Łapy
Tak! Bujany fotel to jest to! Co najbardziej lubię po całym dniu harówy. Nie tylko zresztą ja.
Kubuś siedział na sofie i patrzył zezem. A potem błagalnie. I tak na przemian. Też miał ochotę na bujaka. Nic z tego pluszaku. Żadne takie na mnie dziś nie działają! Równie dobrze możesz zaprzestać sztuczek. Chyba załapał bo po kilku próbach faktycznie zaprzestał. I zajął się sobą. A właściwie to swoimi łapkami.
- Co robisz?- zapytałam. Tak tylko. Rosjanie powiedzieliby że dla podtrzymania razgawora. W telewizji wielkie nic. Czytanie z powodu literowo-cyfrowego przedawkowania nie wchodziło w rachubę. Chwilowo. Taką przynajmniej miałam nadzieję.
- Ustalam - mruknął nie zaszczyciwszy mnie nawet jednym spojrzeniem. Nawet takim spod oka.
- Znowu ci się pomerdało?
- Przede wszystkim to nigdy mi się nie odmerdało. Po prostu zapominam zapamiętać od czego mam zacząć - mrukniecie misia było teraz mniej mrukliwe ale i tak dalekie od normalności.
- Może trzeba jakoś zaznaczyć? - myślałam że pomyślałam a tu nie! Od razu wyklepałam głośno.
Nic więc dziwnego, że Puchatek spojrzał na mnie niechętnie. Rzekłabym nawet że z przestrachem.
- Jeśli myślisz, że sobie dam zrobić tatuaż to się mylisz.
- Wariat jesteś Misiu - powiedziałam dobrotliwie. Trochę jak ciotka-klotka albo pani babcia sąsiadka.- Jestem daleko od namawiania cię do czegokolwiek. Że już o tatuowaniu łapek nie wspomnę.
- W takim razie jak? Mam niby zaznaczyć? - Kubuś drążył nieco niecierpliwie. A nawet z pewną taką irytacją. Widać drażniła go ta ciągła niepewność i totalny brak umiejętności zapamiętania o tym co ma pamiętać.
- Rozumiem że przyczepienie kokardki z przyczyn oczywistych odpada?
- No raczej! - Puchatek uniósł sie może trochę za bardzo. Wszak zaznaczyłam, że odpada i że z oczywistych.
- W takim razie musisz robić tak jak ja! - Wpadłam na iście genialny pomysł. Kubuś nie miał pojęcia o tym że miałam taki sam problem jak on. A miałam. Od zawsze, a może i dłużej. No w każdym razie problem się nasilił kiedy nadzwyczajnym wysiłkiem oraz dzięki wydatnej pomocy panów; instruktora i egzaminatora którego po prostu zagadałam na tak zwaną śmierć zrobiłam prawo jazdy. Wtedy nie było już gadania. Musiałam się przestać mylić. I wymyśliłam.
- Po prostu musisz tak jak ja, przypomnieć sobie która ręką jesz!
- Aha... - Puchatek nie wyglądał na przekonanego. Zaczął kombinować, powątpiewać, zerkać. Teorię to on miał, że sie tak wyrażę w jednej łapie. Wiedział, że jedna z nich jest prawa, i wiedział jeszcze, że kiedy już się ustaliło, która z nich jest prawa, to druga była lewą, ale nigdy nie wiedział, jak zacząć.
- Jakiś problem?
- Zasadniczy. Bo nie wiem o jaki rodzaj posiłku ci chodzi.
- W sensie?
- Najprostszym z możliwych. Tą łapą jem miód, a tą marmoladę...
Źródło zdjęcia w sieci: http://fajnegry.12tka.com/kubus-puchatek-polacz-kropki/
Kubuś siedział na sofie i patrzył zezem. A potem błagalnie. I tak na przemian. Też miał ochotę na bujaka. Nic z tego pluszaku. Żadne takie na mnie dziś nie działają! Równie dobrze możesz zaprzestać sztuczek. Chyba załapał bo po kilku próbach faktycznie zaprzestał. I zajął się sobą. A właściwie to swoimi łapkami.
- Co robisz?- zapytałam. Tak tylko. Rosjanie powiedzieliby że dla podtrzymania razgawora. W telewizji wielkie nic. Czytanie z powodu literowo-cyfrowego przedawkowania nie wchodziło w rachubę. Chwilowo. Taką przynajmniej miałam nadzieję.
- Ustalam - mruknął nie zaszczyciwszy mnie nawet jednym spojrzeniem. Nawet takim spod oka.
- Znowu ci się pomerdało?
- Przede wszystkim to nigdy mi się nie odmerdało. Po prostu zapominam zapamiętać od czego mam zacząć - mrukniecie misia było teraz mniej mrukliwe ale i tak dalekie od normalności.
- Może trzeba jakoś zaznaczyć? - myślałam że pomyślałam a tu nie! Od razu wyklepałam głośno.
Nic więc dziwnego, że Puchatek spojrzał na mnie niechętnie. Rzekłabym nawet że z przestrachem.
- Jeśli myślisz, że sobie dam zrobić tatuaż to się mylisz.
- Wariat jesteś Misiu - powiedziałam dobrotliwie. Trochę jak ciotka-klotka albo pani babcia sąsiadka.- Jestem daleko od namawiania cię do czegokolwiek. Że już o tatuowaniu łapek nie wspomnę.
- W takim razie jak? Mam niby zaznaczyć? - Kubuś drążył nieco niecierpliwie. A nawet z pewną taką irytacją. Widać drażniła go ta ciągła niepewność i totalny brak umiejętności zapamiętania o tym co ma pamiętać.
- Rozumiem że przyczepienie kokardki z przyczyn oczywistych odpada?
- No raczej! - Puchatek uniósł sie może trochę za bardzo. Wszak zaznaczyłam, że odpada i że z oczywistych.
- W takim razie musisz robić tak jak ja! - Wpadłam na iście genialny pomysł. Kubuś nie miał pojęcia o tym że miałam taki sam problem jak on. A miałam. Od zawsze, a może i dłużej. No w każdym razie problem się nasilił kiedy nadzwyczajnym wysiłkiem oraz dzięki wydatnej pomocy panów; instruktora i egzaminatora którego po prostu zagadałam na tak zwaną śmierć zrobiłam prawo jazdy. Wtedy nie było już gadania. Musiałam się przestać mylić. I wymyśliłam.
- Po prostu musisz tak jak ja, przypomnieć sobie która ręką jesz!
- Aha... - Puchatek nie wyglądał na przekonanego. Zaczął kombinować, powątpiewać, zerkać. Teorię to on miał, że sie tak wyrażę w jednej łapie. Wiedział, że jedna z nich jest prawa, i wiedział jeszcze, że kiedy już się ustaliło, która z nich jest prawa, to druga była lewą, ale nigdy nie wiedział, jak zacząć.
- Jakiś problem?
- Zasadniczy. Bo nie wiem o jaki rodzaj posiłku ci chodzi.
- W sensie?
- Najprostszym z możliwych. Tą łapą jem miód, a tą marmoladę...
Źródło zdjęcia w sieci: http://fajnegry.12tka.com/kubus-puchatek-polacz-kropki/
zegarek go ratuje, na lewą rękę
OdpowiedzUsuńoj tam oj tam -zegarem można na obu! Tam gdzie serce, po lewej ;))
UsuńW dobie komórek? zapomniałam jak wygląda zegarek;)
Usuńżeby to była taka łatwizna :) Misia doskonale rozumiem :***
OdpowiedzUsuńNo wiem. Mam tego bolesną świadomość;)
UsuńOdwieczny problem pewnego wieku.Z którego się wyrasta.
OdpowiedzUsuńKiedyś przy dziecięcych problemach z właściwą ręką do jedzenia i trzymania łyżki, babcie pytały którą ręką się żegnasz?
Ale pluszaka to nie dotyczy.
Pozdrawiam
Tak? To kiedy z tego wyrosnę?;)
UsuńJedni dorośleją szybciej inni wolniej. Jeden mój znajomy wydoroślał zdrowo po pięćdziesiątce.
Usuńa... to mam jeszcze trochę czasu;)
UsuńJestem za tasiemka, inaczej rece moga sie pomylic, zwlaszcza, gdy czasem zmienia sie ustalony porzadek rzeczy i marmolada wpadnie w te niewlasciwa strone.
OdpowiedzUsuńNo tak. Problem jednak z tą tasiemką...;)
Usuńzbyt trudne pytania, na które nie ma odpowiedzi, no cóż, biedny pluszaczek
OdpowiedzUsuńj
Prawie egzystencjalne;)
UsuńMożna tak, że lewa to ta co ma kciuk z prawej strony... Tylko wtedy trzeba by wiedzieć która to prawa... Za trudne, stanowczo... :)))
OdpowiedzUsuńco ty gadasz??? od lewej kciuk też jest po lewej ...chyba, żeby odwrócić dłoń - skomplikowane to :(
UsuńWięc jednak tatuaż?;)
UsuńY-y , lewa ręka jest po lewej stronie, lewy kciuk również po lewej - ale to w stosunku do osi ciała, w stosunku zaś do osi dłoni - jest po prawej. W wojsku mieli inną metodę utrwalania tej wiedzy - ten, który strony mylił, stawał przed Sierżantem, ten oznajmiał - '' ta jest prawa !'' , wtedy następował proces wbijania do głowy przez nogi - biegał taki z ręką w górze wokół maszerującej kompanii krzycząc '' to jest moja prawa ręka'', raczej się nie zdarzało by delikwent mylił się po raz drugi. :)))
OdpowiedzUsuńCzyli jak zwykle; punkt widzenia zalezy od punktu ... patrzenia?;)
UsuńEeee tam, kup mu sygnet na palec prawej ręki i po sprawie.
OdpowiedzUsuńSygnet? Na pazur?;)
UsuńJaskółka ma rację!
OdpowiedzUsuńchciałabym to zobaczyć;)
UsuńA przyszyć albo jakoś inaczej przymocować do jednej łapki obrazek z marmoladką, a do drugiej z miodkiem? Zbyt dosłowne pewnie...
OdpowiedzUsuńChirurgiczne rozwiazania chyba nie są najlepsze;)
Usuńnawet sercem nie można się posiłkować, bo podobno leży po środku;-) ps. ale, że tak zapytam , jeżeli do tej pory radzi sobie bez tej wiedzy, to po co nagle mu ona potrzebna? czy to ważne która lewa, która prawa, sam tylko jak widać z tym kłopot;-)
OdpowiedzUsuńMoże po prostu chce poszeżać horyzonty?;)
UsuńTeż mam z tym problem. Niby jestem praworęczna, ale karty rozdaję lewą:)
OdpowiedzUsuńA fotel bujany mi się marzy od dawna, tylko nijak nie wejdzie w miejsce fotela zwykłego. Dobrze że jesteś asertywna i nie dajesz się podejść. Takie łotry tylko czyhają na naszą litość, żeby podsiąść... Pozdrówka
Zawsze chciałam mieć bujany fotel. Niesty w mieszaniu w bloku nie było miejsca. Wniosek; wybudowaliśmy dom żeby mieć gdzie postawić fotel;)
UsuńMoże przydałby mi się taki bujany fotel? Pomyślę;)
OdpowiedzUsuńDwie łapy na dwa posiłki, a co, gdy pojawia się inne smakołyki?;)
Miś, o wieleż mię memoryja nie zwodzi, był pisaty, nieprawdaż? W każdym razie plączą mi się po głowie jakieś kwiatki w rodzaju "Z powiąszowaniem ururodzin" czy podobnie... W takim razie ustalić tylko trzeba, którą to łapką zazwyczaj bazgrze, jak już musi...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)