Niewiadoma
Są ludzie których należy ciągnąć za język. Inaczej nie wyduszą słowa. A jeśli nawet to tak nielogicznie i nie składnie, że konia z rzędem temu kto się domyśli o co biega. Nadworny do taki nie należy. Co to to nie, prze państwa szanownego. On wyśpiewa wszystko, co do ostatniej nuty. Musi tylko dojrzeć do decyzji. I nie można mu w tym powolnym aczkolwiek wielce interesującym procesie przeszkadzać.
Samo wejście krokiem powolnym zwiastuje problem, a raczej chęć podzielenia się z nim. Oczywiście nie przeszkadzać nie znaczy nie pomagać. Można, a nawet należny go czymś zająć. Najlepiej jeśli będzie to zajęcie niewymagające wysiłku intelektualnego...
- Posłodziłam - powiedziałam na wszelki wypadek gdyby zapomniał, że słodzi dwie i ani kryształka więcej - Ale pomieszać to już chyba możesz sam.
Nadworny nieznacznie skinął głową na znak, że przyjął do wiadomości, chwycił łyżeczkę i rozpoczął monotonne merdanie. Zajęta śledzeniem zmian zachodzących na twarzy nie policzyłam, ale idę o zakład, że było po kilkadzieści razy w każdą stronę. W końcu Nadworny uznał, że dość. Odłożył łyżeczkę i powoli podniósł kubek do ust. Po jednym łyku najlepiej wymieszanej kawy świata rozpromienił się. Siły witalne wróciły i z zapałem zaczął szukać czegoś po kieszeniach.
- O! Mam! - ucieszył się namacawszy w wewnętrznej kieszeni marynarki poszukiwany przedmiot.
- Co? - zapytałam - Bo jeśli chodzi o serce to jest bardziej po środku. To są mity że jest po lewej wiesz?
- Wiem - odpowiedział patrząc z politowaniem. Powoli, z namaszczeniem wyciągnął małe szafirowe pudełeczko - Zobacz.
Nawet gdyby nie zachęcał to i tak bym zobaczyła. Chęć sprawdzenia co kryje znalezisko była większa niż zasady dobrego wychowania.
- E ... tego... to dla mnie? - zaskoczenie, wielkie jak słoń afrykański, odebrało mi zdolność mówienia. I myślenia chyba trochę też.
- Zgłupłaś! - Nadworny opryskał okolicę kawą którą właśnie nabożnie nawilżał gardło.moją cud-miód bluzeczkę uratowało to że siedziałam w poza zasięgiem broni nakrapianego rażenia - Ty już masz. Chyba nie zamierzasz....
- Właśnie dlatego, że nie zamierzam to się zdziwiłam - odpowiedziałam na pytanie które wisiało złowrogo w powietrzu.
Niby się zreflektowałam, ale nie na tyle, żeby się domyślić o co chodzi facetowi siedzącemu na przeciwko z miną zbitego psiaczka.Bezdomnego.
- Bo chciałem zapytać czy to wypada, no wiesz... - Nadworny nerwowo zakręcił się na krzesełku.
- Oczywiście, że wypada. To bardzo ładny pierścionek.
- Ale mnie chodzi o to czy, no wiesz... - zawiesił się. Mimo, że wiedziałam już co jest na rzeczy, wrednie postanowiłam nie pomagać. Sam musi to wykrztusić - Bo chodzi o to, że towar używany nikogo nie kusi...
No końcu języka miałam, że on to jest tylko w połowie używany, ale na szczęście nie wyartykułowałam tej myśli. Są sprawy, z których żartować się nie powinno, bo zawsze, mimo upływu czasu bolą.
- Myślę, że Ula to doceni.
- Myślisz, ale na pewno nie wiesz - Nadworny zapatrzył się w mokrą, szaro-burą dal zaokienną.
- Już ci kiedyś mówiłam, że na pewno to Kopernik była kobietą. Wszystko inne jest wielką niewiadomą...
Samo wejście krokiem powolnym zwiastuje problem, a raczej chęć podzielenia się z nim. Oczywiście nie przeszkadzać nie znaczy nie pomagać. Można, a nawet należny go czymś zająć. Najlepiej jeśli będzie to zajęcie niewymagające wysiłku intelektualnego...
- Posłodziłam - powiedziałam na wszelki wypadek gdyby zapomniał, że słodzi dwie i ani kryształka więcej - Ale pomieszać to już chyba możesz sam.
Nadworny nieznacznie skinął głową na znak, że przyjął do wiadomości, chwycił łyżeczkę i rozpoczął monotonne merdanie. Zajęta śledzeniem zmian zachodzących na twarzy nie policzyłam, ale idę o zakład, że było po kilkadzieści razy w każdą stronę. W końcu Nadworny uznał, że dość. Odłożył łyżeczkę i powoli podniósł kubek do ust. Po jednym łyku najlepiej wymieszanej kawy świata rozpromienił się. Siły witalne wróciły i z zapałem zaczął szukać czegoś po kieszeniach.
- O! Mam! - ucieszył się namacawszy w wewnętrznej kieszeni marynarki poszukiwany przedmiot.
- Co? - zapytałam - Bo jeśli chodzi o serce to jest bardziej po środku. To są mity że jest po lewej wiesz?
- Wiem - odpowiedział patrząc z politowaniem. Powoli, z namaszczeniem wyciągnął małe szafirowe pudełeczko - Zobacz.
Nawet gdyby nie zachęcał to i tak bym zobaczyła. Chęć sprawdzenia co kryje znalezisko była większa niż zasady dobrego wychowania.
- E ... tego... to dla mnie? - zaskoczenie, wielkie jak słoń afrykański, odebrało mi zdolność mówienia. I myślenia chyba trochę też.
- Zgłupłaś! - Nadworny opryskał okolicę kawą którą właśnie nabożnie nawilżał gardło.moją cud-miód bluzeczkę uratowało to że siedziałam w poza zasięgiem broni nakrapianego rażenia - Ty już masz. Chyba nie zamierzasz....
- Właśnie dlatego, że nie zamierzam to się zdziwiłam - odpowiedziałam na pytanie które wisiało złowrogo w powietrzu.
Niby się zreflektowałam, ale nie na tyle, żeby się domyślić o co chodzi facetowi siedzącemu na przeciwko z miną zbitego psiaczka.Bezdomnego.
- Bo chciałem zapytać czy to wypada, no wiesz... - Nadworny nerwowo zakręcił się na krzesełku.
- Oczywiście, że wypada. To bardzo ładny pierścionek.
- Ale mnie chodzi o to czy, no wiesz... - zawiesił się. Mimo, że wiedziałam już co jest na rzeczy, wrednie postanowiłam nie pomagać. Sam musi to wykrztusić - Bo chodzi o to, że towar używany nikogo nie kusi...
No końcu języka miałam, że on to jest tylko w połowie używany, ale na szczęście nie wyartykułowałam tej myśli. Są sprawy, z których żartować się nie powinno, bo zawsze, mimo upływu czasu bolą.
- Myślę, że Ula to doceni.
- Myślisz, ale na pewno nie wiesz - Nadworny zapatrzył się w mokrą, szaro-burą dal zaokienną.
- Już ci kiedyś mówiłam, że na pewno to Kopernik była kobietą. Wszystko inne jest wielką niewiadomą...
CeDeeN
Się będzie oświadczał??? Nadworny znaczy;-)))
OdpowiedzUsuńproszę, to się przynajmniej z jakiegos powodu mozna napic...
OdpowiedzUsuńZnaczy wypada, wypada, tym bardziej jeśli ma to wartość sentymentalno-rodzinną.
OdpowiedzUsuńA zdjęcie tegoż cudu to gdzie? Sie zapytowywuję ;)
OdpowiedzUsuńAkularnica...
OdpowiedzUsuńNo na to wygląda;)
Beata...
OdpowiedzUsuńOby na wesoło. Picie na smutno jest do bani;D
Aga_xy...
OdpowiedzUsuńMa, ale nie uprzedzajmy faktów;)
Anovi...
OdpowiedzUsuńŻe tak powiem nie zdążyłam "spreparować";D
oświadczyny to radość, a ja jakiś smutek widzę...
OdpowiedzUsuńIva...
OdpowiedzUsuńKażdy ma jakaś księżycową stronę :)
Wygląda na to , że należy cierpliwie poczekać na ciąg dalszy :)Mnie zastanawia ten towar używany ... pierścionek używany , czy ...? Hmmm poczekam jednak :):):)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony to wieść radosna. Z drugiej trochę hiobowa. Albowiem może zaistnieć ograniczenie kontaktów z Autorką Naszą Ukochaną. I poprzez to brak raportów bieżących. Czy Ula bardzo zaborcza jest?
OdpowiedzUsuńAnaste...
OdpowiedzUsuńSprawa używania wyjaśni się w cedeenie;)
Zgaga...
OdpowiedzUsuńNic z tych rzeczy. Nie dam się zepchnąć na bocznicę;)
Ano... Wszystko jest niewiadomą...
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy się oświadczy ;)
OdpowiedzUsuńButterfly...
OdpowiedzUsuńAle Kopernik była kobietą?;)
Ivon...
OdpowiedzUsuńNo chyba juz podjął decyzję;)
Używany nie używany, byle "brylant" był słusznych rozmiarów. ;)))
OdpowiedzUsuńMira...
OdpowiedzUsuńTo jest brylant czystej krwi:D
"Kopernik była kobietą"... A Curie-Skłodowska?
OdpowiedzUsuńRomeus...
OdpowiedzUsuńChemikiem. Ale nie jest to pewna informacja;)
Brylant nawet z drugiej ręki by mnie ucieszył nie wiem jak Pani Ula ???
OdpowiedzUsuńPewnie, że Kopernik była kobietą. Einstein też :P.
OdpowiedzUsuńa dlaczego zamknięty?
OdpowiedzUsuńNivejko, dziękuję za zaproszenie. Zapowiadają się ważne zmiany u Nadwornego, trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńNo właśnie, czemu zamknięty? Blog znaczy się? :-(
NO! żeby mnie, starsza panią w klimakterium, wbijac w stany depresyjne zamykaniem...koniec świata!
OdpowiedzUsuńożesz!!!!
OdpowiedzUsuńale wiadomość!!!!
ee deczkie zużycie nie jest takie złe no:)))
Eeeee, znaczy się impreza będzie!?!?!?!?!
OdpowiedzUsuńA jakbyś tak naprawdę musiała zamknąć blogownię swą i tylko zaproszonym możliwość jej czytania udostępnić, to ja bym się chętnie chciała wprosić:):):) Adresik mailowy jak następuje: dezeal@hotmail.com :)
Buziol
Wiedźma...
OdpowiedzUsuńA świadczą o tym ich fryzury;)
Iva...
OdpowiedzUsuńMusiałam zdobić "porządki" I nie wiem czy już dostatecznie posprzątałam;)
Jolu...
OdpowiedzUsuńTakie życie. Zmiany są konieczne;)
A blog... na razie od hasłowany:)
Beata...
OdpowiedzUsuńNo sorry ciebie, ale jak ty starsza to ja znakiem tego też?;)
Mijka...
OdpowiedzUsuńPewnie. Czasami używane nawet lepsze;)
deZeal...
OdpowiedzUsuńAdres zapisałam. Zaproszenia wyśle w wolnym czasie. Będą na w razie czego:)
Mam nadzieję, że pierścionek nie wpadnie Nadwornemu do bigosu, jak to się stało mojemu koledze :)
OdpowiedzUsuń