- W herbaciarni na rynku, za piętnaście minut? - Dobrze - rzuciłam w słuchawkę. Bratu się nie odmawia. Zwłaszcza jak ma głos ocierający się o rozpacz. Kiedy weszłam już tam był. Siedział pochylony nad stołem, obracając w ręku kieliszek koniaku. - Dla ciebie zamówiłem herbatę - powiedział wstając - Taką jak lubisz. Jaśminową. Mój brat. Porządny , zaradny i łebski facet. Mama zawsze powtarzała, że tej co go w końcu upoluje na męża, nawet ptasiego mleka nie zabraknie. Skończył porządne studia, porządnie zarabiał i w ogóle to porządny facet z niego. Jedno co mu w życiu nie bardzo wyszło to ona. Renata. Ale on się nie skarżył. Robił swoje. Zarabiał, budował, urządzał i kochał ją mimo wszystko. Była kobietą, która wybrał i matką jego synów. - Mam dość - powiedział i jeszcze bardziej się pochylił - Takie życie pół na pół, na dwa domy, jest nie dla mnie. Jeszcze rok temu pracował w Polsce, na miejscu. Od poniedziałku do soboty. Od siódmej rano do dwudziestej. Jak w kieracie. Do domu wracał zmę
Wygląda, śpiewa i zachowuje się jak Kat Deluna :P
OdpowiedzUsuńU mnie nie była leniwa...
OdpowiedzUsuńLubię głos tej pani :)
OdpowiedzUsuńByła. I się szybko skończyła.
OdpowiedzUsuńMiałam dobrą lekturę: "Żona myśliwego" Katherine Scholes.
Pozdrawiam.
Nie miałam nic śpiewającego w domu.Tak jakoś...
Dziękuję za komentarz :)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu moje ukochane Kaszuby w okolicach Góry Siemierzyckiej. Najmilsze odwiedziny, jakich mogłam się spodziewać. Właścicielka jednego z pierwszych blogów, którego regularnie podczytuję. Ja to mam szczęście, to będzie dobry tydzień. :)
i oby szybko do następnej :))
OdpowiedzUsuńdziś już wtorek