Drogi
Skrzyżowanie Tygryska i Królika najwyraźniej wzięło i poczuło. Nie ból w krzyżu tylko wiosnę. Wtargnęło albowiem, owo skrzyżowanie, krokiem ni to brykającym ni kicającym. W każdym razie nie tanecznym, ale za to z pieśnią na ustach i uśmiechem radosnym.
- Bój się pana bobra! Nadworny! Przywołujesz deszcz? - zawyłam znad sterty nowiutkich, jeszcze pachnących farbą drukarską książek.
- Nie. A dlaczego? - zapytał z miną niewiniątka i zręcznie wbrykał się na krzesełko ustawione po drugiej stronie barykady z najnowszej oferty rynku wydawniczego.
- A dlatego, że bluźnisz - mruknęłam odciskając krwisto czerwoną, okrągłą pieczęć na siedemnastej stronie strasznej powieści o duchach, strzygach, wilkołakach i innych wampirach.
- Przeciwko? - zapytał nadal niewinnie.
- Przeciwko niemu błękitnemu!
Nieme pytanie w postaci wytrzeszczu oczu zagościło na ledwie liźniętym pierwszymi promieniami słońca, bladym licu szanownego Nadwornego.
- Nie rżnij głupa - powiedziałam odciskając kolejne pieczątki na dziewiczych stronach ksiąg mało ambitnych - Na tak zwanym niebie ani jednej chmurki, nawet podejrzenia jakoby miało się zanosić brak, a ty brykasz w rytm "Deszczowej piosenki".
- No to co? - rozbrykany gość nieco spokorniał, co nie przeszkodziło u znacząco wzruszyć ramionami.
- A to, że diagnoza brzmi; albo cie pogięło, albo szamanisz.
- Albo... - tu Nadworny zamilkł wymownie i zrobił tajemniczą minę. Odczekawszy stosowną chwilę, której zadaniem było utrzymanie napięcia i doprowadzenie mnie do szału dodał - ... dostałem super dobrze płatne zlecenie!
- Gratuluję - powiedziałam. Szczerze, aczkolwiek nie bez zazdrości.
- Dzięki - łaskawie skinął głowa i zażądał - Kawy byś zrobiła, kobieto.
Posłusznie podreptałam po wodę. Kawa się należy bohaterowi. jak nic! A i mnie się przyda.
- W sytuacji, kiedy rząd stawia na drogi, takie zlecenie może, co ja mówię, jest bezcenne! - połechtałam mile próżność Nadwornego stawiając przed nim dużą czarną (Nadworny albowiem mało nie może)
- No... musi - mruknął delektując się najpierw zapachem - skoro stawia na drogi...
Załapał dopiero po trzecim, no może po czwartym łyku;
- A co mają do tego drogi?
- No wiesz, mamy już drogi cukier, paliwo, prąd... A podobno wódka też ma zdrożeć!
Źródło zdjęcia w sieci: http://deser.pl/deser/1,83453,4667404.html
- Bój się pana bobra! Nadworny! Przywołujesz deszcz? - zawyłam znad sterty nowiutkich, jeszcze pachnących farbą drukarską książek.
- Nie. A dlaczego? - zapytał z miną niewiniątka i zręcznie wbrykał się na krzesełko ustawione po drugiej stronie barykady z najnowszej oferty rynku wydawniczego.
- A dlatego, że bluźnisz - mruknęłam odciskając krwisto czerwoną, okrągłą pieczęć na siedemnastej stronie strasznej powieści o duchach, strzygach, wilkołakach i innych wampirach.
- Przeciwko? - zapytał nadal niewinnie.
- Przeciwko niemu błękitnemu!
Nieme pytanie w postaci wytrzeszczu oczu zagościło na ledwie liźniętym pierwszymi promieniami słońca, bladym licu szanownego Nadwornego.
- Nie rżnij głupa - powiedziałam odciskając kolejne pieczątki na dziewiczych stronach ksiąg mało ambitnych - Na tak zwanym niebie ani jednej chmurki, nawet podejrzenia jakoby miało się zanosić brak, a ty brykasz w rytm "Deszczowej piosenki".
- No to co? - rozbrykany gość nieco spokorniał, co nie przeszkodziło u znacząco wzruszyć ramionami.
- A to, że diagnoza brzmi; albo cie pogięło, albo szamanisz.
- Albo... - tu Nadworny zamilkł wymownie i zrobił tajemniczą minę. Odczekawszy stosowną chwilę, której zadaniem było utrzymanie napięcia i doprowadzenie mnie do szału dodał - ... dostałem super dobrze płatne zlecenie!
- Gratuluję - powiedziałam. Szczerze, aczkolwiek nie bez zazdrości.
- Dzięki - łaskawie skinął głowa i zażądał - Kawy byś zrobiła, kobieto.
Posłusznie podreptałam po wodę. Kawa się należy bohaterowi. jak nic! A i mnie się przyda.
- W sytuacji, kiedy rząd stawia na drogi, takie zlecenie może, co ja mówię, jest bezcenne! - połechtałam mile próżność Nadwornego stawiając przed nim dużą czarną (Nadworny albowiem mało nie może)
- No... musi - mruknął delektując się najpierw zapachem - skoro stawia na drogi...
Załapał dopiero po trzecim, no może po czwartym łyku;
- A co mają do tego drogi?
- No wiesz, mamy już drogi cukier, paliwo, prąd... A podobno wódka też ma zdrożeć!
Źródło zdjęcia w sieci: http://deser.pl/deser/1,83453,4667404.html
O tak drogi ostatnio szczególnie cały asortyment spożywczo-tankujący ;)
OdpowiedzUsuńszczerze, nie bez zazdrości :)) no tak
OdpowiedzUsuńa ma być jeszcze drożej
:)
OdpowiedzUsuńNa drogi cukier sposób ma Euzebiusz. Może kiedyś pogadam z nim i wszystko spiszę :)
OdpowiedzUsuńNawet duża kawa niedługo będzie świadczyła o statusie gościa w wizytowanym domu ;)
OdpowiedzUsuńNadwornemu trzeba było dolać do kawy prądu, szybciej by załapał. Chociaż może nie, prąd też zdrożał.
OdpowiedzUsuńchyba powinnam do góry skakać, bo od kilkunastu lat nie słodzę herbaty:) Zresztą reszta domowników też:)
OdpowiedzUsuńNadworny Płanetnik ;)
OdpowiedzUsuńDobrze,że ja kawy nie słodzę. A i cukier u mnie jakby tańszy :)
OdpowiedzUsuńJa jestem Droga...Beato:)
OdpowiedzUsuńAga_xy...
OdpowiedzUsuńCo zrobić... zęby w ścianę i do przodu:D
Euforka...
OdpowiedzUsuńWeź nie strasz co? ja już i tak ledwie przędę;D
Voluś...
OdpowiedzUsuńEuzebiusz ma same doskonałe pomysły...;)
Iimajka...
OdpowiedzUsuńDuża czy mała... czasami to tylko kwestia ilości wody:D
Dzidka...
OdpowiedzUsuńI dlatego w tym kiosku to chyba będziemy bimber pędzić co?;D
Iva...
OdpowiedzUsuńJa tez nie słodzę, ale robię ciasta:)
Beatta...
OdpowiedzUsuńNadworny to Nadworny:D
Kacha...
OdpowiedzUsuńTo przyślij, najlepiej kurierem, kilka kilogramów. Tylko postaraj się przed sezonem truskawkowym:D
Beata...
OdpowiedzUsuńOczywiście. I to przymiotnikowo!;)
A ja piję kawę z miodem :)
OdpowiedzUsuńwięc jestem mało ekonomiczna :P
Ośmielam się zauważyć, że cukier systematycznie tanieje. Widziałam własnoocznie poniżej 4 zł. Za to jestem za drożeniem zleceń, jak najbardziej!
OdpowiedzUsuńDrogi a słodki (?) Nadworny...
OdpowiedzUsuńad Margo) Kawa z miodem, toż to rozpusta! ;)
OdpowiedzUsuńMargo...
OdpowiedzUsuńPamiętam:D
Zgaga...
OdpowiedzUsuńU mnie cena cukru zabawia się w "Baba jaga patrzy".
Stoi i nie rusza się;)
Takitka...
OdpowiedzUsuńOrganoleptycznie nie sprawdzałam, ale wyglądana ciacho:D
Wczoraj robiłam mojemu gościowi kawę z ekspresu (majster lubi dobrą kawę) zaczęłam się zastanawiać, co jest droższe i bardziej deficytowe: cukier czy kawa :)
OdpowiedzUsuńA propos drogi. Moja droga zołziczko, jestem i jak widać żyję skoro piszę to co właśnie piszę.Dzięki za troskliwe zapytania co ze mną:)No i drugie a propos posta. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego biblioteki publiczne zamawiają takie mało ambitne badziewia jak romansidła i pełne wybebeszonych bebechów kryminały. Dla jakiej przyczyny? mła Bibuniu przywitalne i stęsknione:)
OdpowiedzUsuńInaczej nie byłby Twoim Nadwornym :D
OdpowiedzUsuńIw...
OdpowiedzUsuńCukier jest drogi w porównaniu do poprzedniej ceny... a kawa? no wiesz, dobra potrafi nieźle kosztować:)
Nika...
OdpowiedzUsuńBiblioteki kupują to co interesuje czytelnika. teraz na topie są wampiry. Znikają jak świeże bułeczki;)
Tkaitka...
OdpowiedzUsuńOtóż to!