Niepamięć (1)

Plan był w zasadzie prosty. Banalny wręcz. Niemniej jak każdy wymagał starannego przygotowania. Obmyślając go, czuła się jak agent wrogiego wywiadu. Nie sztuka bowiem stworzyć iluzję. Utrzymać ją, to dopiero jest zadanie niebagatelne, wymagające uwagi i ciągłego monitorowania sytuacji.  A jednak udaje się. I to bardzo dawna.

Jola  nie pracowała. Była całkowicie zdana na łaskę Roberta. Po okresie euforii, przyszła stagnacja, która z czasem zmieniła się w przyzwyczajenie. Tłumaczyła się z każdej pary rajstop i z każdego grama dodatkowego żarcia, które kupowała przecież na ich wspólne potrzeby. Jedyne na co nie żałował pieniędzy to piwo. Nie mogło go nigdy zabraknąć.
Scenariusz zawsze był ten sam. Wracał do domu i wymagał; obiadu, piwa, ciepłych kapci i wyłączności na pilota od telewizora. Dostawał wszystko. Ostatecznie nie były to żądania zbyt wygórowane. Facet zarabiał, płacił rachunki, od czasu do czasu pozwalał na telefon do Polski więc dlaczego miała się buntować? Przecież dzięki niemu miała dach nad głową...

Tomasz nie pił, nie bił, nie awanturowała się. Tomasz po prostu był. Gdzieś obok. Podobnie jak Jola. Oboje dryfowali wokół siebie.   Obojętność powoli zajmowała miejsce motyli, które kiedy tam, wcale w nie najdalszej przeszłości doprowadziły ich przed oblicze miejscowego urzędnika stanu cywilnego, który z powagą godną piastowanego urzędu spisał akt małżeństwa.  Cała miłość zniknęła jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, która musiała należeć do jakiejś wyjątkowo złośliwej wróżki. Przecież mogła im przynajmniej kawałek sympatii do siebie zostawić. Z dnia na dzień ich wspólne życie przestało mieć jakikolwiek sens. Mało tego, dławiło i drażniło. Zwłaszcza ją.
- Mam dość! - wykrzyknęła w chwili odwagi - Wyjeżdżam!
Robert popatrzył na żonę z lekkim niedowierzaniem. No bo co też ona właściwie mogła? Stan konta nie pozwalał na wyjazd choćby do Ciechocinka. Mieli wspólne nie tylko mieszkanie, długi, kredyt ale i dzieci.
- Jak to masz dość? I gdzie jeśli można wiedzieć wyjeżdżasz? - zapytał kpiąco.
- Wszystko jedno. Byleby dalej od ciebie.
Nie wierzył, że wyjedzie. Nie można przecież przekreślić od tak sobie 5 wspólnie spędzonych lat. Poza tym, kobieta z dwójką dzieci w  zasadzie jest bez szans. Kto taką zechce? Tylko skończona idiotka, albo desperatka może zdobyć się na taki krok. Z taką myślą zasypiał...

Budzik zadzwonił jak zwykle. Za wcześnie. Robert niechętnie otworzył oczy. Nigdy nie wstaje się tak beznadziejnie źle jak w poniedziałkowy ranek. Pluchowaty grudzień dolewał oliwy do ognia i sprawiał, ze niechciejstwo się potęgowało. I ten deszcz odbijający się wielkimi kroplami o szybę w sypialni. Brrrr...
Puste miejsce obok wcale go nie zdziwiło. Jolka od dawna wolała sypiać w pokoju dzieci. Że niby morzyło ją  przy czytaniu bajki na dobranoc. Albo pod pretekstem monitorowania kataru, które szczęśliwie dla niej zawsze któreś miało..
Ekspres w kuchni był zimny.
- Pewnie zaspała  - pomyślał nalewając wody do maszynki.
Poranna toaleta nie zajmowała Robertowi zbyt dużo czasu. Na szczęście nie musiał się co dzień golić. Zawsze w takich chwilach dziękował opatrzności, że nie pokierowała nim tak jak sobie życzył świętej pamięci dziadek ze strony matki. Mundurowym można nosić wąsy, ale brodę muszą niestety golić.

- Mamo!- usłyszał cichutkie wołanie wydobywające się zza lekko uchylonych drzwi dziecięcej sypialni - Boję się. Brak reakcji sprowokował malucha do wtargnięcia do jasno oświetlonej kuchni w której Robert dopijał poranną kawę. Bose pięty głośno stukały po wyłożonej gumoleum podłodze.
- Mamo! - Patryk zawołał stając w drzwiach - To znaczy tato. Gdzie mama?
Zwykła, biała koperta, którą trzymał w ręku niespełna siedmioletni chłopczyk wzbudziła niepokój.
CeDeeN...

Komentarze

  1. zobaczymy co dalej..:-)
    pozdrawiam bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  2. zmiana, zmiana...

    pachnie mi juz postanowieniem noworocznym.

    Co tez ja takiego postanowię by było inaczej? Na pewno nie będzie to aż tak drastyczne, jak przypuszczam, zaplanowała sobie Jola.

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawa jestem i mnie to dręczy, czy uda sie jej ucieczka bez dzieci? chyba że pojechała tylko grunt przygotować..

    OdpowiedzUsuń
  4. A długo trzeba czekać na CeDeeN?

    OdpowiedzUsuń
  5. Świat pełen takich historii. Bywa, że dzieci zwyciężają i to różnorako. Bywa, że świat zwycięża.

    OdpowiedzUsuń
  6. El...
    No właśnie "się pisze";)

    OdpowiedzUsuń
  7. Magda...
    Myślę, że czasami lepiej zostawić rzeczy takimi jakimi są...

    OdpowiedzUsuń
  8. Anovi...
    To zależny co dla kogo znaczy długo. Do jura. To długo?;)

    OdpowiedzUsuń
  9. OLQA...
    Cedeen, pisze samo życie. Niestety. I będzie. Jutro;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Buba...
    Oczywiście. Pojecie zwycięstwa jest względne:)
    PeeS. Witam na moim podwórku:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nivejko do jutra dam radę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem już ciekawa ciągu dalszego ;).

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekam na CND początek zapowiada się znajomo ...
    Ale to w końcu Robert czy Tomasz? A może nie mogę się skupić czytając jakby własną historię.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  14. Zołza poświątecznie znów dręczy...

    OdpowiedzUsuń
  15. Grrr, CDN... CDN! Znowu ten CDN. A ja chcę już :)

    OdpowiedzUsuń
  16. odczuwam niepokoj...Rober niech sobie radzi,ale co z dziecmi??
    no dobra...czekam na cdn:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam, wstąpiłam tu dopiero dziś i dla mnie już jest jutro :-), nie muszę czekać tak długo...
    Pozdrawiam Berni

    OdpowiedzUsuń
  18. Cóż... pozostaje czekać na nasz ulubiony ciąg dalszy...

    OdpowiedzUsuń
  19. Każda struna w końcu pęka. Ciekawe jak potączą się dalsze losy ? :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Rybiooka...
    Będzie... a w zasadzie tu już jest. W głowie;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Gosia...
    I jedno i drugie; tzn i Robert i Tomek:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Euforka...
    To dobrze. Ciekawość trzyma przy życiu:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Monia...
    Groźne to chyba nie jest. Ale... nie uprzedzajmy faktów;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Rotek...
    Oczywiście. Już za chwileczkę;D

    OdpowiedzUsuń
  25. Emocje...
    W utarczkach miedzy dorosłymi dzieci zawsze są pokrzywdzone.

    OdpowiedzUsuń
  26. Berni...
    To się nazywa umiejętność wkraczania w odpowiedniej chwili!:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Voluś...
    Pozostaje mi mieć nadzieję, że czekanie się opłaci:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Butterfly...
    Oj każda. Nawet taka co to wydawałoby się, że jest niezniszczalna:(

    OdpowiedzUsuń
  29. Coś mi się wydaje, że w tej kopercie nie ma złych wieści... :)

    OdpowiedzUsuń
  30. A kim jest Tomasz? I czy Robert bił skoro Tomasz tego nie robił?:)))

    OdpowiedzUsuń
  31. lubię ..zawsze myślę..kurde jakie długie..i zawsze czytam :) Magia..słowa! Serdeczności przesyłam..A.

    OdpowiedzUsuń
  32. Akwarelia...
    Obawiam się że jesteś zbytnią optymistką:(

    OdpowiedzUsuń
  33. Pchełka...
    Staram się nie zanudzać. Jeszcze za długie?

    OdpowiedzUsuń
  34. płytkie dla mnie takie myślenie - kto ją zechce z dwójką dzieci? Czy o to chodzi, by ktoś ją chciał z dwójką dzieci? Czyż nie jest ważniejsze to, co ona chciałaby robić mając przy sobie dwójkę dzieci i dobrowolnie odchodząc od męża i ojca tych dzieci? To jej pomysł na życie jest najważniejszy, bo nie chce dalej tkwić w starym pomyśle.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz