Recepta

"Mieć czy być?" Najlepiej i jedno i drugie. Jedyne czego nie warto mieć to długów, much w nosie i kompleksów...
A propos kompleksów. Byłam na plaży. Wiem, to nie grzech. A wstydzić też się nie ma czego, nawet jeśli to już trzeci raz w to lato się poświęciłam.

A na plaży jak wszystkim dobrze wiadomo "słońce praży”. W celu usmażenia się na kolor brązowy ewentualnie czerwony, należy się rozebrać. Nie! Nie do rosołu. Do bikini i kąpielówek wystarczy. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Czyli do kompleksów. A raczej ich braku. Kompleksy doskonale na co dzień ukryte tekstyliami, na plaży widoczne są aż nadto i to gołym okiem.
Drogie panie, Drodzy panowie też (chociaż w mniejszym stopniu) – plaża jest doskonałym miejscem, żeby się kompleksów pozbyć. Wszystkich! Hurtowo! I oby bezpowrotnie.


Pokażcie mi kobietę, która jest w 100% zadowolona ze swojego wyglądu. Chociaż jedną. (Pani Cichopek, proszona o niezgłaszanie. Się. Wszyscy już wiemy, że jest„idealna”)
Z góry zakładam, że chętnych brak. I w związku z powyższym, ja doktor Zołza, wypiszę receptę i skutecznie was z tego kompleksowego nomen omen , niezadowolenia wyleczę.
Recepta jest prosta.
Wystarczy słoneczny i cieplutki dzień iść na plażę i patrzeć. Uważnie patrzeć!
Na co? No przecież, że nie na piasek! Na inne kobiety proszę patrzeć. A panowie na mężczyzn ( w przerwach między zerkaniem na przechodzące panienki)

W celu uzyskania lepszych rezultatów potrenujemy "na sucho"
Zamykamy, proszę szanownego towarzystwa oczy i wyobrażamy sobie cudną, piaszczystą, zalaną słońcem plażę. Upał– 40 stopni w cieniu. I kocyk. Może być w kratkę;) Na kocyku Wy. A dookoła pełno roznegliżowanych ludzi… Mamy? OK.
No to teraz się im przyjrzyjcie. Tym kobitkom okolicznym.

- Ta blondyna obok ma za krótkie włosy.
- Tamta babeczka ma odstające uszy.
- O! A ta ruda ma nadwagę. Z 15 kilo będzie!
- Brunetka po prawej ma grube nogi. I cellulit
- Na tej co właśnie wyłazi z wody można się anatomii uczyć.
- Ale cyc, e... to znaczy biust obwisły...

Wystarczy? Teraz widzicie, że nie jest tak źle. Prawda? Kompleksy poszły w siną dal.
Na całe nasze szczęście nikt nie jest idealny, chociaż niektórzy za Ludowe Chiny się do tego nie przyznają;).
Tak już ten świat jest urządzony, że ludzie są różni. Chudzi, grubi, niscy i wysocy. Płaskim nosem i wysokim czołem. I jak mówi stare przysłowie pszczół… „Każda potwora znajdzie amatora”. Bo generalnie chodzi o to, żeby pokochać i zaakceptować samego siebie. Jeśli my się akceptujemy to inni też nas akceptują.Jeśli dodatkowe
kilogramy nie stanowią problemu dla was, to sąsiadce z naprzeciwka, też nic do nich.
I jeszcze jedna mądrość pszczela… Nie ma brzydkich kobiet. Są tylko zaniedbane,źle ubrane, … no i czasami wina brak;)


Doktor nauk niemedycznych, Paranormalog
Zołza Zołzowata

(podpis nieczytelny)

Komentarze

  1. wczoraj byłam na basenie i uważam , że jestem idealna , no i SKROMNA . Pozdrawiam Dzidka ( a propos koncert DŻEMU był zarąbisty)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie patrzenie na sąsiadki na plaży, a czasem i na sąsiadów, poprawia własną samoocenę :)
    Ale dopiero wtedy, kiedy jesteśmy z siebie naprawdę zadowoleni.
    Pozdrowienia Doktorze Zołzo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. plażowe dezabile rzeczywiście podnoszą czasem na duchu ( nawet takie wielorybki jak ja):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmmmmmmmmm niezłe zalecenia Pani Doktor. Żebym tak tylko dała się wyciągnąć na jakąś plażę....

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzekłaś. A i tak, jak mawiała moja babcia: każda potwora znajdzie swego amatora :D

    OdpowiedzUsuń
  6. oj, na plaży to ja się kompleksów nie pozbędę, bo nie cierpię się opalać. chyba, że od razu chlup do wody, wtedy tak :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzidka...
    Tego Dżemu to ci nie daruję!

    OdpowiedzUsuń
  8. Iw...
    jak człek zadowolony to nie ma czego poprawiać;)

    OdpowiedzUsuń
  9. OLQA...
    Grunt to dobre samopoczucie. Niech się inni martwią;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Darias...
    Się ma dzieci, się musi. czasami...:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ewa...
    Otóż to! Babcia miała świętą racje:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Emma...
    To zupełnie tak jak ja. Jestem antyreklamą opalenizny. Zawsze wyglądam jak świeży turnus:D

    OdpowiedzUsuń
  13. Wyobrażenie sobie zalanej słońcem plaży, kocyka, i tych 40 stopni spowodowało natychmiastową ewakuację pod lodówkę w celu wyciągnięcia z niej garści zamrożonych wiśni. Brrr...i ten piach z oliwką.
    Nie mam kompleksów z powodu wyglądu bo ja zwykle nie zwracam uwagi na to jak wyglądają inni, myślę, że musieliby mieć trąby na twarzach albo rude futro na dłoniach żeby mną targnęło. Patrzę, niby widzę ale chyba-raczej- po prostu przyjmuję do wiadomości - hmmm...jaśniej nie potrafię:)Taka przypadłość, ktora czasami jest kłopotem (nie zauważam zmiany fryzury, nowej kreacji itp i narażam się w ten sposób na focha) ale czasami bywa wybawieniem dla własnej duszy umęczonej innymi problemami niż fałdka, celulit czy zwisobiustość. Sama jestem typem zasłaniacza.

    OdpowiedzUsuń
  14. w moim przypadku nie działa. dlaczego? bo dziwnie widzę same piękne, szczupłe długonogie laski. Taka okolica czy jak? moje kompleksy rosną i zaczynam sie zastanawiać, jak ja właściwie przeżyłam moje życie z takimi brakami na urodzie?

    OdpowiedzUsuń
  15. faktycznie na plaży kompleksy odchodzą na bok. Łatwo zapomnieć o wałeczkach i cellulicie,gdy niemal każda kobietka, która przechodzi ma ich albo tyle co ja, albo i więcej. Na plaży widać że niewiele jest idealnych piękności. Większość to zwyczajne panie z figurą prawie w sam raz lub ciut więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Mam dokladnie te sama przypadlosc co Pieprzniczka:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Wiesz, mnie to się na plaży robi po prostu smutno i nic a nic mnie nie pociesza ,że jest całe mnóstwo pań z oponami na brzuchu i panów wyglądających jakby byli w zaawansowanej ciąży.Te widoki rażą moje poczucie estetyki. Ponieważ wychodzę z założenia, że więcej osób mysli i odczuwa tak samo jak ja, staram się nie epatować otoczenia swym nie estetycznym wyglądem i od pewnego czasy używam plażowych sukienek lub pareo.
    Poza tym warto pamiętać,że ze słońca należy korzystac z umiarem, a nie siedzieć na plaży jak w biurze - od 8,00 do 16,00.
    Miłego, ')

    OdpowiedzUsuń
  18. Na plaży łatwo pozbyć się kompleksów :) nawet tutaj w Irlandii, zewsząd golizną białą świeci, czasem lekko niedosmarowanym samoopalaczem. Stwierdzam,że Irlandia jest idealnym miejscem na pozbycie się wyżej wymienionych.

    OdpowiedzUsuń
  19. tak... grunt to samoakceptacja... a na kompleksy są sposoby:).

    OdpowiedzUsuń
  20. ;) no ja właśnie to samo robiłam wczoraj, na weselu... też dobre miejsce... zwłaszcza, że niektórzy posiadają wady, a lustra już nie... także pod tym względem polecam :P

    Okrutne... ale prawdziwe ;p

    OdpowiedzUsuń
  21. A ja mam trochę inaczej, bo ja uwielbiam obserwować zachowania ludzi, takie zwierzę ze mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Dzidka -na poprawę naszej samooceny pomogły nam dzisiaj lody i piwo irlandzkie -nie sądzisz ?

    OdpowiedzUsuń
  23. Do plaży mam za daleko. :))) Ale nad morzem bywałam. Opalać się nie lubię, bo moja skóra tego nie lubi, poza tym, takie leżenie plackiem strasznie mnie wnerwia i nudzi. :))) Wolę łazić po brzegu. Do tego istnieje obawa, że w razie leżenia plackiem ci z WWF zepchnęliby mnie do wody celem ratowania... :)))))

    OdpowiedzUsuń
  24. Małż z dzieckami mniejszymi udał się dziś na spacer w kierunku plaży. Nie na samą, gdyż tam psom nie wolno. Na polance powyżej zaobserwowano kilkanaście nieśmiertelnych starszych pań, wylegujących się na trawce ,,na stanikach i halkach'', jak to się u nas mówi. To niezwykle ,,terapeutyczny'' widok, pani Dochtor!

    OdpowiedzUsuń
  25. no tak - Cichopek jest śliczna i... wysoka;)
    Swoją drogą podziwiam takich amerykańskich Polaków, co to są najpiękniejsi, najzgrabniejsi i najmądrzejsi:)

    OdpowiedzUsuń
  26. no więc..nie mam kompleksów!!!
    bo tak!

    nie zwracam uwagi na wygląd ludzi na plaży, raczej na ich zachowanie(wrzaskchlaniebieganiesypaniepiaskiemdookoła),bo każdy wygląda jak wygląda, a zachowanie można zmienić.... zawsze.no dobra, prawie zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  27. Za parę dni będę mieć okazję sprawdzić, siedząc na plaży w kostiumie jednoczęściowym (jestem 2,5 miesiąca po porodzie i ze względu na estetyczne odczucia współplażowiczów uważam, że mój brzuch nie powinien być eksponowany :-) Ale - zakładając, że będzie słońce i że posiedzimy na tej plaży, to pewnie i tak będę mieć oczy wkoło głowy ze względu na dzieci. To też może być dobra metoda. :-)
    Swoją drogą zawsze zazdrościłam tym, którzy bez kompleksów pokazują wałeczki tłuszczu czy eksponują w opiętych spodniach niekształtne pośladki. Nie miałabym odwagi (choć figurę generalnie mam w porządku). To siła naszych wyobrażeń, które siedzą w głowie. :-(

    OdpowiedzUsuń
  28. Lat temu kilka, gdy byłem nieźle zapowiadającym się grubasem, byłem na wakacjach na Słowacji. Konkretnie to termy w Wielkim Mederze. I wiecie co? Gdy się rozejrzałem, to czułem się bardzo szczuły :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Baseny i wszelakie aquaparki działaja podobnie. Właśnie się wczoraj wybraliśmy do jednego a ja się nawet dałam namówić po latach kilku na kostium dwuczęściowy. I choć moje kompleksy malały nieznacznie na widok wielu ciał większych i mniej doskonałych od mego, to jednak po chwili rosły na widok dziewczyn doskonalszych od Kasi C. i Edyty H. razem wziętych. Podumawszy sobie jednak nad różnorodnością naszą kobiecą przestałam się zadręczać i zaczęłam się po prostu dobrze bawić. Czego wszystkim życzę.

    OdpowiedzUsuń
  30. Niezłe, niezłe, a co zrobić, gdy w plażowej wizji pojawi się pięć Angelin Jolie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. noo, kompleksy to fajne ciasto jest :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Pieprzu...
    No tak... Ale raczej trudno sobie wyobrażać negliż w deszczu:D

    OdpowiedzUsuń
  33. Aba...
    Wałeczki nie są najważniejsze:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Star...
    To nie przypadłość, to cnota!

    OdpowiedzUsuń
  35. Anabel...
    Odkąd urodziła pierwsze dziecko nie miałam na sobie bikini. Nie z powodu kompleksów tylko właśnie z poczucia estetyki:)

    OdpowiedzUsuń
  36. Kachna...
    Ja jestem właśnie takim typem "irlandzkim":D

    OdpowiedzUsuń
  37. Iga...
    Jasne. Kompleksy są po to żeby je sposobem zwalczać :D

    OdpowiedzUsuń
  38. Mała Mi...
    najważniejsze, żeby nawet z oponkami dobrze się bawić:)

    OdpowiedzUsuń
  39. Aga_xy...
    Obserwowanie ludzi to fascynujące zajęcie:)

    OdpowiedzUsuń
  40. Dzidka...
    I to jeszcze jak! Zwłaszcza piwo:D

    OdpowiedzUsuń
  41. Magdalena...
    A ja mam blisko a i tak trezba mnie ciągnąć. W sezonie, bo po albo przed to sama lecę chętnie. Połazić;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Zgaga...
    Terapia nie była wstrząsowa? Mam nadzieję...:D

    OdpowiedzUsuń
  43. są tylko zaniedbane i źle ubrane...na plaży? :-)

    nie chadzam na plażę, ups, właściwie to byłam ostatnio na kawałku piachy przy jeziorze, ale zazwyczaj nie chadzam bo nie lubie sie opalać. Pływam i wychodzę, lezenie na piachu mnie męczy:)

    OdpowiedzUsuń
  44. Iva...
    Wiesz... takim ludziom się łatwiej żyje:)

    OdpowiedzUsuń
  45. Kobiecym_okiem...
    Miłego wypoczynku:)
    PeeS. Może cię gdzieś wypatrzę. będę się wszystkim. mamusiom z niemowlętami w kostiumie jednoczęściowym uważnie przyglądać. Naturalnie jak mnie ktoś na silę na plażę wyciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Voluś...
    Tylko... no już ty dobrze wiesz co:D

    OdpowiedzUsuń
  47. Mira...
    Świat byłby strasznie nudny gdyby wszyscy byli jednakowi:)

    OdpowiedzUsuń
  48. Scenki...
    Wtedy należy zmienić dostawcę :D

    OdpowiedzUsuń
  49. Margo...
    Prawda? A najlepiej smakuje na ciepło. I z lodami:D

    OdpowiedzUsuń
  50. Beata...
    A żle dobrany do figury kostium to pryszcz? Niby sznureczki ale jednak ubranie...:D

    OdpowiedzUsuń
  51. Na całe szczęście, mam daleko do plaży - jakieś 360-400 km :)

    OdpowiedzUsuń
  52. najprawdziwsza prawda :))właśnie jestem po..z drugiej strony nasuwa się jednak wniosek.."nie dbamy o siebie"...Miłego dzionka..A.

    OdpowiedzUsuń
  53. Chyba każdemu coś leży na wątrobie i nie ma sensu się tym zadręczać. Ludzie mają skłonność zbyt krytycznego postrzegania własnej osoby, chociaż znam też przypadki skrajnych narcyzów. Złotym środkiem jest umiar i jeszcze raz umiar. Przesadny zachwyt nad własnym odbiciem lub obrzydzenie i pałanie nienawiścią do kilku zbędnych centrymetrów ciała do dwa skrajne przypadki, które mogą zrobić więcej krzywdy niż pożytku.

    Pozdrawiam i będę zaglądać częściej:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz