Pouczenie
Jak zwykle wstałam o siedem minut za późno. Nie ważne o której dokładnie, bo i tak zawsze jest zbyt mało czasu żeby normalnie, bez pospiechu wyjść z domu, rozwieźć dzieci i spokojnie dotrzeć do pracy. Bardzo mozliwe, że wszystko jest winą nie czasu tylko szafy. Bo jak ktoś tak jak ja nigdy, przenigdy nie ma co na siebie włożyć to niestety skutki są, a raczej mogą być opłakane...
Niełaskawa szafa wypluła wreszcie z przepastnego wnętrza coś co jako tako zaspokoiło moje niezbyt przecież wygórowane wymagania. Dzieci bez większych problemów wstały, ubrały się, zjadły małe co nieco. Można jechać. Wróć! Jeszcze zęby.
Stałam w przedpokoju nerwowo spoglądam na zegarek. Atmosferę rozładował brzęczący w kieszeni telefon;
- Podłożyłaś do kominka? - uprzejmie zapytał Książę Małżonek.
- Oczywiście - odpowiedziałam i szybciutko pognałam do salonu. Po kilku minutach czynność niedokonana stała się dokonaną. Czyli skałamałam tylko troszkę. I w obronie własnej.
Po raz drugi kieszeń rozśpiewała się kiedy zapinałam pasy.
- A szybry zamknęłaś? - Książątko wykazywało się dziś wzmożonym zainteresowaniem.
- Zamknęłam - powiedziałam sprawdzając jednocześnie na podglądzie wstecznym czy aby na pewno. Ten na górze raczej tak. Boczny chyba też. Dolny... nie wiem, nie pamiętam.
Sprawdzanie zajęło kila minut. Bezcennych w sytuacji wczesno-porannej.
Kiedy dzieci zostały bezpiecznie ulokowane w placówkach mających im zapewnić opiekę i oświatę, mogłam zająć się sobą. Czytaj; dotarciem w miarę możliwości szybko i w jednym kawałku do pracy.
Jadę sobie jadę, podśpiewywać ze względów zdrowotnych nie mogę, aż tu nagle...STOP!
Czerwony lizaczek mundurowego mignął mi przed oczyma. Karnie zjechałam no pobocze.
- No i co pani kierowco? Z jaką prędkością jedziemy? - zapytał nieziemsko przystojny policjant z drogówki
zaglądając przez okienko które oczywiście, niczym Zosieńka uchyliłam.
- Za wolno?
- Pani żartuje prawda? - zapytał absolutnie nie obrażony - Zasuwała pani o 15 kilometrów szybciej niż prędkość dozwolona na tym odcinku.
- Naprawdę - zdziwiłam się bynajmniej nie szczerze, łypiąc na przystojniaka szklistym, mocno zakatarzonym okiem - To wszystko przez tę chorobę.
- Jest pani chora? To trzeba w łóżku leżeć, a nie po drogach się rozbijać - pan policjant wyraźnie był w dobrym nastroju. I chyba nie miał zamiaru mnie srogo karać.
-Sama w łóżku? Nie sądzi pan, że to trochę bez sensu....
Uffffffff... Skończyło się na pouczeniu. Aaaaaa- psik!;)
PeeS. Nie wiem skąd to zdjęcie mam, ale mam. W każdym razie gdzieś z sieci;)
Niełaskawa szafa wypluła wreszcie z przepastnego wnętrza coś co jako tako zaspokoiło moje niezbyt przecież wygórowane wymagania. Dzieci bez większych problemów wstały, ubrały się, zjadły małe co nieco. Można jechać. Wróć! Jeszcze zęby.
Stałam w przedpokoju nerwowo spoglądam na zegarek. Atmosferę rozładował brzęczący w kieszeni telefon;
- Podłożyłaś do kominka? - uprzejmie zapytał Książę Małżonek.
- Oczywiście - odpowiedziałam i szybciutko pognałam do salonu. Po kilku minutach czynność niedokonana stała się dokonaną. Czyli skałamałam tylko troszkę. I w obronie własnej.
Po raz drugi kieszeń rozśpiewała się kiedy zapinałam pasy.
- A szybry zamknęłaś? - Książątko wykazywało się dziś wzmożonym zainteresowaniem.
- Zamknęłam - powiedziałam sprawdzając jednocześnie na podglądzie wstecznym czy aby na pewno. Ten na górze raczej tak. Boczny chyba też. Dolny... nie wiem, nie pamiętam.
Sprawdzanie zajęło kila minut. Bezcennych w sytuacji wczesno-porannej.
Kiedy dzieci zostały bezpiecznie ulokowane w placówkach mających im zapewnić opiekę i oświatę, mogłam zająć się sobą. Czytaj; dotarciem w miarę możliwości szybko i w jednym kawałku do pracy.
Jadę sobie jadę, podśpiewywać ze względów zdrowotnych nie mogę, aż tu nagle...STOP!
Czerwony lizaczek mundurowego mignął mi przed oczyma. Karnie zjechałam no pobocze.
- No i co pani kierowco? Z jaką prędkością jedziemy? - zapytał nieziemsko przystojny policjant z drogówki
zaglądając przez okienko które oczywiście, niczym Zosieńka uchyliłam.
- Za wolno?
- Pani żartuje prawda? - zapytał absolutnie nie obrażony - Zasuwała pani o 15 kilometrów szybciej niż prędkość dozwolona na tym odcinku.
- Naprawdę - zdziwiłam się bynajmniej nie szczerze, łypiąc na przystojniaka szklistym, mocno zakatarzonym okiem - To wszystko przez tę chorobę.
- Jest pani chora? To trzeba w łóżku leżeć, a nie po drogach się rozbijać - pan policjant wyraźnie był w dobrym nastroju. I chyba nie miał zamiaru mnie srogo karać.
-Sama w łóżku? Nie sądzi pan, że to trochę bez sensu....
Uffffffff... Skończyło się na pouczeniu. Aaaaaa- psik!;)
PeeS. Nie wiem skąd to zdjęcie mam, ale mam. W każdym razie gdzieś z sieci;)
Ojej, niby fajnie, że nie dostałaś tego mandatu, ale taki mandat (poza przekroczeniem) przeważnie się dostaje się za manie lub niemanie.
OdpowiedzUsuńTo po prostu kolekcjonerską kąsek :))
I proszę się nie przeziębiać! ;)
Magenta...
OdpowiedzUsuńZa niemanie bym nie dostała. A za prędkość to jednak wolę pouczenie;)
Rano czas zawsze ma wybitną tendencję do kurczenia się wprost proporcjonalnie do czynności jakie mamy do wykonania ;)
OdpowiedzUsuńBless you :)
zapiszę i wykorzystam w razie bliskiego spotkania z drogówką. tylko, że ja mam takie szczęście, ze zwykle spotykam krawężnioli brzydkich, starych, grubych i z poczuciem humoru niedorozwiniętego tasiemca. ale jak mi się trafi jaki fajny stróż prawa, to bezczelnie wykorzystam powyższą rozmowę. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńno ale Ci się trafił fajny policjant,i na dodatek nieziemsko przystojny, powiadasz?:)))))
OdpowiedzUsuńteż wolałabym pouczenie!
Anovi...
OdpowiedzUsuńI chyba wszyscy tak maja. Bez względu na to o której, to i tak za późno;)
Botemu...
OdpowiedzUsuńWdać kwiat polskiej drogówki ciągnie na wybrzeże;)
Egzemplarze mniej udane zostają gdzieś w głębi kraju;)
Mijka...
OdpowiedzUsuńW mojej skrajnie złej sytuacji finansowej pouczenie to prawdziwa manna z nieba;)
przekroczyłaś aaaaaaaaaaż 15??? a tak po prawdzie wczoraj przeczytałam jakieś zmiany w przepisach i teraz normą dozwoloną jest 10, więc w sumie przekroczyłaś 5, i to z rana.. chyba nawet nie mają, skali mandatowej, ale i tak dałaś sobie z nim nieźle rade.. bo to z nimi nigdy nic nie wiadomo, a to światła, a to pasy itd.. a człowiek rano przecież wiadomo;-)Kuruj się kobietko;-)
OdpowiedzUsuńJazz....
OdpowiedzUsuńW porę mnie złapał. Inaczej przekroczenie było by "troszkę" większe;)
aaaaaha tzn, że się dopiero rozpędzałaś;-)to fakt dobrze, że Cie złapał;-)
OdpowiedzUsuńJazz...
OdpowiedzUsuńNo. Struś pędziwiatr brał rozbieg;D
Nivejo, pan policjant chyba się nudził - 15 km przekroczona prędkość i to rano, to niemal wzorcowy kierowca z Ciebie:)
OdpowiedzUsuńWidać nawet smarkata i pociągająca robisz wrażenie;-)Odpowiednie;-) Nie, żebym była złośliwa....
OdpowiedzUsuńA Ty, Ty! Flirciara jesteś :)) no, no :)))
OdpowiedzUsuńŁadnie pana zagadałaś :D. Widać jak się ma urok osobisty, to żaden katar nie zaszkodzi ;).
OdpowiedzUsuńPo takiej ripoście jak Twoja ostatnia to i ja bym mandatu nie wypisał. :-)
OdpowiedzUsuńcałe szczęście ,ze zdarzają się tacy, co tylko pouczają, szybkiego powrotu do zdrowia:)
OdpowiedzUsuńPiękna poranna przygoda:) Ale że Pan Policjant Szanowny rankiem kobietę spieszącą się do pracy zatzymywał, to już jest przegięcie. Nie widzi kto kieruje, czy co?? Dobrze, że chociaż bajecznie przystojny był, hihihi (nieprzystojnemy ja bym nie wybaaczyła:):)
OdpowiedzUsuńDuża buźka i życzenia zdrówka dla Ciebie (może tak mleczko z czosnkiem??? NO, chyba, że nie lubisz...) Buziol:)
Akularnica...
OdpowiedzUsuńnawet smarkata nadrabiam tupetem;)
Iva...
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od interpretacji przepisów;)
Maura...
OdpowiedzUsuńMiałam dobrego nauczyciela;)
Wiedźma...
OdpowiedzUsuńTo nie urok to desperacja. mandat by mnie wykończył;)
Romeus...
OdpowiedzUsuńJesteś Pan Władza?;)
OLQA...
OdpowiedzUsuńPolicjanci to tez ludzie:) Są różni.
deZeal...
OdpowiedzUsuńMożna chłopu wybaczyć. Ciemno było i deszcz pada... A że przystojny to przebaczenie razy 2:D
nie mogę się doczekać kiedy mnie wreszcie drogówka zatrzyma :-)) ale wszystko przede mną, bo jeżdżę od niedwana i widocznie za wolno!
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się , że czasami dokonuję pewnych czynności po zapewnieniu , że już są wykonane ...no wstyd mi i trudno :):):) Drogówka niestraszna czasami bywa :):)Zdrowia życzę :):)
OdpowiedzUsuńEmma...
OdpowiedzUsuńDla samego spotkania z przystojnym panem Władzą niewarto ryzykować niebezpiecznej jazdy;)
Przystojny policjant z rana, a to bonus od życia. Chyba go zażyłaś tym tekstem o samotnym leżeniu w łózku, pięknie :-). Zdrowia !
OdpowiedzUsuńAnaste...
OdpowiedzUsuńCzasami tak trzeba;)Powoli zdrowieję. I się rozpieszczam;)
Madmargot...
OdpowiedzUsuńPolicjant po prostu znał się na żartach;)
Na zdrowie:)
OdpowiedzUsuńLevina...
OdpowiedzUsuńA czym ten toast wznosisz?;)
Bo teraz to policjanci i piękniejsi i bystrzejsi niż to drzewiej bywało... A Ty, Nivejko, cwana bestyjka jesteś!
OdpowiedzUsuńJechałem kiedyś z żoną. Nie zapięła pasów i pech chciał, że zatrzymał nas policjant.
OdpowiedzUsuń- Dlaczego pasażerka ma niezapięte pasy?
- To moja żona. Odkąd została dyrektorką przedszkola tak zadziera nosa, że do ładu z nią nie mogę dojść.
Policjant uśmiechnął się i puścił nas. Co prawda żona milczała przez najbliższe dwa dni, ale mandatu nie dostaliśmy.
@ Nivejka - Wiedziałem, że o to zapytasz. :-) Ale pudło. Za "miętki" jestem na mundurowego (na mundurowego w cywilu takoż :-)) Po prostu jak kobieta potrafi inteligentnie, dowcipnie i prowokacyjnie "przyciąć" to automatycznie ma u mnie dodatkowe "punkty". Taki już masochista jestem. :-)
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia życzę i oby problemy jak najszybciej się rozwiązały!
Zgaga...
OdpowiedzUsuńPopulacja policyjna nam pięknieje;)
Voluś...
OdpowiedzUsuńPozwolisz że się odwdzięczę podobną historyjką. Tyle, że w druga stronę;)
Dawno to było. Czerwony "terror" szalał, a policjant był milicjantem. Znajomy jechał ze swoją żoną autem. Milicja zrobiła na drodze halt.|
- Zawód? - zapytał ten który umiał pisać.
- Mąż dyrektorki - znajomy ratował się koneksjami zony;)
Romeus...
OdpowiedzUsuńTo nie masochizm, to jeden z najzdrowszych odruchów jakie znam;)
notoryczny brak czasu-znam:)
OdpowiedzUsuńdrobne klamstewka w obronie wlasnej-tez znam:))
spotkanie z policjantem(nieziemsko przystojnym)-nie znam...szkoda;)
zdrowka Ci zycze!
Łojoj, zdrówka życzę i to dużo, dużo...Też wiem, co to poranna bieganina...Deszcz, nie deszcz, muszę malutką odwieźć do babci, starszą do szkoły...
OdpowiedzUsuńFajne spotkanie z panem policjantem... fajnie to załatwiłaś:) Ja pewnie bym spanikowała na maksa..., chociaż, kto wie...
Pozdrówki:)
Rzadko można spotkać takich mundurowych. Raczej na pewno tak by się nie skończyło w moim mieście :P
OdpowiedzUsuńEmocje...
OdpowiedzUsuńSamo życie prawda? Jak sobie człowiek drobnym kłamstewkiem skórę uratuje, to i ta druga strona będzie zdrowsza;)
Lusija...
OdpowiedzUsuńAz żal że czas nie jest z gumy...;)
Waldek...
OdpowiedzUsuńMoże pan policjant jeszcze się nie obudził? Inna ewentualność, wykroczenie nie była aż tak straszne;)
Nivejko! Było spojrzeć na niego powłóczystym wzrokiem i powiedzieć zalotnie: "proszę mnie ukarać..." :D:D:D
OdpowiedzUsuńHihihi...
Antares...
OdpowiedzUsuńW sumie mogłam, ale zapomniałam różowych kajdanek;)
Zdrowia życzę! :)
OdpowiedzUsuńMusisz być bardzo piękną kobietą i mieć wiele wdzięku nawet w czasie kataru... Ja wyglądam wtedy jak dojrzały nieboszczyk, więc gdyby mi się wyrwała nieopatrznie taka puenta, to mandat miałabym jak w banku. :)
Jakoś mnie nie dziwi:))) mam wrażenie, że wybrniesz z każdej sytuacji:)) masz dobre gadane:)))
OdpowiedzUsuńAkwarelia...
OdpowiedzUsuńOczywiście. Jestem miss Korbielowa. Bez okolic;)
A tak naprawdę to to były miłe złego początki;)
Ania...
OdpowiedzUsuńNo nie. Aż tak dobrze to nie jest. Z fotoradarem nie umiem się nijak dogadać. Milczy jak zaklęty. I nie ma zamiaru anulować)
hahaha...no tak:))))
OdpowiedzUsuńCwaniara!!!:D Mistrzyni wysublimowanego żaru,,, i to na Panu policjancie ćwiczonego... Niesamowitaś:)))
OdpowiedzUsuń