Gu-gu

- Co robisz? - zapytałam wkraczając na teren zaminowany. W kajucie najmłodszego w rodzinie było wszystko! Na podłodze.
- Piszę - odpowiedział nie odrywając się nawet na chwilę od zajęcia, któremu poświęcał się bez reszty.
- Aha... - mruknęłam w odpowiedzi manewrując jednocześnie po poligonie doświadczalnym na podłodze - A co?
- Książkę - syn odpowiedział tak jakby to była najbardziej oczywista oczywistość. I nawet ramionami wzruszył na znak dezaprobaty. W związku z niebezpieczeństwem natknięcia się na minę chwilowo wyłączyłam mówienie skupiając się całkowicie  na  celu - rozbebeszonym łóżku stojącym na tyłach wroga. Skoro bezpieczna przystań została osiągnięta można było się skupić na analizie zasłyszanych informacji. Mój syn, to niesamowicie zdolny młody człowiek. Umie napisać 5 (słownie: pięć) wyrazów; mama, tata, Jula, Krzyś, Sonia. To dużo. I jednocześnie diablo mało. Nawet jak na początkującego pisarza.
- Co to za książka? - zapytałam ostrożnie, żeby nie spłoszyć i nie odebrać wiary we własne możliwości.
- Dla Aluty. Nie przeszkadzaj! - zbył mnie. To znaczy chciał zbyć. Nie ze mną jednak te numery Bruner!
- No to może ci pomogę? - bardzo chciałam uczestniczyć w tym przedsięwzięciu. Jakby nie było pisanie to prestiżowe zajęcie.
Młody przez chwilę myślał bardzo intensywnie. Widocznie uznał, że mogę się przydać.
- Możesz mi temperować kredki - przydzielił mi zadanie raczej mechaniczne, nie wymagające specjalizacji  i z zapałem zabrał się do roboty. Twórczej.
- Ta książka to o czymś będzie czy tak sobie? - drążyłam usiłując podpatrzeć.
- O Alucie rysuję - Mistrz uchylił rąbka tajemnicy. Sprawa stała się jasna. Książka miała być wykonana pismem obrazkowym.
Zatemperowałam kredki i już miałam się ewakuować, kiedy syn zażądał pomocy ...
- Napisz mi tu "gu-gu".
- Gu-gu? A co to znaczy gu-gu? - zapytałam smarując jednocześnie markerem żądane "słowo"
- Nie wiesz? Gu-gu to po dzidziusku mama - odpowiedział z miną wszechwiedzącego poligloty.
- Aha. A jak jest tata ?
- Też gu-gu - odpowiedź padła natychmiastowo.
- Czekolada?
- Gu-gu
- Chcesz lizaka?
- Gu-gu-gu-gu!
- A jak będzie posprzątaj tu?
- Eeeeeeeee... nie wiem.

I to by było na tyle.
Gu-gu-gu-gu-gu!
(w  tłumaczeniu z dzidziuskiego na nasze to znaczy; dobrej nocy, karaluchy pod poduchy!)

PeeS.  Dzieło zostało wydane staraniem Wydawnictwa Domowego w nakładzie jednego egzemplarza i zyskało już pewien rozgłos.... Niestety nie posiada numeru ISBN i jako takie nie może być rozpowszechniane;)

Komentarze

  1. Podoba mi sie ten jezyk:) Gu-gu:))

    OdpowiedzUsuń
  2. haha! Krzyś to pomysłowy chłopak! :D
    gu-gu znaczy się miłego dnia! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gu-gu:)) przyłączam sie, bo tez jestem zauroczona nowa mową.
    A w kwestii nadal technicznej - jak można u Ciebie poczytać "Sciśle tajne?" Bo Parę Mieszaną odnalazłam w Twoich postach a reszta? (uprzedzałam, że będę u Ciebie grzebać;), bo lekko się czyta, a i do myślenia daje.. niejednokrotnie:)) I jaka jest różnica czy obserwuję jakiś blog publicznie czy "z ukrycia" czy jakoś tak się to nazywa (pytam o różnicę dla mnie - bo rozumiem, że dla autora bloga to kwestia tego czy widzi, że go odwiedzam czy nie - dobrze myślę?)

    OdpowiedzUsuń
  4. gu-gu /witaj/Nivejko.Ja mam jednak prośbę o zwiększenie nakładu.Wyrażam tez chęć nielegalnego zdobycia owej pozycji ksążkowej.Pozdrowienia dla ciebie i wyrazy uznania dla autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gu-gugugu- gu, gugugugug! Gugu gu gu...!
    A teraz tłumaczenie;)
    Dla Krzysia to kwestia cofnięcia sie pamięcia o kilka zaledwie lat. Ja zeby sobie dzidziuski przypomnieć muszę ho-ho albo i nardziej;)

    PeeS. Qwai. Różnica między publicznym a prywatnym polega na tym, że komunikaty o aktualizacjach pojawaiają się u ciebie, a autor bloga nie wie że jest obserwowany. To tak jak zza winkla;) Jeśli obserwujesz publicznie, Twój awatar jest widoczny w panelu obserwatorów:)
    Blogi określone mianem "Ścisle tajne" to te do których trezba mieć kod dostępu. A tym rządzi juz sam właściciel bloga:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Synuś pomysłowy, a nawet sprytny:)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ik...
    Gu-gu! Nie obiecuję, ale może... Autor jest szalenie ekscentryczny i mocno przywiązany do rękopisu. Nie wiem czy uda się mu z nim rozstać... mmo, że książka miała byc prezentem dla kuzynki operującej jedynie językiem dzidziuskim;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lusija...
    Prawda? Umie skubaniutki przetłumaczyć prawie wszystko. Tylko sprzatanie jakaś amnezja wcieła;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ani się obejrzysz a najmłodszy w rodzinie odbierze swoja nagrodę Nike czy cóś innego i podziękuje do mikrofonu, w świetle fleszy mamie, która mu wtedy te kredki ... buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mira...
    Bo jakby nie było, gdyby nie te kredki po mistrzowsku zastrugane to by nie było Nike czy czegoś tam;)

    OdpowiedzUsuń
  11. strugaj, buty czyść, karm i opieraj to potem usłyszysz publiczne podziękowania, gdy nagrodę odbierał będzie!:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten jeden egzemplarz przypomniał mi dowcip.
    Spotyka się dwóch pisarzy:
    - Wiesz, wczoraj kupiłem Twoją książkę.
    - A więc to Ty byłeś...

    OdpowiedzUsuń
  13. OLQA...
    Życzę mu tego z całego serduch!:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Voluś...
    Nie wazna ilośc. wazna jakość! A za tę akurat ręczę własnym subiektywnym gustem!;D

    OdpowiedzUsuń
  15. w maju zejdę na dziady więc podstawy dzidziuskiego języka wkrótce też będę musiał opanować

    OdpowiedzUsuń
  16. Ziemianin...
    Dzidziuski jak widzisz jest prosty. Wystarczy opanować różne konfiguracje zaledwie jednej sylaby;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pozytywka...
    I na dodatek MOJE!;D

    OdpowiedzUsuń
  18. Hmmm, a mnie się przez moment wydawało, że "posprzątaj tu" to będzie "gu-gu-gu", ale widocznie nie do końca opanowałam język;)
    Powodzenia w dalszej radosnej, wspólnej twórczości - ktoś musi w końcu te kredki ostrzyć, żeby pisać (zwłaszcza obrazkowo) mógł ktoś;)

    OdpowiedzUsuń
  19. O rany, nie tylko pisze/rysuje książki ale i nowy język opracował! A kim jest owa Aluta? A tak w ogóle nie wiadomo jak to jest po dzidziusku sprzątanie, bo dzidziusie wszak nie sprzątają, więc słowa na taka czynność brak.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Beti444...
    Posprzątaj to widocznie to tak straszne słowo po dzidziusku, że nawet uczyć się go strach;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Anabell...
    Początkowo myślałam podobnie ale lizaków tez dziadziusie nie jedzą więc jako takie nie powinny występować w ich słowniku;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Piękny gu-gu, i w ogóle to gu-gu :)))) I dla mamy też :))))

    OdpowiedzUsuń
  23. Ale z małego spryciarz:) Gu gu... kolejny język opanowałam:) gu gu:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Wcale się nie dziwię;) Z dzidziuskiego wyrosłam już jakiś czas temu, a do dziś czuję respekt, nie tyle przed samym słowem owym, co przed czynnością - no, nie lubię i już;)Jeśli o mnie chodzi - mogłoby sobie zniknąc ze słownika, zarówno dzidziuskiego/dzidziusiowego jak i każdego innego;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Magdalena...
    I wzajemnie! Gu-Gu!;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ida...
    Nie zapomnij dopisać do CV;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Beti444...
    Ja bym jeszcze za prasowaniem była. W sensie żeby zniknęło ze słowników;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Podziwiam za wprawę w poruszaniu się po polu minowym. Ja co i rusz słyszę trzaski detonacji :D
    A Ty mamuśka weź przykład z młodego odważnego - on wie, że talentów nie można marnować, obojętnie coby tam nauczyciele o tym nie sądzili w przyszłości ;)
    Gu gu!

    p.s. gdzie się podział Nadworny? Para mieszana kiedy będzie? Nivejko - normalnie czuję się jak żarłok na tygodniowej diecie - oczy chcą, trzewia piszczą, a zębów nie ma w co wbić!

    OdpowiedzUsuń
  29. Genetycznie przejęty talent!

    OdpowiedzUsuń
  30. Iimajka...
    Biore w takim razie byka za rogi;)
    PeeS. Na specjalne życzenie Nadworny coś zmaluje. Moze nawet dziś;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Zgaga...
    A mój mąż twierdzi że on jest cudak... po mamie;)

    OdpowiedzUsuń
  32. A ja młodemu życzę ciętego pióra (kredki?)

    OdpowiedzUsuń
  33. Tkaitka...
    Bardzo mozliwe, ze zyczenie sie spełni. Język ma niewyparzony;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Ci artyści!
    Chciałam powiedzieć tylko, że twój Krzyś umie bardzo ładne i pożyteczne wyrazy pisać. Marian najpierw nauczył się pisać Marcin, a potem DUPA.
    Ostatnio zaczął załapywać o co chodzi z literkami i teraz tworzy. Kilka dni temu powstała laurka-książka dla Majki. Poszło chyba pół ryzy papieru. Cel został osiągnięty.

    OdpowiedzUsuń
  35. Gosia...
    Z dupą to było tak proszę pani, że już się prawie nauczy(nie ma to jak starsza siostra;) Na szczęście wiedza się nie utrwaliła i odeszła w chwilowe zapomnienie;)

    OdpowiedzUsuń
  36. :D

    No, no... Ta Aluta to musi być nie lada jaką muzą, skoro nie dość, że natchnęła Artystę do napisania książki, to jeszcze od razu w obcym języku...
    :))

    OdpowiedzUsuń
  37. Dziecko obciążone genetycznie...Nic nie poradzisz ;) Lepiej zajmij się kredkami ;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Akwarelia...
    Aluta to najmłodsza kuzynka. Aktualnie robi za gwiazdę;)

    OdpowiedzUsuń
  39. Beatta...
    Zajmuję się. Nie mam wyjścia;D

    OdpowiedzUsuń
  40. Normalka przecież, sprzątanie to już słownik techniczny, a to kolejny poziom wtajemniczenia :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz