  5. Tkaitka...
    No przecieka. Niby nic, a godzinka w plecy;)
    PeeS. Znajduję w sieci, ale(!!!) zawsze podaję źródło:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ivon...
    Chyba trzeba temu komuś natrzaskać. Żeby sobie nie robił jaj i nie przyśpieszał;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Maura...
    A bo mi się skaner zepsuł, czy cóś i nie mogłam góry zeskanować. Tak ze tylko w tle;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak dla mnie, czas powinien być przyjazny dla środowiska;-) Kiedy trzeba zapierniczać jak mały fiat po tuningu, a kiedy jest taka potrzeba, stać w miejscu niczym żona Lota;-) Ale niestety, wiele można powiedzieć o czasie, również i to, że to złośliwe bydlę jest;-))))Wiecznie wszystko robi na odwrót;-(((

    OdpowiedzUsuń
  9. Voluś...
    No cudnie. Obejrzałam i pozwoliłam sobie(upss... bez pytania) wylinkować na fejsbuku;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Akularnica....
    Złośliwość czasu jest wielka. Nie pozostaje nic innego jak zwolnić. Albo się przyzwyczaić;)

    OdpowiedzUsuń
  11. To tak można? Niesamowity ten Fejsbuk :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Voluś...
    Pewnie że można. I nawet możesz to polubić;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na słowa "i po zimie" moja serce odczuło nagły przypływ radości. Oby to po zimie było jak najszybciej ;).

    OdpowiedzUsuń
  14. oj, jak kiedyś dostanę Pana Czas w swoje szpony niepielęgnowane, to mu spuszczę taki łomot, że mu się odechce tak zapierniczać! nie mam pojęcia co się stało z wrześniem i z sierpniem... i lipiec też niepostrzeżenie umknął...

    OdpowiedzUsuń
  15. mam lubić własne zdjęcia? Toż to zboczenie jakieś ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Czas to bardzo dziwne coś
    jedyne takie na świecie.
    Płynie w tym samym tempie
    i w tym samym kierunku,
    gdy zegar staje,
    czas wcale nie staje,
    gdy my zwalniamy
    on pędzi wciąż naprzód.

    Wszystko się męczy,
    lecz czas się nie męczy,
    my się starzejemy,
    a on zawsze młody.

    Fenomen nie do zrozumienia...


    I jak go tu rozszyfrować?;(

    OdpowiedzUsuń
  17. Wierdźma...
    Szybciej niż ci się wydaje. Niestety;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Lelevina...
    To i ode mnie mu przyłóż;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Voluś...
    Możesz lubić to że ja to lubię;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Iva...
    Nie da się. Nawet nie próbuje w związku z tym;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Czas... najlepiej sie nim nie przejmowac:) Mnie czas interesuje tylko w pracy, bo musze byc na czas i oczekuje zeby klientki tez przychodzily na czas. A poza praca jest luz, albo ciemno, albo widno i albo zimno, albo cieplo. Kto by sie przejmowal reszta:))

    OdpowiedzUsuń
  22. Ponoć szczęśliwi czasu nie liczą...
    Swoją drogą należałoby docenić za tak wspaniałą hipotypozę... :D
    ...wyższa szkoła jazdy...

    OdpowiedzUsuń
  23. ja jestem miłośniczką Słońca, więc też pora roku jest mi obojętna, byle jasno świeciło. a czas też mógłby tak nie zapierniczać, to fakt ;-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Piękny ten zegar. Kojarzy mi się z tym autorstwa Salvatore Dali

    OdpowiedzUsuń
  25. No patrz, a to już prawie weekend, znowu!:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Stardust...
    Tym na co nie mamy wpływu faktycznie lepiej sie ni przejmować:)

    OdpowiedzUsuń
  27. E tam, czas to sprawa umowna. Możemy się umówić, że się cofam a nie gna naprzód ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Cała Ja...
    Może i nie liczą, ale z całą pewnością kiedyś zauważają jego upływ:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Emma...
    Tak myślę, że nie ma co tak bardzo czekać na coś co ma nastąpić za kilka miesięcy. I tak nastąpi. czekaniem marnuje się czas:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Tatul...
    Tez mi się spodobał:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Magenta...
    Wszystko jest kwestia umowy. Umówiliśmy się zbiorowo co jest cacy, co be, co dobre co naganne.

    OdpowiedzUsuń
  32. po pierwsze, po primo - karwa mnie się przez te Twoje kolorki w tapecie z truden strona otwiera, rozjeżdża i w ogóle ...żal, czy jak tam, ale to mój problem, że takie dupowate łącze mam:(
    po drugie, po primo - nie kumam, kto mówi do Ciebie per "głupia jesteś"? - mam zwrócić uwagę?
    po trzecie, po primo - zara zima będzie i będzie spokój!
    :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Lubię czytać takie rozmowy :):) Czas mnie przeraża , bo przyspiesza zawsze wtedy , gdy chcę go zatrzymać :):) Przewrotność losu :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Beata...
    Kurde! Mnie przez te kolorki się coś porobiło i inaczej mam bloga w domu a inaczej w pracy.Jakiś pomerdany szablon czy cóś?
    Głupia to może mówić (zwłaszcza jak zasłużę;), ale jakbyś mogła takiej jednej zwrócić delikatnie uwagę żeby nie mówiła do mnie Bełata, to bym była wdzięczna;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Anaste...
    Wzorem Stardust, nie przejmujmy się czymś na co nie mamy wpływu:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Mnie przez ostatnie 3 dni nurtowało pytanie: gdzie się podział koniec września i cały październik? Albowiem wyraźnie mieliśmy listopad...

    OdpowiedzUsuń
  37. Ubawiło mnie to skojarzenie: "kupa czasu":) heheheh....

    OdpowiedzUsuń
  38. Ty, jedna! Mówiąca do Nivejki słowem, które nie przechodzi mi przez ust mych koral...chcesz w dziub?

    Tylko wyjątkowo niektórzy znajomi z lat dziecinnych MOGĄ do mnie mówic Becia...brrr!

    OdpowiedzUsuń
  39. Zgaga...
    Może się jeszcze ten październik odnajdzie. Nie trać nadziei;D

    OdpowiedzUsuń
  40. Ania...
    Nie oglądałaś Pancernych? Tam taki jeden rosyjski saper tak mówił;D

    OdpowiedzUsuń
  41. Beata...
    Dzięki! Pokażę jej jak sie tylko nawinie;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Podobno to my przemijamy a nie on...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz