Pamiętnik cz1.

Uprzedzam, żeby nie było; tekst jest "dzieciowy". Powstał na potrzeby konkursu ale ...

Nowoczesny autokar zatrzymał się przed bramą. Z jego wnętrza z hałasem wysypała się gromada kolorowo ubranych dzieci.
- Kolejna wycieczka - siwowłosa dama w długiej sukni mruknęła pod nosem, poprawiła nienaganną fryzurę i usiadła na pięknie rzeźbionym fotelu.
***
- Proszę pana, a co to? - mieliśmy jak zwykle całą masę pytań. Ciekawiło nas dosłownie wszystko. To była nasza pierwsza poważna wycieczka.  Większość co prawda wolała jechać do wesołego miasteczka albo chociaż do wioski indiańskie ale pan się uparł. A pani dyrektor go poparła. Nie mieliśmy więc wyjścia. Musieliśmy przyjechać tu, do jakiegoś okropnie starego budynku który pan nazywał pałacem. Mówił jeszcze że niektóre pałace pełniły role zamków. Zosia to nawet zapytała czy błyskawicznych czy szyfrowych. Pan się bardzo tym pytaniem zmartwił i powiedział, że błyskawicznie to nas stąd wyrzucą jak się będziemy tak głośno zachowywać.

- To by była jakaś szansa, co nie? - szepnął mi do ucha Krzysiek Paluch i się rozmarzył - Może wtedy zawieźli by nas do wioski indiańskiej.
Niestety, pan Adam miał zupełnie inne plany. Spojrzał na nas tak że z miejsca odechciało  się nam gadania, zmarszczył brwi i powiedział;
- Przechodzimy do następnej sali . Czyli do biblioteki. Tak sobie architekt wymyślił, a kasztelan Kuczyński się zgodził i w tym miejscu była i nadal jest biblioteka. Chyba nie muszę wam tłumaczyć co to takiego, prawda?
- Nie proszę pana - powiedziała Marta  lizuska - Ja wiem co to biblioteka. W tym tygodniu przeczytałam już dwie książki.
Pan uśmiechnął się do Marty, ale cały czas rozglądał się dookoła. Sprawdzał czy nie rozrabiamy i czy nikt z nas nie dotyka eksponatów. Bo to nie były krzesła, stoły i szafy mimo że tak wyglądały. To były eksponaty. Tak mówił pan. I ciągle przypominał żeby nie dotykać.
- Proszę pana a co to? - zapytał Krzysiek jednocześnie wskazując palcem w kierunku pięknie rzeźbionego fotela.
- Paluch! - pan syknął groźnie - Tyle razy ci mówiłem żeby nie pokazywać paluchem!
Zaczęliśmy się śmiać i wtedy pan się poprawił;
- To znaczy palcem się nie pokazuje.
- Aha - Krzysiek nawet się za bardzo nie przejął tym naszym śmiechem. Stał nieruchomo i wpatrywał się w miejsce które mimo upomnień pana, nadal wskazywał palcem - Co to jest?
- Lalka, czyli taka figura, pewnie woskowa - pan wzruszył ramionami - Widziałem wiele takich w Muzeum Figur Woskowych. W Londynie!
- Phi! - powiedziała figura wstając.
- Proszę pana? A tamte figury co to je pan widział też gadały? I ruszały się? -  dopytywała się piegowata Kaśka.
- No co też ty wygadujesz! - pan był coraz bardziej zdenerwowany.
- Pan ma rację, moje dziecko - odezwała się figura tonem lekko nadąsanym - Figury się nie ruszają. No chyba że szachowe a i to pod warunkiem, że ktoś im pomoże. Ja jednak proszę pana... - figura zwróciła się do naszego nauczyciela z wyrzutem -  No! Jak rzesz pan ma na imię młody człowieku?
- Adam - powiedział pan i go zamurowało. Figura zrobiła na nim wrażenie, jakby powiedziała pani dyrektor - piorunujące. Pewnie dlatego  stał tak samo jak Krzysiek i się gapił na ubraną w długą szarą sukienkę kobietę, która dostojnie przechadzała się po bibliotece.
- Tak więc panie Adamie, jak już wspomniałam, ma pan rację. Tyle tylko, że ja nie jestem, żadną figurą.
- To kim pni jest? - Marysia zapytał swoim piskliwym głosem. Podziwiałem ją. Wszyscy, łącznie z panem chcieliśmy zapytać, ale tylko Maryśka zdobyła się na odwagę.
- Mam na imię Joanna - przedstawiła się - Jeśli nie macie nic przeciwko temu to chciałam wam opowiedzieć pewną ciekawą historię.
Pan oczywiście się zgodził. Marta lizuska też przytakiwała. Jeśli mam być szczery, to ja też chciałem posłuchać co figura, która okazała się być panią Joanną miała do powiedzenia. I chyba tylko Krzysiek był innego zdania.
- Urywamy się - szepnął mi do ucha i pociągnął za rękę - Widziałam że za pałacem jest staw, popuszczamy sobie kaczki.
- No co ty? Właśnie zaczyna się robić interesująco - wymigałem się. Nie dlatego że się bałem, że nas nakryją. Po prostu ciekawiło mnie co szara figura która wcale figurą nie była, chce nam opowiedzieć.
Pani Joanna tymczasem podeszła do małego śmiesznego stolika na którym stał taki wielgachny bukiet z samych róż i wyciągnęła jedną. Urwała sam kwiatek i wpięła go sobie we włosy. Od razu zrobiła się jakaś inna. Mniej szara, bardziej kolorowa.
- Ekspona... - zaczęła po swojemu piszczeć Maryśka, ale pan spojrzał na nia groźnie i nie dokończyła. Widocznie figurom, to znaczy pani Joannie można tu dotykać wszystko, nawet eksponaty. Zaczęliśmy się trochę kręcić i rozglądać dookoła. Dama w szarej sukni najwyraźniej zrozumiała o co nam chodzi.
- To będzie długa opowieść - powiedziała - Lepiej sobie klapnijcie. To znaczy chciałam powiedzieć usiądźcie - poprawiła się patrząc na pana przepraszająco. Z braku krzeseł wszyscy usiedliśmy na podłodze. Pan też naturalnie. Tylko pani Joanna usiadła w swoim fotelu. Chwilę pomilczała i zaczęła swoją opowieść.

                                                                        CedeeN...

Komentarze

  1. A co to za konkurs? Kibicować? :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie. Tekst nie spełniał warunków formalnych:)

      Usuń
    2. Znaczy nie miał końca? :D

      Usuń
    3. Akurat do konkursu należało wysłać tylko fragment:)

      Usuń
  2. Niezły poczatek, czekam na ciag dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  3. No - zaczyna robić się ciekawie - czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością - tymczasem pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. I co chwilę w napięci na cd czekam

    OdpowiedzUsuń
  5. Rewelka. Dawaj ciąg dalszy bo mam teraz czas i jestem buszującą w necie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję że nadal masz czas;D

      Usuń
    2. W tym sęk, że teraz na necie jestem tylko z doskoku. No i ? mam takie zaległości u Ciebie !!!

      Usuń
  6. Kompletnie nie przewidywalne co będzie dalej, i ja cierpliwie poczekam

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne pióro. Miło się Ciebie czyta:-)

    OdpowiedzUsuń
  8. No i masz, znow nastepy CeDeeN...

    OdpowiedzUsuń
  9. Pan taki jakis nerwowy...Wypalenie zawodowe, przesilenie wiosenne czy... alergia na dzieciaki? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rany... Robi się ciekawie. Wszystkie Twoje opowiadania są niezwykle absorbujące:) Czekam na ciągi dalsze...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz