Rachunek

Tym razem to już Nadworny przesadził. I nie były to bynajmniej z deka uschnięte pelargonie, które bez powodzenia uprawiał na balkonie. Przesadził na całej, jeśli można się tak wyrazić linii. Oraz przegiął. I to tak, że bardziej się nie da. Ale daruję. Pani matka dobrodziejka uczyła, że osobnikom durniejszym należy wybaczać. Posłucham dobrych rad. Z tym, że nie tak natychmiast. Daruję jak dojrzeję. Ewentualnie jak napięcie ze mnie zejdzie, czyli za czas jakiś, bliżej nieokreślony, niemniej niezbyt odległy. I pod warunkiem że wyżej wymieniony osobnik płci męskiej mnie przeprosi odpowiednio przekonująco.

- Jestem genialny - z dumą obwieścił Nadworny wkraczając na terytorium wroga. Moje znaczy się. Oczywiście wtedy jeszcze nie byliśmy wrogami. Staliśmy się nimi dopiero jak wyłuszczył sprawę (cóż za nieprzyjemny czasownik!)

- Bo? - zapytałam zdaniem prostym nierozwiniętym. Do tego stopnia, że co poniektórzy skłonni byliby mnie posądzić o to, że jestem posiadaczką męskiego mózgu. Nic bardziej mylnego. Myślę albowiem o łachach, lakierach do paznokci i najnowszych  trendach w odchudzaniu. A myślenie o facetach zajmuje mi pół życia!
- Bo wymyśliłem! - duma nie pozwalała najwyraźniej Nadwornemu na rozwiniecie myśli. Rozpływał się w samozadowoleniu.
- Niemożliwe? - dyskretnie poddała w wątpliwość głoszone rewelacje - Tak sam? bez niczyjej pomocy?
- Phi - phiknąl Nadworny i gotów był się obrazić. Powstrzymała go przed tym tylko i wyłącznie przemożna chęć podzielenia się przed światem genialnym wytworem swoich zwojów mózgowych.
- Zakładam że prochu nie wynalazłeś - powiedziałam nieco obojętnie i  oddalając się w kierunku kuchni w celu wiadomym (Nadworny nie koń, działa na kawę) dałam mu czas na zebranie się w sobie. W końcu przyszedł tu po to żeby się pochwalić i mi powiedzieć co wynalazł. Moja rola najprawdopodobniej ma polegać na tym, że mam podziwiać kreatywność i bić brawo.

- No - zachęciłam subtelnie gościa.
Nadworny przerwał z ochotą delektowanie się kawą, zrobił minę pod tytułem ; "tadam, słuchaj ni podziwiaj" i obwieścił;
- Wyjeżdżamy!
- Super. A gdzie? - zapytała z zainteresowaniem godnym sprawy. W szufladce oznaczonej jako nadworny schowałam informację " że jednak nie proch, ani żadna jego pochodna".
- Jeszcze się nie zdecydowaliśmy. W grę wchodzi Chorwacja, Hiszpania albo Włochy. W każdym razie Europa.
- Nooooo... - sapnęłam z podziwem.
- No!
- A Potomek aby nie za mały? Małe dzieci źle znoszą takie podróże.
- Zniesie. Poza tym nie wyjeżdżamy już tylko jak załatwię formalności.
Pod hasłem formalności zrozumiałam; paszport i korzystną ofertę biura podróży. Poza tym coś mi się tu nie zgadzało...
- No bo to wiesz - kontynuował Nadworny - Trzeba dom znaleźć, tu sprzedać. I tak dalej...
- Jak sprzedać? To znaczy że co? - paskudne podejrzenie  przemknęło mi przez głowę.
- To znaczy, że na stałe, bo tu kurna zimno. A to co robię mogę robić gdziekolwiek indziej. Nawet w szałasie, byleby internet był. No  wiesz, robię, wysyłam, konsultuję, ewentualnie poprawiam...
Nadworny ma konstrukcje typowego faceta. najpierw działa, potem myśli.
- Dostałeś rachunek za gaz?
- No. Skąd wiesz? - zapytał i przyjrzał mi się ciekawie.
- A Ula co na to?
- Nic. Popukała się w głowę. Pewnie myśli że nie dam rady...  - odpowiedział już znacznie mniej pewnie.
- Rozumiem. A mnie masz przeprosić. Natychmiast. I jak nie będę miała nic innego do roboty to może ci wybaczę! - wrzasnęłam.
No bo jak nie wrzeszczeć jak cię przyjaciel chce opuścić? Niby nie na stałe, niby w Europie, ale ... I to  tylko dlatego że rachunek za gaz dostał?  Ja też dostaję. I się wściekam. I sobie myślę, że gdzieś tam ludzie nie muszą płacić za ciepło. Z drugiej strony takiej złotej jesieni nie ma nigdzie:)

Komentarze

  1. Nadworny niech nie wymyśla lepiej. Kurde o kim będzie część notatek?

    OdpowiedzUsuń
  2. Musze Cie zmartwic;) Zlota, piekna i ciepla jesien bywa w wielu krajach:))
    Ja zaczynam ogrzewanie mieszkania najczesciej dopiero w listopadzie, bo wczesniej nie ma potrzeby.
    A Nadworny swoja droga niech przeprosi, bo to tak fajnie dobrodusznie przebaczac;))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie! Nie! I jeszcze raz nie!!!
    Nie można ot tak sobie wyjechać, bo co? Bo gaz? U mnie tez chłodno;/ I gaz drogi? To może tez powinnam gdzieś wybyć? Ale ta jesień... eeeh - ona mnie jeszcze chyba tu trzyma:-)

    Miłej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rachunki mogą doprowadzić do ostateczności...

    OdpowiedzUsuń
  6. Anovi...
    Korespondencyjnie będzie zdawał relację;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Star...
    Złota tak. Piękna też. Ale nie polska;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ladybird...
    Racja. Ale czasami można się wściec;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Margo...
    No. Właśnie czasami mnie doprowadzają;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Korespondencyjne? Pffff to przeca jak polizać loda przez szybkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesień taka piękna, że po :Jestem genialny" Nadwornego, juz bym chyba nawet nie zadawała żadnych pytań :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Anovi...
    Wiesz, w pewnym sensie tak właśnie jest;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ewa...
    A bo ja z mało romantyczna i za bardzo wścibska jestem. I chyba lubię jak mnie przepraszają :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawe, co ja wymyślę, jak rachunek przyjdzie, a to już za kilka dni. Póki co grzałam około tygodnia, bo się rozchorowałam i było zimno.
    A teraz jest na dworze cieplej, więc dopuszczam ciepło z dworu i wykorzystuję ostatnie ciepłe dni.
    A przyjaciela, który chce opuścić tylko dlatego, że zimno, faktycznie trzeba potrząsnąć!
    Na szczęście jemu to zajmie dwa dni, a potem znów nic - do następnego rachunku za gaz!

    OdpowiedzUsuń
  15. ożesz:))))

    rachunek nadszedł, da się wytrzymać:)

    a potem..będzie zima...

    OdpowiedzUsuń
  16. a u nas włączyli na jeden dzień i dalej zimno :/

    Jak nadworny znajdzie ten adres - niech da znać ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Phi! MIęczak! Żeby tak z powodu rachunku jednego Nivejkę porzucać? Ja bym długo nie wybaczała...

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja mam ambiwalentne uczucia: lubię ten kraj z jego fanaberiami pogodowymi, bo przynajmniej nie jest nudno, ale czasem marzę żeby mieszkać w normalnym kraju... takim dla ludzi...

    OdpowiedzUsuń
  19. Rachunkom precz! Rachunkofobii precz! ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Iw...
    Wiesz, nie ma co wymyslac, po prostu trzeba iść i zapłacić:(

    OdpowiedzUsuń
  21. Mijka...
    Zimowe rachunki... te to dopiero potrafia dobić!

    OdpowiedzUsuń
  22. Iimajka...
    Czyżbyś się miała zamiar ewakuować?

    OdpowiedzUsuń
  23. Zgaga...
    Wybaczone. Tym bardziej że chćby nie wiem co, nie wyjedzie (mam nad nim władzę:D)

    OdpowiedzUsuń
  24. Magdalena...
    Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma:)

    OdpowiedzUsuń
  25. Scenki...
    Tak jest. A kasa na tańce, hulanki i swawole;D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

O złamanej nodze

Sprawa się rypła

Bluszcz