Piramida

Jak głosi złota zasada niejakiego Murphyego; zasady określa ten kto ma złoto...

Nadworny zachował się trochę jak mój pies rasy obronno-zaczepnej. Po pierwsze zamiast wejść jak człowiek to się wturlał.Otrząsnął się. Krople kwietniowego deszczu rozprysły się na moje funkiel nówka biureczko, to po drugie. A po trzecie; fuknął. Trochę jak pies trochę jak baba. Jedyne co zrobił zupełnie po nadwornemu i co nie pozwalało na wątpliwości z kim mam do czynienie to absolutnie niepodrabialne zamknięcie za sobą drzwi. Tak pierdutnąć żeby szyby zadźwięczały, a jednocześnie nie wypadły z ram nie pierwszej nowości, to tylko on potrafi.


- Czego? - odwdzięczyłam się pięknym za nadobne.
Spojrzał na mnie spod mokrej grzywki.Niedowierzanie, że mogłam go tak potraktować mieszało się z chęcią klapnięcia na byle czym.
- W sensie, że czego fukasz? Coś ci zrobiłam? - złagodniałam. Ale tylko trochę. Nie będzie tu na

mnie fukał. Nadworny jeden.
- Ty? - zapytał z miną niewiniątka - No co ty kobieto. W głowie ci się poprzewracało z...
Tu Nadworny przerwał i się zapatrzył. Nie na mnie bynajmniej . Ani na moją nową bluzeczkę. Wbił oczy w biurko i zaniemówił.
- Z dobrobytu? - zadałam pytanie z gatunku pomocnicze.
- Co? - mruknął z wzrokiem nadal cielęco zachwyconym meblem, by po chwili wrzasnąć - Skąd to masz?!
- Ukradłam - na głupie pytanie odpowiedź może być tylko jeszcze głupsza.
- Taaaaaaa - Nadworny niezwykle wymownie poddał w wątpliwość moją wersję wydarzeń.
- No dobra. Powiem ci. Bo to było tak. Idę sobie ulicą idę, idę i idę i....
- Doszłaś! - brutalnie przerwał mi spacer.
- No. I patrzę i oczom nie wierzę. Biurko stoi. To se wzięłam. I mam. - zakończyłam opowieść i troskliwie starłam z blatu pozostałości po psiej (kto by pomyślał) naturze Nadwornego.
- A tak naprawdę? - nadal mi nie wierzył.
- Pomyśl chwilę Nadworny. Skup się i na pewno coś wykombinujesz.
- Pewnie jak zwykle. Skamlałaś, skamlałaś aż wyskamlałaś - powiedział rozsiadając się niczym lord jakiś.
O żesz ty! W kostkę kopany. Ja skamlę? Miałam się obrazić ale po chwili (tak krótkiej, że niemal niezauważalnej) postanowiłam tego nie robić. Po co? Słońce właśnie wylazło zza deszczowej chmury. Jeszcze się schowa na znak protestu i wszystko będzie na mnie.
- Słyszałeś ty kiedyś Nadworny o piramidzie...? - zapytałam niby od niechcenia.
- No masz! Nawet zwiedziłem - pochwalił się nie czując podstępu.
- Masłowa - dokończyłam - Piramida Masłowa. Mówi ci to coś?
- Nie - przyznał z rozbrajającą szczerością.
- No widzisz. A mojej szefowej mówi. I dlatego mam - powiedziałam podsuwając mu pod nos schemat wyżej wymienionej (piramidy, nie szefowej) Studiował go z zainteresowaniem.
- A jest tam coś o kawie?
- Kawa to potrzeba fizjologiczna. Sama podstawa piramidy!
- No właśnie... Nie byłabyś tak uprzejma? I  nie zaspokoiła?

Źródło zdjęcia: http://www.olimpiada.edu.pl/5,testy_edycja_8/20

Komentarze

  1. Te Masłow to musiał być bardzo mądrym człowiekiem, podoba mi się jego piramida.

    OdpowiedzUsuń
  2. Voluś...
    Gdyby wszyscy sie jeszcze do niej stosowali...:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Piramidka jak się patrzy, życie weryfikuje nasze potrzeby i ubolewam nad tym. Idę po kawkę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ta piramida to powinna w kazdym domu stac na wejsciu ,hehehe .

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaspokajać potrzeby, rzeczą priorytetową jest :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mądra i dobra piramida :)))
    A biureczko jakie? Jasne, ciemne? Dużo ma półeczek i schowków? Dużą powierzchnię?
    Najlepiej pokaż - i zdrowiej :)!

    OdpowiedzUsuń
  7. Codzienna porcja głasków i kawy zastąpi mi całą tę różowiutką podstawę. Na niej może być już dowolna kolejność, ale oczywiście nie będę z Masłowem polemizować.

    OdpowiedzUsuń
  8. zanim dokładnie przyjrzałam się piramidzie pomyślałam, że piramida masłowa, to najprawdopodobniej jakaś 'inna' dieta;) Osobiście masła nie jadam;)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. oj zwalilo mnie na dol.... kawy sie zachcialo :)))
    Abracham i Sigmund byli specjalistami :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Margo...
    Idź. Kawa to podstawa;)

    OdpowiedzUsuń
  11. majowababcia...
    Taaaa... i po jakimś czasie robiłaby za wieszak na torebki;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Gosia...
    Toteż zaspakajam. Nie tylko swoje;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Iw...
    Biureczko jak marzenie. Na miarę i ściśle pod dyktando robione:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mira...
    Jak podstawa zapewniona to reszta jakoś sama się zrobi. Właśnie na tym to polega. Bez kawy trudno funkcjonować :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Iva...
    A daj spokój! Nie dość że muszę stosować to jeszcze pisać o niej? :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Diesel...
    Ty tez z tych co kawy nie odmawiają?:D

    OdpowiedzUsuń
  17. Jakieś coś na opak zamontowane mam, bo mi ta piramida wcale a wcale nie pasuje.
    Kawę z mleczkiem rano lubię.O tej porze herbatę z żurawiną proszę.Ma się te wymagania.
    Dziewczyny - żurawinę kazała pić pani doktor z legalnego szpitala na rozpuszczenie kamieni nerkowych.I jak ma się do tego jakakolwiek piramida?
    Maslow to Rosjanin czy inna nacja?Jugosławia?

    OdpowiedzUsuń
  18. Tkaitka...
    A ja właśnie do tej żurawinowej herbatki odpisałam Ci na meila:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajna ta piramida :), potrzeby fizjologiczne to podstawa...A kawa to już jutro rano :)

    OdpowiedzUsuń
  20. O żesz, wieczór, a mi też się kawy zachciało... Eeeech... idę po wodę z sokiem... żurawinowym. :))) A piramidy lubię, to i ta się nada :)))

    OdpowiedzUsuń
  21. ha, chyba nie będę oryginalna, bo i mnie się kawy zachciało;) Tym bardziej, że po męczarniach weekendowych w końcu mogę:)
    A grypa żołądkowa i jelitowa, jak pewnie wiesz, była od zawsze, tylko miała mniej wykwintną nazwę;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Chyba sobie machnę kawy...zbożowej z racji pory :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Nowe biurko to nie przelewki!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  24. madmargot...
    Mnie właściwie kawa o każdej porze dnia smakuje:D

    OdpowiedzUsuń
  25. Magdalena...
    Piramidy są źródłem pozytywnej energii. Podobno...;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Betti44...
    Zadziwiające że ja kawę mogę zawsze i o każdej porze, a jak byłam w ciąży to po prostu mnie odrzucało na kilometr:D

    OdpowiedzUsuń
  27. Antares....
    Zbożowa? No w ostateczności :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Aga_xy...
    Ech, chyba faktycznie muszę je sfotografować :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Piramidkę prezentowano nagminnie na wszelkich szkoleniach. Jednak nie owocowało to jakoś dostarczaniem biureczek...

    OdpowiedzUsuń
  30. nie zauważył twojej nowej bluzeczki? nie zauważył? no, to, ja juz nie wiem jak to sie mogło skończyc, ale myslę, że krwawo!

    OdpowiedzUsuń
  31. Kawa, kawa i jeszcze raz kawa, nawet o 23ej:))

    OdpowiedzUsuń
  32. Nivejko>>>> na noc nawet mi nie przeszkadza usnąć... Jak mom po nocy jechać to turecko czorno herbata potrzebuja...

    OdpowiedzUsuń
  33. wyłozyłaś mu kawę na ławę vel biureczko;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Zgaga...
    Widać szefostwo w szkoleniach nie uczestniczyło;D

    OdpowiedzUsuń
  35. Beata...
    No! Pieron nagły by to! A taka ładna:D

    OdpowiedzUsuń
  36. Stardust...
    Mam dokładnie to samo:D

    OdpowiedzUsuń
  37. Diesel...
    Herbatę to ja tylko z cytrynka uznaje :D

    OdpowiedzUsuń
  38. Magda...
    No jasne że na biureczko. Nowe!!!

    OdpowiedzUsuń
  39. no masz..za sprawą piramidki masz znaczy biureczko:))))

    wydrukuję piramidkę i powieszę. we pracy!

    i poszła po drugą kawę...

    OdpowiedzUsuń
  40. wiedziałam, ze coś takiego (jak ta piramida) musi istnieć:)- jak jest żywieniowa to dlaczego nie taka:)
    Wydrukowałam i mam.
    Dziekuję

    OdpowiedzUsuń
  41. Nie wiem, czy obrazek jest efektem własnej pracy czy znaleziony gdzieś w sieci, ale wolę poinformować - pozwalam sobie pożyczyć na bloga konkursowego;) http://blogernia1.blogspot.com/
    Btw. jak fajnie napisane, miło się czyta;D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz