Jak fala
Kolacja zapowiadała się wspaniale. Ciepłe światło świec delikatnie rozpraszało mrok przytulnie kolorowego mieszkania Uli. Kanapki z twarożkiem ku pokrzepieniu organizmu i kawa ku pokrzepieniu serc - menu proste, na użytek dwóch z zasady niegłodnych kobiet po przejściach ale z przyszłością, wystarczające.
Z deseru w postaci wina czerwonego wytrawnego z przykrością musiałam zrezygnować. Przywiozłam się sama i tak też musiałam wrócić. Osobowa wyścigówa w kolorze bliżej nieokreślonym karnie stała na parkingu pod blokiem.Jedyne wolne miejsce było pod strzelistą topolą, na której osiedliło się kilka ptasich rodzin.. Wolałam nie myśleć co zastanę po powrocie.
- No jedz - Ula podsunęła mi pod nos kapeczkę wielkości jedno gryzowej - Twarożek jest dobry na zęby. I na kości.
- Mogłabyś nie myśleć o pracy przy jedzeniu? Plisssss - wyjęczałam po przełknięciu.
- Jak sobie życzysz, ale górna prawa trójka mi się nie podoba.- Ula powiedziała co wiedziała, zasiała ziarenko i z niewinną miną wbiła ząbki w kanapkę.
- Moja?
- No. Moje są w jak najlepszym porządku. Ale...ja już nic nie mówię!
- Pewnie. Że w porządku.. Reklama dźwignią handlu. Dentysta z popsutymi zębami robi sobie mniej więcej taką samą reklamę jak nieuczesana fryzjerka.
- Albo łysy fryzjer - zakończyła wpychając sobie kolejną kanapusię do ust. Pierścionek błysnął nienachalnie.
- Gratuluje - powiedziałam. Bardzo, ale to bardzo szczerze.
- Szego? - wybełkotała z pełnymi ustami. Albo udawała, albo faktycznie nie wiedziała co mam na myśli.Wersję, że zastanawia czy aby na pewno jest czego gratulować odrzuciłam jako zdecydowanie zbyt pochopną. I krzywdzącą.
- Tego - nieznacznym ruchem głowy wskazałam na jej rękę. Prawą. Uściślając, to chciałam wskazać na serdeczny palec tejże ręki, ale nie jestem pewna czy było to widoczne i dostatecznie czytelne.
- Aaaa! To! - uśmiechnęła się szeroko reklamując przy okazji swój gabinet dwoma rzędami śnieżnobiałych perełek - Ładny prawda?
Ula wyciągnęła do mnie przyozdobioną pierścionkiem łapkę. Oglądałam cacko z zaciekawieniem. Zupełnie jakbym pierwszy raz w życiu je widziała.
- Bardzo ładny - przyznałam. Bo fakt faktem. Był śliczny. Niebanalny i nietypowy. Jak na zaręczynowy. Nie było tam brylantu. Nawet najmniej karatowego. Pierścionek wyglądał jak morska fala rozlewająca się złotem do połowy palca. Delikatne połączenie z platyną dodawało mu lekkości.
- Myślisz, że Ona, nie miałaby nic przeciwko? No wiesz, że go mam... - zapytała poważnie.
- Myślę. Że nie mógł trafić w godniejsze ręce.
Czekając na zielone światło przyjrzałam się we wstecznym prawej górnej trójce. Nic niepokojącego nie zauważyłam. No, ale ja nie specjalista. Nasza Basia Kochana zawodziła o sambę o sikoreczce, a ja myślałam o Uli. Że fajna, mimo że dentystka. I o Nadwornym pomyślałam, a jakże, że ma więcej szczęścia niż rozumu....
Z deseru w postaci wina czerwonego wytrawnego z przykrością musiałam zrezygnować. Przywiozłam się sama i tak też musiałam wrócić. Osobowa wyścigówa w kolorze bliżej nieokreślonym karnie stała na parkingu pod blokiem.Jedyne wolne miejsce było pod strzelistą topolą, na której osiedliło się kilka ptasich rodzin.. Wolałam nie myśleć co zastanę po powrocie.
- No jedz - Ula podsunęła mi pod nos kapeczkę wielkości jedno gryzowej - Twarożek jest dobry na zęby. I na kości.
- Mogłabyś nie myśleć o pracy przy jedzeniu? Plisssss - wyjęczałam po przełknięciu.
- Jak sobie życzysz, ale górna prawa trójka mi się nie podoba.- Ula powiedziała co wiedziała, zasiała ziarenko i z niewinną miną wbiła ząbki w kanapkę.
- Moja?
- No. Moje są w jak najlepszym porządku. Ale...ja już nic nie mówię!
- Pewnie. Że w porządku.. Reklama dźwignią handlu. Dentysta z popsutymi zębami robi sobie mniej więcej taką samą reklamę jak nieuczesana fryzjerka.
- Albo łysy fryzjer - zakończyła wpychając sobie kolejną kanapusię do ust. Pierścionek błysnął nienachalnie.
- Gratuluje - powiedziałam. Bardzo, ale to bardzo szczerze.
- Szego? - wybełkotała z pełnymi ustami. Albo udawała, albo faktycznie nie wiedziała co mam na myśli.Wersję, że zastanawia czy aby na pewno jest czego gratulować odrzuciłam jako zdecydowanie zbyt pochopną. I krzywdzącą.
- Tego - nieznacznym ruchem głowy wskazałam na jej rękę. Prawą. Uściślając, to chciałam wskazać na serdeczny palec tejże ręki, ale nie jestem pewna czy było to widoczne i dostatecznie czytelne.
- Aaaa! To! - uśmiechnęła się szeroko reklamując przy okazji swój gabinet dwoma rzędami śnieżnobiałych perełek - Ładny prawda?
Ula wyciągnęła do mnie przyozdobioną pierścionkiem łapkę. Oglądałam cacko z zaciekawieniem. Zupełnie jakbym pierwszy raz w życiu je widziała.
- Bardzo ładny - przyznałam. Bo fakt faktem. Był śliczny. Niebanalny i nietypowy. Jak na zaręczynowy. Nie było tam brylantu. Nawet najmniej karatowego. Pierścionek wyglądał jak morska fala rozlewająca się złotem do połowy palca. Delikatne połączenie z platyną dodawało mu lekkości.
- Myślisz, że Ona, nie miałaby nic przeciwko? No wiesz, że go mam... - zapytała poważnie.
- Myślę. Że nie mógł trafić w godniejsze ręce.
Czekając na zielone światło przyjrzałam się we wstecznym prawej górnej trójce. Nic niepokojącego nie zauważyłam. No, ale ja nie specjalista. Nasza Basia Kochana zawodziła o sambę o sikoreczce, a ja myślałam o Uli. Że fajna, mimo że dentystka. I o Nadwornym pomyślałam, a jakże, że ma więcej szczęścia niż rozumu....
Odrobiłam zaległości, dowiedziałam się o Nadwornym i... ja tam się boję przy dentyście(stce) ust otwierać;)
OdpowiedzUsuńUla fajna babeczka, Zołza też fajna :) A Nadworny farciarz, ot tak mi się nasunęło na myśl ;)
OdpowiedzUsuńspojrzałam na swoje palce-mnie się niestety nic nie rozlewa-wąskie kółko z oczkiem, a zęby? przy dentyście biję się oddychać a co dopiero z nim rozmawiać:)
OdpowiedzUsuńEch....powinnas cos grubszego stworzyc, bo to się czyta tak lekko i pięknie:))))
OdpowiedzUsuńMam przyjaciółkę dentystkę, staram się mówić z zamkniętymi ustami :-D. Szczęsliwy Nadworny i Ula...och :-))))). No fakt, zgadzam się z Anią, powaga !
OdpowiedzUsuńI tylko czasem Zofii żal....
OdpowiedzUsuńLelevina...
OdpowiedzUsuńNo co ty? Dentysta też człowiek;)
Anovi...
OdpowiedzUsuńNo farciarz, ale ... dobrze mu tak;)
OLQA...
OdpowiedzUsuńSą dentyści i jest Ula;)
Ania...
OdpowiedzUsuńCiężka sprawa z tym grubszym... Oj ciężka:)
Madmargot...
OdpowiedzUsuńPrzyjaciel prawdę ci powie. I uzębienie sprawdzi, Nie ma się co bać;)
Zgaga...
OdpowiedzUsuńSprawdzę co u niej słychać. I dam znać. Na blogu oczywiście;)
Zwrot w zyciu... Szczęścia im życzę :) I białych pereł na fali...
OdpowiedzUsuńUpss, stresująca taka przyjaźń :)
OdpowiedzUsuńButterfly...
OdpowiedzUsuńMówią, że perły to łzy. Ale ja w to nie wierzę;)
Scenki...
OdpowiedzUsuńDo wszystkiego się można przyzwyczaić;)
ładna powiastka:)z tym pierscionkiem to było takie..wzruszające! miałam kiedyś, myślałam ze przyjaciółkę, dentystkę. Dawne dzieje.
OdpowiedzUsuńBędą żyli długo i szczęśliwie?
OdpowiedzUsuńJa w każdym razie tego życzę, mimo iż Ula jest dentystką;-)))
Odruchowo zupełnie spojrzałam na swoją harmonię, ale ja też nie fachowiec ...
Jeszcze raz wszystkiego najlepszego! Sto lat!
OdpowiedzUsuńEl...
OdpowiedzUsuńTo jeszcze nie koniec. Historia z pierścionkiem ma drugie dno;)
Akularnica...
OdpowiedzUsuńBędą! Już moja w tym głowa żeby tak było;)
Kwaku...
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dziękuję :)
Wielka jest siła sugestii. I zboczeń zawodowych :))
OdpowiedzUsuńa mnie się wydaje, że to dobrze, iż szczęście nie zawsze z rozumem w parze;)
OdpowiedzUsuńOooooooooooooo :) no to gratulacje :) a z wina bym nie rezygnowała ;) można przyjechać do domu i uczcić toastem pierścionek ;)
OdpowiedzUsuńMagenta...
OdpowiedzUsuńOraz sugestia zboczeń jako takich;)
Iva...
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze nawet. Szczęście to są chwile a nie stan permanentny:)
Mała Mi...
OdpowiedzUsuńToteż nadrobiłam. Jeszcze mi w głowie szumi;)
Jeśli z miłością to może być nawet bez brylantu ;)
OdpowiedzUsuńW końcu nie brylanty są najważniejsze ;).
OdpowiedzUsuńJa na samo wspomnienie o zębach dostaję dreszczy. Całe szczęście mam świetną dentystkę.
Moim skromnym zdaniem, każdy posiadacz chromosomów XY jest skończonym szczęściarzem, jeśli istota tak fantastyczna istota jak kobieta raczy poświęcić mu choć cząstkę swojego życia :) Ulę już lubię - chociaż nie znam. Też jest dentystką jak ja i mieszka raczej daleko więc nie stanowi konkurencji :) powodzenia z tą trójką
OdpowiedzUsuńwpisuję w ulubione blogi, zadzieram kiecę i lecę pa!
Beata...
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to może byc nawet bez pierscionka;)
Wiedźma...
OdpowiedzUsuńBrylanty szczęścia nie dają. Mogą pomóc, ale nie do końca;)
Botemu...
OdpowiedzUsuńJuż cię lubię, mimo że jesteś dentystką:)
Pozdrawiam :)
Zona dentystka to jak życie z gestapowcem... Ale wierzę, że Nadworny skombinuje jakiś Ruch Oporu :)
OdpowiedzUsuńVoluś...
OdpowiedzUsuńE tam! Przynajmniej zęby nie bolą;)
Wiesz, nie przekonuje mnie to jakoś... Od razu widzę pewną scenę z Maratończyka :)
OdpowiedzUsuń