Świat...
...miał się w sobotę skończyć... I znowu rozczarowanie. Nie moje tylko tych wszystkich ufnych w słowa przepowiedni malkontentów.
- Miał być koniec świata - malkontenci wiecznie nabzdyczeni nie zapytają tylko stwierdzą fakt oczywisty. I nabzdyczą się jeszcze bardzie. Do granic wytrzymałości organizmu ludzkiego. Normalnego. Bo malkontent jak chce to może dużo, a nawet więcej.
- Miał - odpowiedzą ci po których to spłynęło jak po kaczce i pójdą na lody. Orzechowe, bakaliowe, kawowe...
- No to dlaczego do jasnej zasmarkanej nie było? - nabzdyczeni nie chcą się pogodzić z tym co oczywiste, naturalne i zgodne z prawem. I zadają pytania, na które nie ma odpowiedzi.
- Bo widocznie świat się rozmyślił i ani mu się śni stosowanie do jakiś bredni - optymiści i ci co im wsio ryba wymyślą na poczekaniu odpowiedź. Że byle jaką? Jakie pytanie taka odpowiedź. Poza tym, przecież mieli iść na lody. Od problemów egzystencjalnych są filozofowie. I niech oni się martwią jak dogodzić malkontentom, żeby wyszło na ich. Przynajmniej pozornie.
Koniec świata mógłby być taką piekną katastrofą. Pod wzgledem wizualnym rzecz jasna. Widowisko jedyne i niepowtarzalne. Bez bisów. Bo świat może się skończyć tylko raz...
A tak naprawdę to dobrze, że świat się wypiął.
To nic, że musiałam dziś przyjść do pracy... Przecież życie takie piękne. Tylko czasami deczko skomplikowane..
Dobrego dnia:)
- Miał być koniec świata - malkontenci wiecznie nabzdyczeni nie zapytają tylko stwierdzą fakt oczywisty. I nabzdyczą się jeszcze bardzie. Do granic wytrzymałości organizmu ludzkiego. Normalnego. Bo malkontent jak chce to może dużo, a nawet więcej.
- Miał - odpowiedzą ci po których to spłynęło jak po kaczce i pójdą na lody. Orzechowe, bakaliowe, kawowe...
- No to dlaczego do jasnej zasmarkanej nie było? - nabzdyczeni nie chcą się pogodzić z tym co oczywiste, naturalne i zgodne z prawem. I zadają pytania, na które nie ma odpowiedzi.
- Bo widocznie świat się rozmyślił i ani mu się śni stosowanie do jakiś bredni - optymiści i ci co im wsio ryba wymyślą na poczekaniu odpowiedź. Że byle jaką? Jakie pytanie taka odpowiedź. Poza tym, przecież mieli iść na lody. Od problemów egzystencjalnych są filozofowie. I niech oni się martwią jak dogodzić malkontentom, żeby wyszło na ich. Przynajmniej pozornie.
Koniec świata mógłby być taką piekną katastrofą. Pod wzgledem wizualnym rzecz jasna. Widowisko jedyne i niepowtarzalne. Bez bisów. Bo świat może się skończyć tylko raz...
A tak naprawdę to dobrze, że świat się wypiął.
To nic, że musiałam dziś przyjść do pracy... Przecież życie takie piękne. Tylko czasami deczko skomplikowane..
Dobrego dnia:)
tak... i ja wczoraj poszłam na lody... waniliowe, najlepsze w Krakowie;) och... jak dobrze się stało w tej kolejce, kolejce wcale nie do końca świata:)
OdpowiedzUsuńA jednak się kręci!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
To jak skomplikowane, to trzeba rozkomplikować. Czy jakoś tak :)
OdpowiedzUsuńKaś...
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że można tak po prostu iść na lody i się nie martwić:)
Rebeka Rhan...
OdpowiedzUsuńI niech się kręci, wiruje... Byleby nie za szybko:)
Voluś...
OdpowiedzUsuńTak? I to odkomplikowywanie to niby taka kaszka z mleczkiem?
Nic w życiu nie jest kaszką z mlekiem...
OdpowiedzUsuńdobrze, że trwa, bo inaczej nie mogłabym przeczytać wczorajszego odcinka "Pary mieszanej". Dobrego:)
OdpowiedzUsuńVoluś...
OdpowiedzUsuńNo właśnie... A mimo wszystko pięknie jest:)
Diuk...
OdpowiedzUsuńNo... jest to jakas korzyść :D
Mimo wszystko, wbrew wszystkiemu, z powodu wszystkiego i wszystkich (lup prawie) - jest piękne:) A tym stwierdzeniem pewnie pobudziłyśmy malkontentów do jeszcze większego nabzdyczenia;) Będą się mieli czym zająć do następnego końca świata;)
OdpowiedzUsuńa ja czasami żałuje, że nie pierdalnie raz a dobrze
OdpowiedzUsuń;) według mnie to przeszliśmy do następnego levelu ;D gramy dalej! Hura!!!!!!!!!!!!!!! ;)
OdpowiedzUsuńa coś miało być??
OdpowiedzUsuńnosz kurczę, przegapiłam,:)
I bardzo dobrze, że się nie skończył bo ... to byłby koniec świata ! - jak mawiał pan Popiołek :))
OdpowiedzUsuńZawsze mnie intryguje wizja końca świata- czy to będzie tak,że nagle wszystko, wszyściutko z jakiegoś bliżej nieznanego powodu zniknie? Czy może zacznie się to gdzieś, np. w Ameryce i będzie się powoli przemieszczało jak kręgi po rzuconym w wodę kamieniu a ludzie będą szukać ratunku i łudzić się,że może im się uda? Osobiście wolałabym pierwszą wersję..
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Świat się kręci, a my z nim.
OdpowiedzUsuńI dobrze, niech się jeszcze trochę pokręci.
A komplikacje - to sól naszego życia.Bez tego byłoby mdło.
a ja tam osobiście to cieszę się że nie piardolnęło jak oszołomy przepowiadały, żyjemy dalej i fajnie jest, przed nami wakacje i w ogóle cudnie......
OdpowiedzUsuńBetti...
OdpowiedzUsuńI tak dookoła Wojtek:D
Chwilka...
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się. Świat ma trwać!
Mała Mi...
OdpowiedzUsuńA według mnie to jedna wielka ściem. nie da się wszystkiego zaplanować i przewidzieć:)
Mijka...
OdpowiedzUsuńObecna nieprzytomna?;D
Monikana...
OdpowiedzUsuńNo właśnie on mi się najbardziej z końcem świata kojarzy:D
Bardziej widowiskowa była by ta wersja z kręgami ale chyba wolałabym tę natychmiastową;)
OdpowiedzUsuńTkaitka...
OdpowiedzUsuńWłaśnie. jaka potem radocha jak się rozkomplikuje:D
Szpilka...
OdpowiedzUsuńTez mi się to życie podoba. I wcale nie mam ochoty na żadne radykalne zakończenia:)
Bo to stara marudna dziadyga była :)
OdpowiedzUsuńNiejeden zapowiadany koniec przetrwałam, pewnie wiele jeszcze przede mną. Aż do zupełnie prywatnego ,,finału''...
OdpowiedzUsuńIiii tam nie pierwsza to przepowiednia konca swiata w moim zyciu i nie ostatnia:)))
OdpowiedzUsuńTak... I się kręci i trwa i dzieje się. Na lodach to i ja byłam. Nie kręconych, ale w gałkach, pysznych truskawkowych we wrocławskiej La Scali. No... następny koniec świata w 2012 ;)
OdpowiedzUsuńTo, że oszołom wprowadził mnie w stan niezrozumiałego dla mnie samej lęku to już wiesz, to, że popsuł mi tym samym sobotni wyjazd, to też już wiesz. Świat ma w nosie oszołomów, Bóg pewnie patrzy na nich z pobłażaniem a ja już nigdy-przenigdy nie zamierzam się takimi rewelacjami przejmować. Buziak!
OdpowiedzUsuńTeż poczytałam o końcu świata, ale miałam tak udany wyjazd... iż całkiem zapomniałam o wizjach, które spłynęły niczym woda w Brdzie :).Dopiero Twój post mi o tym przypomniał.:)))
OdpowiedzUsuńNiczgo już człek nie może być pewnym...koniec świata...
OdpowiedzUsuńEwa...
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego stare marudy uwierzyły:D
Zgaga...
OdpowiedzUsuńŻyczę przeżycia jeszcze wieeeeeeeeeelu takich zapowiedzi:)
Stardust...
OdpowiedzUsuńI tego się trzymajmy:)
Butterfly...
OdpowiedzUsuńDobre lody to podstawa. I podobno odchudzają;D
Mira...
OdpowiedzUsuńNajlepiej sie takimi bzdurami nie przejmować:)
Moja Alis...
OdpowiedzUsuńJa w zasadzie też wzięłam i sobie zapomniałam. Bo też i pamiętać nie było o czym:)
Beata...
OdpowiedzUsuńNo! I w nic nie można wierzyć. A już na pewno w przepowiednie:D