W filiżance
„Kawa musi być czarna jak piekło, mocna jak śmierć i słodka jak miłość".
- przysłowie tureckie
"Łza na rzęsie mi się trzęsie..." i wpada w czarna otchłań małej czarnej.
Zabrałam swoje zabawki, dzieci podrzuciłam sąsiadce łaskawie nawróconej na nadmorskie klimaty i... oddaję się błogiemu nic niemuszeniu w najbardziej klimatycznym miejscu Kołobrzegu.
Odpoczywam od "mamo, a on się na mnie patrzy", "Zrobisz mi piciu? Ja nigdy nie piłem. Przenigdy" "Tam jest pająk. Ja się boję"....
"W filiżance caffe..." , maleńka kawiarenka przycupnięta w wąskiej, sennej uliczce kołobrzeskiej starówki. Zaledwie kilka stolików. A każdy z nich inny; okrągły, owalny, kwadratowy. Do tego krzesła, fotele, kanapy, lampy. Szydełkowe szydełkowe serwety, filiżanki z babcinego kredensu, a w wazonach sezonowe kwiaty. Dzisiaj są to tulipany.
To miejsce jest wyjątkowe. Jedyne w swoim rodzaju. Absolutnie niepodobne do żadnego innego. Kawa tam jest wyjątkowa. W wyjątkowej filiżance. Z wyjątkową szarlotką na ciepło.
Na zły humor makóweczki do małej kaweczki. Na ocieplenie wiosny Malinowy anioł, czyli gorące maliny i lody waniliowe. Gdyby nie to, że jestem autem wypiłabym rozgrzewające wspomnienie lata - grzane czerwone wino, w zestawieniu z aromatycznymi orientalnymi przyprawami. Zadowalam się kawą, która w "Filiżance..." smakuje jakoś inaczej. Odświętnie.
Krótkie to święto. Jeszcze kilka minut i muszę wracać. Rodzina.
Muszę? Nie. Chcę. Ja już za nimi tęsknię....
- Mogę prosić rachunek?....
„W filiżance caffe..." kawa smakuje najlepiej. Jeśli będziecie kiedyś w Kołobrzegu, to wejdźcie na kawę i ciepłą szarlotkę z lodami i bitą śmietaną.
"W Filiżance..." się pije, marzy, myśli, rozmawia, bywa, pisze...
To miejsce magiczne i klimatyczne. Ale ... to nie meble, nie bibeloty i nie tulipany tworzą atmosferę tego miejsca, tylko ludzie, którzy tam bywają ...
Bardzo blisko jest moja ulubiona kwiaciarnia - " Ballada o łące". O tym jednak innym razem.
Źródło zdjęcia; http://www.niam.pl/pl/artykul/79-czy_kawa_jest_zdrowa
- przysłowie tureckie
"Łza na rzęsie mi się trzęsie..." i wpada w czarna otchłań małej czarnej.
Zabrałam swoje zabawki, dzieci podrzuciłam sąsiadce łaskawie nawróconej na nadmorskie klimaty i... oddaję się błogiemu nic niemuszeniu w najbardziej klimatycznym miejscu Kołobrzegu.
Odpoczywam od "mamo, a on się na mnie patrzy", "Zrobisz mi piciu? Ja nigdy nie piłem. Przenigdy" "Tam jest pająk. Ja się boję"....
"W filiżance caffe..." , maleńka kawiarenka przycupnięta w wąskiej, sennej uliczce kołobrzeskiej starówki. Zaledwie kilka stolików. A każdy z nich inny; okrągły, owalny, kwadratowy. Do tego krzesła, fotele, kanapy, lampy. Szydełkowe szydełkowe serwety, filiżanki z babcinego kredensu, a w wazonach sezonowe kwiaty. Dzisiaj są to tulipany.
To miejsce jest wyjątkowe. Jedyne w swoim rodzaju. Absolutnie niepodobne do żadnego innego. Kawa tam jest wyjątkowa. W wyjątkowej filiżance. Z wyjątkową szarlotką na ciepło.
Na zły humor makóweczki do małej kaweczki. Na ocieplenie wiosny Malinowy anioł, czyli gorące maliny i lody waniliowe. Gdyby nie to, że jestem autem wypiłabym rozgrzewające wspomnienie lata - grzane czerwone wino, w zestawieniu z aromatycznymi orientalnymi przyprawami. Zadowalam się kawą, która w "Filiżance..." smakuje jakoś inaczej. Odświętnie.
Krótkie to święto. Jeszcze kilka minut i muszę wracać. Rodzina.
Muszę? Nie. Chcę. Ja już za nimi tęsknię....
- Mogę prosić rachunek?....
„W filiżance caffe..." kawa smakuje najlepiej. Jeśli będziecie kiedyś w Kołobrzegu, to wejdźcie na kawę i ciepłą szarlotkę z lodami i bitą śmietaną.
"W Filiżance..." się pije, marzy, myśli, rozmawia, bywa, pisze...
To miejsce magiczne i klimatyczne. Ale ... to nie meble, nie bibeloty i nie tulipany tworzą atmosferę tego miejsca, tylko ludzie, którzy tam bywają ...
Bardzo blisko jest moja ulubiona kwiaciarnia - " Ballada o łące". O tym jednak innym razem.
Źródło zdjęcia; http://www.niam.pl/pl/artykul/79-czy_kawa_jest_zdrowa
Rozmarzający wpis... W Gdańsku jest podobna π(pi)kawa. Aż się chce wejść :)
OdpowiedzUsuńTakich miejsc jest dużo. Wystarczy poszukać:)
UsuńFajnie jest uciec na chwile - ale czas mija 2 godziny 3 godziny i nadchodzi tęsknota za tym co jest takie codzienne :))
OdpowiedzUsuńBardzo:) Nawet bardzo bardzo:)
UsuńMożna się rozmarzyć.
OdpowiedzUsuńps. Ale jednak bez cukru ;)
Oczywiście że bez!
UsuńI mnie się zamarzyło... nad morze... i do Filiżanki... :)
OdpowiedzUsuńPrzybywaj więc:)
Usuńkurde balans aja na wsi z dala od cywilizacji- sama muszę parzyć!
OdpowiedzUsuńA tam... Za to jaka piękna ta Twoja wieś:)
UsuńTo tam gdzie byłyśmy? No i znowu planuję do Ciebie przyjechać - :P pod warunkiem, że nadal mnie chcesz u siebie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tym razem nie skończy się na planach:)
UsuńNo nie, ogarniam się i w czerwcu jestem... muszę się trochę opalić zanim wyemigruję :*
Usuńbędę w czerwcu na momencik i pójdę tam :)
OdpowiedzUsuńSpodoba ci się:)
UsuńJuż mi sie marzy wypić tam kawę,posiedzieć,pomysleć....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
...pomarzyć, pozmyślać, potworzyć...:)
Usuńto już wiem dlaczego nie wpadłaś do mnie na rozpuszczalke w kubeczku !Dzidka
OdpowiedzUsuńSzykuj się na jutro:D
UsuńDawno, dawno temu w poprzednim zyciu spedzalam co roku urlop wlasnie w Kolobrzegu. Pamietam, to bylo chyba na Starowce byl taki skwerek, a na srodku fontanna, do tej fontanny wpadl moj Potomek, bo sie dziecko zagapilo. Nie utopil sie, ale byl po tym przypadku bardziej ostrozny.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie kawiarnie z wystrojem domowym, takie zbiorowisko starch gratow, do tego nie tylko kazdy stolik i krzeslo czy fotel inne, ale nawet filiznaki niekoniecznie pasujace do podstawek. Tak domowo i wlasnie zapach parzonej swiezej kawy i ciasta pieczone "na dzis" tylko.
Mialam takie miejsce w Brooklynie, ale sie wzielo i zamklo;/
Może się tylko "przeniosło"? A jak nie to poszukaj innego:)
UsuńOoo, to świetnie, że udało Ci się złapać choć krótki oddech od "ukochanej codzienności" i dobrze, że masz takie miejsce magiczne.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Każdemu należy się chwila dla siebie:)
UsuńOpis idealnie pasuje do pewnej kawiarenki w Sopocie. Kiedyś tu o niej pisałam... Tam był jeszcze najbardziej powolny, a przy tym najbardziej uroczy kelner, jakiego w życiu spotkałam!
OdpowiedzUsuńNawet powolność może być zatem cechą pożądaną;D
UsuńJa chcę i lody o kawę!:-)
OdpowiedzUsuńJasne! jak szaleć to szaleć:D
UsuńKiedys tez mialam takie codziennosci,ale one zmieniaja sie z czasem i przybywaja mamy nowe,do ktorych chcemy uciec,ale potem do nich tesknimi.
OdpowiedzUsuńKażdy czas ma swoje prawa. I obowiązki:)
UsuńA ja nigdy nie byłam w Kołobrzegu i nigdy nie piłam kawy.
OdpowiedzUsuńPierwsze do zrealizowania, drugie NIE!
Kołobrzeg, mimo, że zbudowany w zasadzie od podstaw jest cudny:)
UsuńKurcze, jestem z Kołobrzegu a nigdy nie byłam w tej kafejce ,lokalizację poznałam po kwiaciarni!Dzięki! Renata
OdpowiedzUsuńMoże się zatem kiedyś tam spotkamy:)
UsuńAle Wam dobrze macie Kołobrzeg blisko a ja do morza ech mam tyle kilometrów
OdpowiedzUsuńj
Za to w góry mamy daleko;)
UsuńMiło mi się zrobiło, jak to sobie wyobraziłam :)
OdpowiedzUsuńWspaniałości takie z kawą ... mniam!
Ale kawę piję bez cukru, za to najchętniej cappuccino lub z niewielką ilością mleczka :)
pozdrowienia majowe!
Każdy smakosz znajdzie tam coś dla siebie:)
UsuńDawno nie byłam w Kołobrzegu, ale kiedy byłam, też mnie urzekł. Zwłaszcza na tle innych siermiężnych miast w Polsce. A kawa musi być w filiżance! Nie rozumiem tych co piją w kubku, w szklance, albo z miski jak Francuzi bo wymaczaniu w niej buły. Brr...
OdpowiedzUsuńWidocznie właściciele kafejki wyszli z tego samego założenia:)
UsuńSzkoda, ze to na (dosłownie) drugim końcu Polski. Morze tak, kawa już mniej :)
OdpowiedzUsuńJaskółko, w tych czasach odległości to pikuś:)
UsuńKażdemu czasem się przydaje mała ucieczka, choć zwykle szybko się okazuje, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Chwila sam na sam ze sobą (i dobrą kawą) - to zdrowo!
OdpowiedzUsuńDobrze jednak ze można uciec. I docenić to co się ma:)
UsuńAch, jak pięknie.:)) Dla mnie najsmaczniejsza, najwspanialsza i najczarniejsza jest domowa kawa zaparzana w tygielku - żadna inna nie smakuje mi tak dobrze:)Atmosfera też jest dobra:)
OdpowiedzUsuńCokolwiek by nie mówić to i tak uważam, że chwila dla siebie w miłym miejscu jest ważna. Nawet gdyby kawa była tam podła:)
Usuńbaaardzo chętnie..ale kiedy ja tam będę???????????? Pozdrawiam.A.
OdpowiedzUsuńChcieć to móc:)
UsuńIlekroć patrzę na ikonkę wyświetlającą się przy " W filiżance", ilekroć wczytuję się we wszystkie słowa, to jakaś nieokreślona błogość, ale też melancholia, jakieś uczucie, wspomnienie, chęć rodziny, z rodziną i o rodzinie, i niemożność. Chęć stolika, kanapy, krzesła, chęć kawy w towarzystwie magicznych ludzi. Tak smutno i przyjemnie zarazem...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
m.
Czasami tak tez musi być. Byleby nie za długo:)
UsuńPozdrawiam:)
zgadzam się z pierwszym zdaniem na temat kawy:) a swoją drogą się zastanawiam dlaczego tak lubimy kawkę:)zapraszam do nas:) http://oliwunia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń