Pomysł (cz.1)
Ponieważ daktyloskopia ponad wszelką wątpliwość wyklucza istnienie dwóch identycznych odcisków palców można śmiało podjąć domniemanie, że jedną koncertową idiotkę od drugiej odróżniają tylko linie papilarne. Za to łączy je wiele. Na ten przykład upodobanie do określonego typu ciuchów. kolorów, gadżetów, facetów. Albo imion. W przypadku tych ostatnich nie jest to oczywiście standard, raczej coś w rodzaju zbiegu okoliczności. Zupełnie jakby rodzice koncertowych idiotek przewidywali i celowo chrzcili swoje córki, słodkie maleństwa a w przyszłości wyżej wymienione jakoś podobnie. Albo nawet identycznie.
Tak było właśnie z nimi. Łączyło je imię, miłość do amerykańskich seriali i marzenia. O wielkim świecie, kupie szmalu i Latynosie. Świat miał być bajecznie kolorowy i zachwycony urodą obu pań, kupa szmalu wielka jak Pałac Kultury, a Latynos przystojny, oddany, z silnymi ramionami. Żeby nie zasłabł jak będzie je wachlował wielkim liściem palmy kokosowej pod którą to obie będą leżały. W hamaku rzecz jasna.
- Będziemy piły drinki z parasolką i zagryzały sezamkami - rozmarzyła się Paulina.
- Sezamki? Dlaczego sezamki? I czy tam w ogóle są sezamki? - Paulina dla odróżnienia zwana Paulą zirytowała się. Tak na serio i zupełnie szczerze. Przecież nie po to będą wojowały świat żeby pod palmą wcinać jakieś tam sezamki banalne. Dostępne w każdym byle sklepiku. I to za bezcen prawie.
- Kraby, małże i inne morskie paskudztwa będziemy jadły! Rozumiesz?
Paulina skrzywiła się z niesmakiem. Od zawsze wolała krakowską suchą. Zagraniczne frykasy przyprawiały ją o mdłości. To znaczy widok, bo jakoś na spróbowanie nigdy nie dała się namówić. A okazje i owszem były. Na przykład u ciotki na imieninach. Jej mąż, wujek Zenek chciał się przed rodziną pochwalić i przywiózł z Niemiec gdzie na budowie tyrał, mały słoiczek ślimaków. Delektowali się tym paskudztwem razem z ciotką. Inni biesiadnicy woleli swojskiego schaboszczaka. Zawsze to wiadomo co człowiek je i że polski przemysł mięsny popiera, a nie jakieś zagraniczne choroba wie co.
- Dobra - zgodziła się z ociąganiem - Ale sushi nie ruszamy!
Kompromis wydawał się nie taki straszny ja to sobie Paulina wyobrażała. Więcej, Paula przyjęła słowa psiapsi z ulgą. Surowe ryby i śmierdzące wodorosty nie były szczytem jej marzeń. To już prędzej w jakimś mdłym kawiorze by zagustowała. A tak w ogóle to przecież jako finansowe potentatki same będą mogły ustalać normy i określać co jest modne i co należy w eleganckim świecie jadać. Najlepiej żeby to były pierogi. Nieskomplikowane toto i wiadomo jakim widelcem jeść. Zgodnie dopisały do listy zamierzeń kolejny punkt; być wzorem.
Panny P może i nie grzeszyły intelektem ale coś tam jednak pod kopuła miały. Doskonale sobie zdawały sprawę, że cele które sobie wymarzyły to jeszcze nie wszystko. Że to dopiero początek, nawet nie połowa sukcesu. Nie pozostawało im przeto nic innego jak przysiąść fałdy kusych spódniczek i przejść do opracowywania strategi. No jakoś ten świat i Latynosa trzeba zdobyć. To że za pomocą pieniędzy było jasne. Plan miał dotyczyć dobrania się kasy. I to w miarę możliwości szybko. Czas bowiem, a z nim całe dobro tego świata ucieka.
- Mam! - Paula krzyknęła z euforią - Musimy napaść na bank. Najlepiej bezczelnie, że niby klientki, konto chciały założyć i tak dalej. Czujesz?
- No - Paulina postukała się niezwykle wymownie w czoło dając tym samym do zrozumienia koleżance że pomysł nie tyle idiotyczny co wręcz do dupy - Przede wszystkim to smród więziennych łachów czuję.
Rozmyślania trwały więc dalej. Droga do pomysłu idealnego była wyboista, usłana serią śmiechów, chichów, wrzasków, a nawet fochów. W końcu wymyśliły...
CeDeeN...
Tak było właśnie z nimi. Łączyło je imię, miłość do amerykańskich seriali i marzenia. O wielkim świecie, kupie szmalu i Latynosie. Świat miał być bajecznie kolorowy i zachwycony urodą obu pań, kupa szmalu wielka jak Pałac Kultury, a Latynos przystojny, oddany, z silnymi ramionami. Żeby nie zasłabł jak będzie je wachlował wielkim liściem palmy kokosowej pod którą to obie będą leżały. W hamaku rzecz jasna.
- Będziemy piły drinki z parasolką i zagryzały sezamkami - rozmarzyła się Paulina.
- Sezamki? Dlaczego sezamki? I czy tam w ogóle są sezamki? - Paulina dla odróżnienia zwana Paulą zirytowała się. Tak na serio i zupełnie szczerze. Przecież nie po to będą wojowały świat żeby pod palmą wcinać jakieś tam sezamki banalne. Dostępne w każdym byle sklepiku. I to za bezcen prawie.
- Kraby, małże i inne morskie paskudztwa będziemy jadły! Rozumiesz?
Paulina skrzywiła się z niesmakiem. Od zawsze wolała krakowską suchą. Zagraniczne frykasy przyprawiały ją o mdłości. To znaczy widok, bo jakoś na spróbowanie nigdy nie dała się namówić. A okazje i owszem były. Na przykład u ciotki na imieninach. Jej mąż, wujek Zenek chciał się przed rodziną pochwalić i przywiózł z Niemiec gdzie na budowie tyrał, mały słoiczek ślimaków. Delektowali się tym paskudztwem razem z ciotką. Inni biesiadnicy woleli swojskiego schaboszczaka. Zawsze to wiadomo co człowiek je i że polski przemysł mięsny popiera, a nie jakieś zagraniczne choroba wie co.
- Dobra - zgodziła się z ociąganiem - Ale sushi nie ruszamy!
Kompromis wydawał się nie taki straszny ja to sobie Paulina wyobrażała. Więcej, Paula przyjęła słowa psiapsi z ulgą. Surowe ryby i śmierdzące wodorosty nie były szczytem jej marzeń. To już prędzej w jakimś mdłym kawiorze by zagustowała. A tak w ogóle to przecież jako finansowe potentatki same będą mogły ustalać normy i określać co jest modne i co należy w eleganckim świecie jadać. Najlepiej żeby to były pierogi. Nieskomplikowane toto i wiadomo jakim widelcem jeść. Zgodnie dopisały do listy zamierzeń kolejny punkt; być wzorem.
Panny P może i nie grzeszyły intelektem ale coś tam jednak pod kopuła miały. Doskonale sobie zdawały sprawę, że cele które sobie wymarzyły to jeszcze nie wszystko. Że to dopiero początek, nawet nie połowa sukcesu. Nie pozostawało im przeto nic innego jak przysiąść fałdy kusych spódniczek i przejść do opracowywania strategi. No jakoś ten świat i Latynosa trzeba zdobyć. To że za pomocą pieniędzy było jasne. Plan miał dotyczyć dobrania się kasy. I to w miarę możliwości szybko. Czas bowiem, a z nim całe dobro tego świata ucieka.
- Mam! - Paula krzyknęła z euforią - Musimy napaść na bank. Najlepiej bezczelnie, że niby klientki, konto chciały założyć i tak dalej. Czujesz?
- No - Paulina postukała się niezwykle wymownie w czoło dając tym samym do zrozumienia koleżance że pomysł nie tyle idiotyczny co wręcz do dupy - Przede wszystkim to smród więziennych łachów czuję.
Rozmyślania trwały więc dalej. Droga do pomysłu idealnego była wyboista, usłana serią śmiechów, chichów, wrzasków, a nawet fochów. W końcu wymyśliły...
CeDeeN...
co??????????!!!!!!
OdpowiedzUsuńA bo ja wiem?;)
Usuńczekam, czekam co dalej...
OdpowiedzUsuńj
Się pisze:)
UsuńZamążpójście?
OdpowiedzUsuńOprócz podtatusiałych polityków chętnych na młode, niekoniecznie inteligentne, trafiają się zdziadziali ustawieni (finansowo)
czekam na ciąg dalszy :-)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja też?;)
UsuńTo już się nie mogę doczekać, co wymyśliły! :))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zdążę przed wyjazdem:)
UsuńIdę spać! :p Jak się wyśpię, to już może będzie :)
OdpowiedzUsuńWstałaś? A tu nie ma;D
Usuńaż się boję myśleć "co" :)
OdpowiedzUsuńSpoko. Bomby raczej nie wymysliły;)
UsuńNo nie wiem, dotychczas wszystkie znane mi idiotki bardzo dobrze ustawiły się w życiu... bardzo dobrze.. one mają jakiegoś farta, albo nieziemski samiczy instynkt.. czekam na dalszy ciąg i pomysły :)
OdpowiedzUsuńPrzywilej idiotek; dobrze się umieć ustawić;)
UsuńBoże, co ja zrobiłam??? Dałam dziecku na drugie Paulina... Z taka jedynie myślą, że to poniekąd po Tatusiu!
OdpowiedzUsuńPo tatusiu i na drugie się nie liczy;)
UsuńPoza tym zbieżność imion przypadkowa;)
:) Ty to potrafisz, bez dwóch zdań!
OdpowiedzUsuńCały czas myślę których:D
UsuńZnęcasz się kolero.Taraz zamiast roztrząsać kwestie poważne się zastanawiam co Paula z Pauliną wymyśliły.Cwane z nich gapy chociaż im IQ bruździ to pewnie zostaną celebrytkami albo gorzej zrobią karierę w polityce.Dawaj szybciorem ciąg dalszy bo będziesz mnie miała na sumieniu jak obiad dzisiaj przypalę i z innych obowiązków się nie wywiąże należycie przez te dumania.
OdpowiedzUsuńW trosce o twój obiad... jest:D
Usuń