Bardziej


Mężczyźni są bardziej. I zawsze wszystko wiedzą lepiej. Nawet jeśli tylko im się wydaje, to nie dają się przekonać, że jest inaczej. Głusi na racjonalne argumenty idą w zaparte...

Nadworny wkroczył. Tak, właśnie wkroczył, nie wszedł. Dostojnie i nieco sztywno. Opcje jak zwykle są dwie; albo ma nowe spodnie i nie chce je wyeksponować, albo duma z powodu jeszcze nieznanego go rozpiera.
- No to co tam panie w polityce? - zagaiłam kulturalnie rozmowę stawiając przed mości Nadwornym wyzwanie w postaci niezwykle interesującego kubka z najnowszej kolekcji Snoopiego. On, w przeciwieństwie do mnie wielbicielem psiaka nie jest i nazywa go "Filozofem od siedmiu boleści". Nadworny zaszczycił naczynie wzrokiem, ale sprowokować się nie dał. Jeden zero dla niego.
- Nie mam pojęcia - odpowiedział krzywiąc się niemiłosiernie. Zapomniał zapamiętać, że słodzi kawę - Ja się polityką nie interesuję.
- A to błąd, Nadworny. Wielki błąd! - wpadłam w mentorski ton. I się rozpaplałam - Nawet jeśli ty nie interesujesz się nią to ona, interesuje się tobą. Czy tego chcesz czy nie. Statystyki podają, że w Polsce jest 40 milionów polityków! Wiedziałeś?
- Nie - odparła sucho i dosypał cukru - Ale jak ich tyle, tych polityków, to niech się oni odnoszą, że tak powiem. I interesują.
- Wypisujesz się?
- Jasne! Zaraz napiszę do GUS-u i poproszę o sprostowanie. W rubryce ma niech wpiszą minus jeden.
Dziwne... Nadworny nigdy aspołeczny nie był. Szczególnie zaangażowany też nie, ale nie do tego stopnia żeby się wypisywać!
- A tak naprawdę to o co chodzi? - zapytałam kierowana nie tyle troską co ciekawością. Przemożną.
- O buty - mruknął i z trudem zsunął z umęczonych stóp obuwie. Gdyby tak sprzedawać ulgę na kilogramy to Nadworny byłby milionerem jako producent! Nawet na pierwszy rzut mojego niewprawnego wszakże oka widać było, że buty są mocno niewygodne. Coś co ma taki kształt wygodne być nie może! Gdzie on miał oczy? - zapytałam w myslach samą siebie. Tylko dzięki wrodzonej delikatności nie wyartykułowałam tej myśli. To bardzo niehumanitarne by było z mojej strony, takie kopanie leżącego.
- Dwa zero dla Ciebie - niechętnie przyznałam gościowi kolejny punkt. Uprzedzając ewentualne pytania z własnej i nieprzymuszonej woli dodałam - Byłam niemal pewna, że chodziło o spodnie.
W sensie, że tak sztywno chodzisz.
Nadworny podniósł pantofle do góry i smętnie się im przyjrzał.
- Myślisz, że się rozejdą? Ula mówiła, że nie, żebym inne kupił, ale ja się uparłem - przyznał. Skrucha wypływała z niego strumieniami i prawie się dałam nabrać. Że jest prawdziwa, szczera i wypływa z serca, a nie jak się okazało z... butów - Ciekawe skąd ona wiedziała? Co? - zapytał podejrzliwie.
Wygrzebałam w komputerze zdjęcie bladolicej Uli i zmusiłam Nadwornego do popatrzenia
- Czy te oczy mogą kłamać? Tylko szczerze! - grzmiałam w obronie oskarżanej o złe moce. Brak odpowiedzi jednoznacznie świadczył, że mam rację. I że nie mogą. W obliczu odniesionego sukcesu pozwoliłam sobie jeszcze na delikatnego kopniaczka...
- Bo ona, mój drogi, ma oczy do patrzenia, a nie do merdania rzęsami . A ty, cierp ciało jak żeś dobrych rad nie słuchało! O!
Remis! Dzięki Uli i temu, że stosunek Nadwornego do matematyki jest wprost odwrotnie proporcjonalny do oślego uporu;)

PeeS. A tak w ogóle to nie ma jak gołą stopą po piachu. Albo po trawie ....

Komentarze

  1. Serca nie masz! Katusze spowodowane niewygodnym obuwiem należą do najgorszych pod słońcem...

    Ale nie powiem, nie powiem... przesłanie BAAAARDZO mi się podoba.
    :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Błąd Nadwornego polega na tym, że wciąż kieruje się modą, a nie wygodą. Przejdzie mu, jak odkryje, że kobiety nie lecą na buty, a na stopy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak jak napisałaś na początku. Wszystko wiedzą lepiej. I musi zaboleć, żeby przedarł się impuls zwątpienie we własne, dobrze ugruntowane stanowisko ;. Aczkolwiek takie nagłe olśnienie, że to jednak niczyja wina ino własna danego osobnika płci męskiej - bezcenne ;).A to bieganie boso - ech, jeszcze tyle miesięcy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Akwarelia...
    Oj wiem no... Sama nie raz cierpiałam. Ale! winiłam tylko producenta. Nikogo więcej;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Voluś...
    No jasne że na stopy. Życiowe;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedźma...
    My tez mamy swoje za uszami. I za nic nie damy się przekonać, że chodzenie na obcasach szkodzi kolanom;)

    OdpowiedzUsuń
  7. No Nadworny dał czadu :))))
    Zazdroszczę Ci go, wiesz ? Ty to z nim masz wesoło.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ivon...
    No! Zwłaszcza dziś miałam. A właściwie to już od wczoraj mnie dręczył;)

    OdpowiedzUsuń
  9. A już miałem biec do kosmetyczki... :(

    OdpowiedzUsuń
  10. no jaki biedny Nadworny....

    ale cierp ciało jakeś chciało!

    ja uwielbiam wysokie obcasy..oglądać na innych:)))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Voluś...
    To akurat nigdy nie zaszkodzi. Super sprawa. Przez godzinę a może i dłużej leżysz i ktoś się tobą zajmuje;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mijka...
    Ja nie tylko u innych. Taka wtedy jestem duuuuuuuża;)

    OdpowiedzUsuń
  13. to ta Ula w zwykłych dżinsach, tak?

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Beata...
    Dziękuję. Poprawiłam:)

    OdpowiedzUsuń
  16. chodzenie na obcasach męczy mój zadek, zdecydowanie mężczyźni są bardziej:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Bo oni zawsze są najmądrzejsi i zawsze maja racje, choćby jej nie mieli.
    Osiołki jedne.
    Biedne stópki nadwornego.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  18. Idą w zaparte, choćby nawet mieli się czołgać. U naszych stóp na przykład, potem ;) Mnie się to chyba nawet trochę podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Gosia...
    W tym tkwi - być może - męski urok właśnie;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Beatta...
    Nie wiem czy mnie to zachwyca, ale można się przyzwyczaić. Bo co innego zostało?;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja Nadwornemu nie współczuję. Chciał, zaparł się, niech cierpi! Za miliony... Za takie jak ja, co raz na pięć par trafiam na zdatne do chodzenia.

    OdpowiedzUsuń
  22. Otóż to. Na trawie albo na śniegu. Tego drugiego jeszcze nie próbowałam ale mam zamiar. Może w tym roku jeszcze ;)
    PS. A jak te Twoje z połamanym obcasem? Wymienione na trampki czy na inny mniej wygodny, ale efektowny model? ;))

    OdpowiedzUsuń
  23. No....dlaczego , kiedy idzie o te prozaiczne codzienne czynności- sprawy kobiety z reguły mają rację? Mojemu może nie rozmiary obuwia, oraz ubrań, tudziez ich praktycyzm stanowiłyby problem. Tu by sobie poradził, ale zero głowy do praktyczności w sprawach chociazby sprzetu do sprzatania, sprzętu domowego- im bardziej wypasione tym lepsze. Ostatnio cos zozsypał i "rzucił" się na odkurzaczyk ze szczotą do "przemiału" smieci- a tu tylko miotła i szufekla by się sprawila. Wzrokiem znawcy nakazał mi milczenie, akurat w momencie kiedy chciałam zaprotestować, że nie tędy droga..... Zatrzymałam się na wydechu i....próbuj, a co tam. Spróbował i mina oraz ton głosu mojego męża po nieudanej akcji odkurzacz i paproszki, była bezcenna. Jeżeli pozwolisz zatriumfuje sobie tutaj gromkim : Ha! HA! HA!........

    OdpowiedzUsuń
  24. Mój TŻ jako artysta z powołania i wykształcenia żadnych rad co do: ciuchów, butów , fryzjera czy kosmetyczki nie przyjmuje. Niestety jego "wiem lepiej" rozciąga się też na moją fryzurę, ciuchy, buty, torebkę czy potrawy, a nawet kształt pierścionka, czy model biustonosza. Uff..."męcący" to on jest.

    OdpowiedzUsuń
  25. A ja zawsze byłam przekonana, że faceci są wygodni i wolą praktyczne obuwie, a niefajne buty, ale za to seksowne, to domena kobiet. A tutaj taka niespodzianka. Nadworny zaskakuje. :-)

    OdpowiedzUsuń
  26. a może przeżywa jakąś okrutną drugą młodość? Sama pamiętam, że jak byłam bardzo młoda, to często chodziłam w butach pięknych i... niewygodnych;) I też na własne życzenie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Zgaga...
    Chyba mam za miękkie serce. Bo mimo wszystko, współczuję;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Jagoda...
    To ja czekam na relację z tego chodzenia bosą stopa po sniegu:)
    PeeS. Ubytki w butach uzupełniam na bieżąco;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Ania...
    Faceci maja zmysł techniczny, co do tego chyba nie ma wątpliwości, ale zastosowanie w praktyce rzadko idzie z tym w praktyce;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Pieprzu...
    Sorry ale takiej ingerencji bym niezdierzyła. Może mu się wydawac, że wie lepiej w czym mi dobrze, ale nie wie w czym czuję się lepiej:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jolu...
    Faceci są przede wszystkim i mimo wszystko uparci. Jak łosły;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Iwa...
    Za chłopską naturą nie trafisz. Podobnie zresztą jak za babską;)

    OdpowiedzUsuń
  33. A tak naprawdę o co chodzi...??? :)))))))

    OdpowiedzUsuń
  34. Czyżby buty były za wąskie i z czubem, z gatunku francja elegancja do trumny, względnie zwane kościółkowemi? Jak tak to rozumiem cierpienia, i cielesne i estetyczne:) ps.Co za rozkoszna perspektywa tak pląsać sobie bosą stopą po ciepłym piasku, albo po trawce chłodnej od rosy:)Poezja dotyku normalnie:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Elegancik z tego Nadwornego co ? A ja myslałam że tylko babki kupuja niewygodne buty hehhehe

    OdpowiedzUsuń
  36. Oby nam politykowanie rozeszło się jak te przysłowiowe buty, bo trochę ciasno ostatnio ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. Jarek...
    ... ( miejsce kropek wpisz cokolwiek);)

    OdpowiedzUsuń
  38. Nika...
    Niewygodne . po prostu niewygodne. Wem, że trudno w to uwierzyć ale kiedys miałam potwornie źle zrobione "adidasy";)

    OdpowiedzUsuń
  39. fire.woman...
    No masz! Elegant jak się patrzy. Jak nikt nie widzi to tez niezgorszy;)

    OdpowiedzUsuń
  40. Butterfly...
    Racja. Az duszno od tej ciasnoty. Również umysłowej:)

    OdpowiedzUsuń
  41. Oj... jakże ja mu współczuję :) rozchodzenie butów to straszna sprawa... nie wyśmiewaj go za bardzo ;p on cierpi..... dla urody ;D dla wyższej instancji :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz