Niewidzialna


Kobiety są różne. Wysokie, niskie, grube, chude, głupie, mądre, bardzo mądre, przemądrzałe, nadęte, łatwowierne, niewierne, niewidzialne. Joanna była niewidzialna. Ale tylko czasami. Bywało, że widzieli ją wszyscy. Głownie wtedy kiedy myła podłogę, przyszywała guzik, rozcierała bolące kolano, podawała mielone albo pomidorową, szorował kibelek, prasowała koszule. W innych sytuacjach była niewidoczna. Taki paradoks bycia i niebycia niewiele mający wspólnego z hamletowskim "Być albo nie być?"

Kto ma pilota ten ma władzę!

Joanna bywała. Głownie w kuchni. Dostała nawet od męża prezent w postaci tabliczki z napisem "Tu rządzi Joanna". Tablica została komisyjnie przygwożdżona do kuchennej ściany. Żeby nie było wątpliwości dokąd sięga i czego dotyczy jej władza.
Rządy w salonie sprawował On. Z pilotem niczym z berłem w ręku. Można nawet było czasami dostać kawałek serialu albo bajki. Ale... trzeba było zasłużyć. Odpowiednim zachowaniem. Dzieci powinny być grzeczne. Mówić dzień dobry i dziękuję tatusiu. Nie hałasować - wrzaski w domu człowieka ciężko na tenże zarabiającego zabronione! Uczyć się (wtedy jest cisza). A najlepiej to schodzić z drogi. I pokazywać się na wezwanie. Jak trzeba przed ciocią, albo kolegą z pracy zaprezentować umiejętność odśpiewania wyuczonej w szkole piosenki.
Co innego żona. To znaczy też ma być cicho (bo co też ktoś kto całymi dniami siedzi w domu i nic, absolutnie nic nie robi może mieć do powiedzenia?). Żona takiego Kowalskiego, kumpla z pracy, to co innego. Aż przyjemnie posłuchać. Kobieta światowa, oczytana, pracuje...
Poza tym, do żoninych obowiązków, oprócz prania, sprzątania, prasowania, gotowania, dbania, dogadzania i innych takich mających na celu uprzyjemnienie pobytu w domu, jest wyglądanie dobrze. Żeby się nie musiał wstydzić jak ktoś przyjdzie. Stać go na to żeby żonie kieckę kupić.

Ciemna baba!
Pani ekspedientka, ze spożywczaka na rogu, pani woźna, sąsiadka, księgowa z pracy, dawna znajoma, koleżanki z Naszej Klasy, nauczycielka ze szkoły, pielęgniarka, lekarka, siostra, bratowa, teściowa nawet... To są kobiety. Żona kobietą nie jest.
A jeśli nawet to drugiej kategorii. Podrzędnej.

Zakupy to jedyna chwila kiedy można odetchnąć. I poczuć się widzialną.
Telefon brzęczący cichutko na dnie torebki wyrwał Joannę z błogostanu bycia.
- Słucham - powiedziała potulnie.
- No słuchaj, słucha! - mąż przez chwilę opowiadał jak to ona nie potrafi wychować dzieci, że hałasują, kruszą i domagają się picia - Aha, i jeszcze wiertła udarowe mi kup. Cały zestaw.
- Wiertła? Jakie? - zapytała zdziwiona nagłą zmianą w monologu płynącym ze słuchawki.
- Jak to jakie? Udarowe!!! Drukowanymi trzeba mówić do ciebie. Co za baba ciemna. No nic nie umiesz załatwić. Wszystko na mojej głowie. Ty byś zginęła be ze mnie wiesz? No! To cześć - rzucił wściekle i za chwilę dodał - Aaaaa! Poczekaj. Kup sobie tam jakiegoś kwiatka, w prezencie od męża...
Tym samym przypomniał jej, że pamiętał. O urodzinach, które dziś miała.

Jaka szkoda...
- Kawę i największe lody jakie pani ma - powiedziała z uśmiechem do kelnerki w przytulnej kafejce. Czekając na zamówienie z satysfakcją spojrzała na zegarek - Właśnie zamykają sklep z wiertłami. Jaka szkoda! A za godzinę zamkną drugi. Jaka szkoda! Że lody będą przeogromne.
Będzie się wściekał? No to co? Przynajmniej nie bez powodu...

Źródło zdjęcia w sieci

Komentarze

  1. najgorsze jest to, ze wiele kobiet pozwala na traktowanie siebie co najmniej niestosownie przez swojego męża. I to nie jest łatwo mi zrozumieć.
    I co z tego, że kobiety są mądrzejsze, jeśli jeden z drugim myśli dokładnie tak samo... o sobie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj niedoczekanie!!! Wiesz mam kumpla, który twierdził, ze jego żona się spełnia w takiej roli i na pewno nie chciałaby,żeby one jej w myciu okien pomógł, bo chce mieć w domu chłopa, a nie babę. Taaak, naaa peeewno!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nivejko, skąd Ty bierzesz taaaakie historyjki:-) Codziennie zadziwiasz - bardzo pozytywnie zadziwiasz - uwielbiam czytać Twoje opowiastki i te wesołe, i mniej radosne, te prawdziwe (chyba?), i te zmyślone w części lub całości...
    Jesteś niesamowita;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aj, Tobie to się chyba męski ród naraził,mmm? A dobrze, a niech mają - kobitki górą!:-)))))))))

    OdpowiedzUsuń
  5. brawo Joanna -cicha zemsta też ma swoje plusiki:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już ja bym mu kupiła takie wiertła, że by udaru dostał, bubek jeden!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nivejka, jak Ty to robisz? :-D Prawie codziennie nowa notka i za każdym razem świetnie napisana!

    OdpowiedzUsuń
  8. a, chciałam Beacie powiedzieć, że ja do mojego zwracam się per bubek :-D

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. He he - ta Joanna to ja.
    Przyszło ci do głowy, że bywają sytuację zupełnie niestereotypowo odwrotne?

    OdpowiedzUsuń
  11. A to złośliwe babsko, no ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak mnie denerwują tacy faceci i kobiety, które pozwalają się zepchnąć do roli pomiotła kuchennego (tutaj na szczęście nie do końca). Normalnie szlag mnie trafia, gdy słyszę takie historie, pewnie dlatego też, iż są one taki prawdziwe.

    Ale fakt - pomysłowość twa i pracowitość internetowa mnie zadziwia :) Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Iva...
    Bo tego się chyba nie da zrozumieć...

    OdpowiedzUsuń
  14. Aga_xy...
    Bo on mówi to w co wierzy i to w co chce żeby uwierzyła jego żona;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Tkaitka...
    Znane i wbrew pozorom powszechne...

    OdpowiedzUsuń
  16. Ladybird...
    No dobra... czasami zmyślam. Ale nie przyznam się, nawet na torturach, kiedy;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Anulka...
    Ostatnio coraz bardziej mi się naraża. Ten męski ród. Ale i tak lubię facetów;)

    OdpowiedzUsuń
  18. OLQA...
    Penie! Malutkie ale ma;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Beatta...
    Takie udarotwórcze?:D Należałoby się. Oj, należało!

    OdpowiedzUsuń
  20. Malinconia...
    Dzięki:) A tak sobie po prostu siadam i blablam...;)

    OdpowiedzUsuń
  21. BareYa...
    Przyszło. Takie przypadki też znam...One są tyle, że jakby rzadziej;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Maura...
    No! Złośliwe i łakome na dodatek. I o linie nie dba. Taaaaaaaaaaakie lody???;D

    OdpowiedzUsuń
  23. Dorotis....
    Na całe szczęście takie historie kiedyś się kończą. Joanny, ciche i pokornego serca, kiedyś wybuchają...I dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
  24. nie do końca rozumiem, choć trochę owszem. Że taŻ można. Że się takiemu "mężowi" tak chce. Że tak bardzo się sam nie szanuje i takie nic, co to by sobie bez niego nie dało rady, trzyma w domu. No nie bardzo to łapię.

    Nivejko :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Jak sobie wziął ,,głupią babę'', to jego wstyd! A dla Joanny brawo i standing ovation...

    OdpowiedzUsuń
  26. Miałka...
    On by chciał, żeby ona uwierzyła w to że bez niej nic nie może...

    OdpowiedzUsuń
  27. Zgaga...
    Ale szanse to mu trzeba dać. Nauczyć rozumu i może się zmieni;)

    OdpowiedzUsuń
  28. szanse na pandorki :)
    za dwa zeta :)

    a Joanna to i lody i do kina powinna fundnąć sobie. :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Miauka...
    Myślisz, że nie zasługuje? To pierdziu! Nie damy mu. szansy rzecz jasna;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Dobrze by było, gdyby Joanna zaczęła od dziś coraz więcej robić dla siebie! :))

    OdpowiedzUsuń
  31. Iw...
    lepiej późno niż wcale...

    OdpowiedzUsuń
  32. Bożesz Ty mój... Jak to dobrze dla rodzaju męskiego, że mnie się taki egzemplarz nie nawinął pod rękę...
    Już ja bym mu wymalowała to i owo!

    No. :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Najgorsze jest to, że opisujesz tu prawdziwą sytuację wielu "kur domowych". Tylko większość z tej wielości nie ma odwagi na taki koniec.

    OdpowiedzUsuń
  34. Akwarelia...
    Tak jest. Wiewiórką go... albo nie szkoda wiewiórki. Takim do tapetowania mu przymalować;)

    OdpowiedzUsuń
  35. Mira...
    Wiesz, ja myślę że to kiedys u każdej pęka...

    OdpowiedzUsuń
  36. Nivejko, te Twoje historie lubię najbardziej, są tak dla mnie prawdziwe, że widzę je przed oczami. Myślę, że w wielu polskich rodzinach jest to codzienny obrazek. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  37. Historie niby zmyślone , wcale zmyślone nie są ... dzieją się gdzieś obok nas i opowiadanie ich ma nam otworzyć oczy :) Twoja bohaterka zrobiła pierwszy krok i drugim pewnie będzie obiad na głowie męża , potem sterta brudnych koszul i skarpet , a potem ... różnie może być :) Znam kilka kobiet , które miały odwagę powiedzieć ,, Nie " i w każdym przypadku kończyła się ta historia inaczej . Niestety nie zawsze był to szczęśliwy i bajkowy koniec .

    OdpowiedzUsuń
  38. Pracuję w motoryzacyjnym, powoli regułą stają się zakupy robione przez żony. Mąż wysyła ją do sklepu po coś tam - bo sam się boi kompromitacji, że się nie zna - i siłą rzeczy kobieta robi przede mną słodką idiotkę.
    - No, wie pan... takie... To może ja do męża zadzwonię i dam słuchawkę...
    I słyszę:
    - Przecież Ci powiedziałem co trzeba, facet będzie wiedział, nie mam teraz czasu z nim gadać.
    Samo życie...

    OdpowiedzUsuń
  39. To ja sobie pomyślę, że te lody przeogromne stanowią przełom;-)
    Za nimi jak lawina ruszy ciąg innych zdarzeń, po których małżonek obudzi się z ręką w nocniku;-)))

    OdpowiedzUsuń
  40. Bestyjeczka...
    Niestety masz rację. W wielu domach to codzienność.

    OdpowiedzUsuń
  41. Anaste...
    drugi krok pewnie zawsze zależny od reakcji na pierwszy. Koniec jakikolwiek by nie był jest lepszy od marazmu.

    OdpowiedzUsuń
  42. Voluś...
    Bo facetowi gupio! Się przyznać, że czegoś tam nie wie, nie umie, nie potrafi...

    OdpowiedzUsuń
  43. Akularnica...
    Przełamanie lodów lodami... No coś w tym jest;)

    OdpowiedzUsuń
  44. Z Muminków wiadomo, że na niewidzialność pomaga dzwoneczek :)
    Czy to możliwe, żeby tacy troglodyci jeszcze istnieli w postaci nieskamieniałej?

    OdpowiedzUsuń
  45. Biedne są takie kobiety. Ale będę zawsze powtarzać na ile sobie pozwolisz tyle masz. Sama sobie winna bo ja na jej miejscu pokazałabym pazurki :DDD

    OdpowiedzUsuń
  46. Eliza...
    Dokładnie. A życie to nie jebajka;)

    OdpowiedzUsuń
  47. Magenta...
    Zapewniam się że istnieją. Tylo, że sie dobrze(bardzo dobrze!) maskują;)

    OdpowiedzUsuń
  48. Ivon...
    Najważniejszy jest poczatek. Potem reguły sa stałe;)

    OdpowiedzUsuń
  49. Och... bardzo to przejmująca historia... :( muszę przyznać, że bardzo mnie zasmuciła... ale pewnie często tak bywa...

    Mam nadzieję, że będę miała więcej szczęścia ;)

    Miłego dnia!!

    OdpowiedzUsuń
  50. Świetna historia... A jaka prawdziwa. Dobrze, że Twoja bohaterka miała tyle dystansu :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Hm, czy Ty, Nivejko, naprawdę czujesz się spełniona jako nauczycielka małoletnich? Mam wrażenie, że się marnujesz, a jeśli nie Ty, to na pewno Twoje talenty "piśmiennicze".:)
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  52. bo menżu to czasami trzeba ścierą przez łeb,coby koronę zrzucić i baterie z pilota zabrać!!żeby się nie przyzwyczajał do dobrobytu i panowania!

    ja to pewnie jeszcze na noc bym nie wróciła,jakaś błyskoteka,czy cuś...

    OdpowiedzUsuń
  53. A wszystko przez to nasze babskie "rozsentymentalizowanie" , "rozromantycznienie", " rozegzaltowanie" - chłopina z brzuszkiem i łysiną załazi nam za skórę, traktuje nas jak wieloczynnościowa maszynę piorąco-gotująco- ssąco-ciupciającą a my ciągle widzimy smukłego, długowłosego nastolatka, który nas całował na zabawie w remizie. Brrr...Siostry okularów wam trzeba!!!! Albo może mocnego uderzenia, żeby te cholerne różowe kiczowate z oczu spadły.

    OdpowiedzUsuń
  54. Mała Mi...
    Smutna, prawdziwa i na pewno nie będzie Twoim udziałem:)

    OdpowiedzUsuń
  55. Butterfly...
    Właśnie, dystansu. Potrzebny jest do wszystkiego:)

    OdpowiedzUsuń
  56. Akemi...
    Pisze bo lubię. A spełniona się nie czuję. Czegoś mi brak. I szukam:)

    OdpowiedzUsuń
  57. Mijka...
    Błyskoteka, albo lepiej dansing. I ogniste tango;)

    OdpowiedzUsuń
  58. Pieprzu...
    Nie masz czasami wrażenia, że wszystko przez bajki dla grzecznych dziewczynek? O księciu, białym koniu i długim i szczęśliwym życiu?

    OdpowiedzUsuń
  59. Zasmuciła mnie ta historia, ale po Waszych kometarzach widzę, że jest nadzieja...

    Podoba mi się pomysł Mijki, że menżu trzeba ścierą przez łeb..... :0)

    OdpowiedzUsuń
  60. nie strasz! wychodze za maz za 3 tygodnie...ale jak na razie to ja siedze czytajac twoje opowiesci a on robi zupe ogorkowa (bez przymusu;D) bo lubi...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jestem!

Baba z latem

A'dama cz. 1