Chustka
Mijam ją każdego dnia, w drodze do pracy. Jest elegancka. Zawsze doskonale ubrana. Stosownie do pory roku i dnia. Dziś miała na sobie wiosnę. Bladozielony, lekki sweterek, spódnicę sięgającą do połowy łydki w kolorze świeżych liści klonu. Skórzane, dość wysokie buty wiązane cieniutkimi rzemykami w kostce dodawały jej lekkości i szyku. Pod pachą, jak zwykle taszczyła dużą torbę. Też zieloną. Nawet chustka była dobrana do całości.
Rzadko się uśmiecha. Zwykle idzie poważna, lekko zamyślona, jakby nieobecna. To tylko na pozór. Tak naprawdę chłonie. Stawia nogę za nogą, lekko, z gracją, a jednocześnie jakby niepewnie. I patrzy. Na ludzi, na drzewa, na niebo, na pędzące jezdnią auta. Czasami patrzy też na mnie. W jej wzroku nie ma smutku. Jest nadzieja.
Znamy się z widzenia. Ja przejeżdżam, ona stoi. Rozgląda się niepewnie i usiłuje przejść na drugą stonę ruchliwej o tej porze dnia ulicy. Albo maszeruje raźnym, miarowym krokiem.Raz dwa, raz dwa, raz dwa...Możliwe, że idzie do domu. Może wcześniej wstępuje do sklepiku na rogu po bułki i mleko. Albo idzie prosto do pracy.
Zastanawiam się co robi, czym się zajmuje jak już dotrze tam dokąd zmierza. Czy ma rodzinę; dzieci które trzeba zaprowadzić do szkoły, męża któremu musi uprasować koszulę. Albo kota. Tak, kot też jest dobry. Trzeba go przecież pogłaskać. Chociaż pies byłby lepszy. Z psiną trzeba wychodzić. Zmusić się do wstania. Najlepiej gdyby miała wszystko; i dzieci i męża i psa i kota, chomika, złote rybki...
Gdybym ja miała złota rybkę poprosiłabym eo zdrowie. Dla mnie i dla mojej rodziny. I o to żebym zawsze mogła ją mijać, albo chociaż żebyśmy się tak mijały jak najdłużej. I żeby odrosły jej włosy, bo ta chustka, mimo, że zielona i że pasuje do ubrania, jakoś mnie przeraża...
Rzadko się uśmiecha. Zwykle idzie poważna, lekko zamyślona, jakby nieobecna. To tylko na pozór. Tak naprawdę chłonie. Stawia nogę za nogą, lekko, z gracją, a jednocześnie jakby niepewnie. I patrzy. Na ludzi, na drzewa, na niebo, na pędzące jezdnią auta. Czasami patrzy też na mnie. W jej wzroku nie ma smutku. Jest nadzieja.
Znamy się z widzenia. Ja przejeżdżam, ona stoi. Rozgląda się niepewnie i usiłuje przejść na drugą stonę ruchliwej o tej porze dnia ulicy. Albo maszeruje raźnym, miarowym krokiem.Raz dwa, raz dwa, raz dwa...Możliwe, że idzie do domu. Może wcześniej wstępuje do sklepiku na rogu po bułki i mleko. Albo idzie prosto do pracy.
Zastanawiam się co robi, czym się zajmuje jak już dotrze tam dokąd zmierza. Czy ma rodzinę; dzieci które trzeba zaprowadzić do szkoły, męża któremu musi uprasować koszulę. Albo kota. Tak, kot też jest dobry. Trzeba go przecież pogłaskać. Chociaż pies byłby lepszy. Z psiną trzeba wychodzić. Zmusić się do wstania. Najlepiej gdyby miała wszystko; i dzieci i męża i psa i kota, chomika, złote rybki...
Gdybym ja miała złota rybkę poprosiłabym eo zdrowie. Dla mnie i dla mojej rodziny. I o to żebym zawsze mogła ją mijać, albo chociaż żebyśmy się tak mijały jak najdłużej. I żeby odrosły jej włosy, bo ta chustka, mimo, że zielona i że pasuje do ubrania, jakoś mnie przeraża...
Nivejko: sztylet w serce - uwielbiam te Twoje etiudy. Musiałam się zatrzymać i zastanowić nad podejściem do radości życia. Ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńJa też chcę mijać ją dzień w dzień... o poranku, w południe i ciemną nocą. Mogę kroczyć obok niej... tyle, że ja dzięki niej będę promiennym uśmiechem obdarzać wszystkich w koło.
OdpowiedzUsuńBuziaki !!!
Dawniej, przed transformacja jeszcze, osób w chustkach nie spotykało się, ani niepełnosprawnych. Światu ludzie w chustkach schodzili z oczu, ale gdy moja córka chorowała chusteczka już nikomu nie przeszkadzała... Nic nie blokowało cieszyć się życiem na miarę możliwości...
OdpowiedzUsuńGdybym miała złotą rybkę poprosiłabym o zdrowie dla wszystkich ludzi i o uśmiech, którego wokoło jest za mało i jeszcze poprosiłabym o to, by głód i przemoc wobec ludzi i zwierzat przestały istnieć, ale i o parę groszy na realizację kilku moich marzeń;)
to Cie naszlo na smętki.. a tymczasem dzien taki cudny :))
OdpowiedzUsuńszlachetne zdrowie - to na pewno najważniejsza rzecz na świecie.
OdpowiedzUsuńBestyjeczka...
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
Ivon...
OdpowiedzUsuńChciałabym ją mijać co dzień:)
Iva...
OdpowiedzUsuńLudzie w chustkach, tak naprawdę niczym się nie różnią od tych bez chustek. Może tylko tym, ze żyją bardziej intensywnie:)
Mama Soni...
OdpowiedzUsuńU mnie też cudny. I pewnie bym nie smęciła gdyby nie Ktoś...
Emma...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak!
Jak dobrze, ze ludzie w chustkach sa wsrod nas, ze sie nie ukrywaja. To od nich uczymy sie prawdziwej odwagi, checi zycia, walki, przetrwania, tej prawdziwej wartosci swiata.
OdpowiedzUsuńMam klientke, nie w chustce, ale w peruce, walczy juz kilka lat i zawsze mi sie serce raduje jak przyjezdza, bo mieszka w Chicago, wiec to troche wyprawa.
No Ci powiem, ciary mam. Bo nie uwierzysz, ale mnie opisałaś właśnie.Moje buty, moje wielkie torby, moje ubrania w jednej tonacji kolorystycznej i moje chustki na łysej jak kolano głowie. To ja zołzik, ja sprzed zaledwie kilku lat.ciary mam.
OdpowiedzUsuńStardust...
OdpowiedzUsuńTwoja klientka działa na ciebie tak samo jak na mnie owa kobieta w chustce:)
Nika...
OdpowiedzUsuńBo ty też jesteś dla mnie takim bardzo pozytywnym przykładem:)
To się dzieje na naszych oczach, obok każdej z nas, tylko nie każdy widzi chusteczki, a niektóre "zielone" osoby wolą peruczki. Właśnie osoba zwana na moim blogu "moja K." jest po kolejnej operacji i cieszę się każdym jej uśmiechem.
OdpowiedzUsuńNie to miałam napisać - podoba mi się Twoje pióro w tym opowiadaniu. Taki właśnie styl bardzo mi odpowiada.
OdpowiedzUsuńDziś tak jest, ale dawniej się chowali, by głupich uśmieszków unikać.
OdpowiedzUsuńTkaitka...
OdpowiedzUsuńMnie też cieszy każde spotkanie z nieznajomą.
Dziękuję Ci:)
Iva...
OdpowiedzUsuńWiesz ludzie się boli. Że jak bedą patrzeć albo rozmawiać to spotaka ich to samo. I byli mniej świadomi...
oby jak najdłużej mijać..i kiedyś bez chustki.oby taki czas nadszedł.nadejdzie...
OdpowiedzUsuńMijka...
OdpowiedzUsuńWierze w to:)
no Kochana! zaskoczylas mnie...zasiadlam do czytania,ze bedzie wesolo,a tu prosze,zaduma teraz....
OdpowiedzUsuńkiedys,przez ulamek sekundy widzialam sie juz w takiej chuscie,strach wraca,strach przed ta chusta wlasnie,ale poki co,zlota rybka spelnia me zyczenie:) pozdrawiam!
Dziękuję... Ty wiesz za co.
OdpowiedzUsuńSmutne, ale bywa.
OdpowiedzUsuńOstatnie zdanie powaliło mnie na kolana. Wszystkie poprzednie stały się równie smutne..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bezcenna jest Twoja wrażliwość...
OdpowiedzUsuńEmocje...
OdpowiedzUsuńSorry. Czasami też mnie tak właśnie nachodzi:)
Voluś...
OdpowiedzUsuńMilion ciepłych myśli...
Ewa...
OdpowiedzUsuńBywa. I to niestety coraz częściej
Anita...
OdpowiedzUsuńŻycie takie właśnie jest. Raz kolorowe raz bardzo smutnie-czarne. Ale... komu ja to mówię...
Zgaga...
OdpowiedzUsuńTo po prostu życie codzienne. Zaobserwowane.
W tym najbardziej podstawowym sensie każdy z nas nosi tę chustkę.
OdpowiedzUsuńNosząc chustkę nie przestajemy być ludzmi. Niestety dla niektórych chustka bywa pretekstem do przejmowania kontroli nad życiem innych, grania na uczuciach i manipulacji. Nie wszystko w życiu można wytłumaczyć noszeniem chustki.
OdpowiedzUsuńOch... też mam czasem takie myśli... o ludziach, z którymi jeżdże w pociągu... itp :)
OdpowiedzUsuńMoże zagadniesz tą panią? ;) I zaprzyjaźnicie się???
Trzymam kciuki!!
Scenki...
OdpowiedzUsuńW tym najbardziej podstawowym tak...
Czarny Pieprz...
OdpowiedzUsuńTo granie na emocjach jest czasami najgorsze. I strasznie razi.
Mała Mi...
OdpowiedzUsuńMijamy się. I tak jest dobrze:)
dzisiaj był piękny dzień , cieplutki , milusi. Szkoda , że jutro jest koniec świata.
OdpowiedzUsuńDziwne... jaki zbieg okoliczności... Łzy mi napłynęły do oczu... To chyba znak... Twój wpis... I mój... dziwne.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim kiedyś było było znacznie mniej tych, które przetrzymały chemię, najczęściej było zbyt pózno na chemię.Jednak nawet u nas diagnostyka poszła mocno do przodu. Przydałaby się złota rybka- taka super rybka,która wszystkich obdarzyłaby zdrowiem i wzajemną życzliwością. Tyle od strony medycznej. Dobrze to napisałaś.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Dzidka...
OdpowiedzUsuńPudło! Nadal nie ma końca świata. I dobrze:)
Butterfly...
OdpowiedzUsuńZbiegi okoliczności są wśród nas:D A jeśli to znak, to czego?
Anabell...
OdpowiedzUsuńCiekawe dlaczego, czy dlatego, że coraz więcej chemii dookoła i się na nią bardziej uodparniamy? Czy może chemia się zmieniła?
Miłego dnia:)
NIvejko... Tego, do czego się własnie przyłączyłaś i zostałaś ojcem chrzestnym ;) Bo matką jest Margo, była pierwsza :). Dziękuję kochana.
OdpowiedzUsuńChustka i może narobić tyle zamieszania... w głowie. To nic tylko chustka a tam pod nią to człowiek i tego się trzeba trzymać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPatrzyli się z politowaniem, jakby człowiek był gorszy - i ten w chustce na głowie, i ten na wózku inwalidzkim, i ten z jedną nogą wspierający się na lasce... Dzieci z Down'em nie wychodziły na dwór, bo rodzicie oszczędzali im nieprzyjemności. Mnie zawsze mama powtarzała, że to tacy sami ludzie jak ja, a powtarzałam swoim dzieciom...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że ciągnę temat, ale dotyczy mnie osobiście... Może dlatego.
Czarny...
OdpowiedzUsuńWiesz, czasami takie zamieszania są potrzebne:)
Iva...
OdpowiedzUsuńRozumiem cię. Bardzo dobrze cię rozumiem...
Jak Ty potrafisz napisać! Tyle treści w kilku akapitach.... Podziwiam, zazdroszcząc czasami.
OdpowiedzUsuń