Para mieszana (5)

Najgorsza w takich sytuacjach jest niezręczna cisza. Nie ma jeszcze zamówionej kawy. Nie można udawać, że właśnie zainteresował cię wzór wygrawerowany na łyżeczce, albo kontemplować kształt filiżanki, czy też bez reszty skupić się na liczeniu kostek wsypywanego do filiżanki cukru. Wypada coś powiedzieć. Tylko co? O czym rozmawiać z kimś, kogo się nie zna? Kogo poznało się przez przypadek zatrzaśnięcia kluczyków? Pewnie, że tematów jest od groma. Można o pogodzie pogadać, że do bani, o Żydach, że wszystko przez nich, o sytuacji na bliskim wschodzie, o głodujących dzieciach w Etiopii, o polityce. Tylko, że ktoś musi zacząć. Skoro nikt się nie kwapi, to nie pozostaje nic innego, jak poczekać na kelnerkę, wypić szybko tę nieszczęsna kawę i ewakuować się każdy w swoim kierunku.
- Gadułą to ty nie jesteś - Tomek „odważnie” przerwał ciszę - E... to znaczy Pani nie jest, chciałem powiedzieć.
Guzik tam. Właśnie tak chciał powiedzieć. Tyle, że trzeba się trzymać czasami stereotypów. To ona, jako kobieta, powinna zaproponować żeby sobie mówili po imieniu. Powiedzmy więc, że  dał jej szansę.
- Ewa - powiedziała i wyciągnęła do niego rękę.
- Miło mi. Tomek.
Uścisk dłoni był krótki, ale mocny. No i nareszcie można było swobodniej rozmawiać. Choćby nawet o pogodzie.
Kelnerka podała kawę w mikroskopijnych filiżankach. Espresso. Mocne, tylko mało.
- Czym się zajmujesz?
- Chwilowo niczym. Szukam pracy. I jak nie znajdę jej szybko, to grozi mi śmierć głodowa.
- Nie wierzę, że jest aż tak źle - zaśmiała się.
- Jest gorzej niż źle, jeśli chcesz wiedzieć - powiedział cicho - Przebimbałem swoją szansę. Teraz zbieram tego owoce. Zgniłe owoce.
Ewa spojrzała na Tomka przenikliwie.
Tomek w myślach, wyzwał się od palantów. Po co jej to mówił? Nie dość, że jest życiowym nieudacznikiem, to jeszcze się do tego przyznaje. Nawet jeśli miał u niej jakieś szanse to właśnie własnymi słowami je pogrzebał.
- Nadal nie wierzę - głos Ewy brzmiał pewnie - każdy ma prawo do drugiej szansy.
- Każdy? Nawet ktoś kto marnował każdą dotychczasową?
- Każdy. - Ewa powiedziała to cicho, ale tak dobitnie, że uwierzył. Najnormalniej w świecie uwierzył! Świeżo poznanej siusiumajtce, która niewiele mogła jeszcze wiedzieć o życiu. Dlaczego nie wierzył matce, Monice, Jacuńskiej?
- Ile masz lat? - pytanie z gruntu niedyskretne i bardzo nie na miejscu, ale musiał to wiedzieć.
- 31 - odpowiedziała bez namysłu.
Tomek spojrzał z niedowierzaniem.
- Mam ci pokazać dowód? Wiem, że nie wyglądam, ale nie mam zamiaru w celu uwiarygodnienia metryki ufarbować się na siwo, czy dorobić sobie zmarszczkę.
Znowu zapadła cisza. Nie taka z gatunku krepujących, tylko taka na przemyślenia. On myślał o tym, że Ona ma rację. I że jej wierzy i że chce tej drugiej szansy, jak jeszcze nigdy w życiu niczego nie chciał. Ewa zastanawiała się, jakie grzeszki ma na sumieniu ten dość sympatycznie wyglądający facet.
- Muszę już jechać.
- Rozumiem. Daleka droga, te sprawy.
- Bardziej daleka droga, niż te sprawy. Chociaż, jak się dobrze zastanowić to sprawy też.
- Mąż? – Tomek zapytał. Brak obrączki o niczym nie świadczy.
- Nie, nie mąż. Coś znacznie bardziej absorbującego. Kotka. Jak nie dojadę do 22, to mi zamieni dywan w pobojowisko.
- Ale w sensie że teges…?
- Nie – Ewa zaśmiała się- Sonia jest dobrze wychowana.  Ona po prostu nie znosi samotności. Jest na nią uczulona. I wyżywa się na dywanie.
 - Rozumiem. Kot wzywa. Mus się śpieszyć.
Wstali niemal równocześnie. Ewa wyjęła z torby wizytówkę.
 - Zadzwoń. W razie co…
 - W razie co?
 - No nie wiem. Jakbyś był przypadkiem w Kołobrzegu, złapał gumę, albo zatrzasnął kluczyki, albo…
 - Albo?
 - Nie ważne. Po prostu zadzwoń.

 CeDeeN...

Komentarze

  1. Jak oglądam serial, to go sobie ściągam w całości i oglądam do upadłego, czyli do końca sezonu.
    A tu mnie Zołza trzyma :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mają telefony w sieci Play, to mogą nawet za darmo pogadać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Yv San Lorę - niezmienna fanka!24 stycznia 2011 15:23

    Faktycznie jesteś Zołzą. Zgłaszam sprzeciw! Chcę dwóch części w jednym dniu, lub jednej ale dłuuuuuuugiej jak nie wiem co! o!

    ps. Tomek, zadzwoń! I nie zapomnij że Jacuniowa czeka...

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma to jak "luźne gadki";););) czekam na ciąg dalszy :P

    OdpowiedzUsuń
  5. uch te pierwsze gadki, tak to jest, ale dobrze podane, czekam na drugie danie, potem deser

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurczę, chyba was rozczaruję... bo raczej nie zadzwoni. A przynajmniej nie tak szybko;)

    Do Volusia...
    Nawet jeśli mają oboje w Play to jest szansa, że się jedno boi tego co usłyszy;D

    I właśnie miałam zakączyć publiczne wstawianie "pary" i przenieść ją do bloga na kluczyk. Co wy na to?

    OdpowiedzUsuń
  7. Zołza a Ty Hitchcocka za dużo nie oglądała a?! Suspense jak u Mistrza....

    Mi to lotto, gdzie chcesz pisać :) Bylebym kluczyk dostała - o ile chcesz mnie tam widzieć :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki blog na kluczyk?! Ja niekumata jestem, proszę o wytłumaczenie, chociaż już sama nazwa mi się nie podoba... :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, szkoda, bo chętnie bym jeszcze poczytała:/

    OdpowiedzUsuń
  10. To nie można przewinąć do przodu??? ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dzizas, najpierw czlowieka stresuje wydzielaniem takich krotkich odcinkow, a potem na dokladke straszy kluczykiem. Zolza i tyle:))

    OdpowiedzUsuń
  12. Ojej! Ja tylko powiedziałam, że rozważam:) A poza tym to wcale nie jest jednoznaczne z tym, że nie wyślę wszystkim kluczy:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam nadzieję, że Tomek zadzwoni ... :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dzwoni, nie dzwoni, mnie to rybka! Co z panem od przeróbki?

    OdpowiedzUsuń
  15. Zadzwoni, prawda? Powiedz, że tak...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  16. zadzwonie nie zadzwoni... Piekna gra :-) tylko czemu chować to w prywatnym blogu i pytanie : jak sens ma blog ktory nie jest publiczny ?

    OdpowiedzUsuń
  17. gdybyś zrealizowała pomysła, to ja poproszę zawczasu o kluczyk. Jak chcesz nawet mogę klęknąć na jedno kolano :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zmądrzał! Zaczął od szczerości!

    OdpowiedzUsuń
  19. Czy ten ciąg dalszy mógłby być trochę szybciej?

    OdpowiedzUsuń
  20. Alez prosze kluczykami nie straszyc! Bo ja tu poczytuje z cicha i palpitacji serca o malo nie stalam na wiesc ;-)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. bardzo,bardzo ciekawe!!!! doszlam do 5 czesci i niestety musze spac:) jutro dokoncze,super piszesz!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz