Niepamięć (3)

Siedziała w cuchnącym autobusie. Długo walczyła ze sobą. Nieprzespana noc dawała jednak o sobie znać. I w końcu zmęczenie zwyciężyło. Z obrzydzeniem przytuliła twarz do białego niegdyś zagłówka.
Spała czujnie. Byle szelest czy podskakiwanie na nierównościach drogi działało jak kuksaniec od Anioła Stróża. Mocniej ściskała trzymaną na kolanach torebkę, a nogą macała podłogę, żeby sprawdzić czy walizka nadal tam jest.  Priorytetem w tej chwili było dotarcie na miejsce. Tomasz już czekał. Zaplanowali to  dawno. Ze szczegółami. Od miesiąca miała bilet. Leżał w plastikowej okładce, ukryty na dnie szuflady z letnimi rzeczami. I wreszcie dziś jest ten dzień.
- Za dwie godziny będę w Warszawie. A stamtąd tylko kilkadziesiąt godzin w znacznie bardziej cywilizowanym autokarze i... - zamknęła oczy i zobaczyła siebie w ramionach Tomasza. Dopiero chrapliwy głos cwaniaczka kiwającego się na sąsiednim fotelu uzmysłowił jej, że mówiła do siebie;
- Co mówiłaś lala?
- Nic - mruknęła i odpłynęła w kierunku marzeń.

Tomasz. Z nim na pewno wszystko będzie inaczej. On jest taki różny od Roberta. Potrafi rozmawiać. I ma wprost niesamowite poczucie humoru. Poza tym jest przystojny. Dokładnie w typie Joli; wysoki, barczysty brunet, lekko łysiejący. I ma takie śmieszne dołeczki ; było to doskonale widać na zdjęciu z jakiejś imprezy. Stał przy odświętnie nakrytym stole. Uśmiechał się. Mówił, że specjalnie dla niej. 
Poza tym Tomasz pracował i zarabiał całkiem nieźle. tak przynajmniej mówił. A przecież nie miał powodów żeby kłamać. Co by mu z tego przyszło? A Jola miała dość ciągłego odmawiania sobie wszystkiego. ile razy przechodząc ulica odwracała wzrok od sklepowych witryn które kusiły rozmaitością towarów. Reklam w telewizji tez wolała nie oglądać. Niby Robert nie zabraniał, ale zawsze powtarzał, że im wcześniej płaca kredyt tym szybciej wyjdą na prostą. A tym czasem Tomasz kusił;
- Kupiłem dla nas wczasy w Maroko. Byłaś w Maroko? Nie? Od teraz wszystko się zmieni, Maleńka, zobaczysz...

Paryż przywitał ją deszczem. Przesiąknięte wilgocią powietrze pachniało spalinami. Tłum kolorowych parasolek przesuwał się we wszystkie strony. Obco brzmiący język, z jednej strony elegancki, a z drugiej nieco bełkotliwy  przerażał. Zmęczeni pasażerowie po kolei wysypywali się z autokaru i w pospiechu umykali do swoich spraw. Inni wpadali w prost w stęsknione ramiona krewnych. Tylko na nią nikt nie czekał.
Przez chwilę poczuła się oszukana, a potem zaczęła się zastanawiać co dalej. Musiała wyglądać na zagubioną,  mocno niepewną siebie i sytuacji w której się znalazła.
- Wszystko w porządku? - zapytał kierowca.
- Tak - odpowiedziała  mimo odczuwanej niepewności. Z drugiej strony wolność wczoraj odzyskana dodawała jej skrzydeł. Wierzyła, że decyzja którą podjęła jest słuszna i że tylko wyjdzie jej na zdrowie. Ktoś jej kiedyś powiedział, że życie jest za krótkie na huśtawki i trzeba je przeżyć tak żeby niczego nie żałować. Uwierzyła. I nie miała zamiaru żałować.

Kiedy na plac wbiegł mężczyzna i zaczął się nerwowo rozglądać, wiedziała że to on. Tomasz też ją poznał.
- Złapałem gumę - powiedział ze złością - Ale już wszystko dobrze. Jedziemy?
Nie czekając na odpowiedź  złapał walizkę i ciągnąc za sobą oszołomiona nieco Jolę pognał w stronę zaparkowanego nieopodal auta.
- Jutro pojedziemy po choinkę. Cieszysz się?- zapytał i swoim zwyczajem nie czekał na odpowiedź. Auto wypełniły głośne, rytmiczne dźwięki francuskiego disco, które razem z mijanymi świątecznymi wystawami i pędzącym kolorowym tłumem tworzyły coś w rodzaju teledysku.
Ciekawe jak tu się na to mówi - pomyślała zamykając oczy - U nas jest discopolo, we Włoszech Italo disco, a tu, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało pewnie  franco disco.

CeDeeN...

Źródło zdjęcia: Robię zdjęcia

Komentarze

  1. No proszę, dobrze trafiłam - jedno skończyłam, a już następne sie pojawiło. Słuchajcie no Nivejka - to ja zawsze piszę histore miłosne o naiwnych babeczkach, wy mi sie w tematykę wcinacie. ))))Ta Jola to mi cuchnie naiwnością z daleka!I wreszcie jest Tomasz...hmmm...
    Lubię dłuuugie teksty (a nawet wolę) tylko ty kochana nie dajesz czasu na przeczytanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tomasz... czyżby Niewierny?

    OdpowiedzUsuń
  3. Pieprzu...
    To ja wam pieprzu obiecuje, że to absolutnie przedostatni raz, że się Wam w tematykę wcinam. I jesteście Pieprzu w mniejszości niestety. Generalni ludziska wola krótkie historyjki. Tak trzask prask i puenta;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Voluś...
    Raczej inny niż się wydawało;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też wolę długie. Teksty, żeby nie było;)

    No, to czekam, co też Tomasz zaplanował dla naszej bohaterki. Jakie wystrzałowe, francuskie atrakcje ;)
    Chociaż czuję przez skórę, że to się dobrze nie skończy...

    OdpowiedzUsuń
  6. coraz mniej mi żal bohaterki, dzieci tylko szkoda

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja jak Pieprz, wole dłuuugie ... :)
    No i historia jak podejrzewałam na początki, nie jak moja - może na szczęście?!
    Pozdrawiam cieplutko i czekam, czekam ....

    OdpowiedzUsuń
  8. No nie ma ona mojego charakteru ;)

    Czekam na cdn :)

    OdpowiedzUsuń
  9. I co dalej? I co dalej?!
    I z Tomaszem codzienność, może być nudna, zobaczysz Maleńka :), żyć to też umieć się cieszyć, niekoniecznie łapać na słodkie słówka. No zobaczymy, zobaczymy....

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj, mnie się wydaje,że będzie z deszczu pod rynnę...Po za tym - kobieta-bluszcz?
    Liczę na wielkie zaskoczenie!

    OdpowiedzUsuń
  11. widze że wszystkie mamy PRZECZUCIA! po mojemu: Robert okaże sie całkiem fajnym gościem, jak już przejrzy na oczy, zajmie sie dziećmi. Tomasz jak to Tomasz.. ale może nie taki zły, jak podejrzewam, bo to by było banalne i oklepane. Ona? nie jest złą kobietą, bedzie tęsknić za dziećmi..w sumie żal mi jej. Kiedyś była młoda, piękna, miała wielkie plany i nadzieje..
    A potem zobaczymy, czym nas zaskoczy autorka! ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  12. ja też mam jakieś złe przeczucie

    OdpowiedzUsuń
  13. Pozytywka...
    Nic nie powiem, ale przeczucia masz dobre;)

    OdpowiedzUsuń
  14. OLQA...
    Mnie jej wcale nie żal. Wręcz przeciwnie;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Gosia...
    Zdecydowanie nie Twoja. I bardzo dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Aga_xy...
    Wszystko kiedyś powszednieje... Nawet Tomasz;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tkaitka...
    W pewnym sensie zaskoczenie będzie;) Mam nadzieje...;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Rybiooka...
    W sensie tych trojga? Czy coś sknociłam?

    OdpowiedzUsuń
  19. El...
    Tak naprawdę to każdy ma coś za uszami. I Robert i Tomek i Jola, i ja, i Ty...;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Genialny opis rzeczywistości w polskich środkach lokomocji. Nie ująłbym tego lepiej. Cały czas myślałem, że finalnie Tomasz ją wystawi. Zaskoczyłaś mnie :) Ciekawe, gdzie zawiezie ich samochód...

    OdpowiedzUsuń
  21. czyzby z deszczu pod rynne??...no,zobaczymy:)czekamy:)

    OdpowiedzUsuń
  22. A ja myślałam, że ona zupełnie w nieznane się udała... A tu zaskoczenie ;)
    Czekam na cede, bo już mnie wciągnęło :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Każdy ma coś za uszami, niekoniecznie franco polo;)

    OdpowiedzUsuń
  24. No dobrze, wiedziałam, że tak będzie :)) znaczy, że kolejny odcinek. Do jutra :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Periodista...
    Zawiezie dokładnie tam gdzie się spodziewa:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Monia...
    Wszystko było dokładnie zaplanowane;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Buba...
    Dokładnie. Nikt nie jest święty. A już na pewno nie franco polo;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Magenta...
    Jak by ci to powiedzieć... Obawiam się że w jednym się nie zmieszczę;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Spodziewałam się trzech odcinków, wszak omnia trinum perfectum. A tu masz! Na pięć się zanosi...

    OdpowiedzUsuń
  30. No i chyba jednak tym razem intuicja mnie zawiodła. To się nie może dobrze skończyć...

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. NIvejko... Cóż za historia. Sama bym czasem sie tak wyrwała na chwilę do Paryża ;) Żartowałam. Tylko w myślach, w końcu musze być stteczną mamą i żoną. :) Ale moja wyobraźnia pcha mnie czasem w rożne meandry.
    CO TO MIAŁO ZNACZYC Z TYM ZAMKNIECIEM BLOGA???! BO JAK WPADNĘ TAM NA POMORZE, TO ZROBIE PORZĄDEK. A NIE WIEM, CZY PAMIĘTASZ, ŻE ADRES MAM :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Zgaga...
    Szczerze mówiąc sama mam tego dość...

    OdpowiedzUsuń
  33. Akwarelia..
    to zależy co dla kogo znaczy dobrze;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Butterfly...
    W wyobraźni to ja bywam dosłownie wszędzie. Pcha mnie nie tylko na wyżyny ale i na manowce. niestety, albo stety, na wyobraźni się kończy;)

    OdpowiedzUsuń
  35. rozczarowała mnie...
    Wg mnie nie można budować szczęścia na nieszczęściu. To ostatnie będzie wracało.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz