Niepamięć (4)

Auto zatrzymało się. Jola powoli otworzyła oczy. Jechali prawie godzinę, a ona była potwornie zmęczona. Wolała nie myśleć o tym jak wygląda. Że ma worki pod oczyma, a fryzura dawno zapomniała o tym że była układana. Tomasz wydawał się jednak nie zwracać na to uwagi. Zawsze mówił że w kobietach ceni naturalność, a przecież zmęczenie po kilkudziesięciu godzinach podróży było czymś naturalnym.
- Jesteśmy - zawołał wesoło - Wysiadka Śpiąca Królewno.
Wszystko było dokładnie takie jak opisywał. Mały, ale przytulny domek w szeregowcu, na dalekim przedmieściu. Był tez ogródek, tez mały, i pies. Pies za to był rozmiarów niebagatelnych.
Na powitanie nowego lokatora wstał, machnął  leniwie kudłatym ogonem, po czym umościł się w swoim ulubionym miejscu; w progu, między kuchnia a salonem i najspokojniej w świecie zasnął.

***
Dzieci nie zadawały pytań. Z jednej strony Robert był im za to wdzięczny, a z drugiej zaczął podejrzewać, że były wprowadzone w tajniki akcji i że miały wyraźnie przykazane, żeby nie puszczać pary z ust. Pierwsza pękła Martusia. Ubierali właśnie choinkę. Mała wybierała z kartonów swoje ulubione bombki i tylko te wieszała.
- Tego pajacyka mama mi kupiła za rok - paplała.
- Nie za rok tylko rok temu - Robert poprawił odruchowo.
- Aha. Za rok temu - powiedziała z powagą i umieściła pajaca na gałązce - A kiedy mama wyzdrowieje?
- Głupia jesteś! Mówiłem żebyś była cicho?!- Patryk nie wytrzymał - I mama wcale nie jest chora. Mama pojechała.
- Na wycieczkę? - mała nadal nie rozumiała.
Sytuacja dojrzała do tego, żeby zagrać w otwarte karty. Dzieci są małe, ale inteligencji odmówić im nie można.
Zwlekała z powiedzeniem dzieciom prawdy, bo po pierwsze nie wiedział jak to zrobić, po drugie sam do końca nie wiedział na czym stoi, a po trzecie obawiał się ich reakcji. Brutalność sytuacji pewnie mocno je zrani. W nocy, kiedy dzieciaki już spały rozważał nawet możliwość powiedzenia im, że matka umarła. Takie postawienie sprawy mogło definitywnie uciąć wszelkie spekulacje; czy wróci, kiedy wróci itd. Z drugiej strony niepewność kolejnego ruchu jaki wykona żona (jeszcze) nie pozwalała na ostateczne rozwiązania.
Robert co prawda podjął już pierwsze kroki ku oczyszczeniu sytuacji, niemniej wszystko to wymagało czasu. Adwokat który w jego imieniu złożył pozew rozwodowy nie dawał nadziei na szybkie załatwienie sprawy. Przede wszystkim należało ustalić miejsce pobytu pozwanej, a to raczej nie będzie łatwym zadaniem.
- Chodźcie - powiedział cicho - Musze wam coś powiedzieć.
Kłótnie o to kto ma wieszać srebrny łańcuch , a komu przypadnie w udziale uporanie się z poplątanym anielskim włosem, ucichły. Dzieciaki karnie podeszły do ojca.
- Wasza mama wyjechała. Nie wiem na jak długo i czy wróci. Jak tylko będę wiedział coś więcej to wam powiem. Obiecuję - mówił szybko, niemal na jednym wdechu. Be emocji. Zupełnie jakby recytował przepis na kanapkę z jajkiem i szynką. Albo podawał inkasentowi stan licznika. A wszystko z obawy, że jak zacznie się zastanawiać i warzyć każde słowo to stchórzy. I nie powie tego co powiedzieć musi.
Dzieciaki ze zrozumieniem pokiwały głowami.  Martusia chciała chyba o coś zapytać, ale brat powstrzymał ją ciągnąc w stronę choinki. Robert był mu za to wdzięczny. Nawet jeśli zrobił to mimowolnie.

***
Z okazji świąt rodzina i znajomi życzyli mu, żeby się ułożyło. On życzył sobie tego samego, ale w innym sensie. Wcale nie chciał, żeby Jolka wracała. Bo czegoś co pękło nie można sklejać. Poza tym, w pewnym sensie ją podziwiał. Zdobyła się na coś czego on nie miał odwagi zrobić narażając się tym samym na towarzyski i rodzinny ostracyzm. Matka, która zostawia dzieci i goni za czymś po świecie  to w przekonaniu ludzi zła matka.
- I dlatego będę walczył o wyłączność na dzieci - postanowił trochę wbrew sobie  - Nie pozwolę żeby wychowywała je suka i jej przydupas!
CedeeN...

Źródło zdjęcia: Robię zdjęcia

Komentarze

  1. W dalszej rodzinie mam podobny przypadek, ciekawe, jak to się tu skończy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Voluś...
    Jak widać podobne historie nie są może standardem, ale występują. I to dość często;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "- I dlatego będę walczył o wyłączność na dzieci - postanowił trochę wbrew sobie -"
    -jasne, a dużo później zapomnisz, ze je miałeś :/

    OdpowiedzUsuń
  4. No, nie wiem...Ciągle jestem zdegustowana kobietą.A facet tym ostatnim myśleniem też jakby był bliżej podłogi...
    Twoje opowiadanie jest OK. Ja tylko oceniam bohaterów - dla jasności.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytalam i zamarlam z broda oparta na dloniach w oczekiwaniu na nastepny odcinek:)

    OdpowiedzUsuń
  6. obydwoje mi się nie podobają- za to dzieci mają fajne.Ciekawe co dalej

    OdpowiedzUsuń
  7. najgorsze jest (w zyciu i tutaj) ze wplatane sa male dzieci...ale tego pewnie nie da sie uniknac...
    czekamy:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nivejko ile przewidziałaś odcinków? :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak będzie, tak będzie ale dobra stroną całego wydarzenia jest to, że wreszcie cos przezyją. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak, oni coś przeżyją, tylko jak zwykle dzieci szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Aga_xy...
    Sa ludzie którzy nie dorośli do bycia rodzicami:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tkaitka...
    Ona i On w jednym korcu maku się taplali;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Stardust...
    Postaram się już jutro to zakończyć:)

    OdpowiedzUsuń
  14. OLQA...
    Fajne. I pewnie oboje będą z nich dumni...

    OdpowiedzUsuń
  15. Emocje...
    Są takie sytuacje kiedy wybiera się tzw mniejsze zło. czasami lepiej żeby dzieci nie patrzyły na szarpaninę rodziców...

    OdpowiedzUsuń
  16. Euforka...
    Za dużo. Chyba już zaczynam przynudzać co?;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pieprzu...
    Oczywiście. A po nich choćby potop;D

    OdpowiedzUsuń
  18. eh...

    znam z reala podobną sytuację...

    OdpowiedzUsuń
  19. chciałoby mu się współczuć... Nie mogę.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ciekawe co będzie dalej. Jak Cię znam zakończenie będzie zaskakujące ..:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Iva...
    Ja też nie mogę. Ani jej, ani jemu.

    OdpowiedzUsuń
  22. Diuk...
    Mam nadzieje, że cie nie rozczaruję;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Do jutra obgryzę wszystkie pazury...

    OdpowiedzUsuń
  24. Zgaga...
    Zaoszczędzisz na kosmetyczce;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nivejko - przeczytałam wszystko jednym tchem i czekam na ciąg dalszy.
    Tylko jakoś nie do końca wierzę w happy end, ale znając Ciebie będzie koniec życiowy :)
    Pozdrowienia świąteczno-noworoczne!

    OdpowiedzUsuń
  26. Ciekawe co będzie dalej. I jak odzyska dzieci?

    OdpowiedzUsuń
  27. Iw...
    Happy endem to się tylko komedie romantyczne kończą. Niestety...

    OdpowiedzUsuń
  28. Butterfly...
    Oj, obawiam się że z dziećmi będzie trudno;)

    OdpowiedzUsuń
  29. jeszcze nie znam dalszej części, lecę czytać:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz