Terrorysta
To nie mogło się skończyć inaczej jak katastrofą. W sensie osobistym i bardzo subiektywnym ale jednak.
Umęczony dniem zasnął ledwie przyłożył głowę do poduszki. Coś koło 20 było. Za wcześnie! Tak sobie pomyślałam, nieco złowieszczo i jak się okazało miałam rację.
- Jestem głodny! - ktoś, nie byle kto tylko syn rodzony ukochany, ryknął mi prosto do ucha. Zaspanego. - Słyszysz? Mamoooooooooooooo! Jestem głodny! Zrób mi coś, ale szybko!
Wobec takiego dictum i wyjącej jak do pożaru syreny nad głową należało zwlec się z łóżka. Nie patrząc na zegarek wyszłam z sypialni. Pierwszy szok nastąpił w kuchni. Już nie szarówa ale słońce jeszcze nisko. Jak nic siódma - pomyślałam wściekle i z hukiem otworzyłam chlebak.
- Co chcesz? - mruknęłam starając się ukryć złość.
- Bułeczkę z nutellą - zaświergotał radośnie mały terrorysta - I herbatkę. Może być miętowa.
Rozsiadł się przy stole i czekał postukując małymi pluchami w przykryty obrusopodobną ceratą blat dębowego stołu. Tak wiem, profanacja ale co zrobić jak się jest łamagą, żoną łamagi i matka dwóch łamag? Obrusy sprawdzają się u nas tylko w jadalni, a i to na krótką metę.
Przez chwilę rozważałam możliwość zrobienia sobie kawy. Ta przy okazji tej miętowej herbaty, która nota bene do nutelli pasowała jak pięść do oka.
- Nie no! - zamruczałam sama do siebie - Mam wakacje i nie będę się zrywać na kawę o siódmej rano!
- Co mówiłaś? - terrorysta zapytał jak gdyby nigdy nic. Słodziutko.
- Mówiłam, że picie kawy o tak wczesnej porze to barbarzyństwo.
- Aha - przytaknął, że niby rozumie - To może napij się herbaty? Miętowa jest pyszna.
- Nie, dziękuję - ucięłam.
Zrobiłam co miałam do zrobienia; nakarmiłam głodnego, napoiłam spragnionego i na wpół śpiąco poczłapałam z powrotem w kierunku ciepłego łóżeczka z nadzieją na złapanie jeszcze odrobiny snu.
Wtedy też nieopatrznie zerknęłam na leżący na nocnej szafce telefon.
- ZA DWIE SZÓSTA! - ryknęłam ciut przy głośno. Aż się łóżko w turystycznym pokoju zatrzęsło niespokojnie.
- Co mówisz?- zapytał słodko aniołek z blond grzywką i zmaterializował się tuż za mną.
- Nic ... - odpowiedziałam. Chęć mordu zniknęła z chwilą kiedy ujrzałam upapraną czekoladą buzię. Morfeusz niestety olał mnie brutalnie. Nie przytulił. A szkoda. Bo wraz z nim zniknęła nadzieja na dokończenie snu w którym to ja i zabójczo przystojny Dirk Pitt schwytaliśmy niebezpiecznego rabusia antyków i właśnie mięliśmy przystąpić do świętowania zwycięstwa...
Więc jednak kawa. Wcześnie to wcześnie ale za to w jakim towarzystwie!
PeeS. Czekaj ty! Już ja cię urządzę! Dzisiaj zaśniesz dopiero jak mnie się znudzi granie w karty, operowanie chorego i wojna na poduszki!
Na zdjęciu Terrorysta we własnej osobie na kilka dni przed dokonaniem zbrodni;)
Umęczony dniem zasnął ledwie przyłożył głowę do poduszki. Coś koło 20 było. Za wcześnie! Tak sobie pomyślałam, nieco złowieszczo i jak się okazało miałam rację.
- Jestem głodny! - ktoś, nie byle kto tylko syn rodzony ukochany, ryknął mi prosto do ucha. Zaspanego. - Słyszysz? Mamoooooooooooooo! Jestem głodny! Zrób mi coś, ale szybko!
Wobec takiego dictum i wyjącej jak do pożaru syreny nad głową należało zwlec się z łóżka. Nie patrząc na zegarek wyszłam z sypialni. Pierwszy szok nastąpił w kuchni. Już nie szarówa ale słońce jeszcze nisko. Jak nic siódma - pomyślałam wściekle i z hukiem otworzyłam chlebak.
- Co chcesz? - mruknęłam starając się ukryć złość.
- Bułeczkę z nutellą - zaświergotał radośnie mały terrorysta - I herbatkę. Może być miętowa.
Rozsiadł się przy stole i czekał postukując małymi pluchami w przykryty obrusopodobną ceratą blat dębowego stołu. Tak wiem, profanacja ale co zrobić jak się jest łamagą, żoną łamagi i matka dwóch łamag? Obrusy sprawdzają się u nas tylko w jadalni, a i to na krótką metę.
Przez chwilę rozważałam możliwość zrobienia sobie kawy. Ta przy okazji tej miętowej herbaty, która nota bene do nutelli pasowała jak pięść do oka.
- Nie no! - zamruczałam sama do siebie - Mam wakacje i nie będę się zrywać na kawę o siódmej rano!
- Co mówiłaś? - terrorysta zapytał jak gdyby nigdy nic. Słodziutko.
- Mówiłam, że picie kawy o tak wczesnej porze to barbarzyństwo.
- Aha - przytaknął, że niby rozumie - To może napij się herbaty? Miętowa jest pyszna.
- Nie, dziękuję - ucięłam.
Zrobiłam co miałam do zrobienia; nakarmiłam głodnego, napoiłam spragnionego i na wpół śpiąco poczłapałam z powrotem w kierunku ciepłego łóżeczka z nadzieją na złapanie jeszcze odrobiny snu.
Wtedy też nieopatrznie zerknęłam na leżący na nocnej szafce telefon.
- ZA DWIE SZÓSTA! - ryknęłam ciut przy głośno. Aż się łóżko w turystycznym pokoju zatrzęsło niespokojnie.
- Co mówisz?- zapytał słodko aniołek z blond grzywką i zmaterializował się tuż za mną.
- Nic ... - odpowiedziałam. Chęć mordu zniknęła z chwilą kiedy ujrzałam upapraną czekoladą buzię. Morfeusz niestety olał mnie brutalnie. Nie przytulił. A szkoda. Bo wraz z nim zniknęła nadzieja na dokończenie snu w którym to ja i zabójczo przystojny Dirk Pitt schwytaliśmy niebezpiecznego rabusia antyków i właśnie mięliśmy przystąpić do świętowania zwycięstwa...
Więc jednak kawa. Wcześnie to wcześnie ale za to w jakim towarzystwie!
PeeS. Czekaj ty! Już ja cię urządzę! Dzisiaj zaśniesz dopiero jak mnie się znudzi granie w karty, operowanie chorego i wojna na poduszki!
Na zdjęciu Terrorysta we własnej osobie na kilka dni przed dokonaniem zbrodni;)
Ha! A mój terrorysta potrafi zrobić mi pobudkę o trzeciej, chociaż o tej porze posiłków nie wydaję. Ale napoje (czyt. wodę) już tak. Nie mniej jednak - współczuję!
OdpowiedzUsuńTerrorystom typu domowego wybacza się;)
UsuńOesu cóż za barbarzyńska godzina w wakacje!!!
OdpowiedzUsuńPrawda?;)
UsuńA, bo dzieci to zakała ludzkości, zawsze to mówiłam...:) Ja już na szczęście z takich małych wyrosłam, a na wnuki się nie zanosi
OdpowiedzUsuńNo a ja po prostu późno zaczęłam;)
Usuńzostaw na stole przykryte folią, wygląda na kumatego, obsłuży się. Chyba, że tu chodzi o towarzystwo?
OdpowiedzUsuńZwykle zostawiałam. W wakacje sypiał dłużej. Wrrrrrrrrrr;)
UsuńWiesz co, zołzik ? Nie żałuj tego snu. Mi Dirk Pitt już zawsze będzie się kojarzył z Matthew McCounaughey'em. A on taki jakiś nijaki..."tego czegoś" w sobie nie ma.Jakby Ci się Heatcliff śnił...to co innego:)
OdpowiedzUsuńDla mnie Dirk Pitt to gość z wyobraźni (na szczęście nie oglądałam filmu) i jest zabójczo przystojny. I na pewno nie nijaki;)
UsuńMatki, mamy i mamusie co byście bez dziatek czyniły... pewnie byście się nudziły!
OdpowiedzUsuńJa tam się nigdy nie nudzę;)
UsuńMożecie ułatwić sobie życie dając dziecięciu do posłuchania bajeczkę; np.:
OdpowiedzUsuńO Dobromirze, Mruczku, Chapsie i czarodziejskim pierścieniu - audiobook
Data publikacji: 01.06.2009
Niniejsza bajka pochodzi z pakietu „Bajki Antoniego Józefa Glińskiego” który powstał przy udziale wspaniałych ludzi i wybitnych artystów: Michała Milowicza i Bartosza Wierzbięty. Michał Milowicz to gwiazda polskiej sceny, którego pamiętamy z przedstawień "Koncert piosenek Elvisa Presleya" oraz "Metro", a także z filmów "Chłopaki nie płaczą", "Killer'ów...
Więcej na http://shilo.nextore.pl
A jednak nic nie zastąpi bezpośredniego czytania dziecku:)
UsuńTerrorysta a takie ma niebiańskie oczy :-). Mój syn ma osiemnaście lat, spałby najlepiej do południa, grał w kompa do północy :-) Wyszło na to, że ja w domu jestem terrorystą, wstaje o szóstej i pije kawę. I jak pracuję w domu , ok dziesiątej słyszę- mamo mam wakacje, nie możesz ciszej rozmawiać przez telefon
OdpowiedzUsuńTyyyyyyyyyy Terrorystko!;)
UsuńSłodki terrorysta :)
OdpowiedzUsuńMoi chwilowo terroryzują tatę, ale niedługo powrócą do matki swej ...
Po miesiacu rozłąki z potomstwem, aż ci zazdroszczę.
Hmmm... po miesiącu wakacji ja zazdroszczę tobie;D
UsuńO rany, przecież on już skończył te 6 lat i nadal nie umie sobie zrobić kanapki??? (zakryłam oczy dłonią .. facepalm po prostu).
OdpowiedzUsuńNiedługo skończy 7, a kanapkę zrobić potrafi i to nie tylko sobie. Podobnie jak ja umiem sobie zrobić kawę, a mimo to lubię jak ktoś to zrobi za mnie.
Usuńwidać po oczkach,ze sprytny człek!:)
OdpowiedzUsuńZgadza się. Na dodatek przebiegły;)
UsuńJa Cie tam Zolzo nie chce straszyc, ale jak on z tej mniny nie wyrosnie to nie tylko Ciebie bedzie terroryzowal, ale panny beda niewymowne masowo gubic, albo jeszcze gorzej, przez glowe zdejmowac;))
OdpowiedzUsuńNiestety mam tego bolesna świadomość;)
Usuńobosz..ja to mam dobrze, bo mi terrorystki podrosły a i wcześniej wstawały o ósmej najwcześniej!!!!!!
OdpowiedzUsuńteraz budzi mnie kot.o czwartej.pffff....
a terrorysta milusi:)
Widzisz... normalnie to go trzeba cucić, teraz ma włączony tryb wakacyjny i wstaje skoro świt;)
UsuńNo i co się ciskasz. W sierpniowy poranek, nawet o 5, należy zrobić terroryści śniadanko, wypić kawę do towarzystwa , ubrać gumiaki, wziąć wielki kosz i pójść poranną rosą na grzyby :)
OdpowiedzUsuńGrzyba to ja moja droga prędzej rozdepczę niż znajdę. A jeśli już to muchomora pięknego. Wszystko dlatego że miast pod nogi gapię się w niebo. Ot los tych co z głową w chmurach chodzą;)
Usuńehe, widzisz, jak też hoduję łamagę, ten sam wiek i tez noza w rękę nie weźmie ;) Ale jak mam wyjątkowego śpiocha to sobie mruczę - płatki sobie zrób na zimnoooo :D Mleka wlać i sypnąć jeszcze umie :D
OdpowiedzUsuńMój to sobie nawet na ciepło umie zrobić. zasady obsługiwania kuchenki mikrofalowej poznał już dość dawno. I robiłby gdyby nie był takim totalnym leniem. Po mamusi to ma niestety;)
UsuńOjtam, ojtam, każdy by chciał być ciemiężony przez takiego terrorystę:)
OdpowiedzUsuńPożyczyć ci go na tydzień?;)
UsuńJa już myślałam , że będę miała spokój, a tu ani się obejrzałam jak zalazł się następny terrorysta.Tylko ten się drze babciuuuuuuu:)
OdpowiedzUsuńTaki los terroryzowanych;)
UsuńA mój wnuk-senior, lat 5, parę dni temu SAM zrobił sobie kanapkę! Nie mogąc doczekać się odzewu na hasło ,,głód!''.Przekroił bułę, posmarował masłem, obrał parówkę i porżnął na plasterki. NO, raczej plastry! Jego tatuś tej sztuki ,,nie znał'' do 19. roku życia...
OdpowiedzUsuńNo proszę! A mówią że niedaleko pada jabłko od jabłoni;)
UsuńZ reguły małe dzieci wcześnie wstają, a im są starsze lubią pospać, ale i dłużej siedzieć. Twój terrorysta po prostu za wcześnie poszedł spać ( o czym sama wszak pomyślałaś )i stąd budzik z niego o zbyt wczesnej porze...ale jaki milutki na "gębusi" i, choć blondynek, wydaje się podobny do Mamusi ... :)) Tak mi się, osobiście, wydaje...
OdpowiedzUsuńNatomiast obrusik z ceratki ( teraz są b.estetyczne )wydaje mi się bardzo na miejscu do codziennych rodzinnych posiłków. Moje dzieci nie cierpią - do tej pory - miętowej herbatki ( wszelkie niestrawności w dzieciństwie się kojarzą ) ! :/
Obrusik z ceratki nabyłam w cenie niebagatelnej ale nie żałuję ani złotówki na niego wydanej. ładny jest, estetyczny, nieco nawet stylowy a przy tym bardzo funkcjonalny.
UsuńU mnie latem robi się miętowa herbatkę ze świeżej mięty. Wystarczy wyjrzeć przez okno i skubnąć kilka listków:)
Ale terrorysta jest przystojny, wiec co tam niech se!
OdpowiedzUsuńj
... a to już niestety nie po mamusi;)
UsuńHerbaty bym na co chłodniejszego odmienił, by się nie poparzył huncwot, reszty ostawił na wierzchu... No może jeszcze noża jakiego do smarowania nie zanadto ostrego i przykazał, że jak sam sobie nie poradzi przyrządzić, to niech minuty na zegarze odlicza do pory, o której mu Pani Matki zbudzić wolno...
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)
Wedle rad Waszmości postępować będę bacząc by zanadto huncwotowi nie pobłażać a przy tem nie dać powodu zbytniego do żałości dziecięcia mego;)
Usuńetam! sen nie raz Ci się przyśni, a terrorysta wyrośnie i jeszcze zatęsknisz....Trzeba łapać, co najżniejsze...
OdpowiedzUsuńZaraz, zaraz o czym ja piszę?chyba gorąco mi padło;)spaaaaać!
Grzesiek budzi się o 3 i 7 na mleczko!!!!
łapię więc... To tylko tak sobie napisałam, nie po złości;)
Usuńtego byłam pewna!;)
UsuńUlegasz i się nie dziwię... te błękitne oczęta:))))
OdpowiedzUsuńA wszystko te piękne oczy, gdybym ja takie miała...;)lalalalala...;)
UsuńPodziwiam - u mnie Młoda rezydowała tylko 2 tygodnie, a zdążyła dać mi w kość porannym budzeniem. Ale czasem tęskno mi do takiego uporządkowanego planu dnia, niemalże całodniowego rytuału, jaki wymusza dzieciak ;)).
OdpowiedzUsuńPoranne wstawanie ma swoje plusy. Dzień wtedy dłuższy...:)
UsuńGwarantuję, że jeszcze Ci tego zabraknie...
OdpowiedzUsuńTo jest bardziej niż bardzo możliwe:)
Usuńno taki terrorysta ma siłę perswazji:)))
OdpowiedzUsuńOj ma...;)
UsuńNiestety na takich terrorystów to się nawet porządnie zezłościć nie sposób, znam to :)
OdpowiedzUsuńMożna. Tyle, że złość nad podziw szybko mija;)
UsuńBardzo ładny ten Twój terrorysta. Mój starszy, wstający o 7:00 (a nawet czasami po 6:00 - o zgrozo!) jest u dziadków, ale rano niekoniecznie od razu domaga się śniadania...
OdpowiedzUsuńdlatego już jakiś czas temu postanowiłem - żadnych dzieci w moim życiu...
OdpowiedzUsuń