Świat...

...miał się w sobotę skończyć... I znowu rozczarowanie. Nie moje tylko tych wszystkich ufnych w słowa przepowiedni malkontentów.
- Miał być koniec świata - malkontenci wiecznie nabzdyczeni nie zapytają tylko stwierdzą fakt oczywisty. I nabzdyczą się jeszcze bardzie. Do granic wytrzymałości organizmu ludzkiego. Normalnego. Bo malkontent jak chce to może dużo, a nawet więcej.
- Miał - odpowiedzą ci po których to spłynęło jak po kaczce i pójdą na lody. Orzechowe, bakaliowe, kawowe...
- No to dlaczego do jasnej  zasmarkanej nie było? - nabzdyczeni nie chcą się pogodzić z tym co oczywiste, naturalne i zgodne z prawem. I zadają pytania, na które nie ma odpowiedzi.
- Bo widocznie świat się rozmyślił i ani mu się śni stosowanie do jakiś bredni - optymiści i ci co im wsio ryba wymyślą na poczekaniu odpowiedź. Że byle jaką? Jakie pytanie taka odpowiedź. Poza tym, przecież mieli iść na lody. Od problemów egzystencjalnych są filozofowie. I niech oni się martwią jak dogodzić malkontentom, żeby wyszło na ich. Przynajmniej pozornie.

Koniec świata mógłby być taką piekną katastrofą. Pod wzgledem wizualnym rzecz jasna. Widowisko jedyne i niepowtarzalne. Bez bisów. Bo świat może się skończyć tylko raz...
A tak naprawdę to dobrze, że świat się wypiął.
To nic, że  musiałam dziś przyjść do pracy... Przecież  życie takie piękne. Tylko czasami deczko skomplikowane..

Dobrego dnia:)

Komentarze

  1. tak... i ja wczoraj poszłam na lody... waniliowe, najlepsze w Krakowie;) och... jak dobrze się stało w tej kolejce, kolejce wcale nie do końca świata:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A jednak się kręci!

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jak skomplikowane, to trzeba rozkomplikować. Czy jakoś tak :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kaś...
    Jak to dobrze, że można tak po prostu iść na lody i się nie martwić:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rebeka Rhan...
    I niech się kręci, wiruje... Byleby nie za szybko:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Voluś...
    Tak? I to odkomplikowywanie to niby taka kaszka z mleczkiem?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nic w życiu nie jest kaszką z mlekiem...

    OdpowiedzUsuń
  8. dobrze, że trwa, bo inaczej nie mogłabym przeczytać wczorajszego odcinka "Pary mieszanej". Dobrego:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Voluś...
    No właśnie... A mimo wszystko pięknie jest:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Diuk...
    No... jest to jakas korzyść :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Mimo wszystko, wbrew wszystkiemu, z powodu wszystkiego i wszystkich (lup prawie) - jest piękne:) A tym stwierdzeniem pewnie pobudziłyśmy malkontentów do jeszcze większego nabzdyczenia;) Będą się mieli czym zająć do następnego końca świata;)

    OdpowiedzUsuń
  12. a ja czasami żałuje, że nie pierdalnie raz a dobrze

    OdpowiedzUsuń
  13. ;) według mnie to przeszliśmy do następnego levelu ;D gramy dalej! Hura!!!!!!!!!!!!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. a coś miało być??
    nosz kurczę, przegapiłam,:)

    OdpowiedzUsuń
  15. I bardzo dobrze, że się nie skończył bo ... to byłby koniec świata ! - jak mawiał pan Popiołek :))

    OdpowiedzUsuń
  16. Zawsze mnie intryguje wizja końca świata- czy to będzie tak,że nagle wszystko, wszyściutko z jakiegoś bliżej nieznanego powodu zniknie? Czy może zacznie się to gdzieś, np. w Ameryce i będzie się powoli przemieszczało jak kręgi po rzuconym w wodę kamieniu a ludzie będą szukać ratunku i łudzić się,że może im się uda? Osobiście wolałabym pierwszą wersję..
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Świat się kręci, a my z nim.
    I dobrze, niech się jeszcze trochę pokręci.
    A komplikacje - to sól naszego życia.Bez tego byłoby mdło.

    OdpowiedzUsuń
  18. a ja tam osobiście to cieszę się że nie piardolnęło jak oszołomy przepowiadały, żyjemy dalej i fajnie jest, przed nami wakacje i w ogóle cudnie......

    OdpowiedzUsuń
  19. Betti...
    I tak dookoła Wojtek:D

    OdpowiedzUsuń
  20. Chwilka...
    Nie zgadzam się. Świat ma trwać!

    OdpowiedzUsuń
  21. Mała Mi...
    A według mnie to jedna wielka ściem. nie da się wszystkiego zaplanować i przewidzieć:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Mijka...
    Obecna nieprzytomna?;D

    OdpowiedzUsuń
  23. Monikana...
    No właśnie on mi się najbardziej z końcem świata kojarzy:D

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardziej widowiskowa była by ta wersja z kręgami ale chyba wolałabym tę natychmiastową;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Tkaitka...
    Właśnie. jaka potem radocha jak się rozkomplikuje:D

    OdpowiedzUsuń
  26. Szpilka...
    Tez mi się to życie podoba. I wcale nie mam ochoty na żadne radykalne zakończenia:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Bo to stara marudna dziadyga była :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Niejeden zapowiadany koniec przetrwałam, pewnie wiele jeszcze przede mną. Aż do zupełnie prywatnego ,,finału''...

    OdpowiedzUsuń
  29. Iiii tam nie pierwsza to przepowiednia konca swiata w moim zyciu i nie ostatnia:)))

    OdpowiedzUsuń
  30. Tak... I się kręci i trwa i dzieje się. Na lodach to i ja byłam. Nie kręconych, ale w gałkach, pysznych truskawkowych we wrocławskiej La Scali. No... następny koniec świata w 2012 ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. To, że oszołom wprowadził mnie w stan niezrozumiałego dla mnie samej lęku to już wiesz, to, że popsuł mi tym samym sobotni wyjazd, to też już wiesz. Świat ma w nosie oszołomów, Bóg pewnie patrzy na nich z pobłażaniem a ja już nigdy-przenigdy nie zamierzam się takimi rewelacjami przejmować. Buziak!

    OdpowiedzUsuń
  32. Też poczytałam o końcu świata, ale miałam tak udany wyjazd... iż całkiem zapomniałam o wizjach, które spłynęły niczym woda w Brdzie :).Dopiero Twój post mi o tym przypomniał.:)))

    OdpowiedzUsuń
  33. Niczgo już człek nie może być pewnym...koniec świata...

    OdpowiedzUsuń
  34. Ewa...
    Pewnie dlatego stare marudy uwierzyły:D

    OdpowiedzUsuń
  35. Zgaga...
    Życzę przeżycia jeszcze wieeeeeeeeeelu takich zapowiedzi:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Stardust...
    I tego się trzymajmy:)

    OdpowiedzUsuń
  37. Butterfly...
    Dobre lody to podstawa. I podobno odchudzają;D

    OdpowiedzUsuń
  38. Mira...
    Najlepiej sie takimi bzdurami nie przejmować:)

    OdpowiedzUsuń
  39. Moja Alis...
    Ja w zasadzie też wzięłam i sobie zapomniałam. Bo też i pamiętać nie było o czym:)

    OdpowiedzUsuń
  40. Beata...
    No! I w nic nie można wierzyć. A już na pewno w przepowiednie:D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz