Sadysta
- Jakeś ty tam wpadł, Kłapouch? - spytał Królik wycierając go do sucha chusteczką do nosa Prosiaczka.
- Ktoś mnie WYBRYKNĄŁ.*)
- Ciebie też? - wtrąciłam swoje trzy grosze nieświadoma tego jaką lawinę pytań wywołam. Cztery pary szklanych oczu spojrzało na mnie z uwagą. O przepraszam. Trzy. Kłapouchy wydawał się bardziej zajęty własną, jakże w tej chwili żałosną osobą. Nieznośna, brzęcząca w uszach cisza dokuczała chyba nie tylko mnie.
- Co to znaczy, że ciebie też? - zapytał w końcu Kubuś przerywając tę przedłużającą się chwilę konsternacji.
- Dokładnie to co powiedziałam - odburknęłam trochę mało grzecznie. Jakoś nie miałam ochoty na tłumaczenie co, jak, dlaczego i po co.
- Aha. A bardziej pre... pre.. pre... - Prosiaczek zaciął się jak stara płyta.
- Precelkowo! - tryumfalnie wykrzyknął Puchatek i wpiął pluszową pierś jak do orderu. Zawsze tak robił ilekroć wydawało mu się, że zdołał zapamiętać trudne słowo.
- Pre-cy-zyj-nie - poprawiłam bezlitośnie. Duma zniknęła, a wraz z nią nadzieja na odznaczenie.
- W takim razie - Kłapouchy wtrącił się wreszcie do rozmowy - Powiedz precyzyjnie co miałaś na myśli mówiąc, że ciebie też.
Mogłam się odwrócić na pięcie i udać że natychmiast muszę umyć zaschnięty garnek po wczorajszych ziemniakach. Albo, że akurat mam pilną potrzebę wypielenia grządki z buraczkami. Równie dobrze mogłam też bez słowa wyjaśnienia wsadzić nos w książkę. Zignorować całe to pluszowe towarzystwo.
Tego się jednak nie robi przyjaciołom. Nawet jeśli biją w nich pluszowe serducha.
Zrezygnowana klapnęłam na fotel i dolałam sobie kawy.
- Napijecie się? - zapytałam chcąc zyskać na czasie.
Kubuś już miał skinąć żółtym łebkiem kiedy przypomniał sobie że jest dożywotnim, przymusowym abstynentem.
- Zwariowałaś? Chcesz mnie wykończyć? - darł się wściekle. Patrzył jeszcze groźniej.
- Pardonsik - przeprosiłam Misia modląc się jednocześnie, żeby perfidna prawda o moich morderczych instynktach jakie przejawiałam w młodości nie wyszła na jaw. A może on już wie, że lat temu ... -ści kilka unicestwiłam życie takiego jednego białego pluszaka za pomocą zastrzyków z kranówy? Najpierw biedak zszarzał, następnie zzieleniał, aż w końcu poniósł śmierć przez zaśmiardnięcie od środka.
Kubuś siedział już jednak całkiem spokojnie i ufnie patrzył w moje pstrokate oczy. Reszta ferajny też. Siedziała i patrzyła. Widać moja mroczna przeszłość nadal jest dla nich tajemnicą.
- Kon... konty... Mów wreszcie! - ponaglił Puchatek.
- Chodzi po prostu o to, że czuję się wybryknięta.
- W sensie? - Prosiaczek pisnął dociekliwie.
- W sensie niemalże dosłownym.
- A mianowicie? - Tygrysek też chyba miał już dość niedomówień bo wyglądał iście tygrysio. Groźnie.
- No bo to niemożliwe! I podejrzane! Jeszcze wczoraj był czerwiec, a dziś koniec sierpnia! Ktoś mi podstępnie ukradł wakacje i wybryknął do roboty...
- Taaa... filozoficznie westchnął Tygrys.
- Hmmm... - dodał Prosiaczek.
- Oooo - Kłapouchy dołączył do chóru.
- A poza tym? Wszyscy zdrowi? - Kubuś alias Sadysta zapytał z udawaną troską.
*) A.A. Milne "Kubuś Puchatek"
- Ktoś mnie WYBRYKNĄŁ.*)
- Ciebie też? - wtrąciłam swoje trzy grosze nieświadoma tego jaką lawinę pytań wywołam. Cztery pary szklanych oczu spojrzało na mnie z uwagą. O przepraszam. Trzy. Kłapouchy wydawał się bardziej zajęty własną, jakże w tej chwili żałosną osobą. Nieznośna, brzęcząca w uszach cisza dokuczała chyba nie tylko mnie.
- Co to znaczy, że ciebie też? - zapytał w końcu Kubuś przerywając tę przedłużającą się chwilę konsternacji.
- Dokładnie to co powiedziałam - odburknęłam trochę mało grzecznie. Jakoś nie miałam ochoty na tłumaczenie co, jak, dlaczego i po co.
- Aha. A bardziej pre... pre.. pre... - Prosiaczek zaciął się jak stara płyta.
- Precelkowo! - tryumfalnie wykrzyknął Puchatek i wpiął pluszową pierś jak do orderu. Zawsze tak robił ilekroć wydawało mu się, że zdołał zapamiętać trudne słowo.
- Pre-cy-zyj-nie - poprawiłam bezlitośnie. Duma zniknęła, a wraz z nią nadzieja na odznaczenie.
- W takim razie - Kłapouchy wtrącił się wreszcie do rozmowy - Powiedz precyzyjnie co miałaś na myśli mówiąc, że ciebie też.
Mogłam się odwrócić na pięcie i udać że natychmiast muszę umyć zaschnięty garnek po wczorajszych ziemniakach. Albo, że akurat mam pilną potrzebę wypielenia grządki z buraczkami. Równie dobrze mogłam też bez słowa wyjaśnienia wsadzić nos w książkę. Zignorować całe to pluszowe towarzystwo.
Tego się jednak nie robi przyjaciołom. Nawet jeśli biją w nich pluszowe serducha.
Zrezygnowana klapnęłam na fotel i dolałam sobie kawy.
- Napijecie się? - zapytałam chcąc zyskać na czasie.
Kubuś już miał skinąć żółtym łebkiem kiedy przypomniał sobie że jest dożywotnim, przymusowym abstynentem.
- Zwariowałaś? Chcesz mnie wykończyć? - darł się wściekle. Patrzył jeszcze groźniej.
- Pardonsik - przeprosiłam Misia modląc się jednocześnie, żeby perfidna prawda o moich morderczych instynktach jakie przejawiałam w młodości nie wyszła na jaw. A może on już wie, że lat temu ... -ści kilka unicestwiłam życie takiego jednego białego pluszaka za pomocą zastrzyków z kranówy? Najpierw biedak zszarzał, następnie zzieleniał, aż w końcu poniósł śmierć przez zaśmiardnięcie od środka.
Kubuś siedział już jednak całkiem spokojnie i ufnie patrzył w moje pstrokate oczy. Reszta ferajny też. Siedziała i patrzyła. Widać moja mroczna przeszłość nadal jest dla nich tajemnicą.
- Kon... konty... Mów wreszcie! - ponaglił Puchatek.
- Chodzi po prostu o to, że czuję się wybryknięta.
- W sensie? - Prosiaczek pisnął dociekliwie.
- W sensie niemalże dosłownym.
- A mianowicie? - Tygrysek też chyba miał już dość niedomówień bo wyglądał iście tygrysio. Groźnie.
- No bo to niemożliwe! I podejrzane! Jeszcze wczoraj był czerwiec, a dziś koniec sierpnia! Ktoś mi podstępnie ukradł wakacje i wybryknął do roboty...
- Taaa... filozoficznie westchnął Tygrys.
- Hmmm... - dodał Prosiaczek.
- Oooo - Kłapouchy dołączył do chóru.
- A poza tym? Wszyscy zdrowi? - Kubuś alias Sadysta zapytał z udawaną troską.
*) A.A. Milne "Kubuś Puchatek"
Zastrzyki z kranówy??????????;)
OdpowiedzUsuńJa też poprosze kawy;)
Czasami z herbaty... na wzmocnienie;D
UsuńKawa dla Miśki!
Zaśmiardnął się od środka - hahahhaha - super :)
OdpowiedzUsuńDziwna jednostka chorobowa... a jednak:D
UsuńA co Ci ten poprzednik przeskrobał? Od nielubianej cioci pochodził?
OdpowiedzUsuńMnie też ktoś ukradł wakacje :/ Coś tu śmierdzi. Niekoniecznie zbutwiałym misiem...
W sumie nic. No po prostu ćwiczyłam:D
UsuńNo to ja się dołączam do grona wybrykniętych, kompletnie nie wiem, gdzie się podziały moje wakacje, haruję codziennie jak ... osiołek.
OdpowiedzUsuńA kasy nie przybywa, bo od razu wydaję na remont.
Ale jednak jakiś ślad zostaje.
Szkoda tylko, że noce już takie chłodne, bo w dzień jeszcze można poudawać, że jest pełnia lata i że jeszcze dużo go zostało...
pozdrowienia!
Nie pozostaje nic innego jak czekać na następne. Winny i tak się nie przyzna;D
Usuńp.s. zakładam, że byłaś całkowicie nierozumnym małym dzieciakiem, że tego misia strzykawką zakatrupiłaś? Myślę, że do dziś zostało Ci to już wybaczone!
OdpowiedzUsuńOtóż byłam rozumna. Koniecznie chciałam być jak sąsiadka; nosić czepek, biały fartuch i dawać zastrzyki. Misia po prostu leczyłam w ramach praktyki;D
Usuńty strasznie przebiegła byłaś, zabijałaś powoli i od środka :) ... mnie też ktoś "wybryknął" i to na szaro...
OdpowiedzUsuńZabijanie dla dobra nauki. I niechcący:D
UsuńWyrazy najgłębszego współczucia z powodu wbryknięcia. Ktoś okazał się straszną świnią, bo wbryknął Cię w sam edukacyjny powakacyjny żywioł. należy mu się zśmięrdnięcie od środka. Takie solidne :(
OdpowiedzUsuńNajgorsze, że z roku na rok jest coraz gorzej;)
UsuńPodłość ludzka nie zna granic! Żeby tak bez pytania całe dwa miesiące buchnąć?! Brak mi słów!
OdpowiedzUsuńEch.. świat schodzi na psy:D
Usuńno wychodzi na to, że spokojnie możemy założyć stowarzyszenie wybrykniętych;-)
OdpowiedzUsuńDobra. Będziesz prezesem;)
UsuńGdzie są moje wakacje? No gdzie? ech, przyjedź do mnie proszę...
OdpowiedzUsuńMoje właśnie się zaczynają. Mocno krótkie będą...
UsuńPeeS. Uważaj o co prosisz, bo jeszcze przyjadę;D
Wszyscyśmy wybryknięci...
OdpowiedzUsuńMoże jak się wybrykam to będzie mi lżej?;)
UsuńA moje wakacje?
OdpowiedzUsuńA mój urlop?
Gdzie
Ja już nie czuję się wybryknięy ja czuję się wydymany.
Mam nadzieję że Kubuś nie zapamięta tego ostatniego słowa.
Pozdrawiam
Szczęściem, Kubuś ma problemy z zapamiętywaniem;)
UsuńA ja na miśkach ćwiczyłam sceny ze "Szpitala na peryferiach" i nie wiedzieć czemu niektóre nie przeżyły moje kuracji :-p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
p.s. Dołączam do grona wybrykniętych. Tym gorzej, że urlop dopiero przede mną!
Chciałaś być doktorem Sową? :D
Usuń