Czary -mary cz.1

Jem pomarańczę. Jest  wiórowata, kwaśna, niesmaczna. Doskonale wiedziałam, że taka właśnie będzie. Wystarczyło jedno spojrzenie. A mimo to ją jem. Dlaczego? Bo za wszelką cenę chcę być normalna. Chcę, bardzo chcę nie wiedzieć wszystkiego. Niestety. Jeden malutki gen który zagnieździł się w moim DNA za przyczyną matki sprawił że muszę być inna niż wszyscy. Muszę być sobą czy tego chcę czy nie. Gen to nie wrzód, nie da się go usunąć skalpelem. Nie mam też żadnego ukrytego guziczka  który przynajmniej czasowo wyłączałby jego, genu znaczy się funkcjonowanie.
Moja mama jest kochana. Wiem, banał. Niemal każdy może to powiedzieć o swojej matce. Jestem do niej podobna.
- Wykapana matka - mówią różni nasi znajomi i krewni. Nawet nie wiedzą jak blisko są prawdy. Łączy nas o wiele więcej niż ciemne, nieokiełznane, wiecznie wymykające się włosy, granatowe, prawie czarne oczy, nieco zbyt wydatny nos, żywo czerwone usta szczupła talia osy. Tym czymś jest ów tajemniczy nienazwany, znany tylko nielicznym gen. To dzięki niemu wiem o czym wiedzieć nie chcę, widzę czego widzieć nie mam ochoty, słyszę niesłyszalne, czuję niewyczuwalne.  Ponadto umiem zrobić pstryk palcami i wyciągnąć królika z kapelusza. Że byle magik zz cyrku to potrafi? Owszem, ale on musi go gdzieś  wcześniej schować No chyba że ma tak jak ja przechlapane  i wcale nie jest magikiem tylko czarodziejem. A każdemu kto myśli że to całe czarodziejstwo to taki cud miód i orzeszki w karmelu pragnę, że się tak górnolotnie wyrażę  uzmysłowić że jest w błędzie. Moja najlepsza przyjaciółka Ada powiedziałaby że nie wie co bredzi.



    Każdemu kto myśli że chciałby być czarownicą proponuję zamianę.  Na jeden dzień, nie dłużej. Gwarantuję, że mu się odechce. Raz na zawsze i na wieki wieków.  Komuś kto naoglądał się bzdurnych hollywoodzkich produkcji dla znudzonych nastolatek i myśli że bycie czarownicą to bułka z masłem stanowczo oświadczam że wcale tak nie jest. A, że wiem co mówię bo jestem nią od urodzenia to możecie mi wierzyć w ciemno, na słowo czy jak kto woli na bum cyk-cyk. 
Osobiście chętnie pozbyłabym się tego balastu. Tak to już jest że ludzie sobie nawzajem zazdroszczą. Mało razy myśleliście patrząc na kogoś, że fajnie by było nim być? Stawiam jeden do pięciu że obserwowany pomyślał właśnie to samo.
O i właśnie dopuściłam się kolejnego oszustwa. Słowo stawiam jest tu jak najbardziej nie na miejscu. Ja nie muszę na nic stawiać, nic zgadywać, niczego się domyślać  Ja po prostu wiem. Wypełniając kupon totolotka wiem jakie padną liczby. Wiem kto wygra w "Mam talent" i jak się skończy serial. I co w tym złego? Pozornie nic.  Tylko... radości brak. takiej prawdziwej, naturalnej, niewymuszonej.
Widziałam kiedyś dziewczynę. Stała przy ladzie i nie wierzyła. Jej jasne oczy błyszczały, a z rozwartych w zdziwieniu ust wydobywał się jakiś bliżej nieokreślony dźwięk mający chyba świadczyć o szoku, albo niedowierzaniu.  Na skreślone przez nią liczby padła "czwórka". Żadna rewelacja. Jakieś kilkadziesiąt złotych zaledwie. Nawet gdybym zgarnęła kumulacyjną pulę nie cieszyłabym się tak bardzo jak ona.
A tak w ogóle to bycie czarownicą jest obwarowane całym szeregiem zakazów, nakazów, przepisów.
Jeśli więc jest ktoś chętny na zamianę  to ja poproszę. Jestem gotowa. Nawet za cenę jaką będę musiała za to zapłacić. Niestety.  Mama czuwa. I raczej nigdy nie pozwoli mi na eksperyment uśpienia na dobę genu odpowiedzialnego za moją odmienność. Oczywiście wszystko dla mojego dobra. W świecie czarownic krążą bowiem pogłoski, ze były kiedyś nie jedna i nie dwie tylko cały zastęp, a może nawet i drużyna takich samych ja ja, niezadowolonych ze swego losu, zbuntowanych czarownic.
- Przeznaczenia nie oszukasz. Możesz sobie jedynie  biedy jakiejś narobić, a w najlepszym przypadku bałaganu w życiorysie. To wbrew naturze! - mama wcale nie dziwnym tylko czarodziejskim zmysłem wyczuwała o co mi chodzi, co planuję, o czym ciągle myślę. I ostrzegała. Przede wszystkim przed zawirowaniami w czasie. Poza tym, jeśli nawet uda mi się cało wrócić do swojego życia to istnieje wielkie prawdopodobieństwo (i to było to większe jej zdaniem zagrożenie) że za bardzo zasmakuję w życiu wolnym od magii, że będę tęsknić. Czyżby znała to z autopsji?

                                                                 CeDeeN...

Komentarze

  1. Zolzuniu, to ja cie prosze, moze mi napisz mejla jakie numery padna w lotto w ta sobote na przyklad, w anglii? gdy wygram to podziele sie z toba honorowo!!! ... ech ech ech no trudno, wiem ze slyszysz to na codzien od innych ale powiem tez- zazdroszcze ci tego daru, ot zazdroszcze , niezaleznie jak bardzo ci on w zyciu przeszkadza ech ech ....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam że gdybym tylko... to oczywiście przeslę. Niestety to tylko takie gdybanie;D

      Usuń
  2. Nie zazdrosze Ci, Nivejko, daru widzenia, bo czasem mozna faktycznie zobaczyc cos, czego bedzie sie zalowalo do konca swoich dni lub, co gorsze, bedzie sie chcialo zmienic bieg przeznaczenia.
    Lepiej wiec nie wiedziec, bo i po co?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie że po co! Na szczęście ona to nie ja;)

      Usuń
  3. Szkoda że z totolotkiem to tylko takie gdybanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. swój do swego zawsze ciągnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czarodziejka czy Czarownica?
    Zapytasz - jaka to różnica?
    Jakieś dwadzieścia lat
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No... wiesz, jak wychodziłam za mąż miałam 28 lat. Teraz mam 25. Dożywotnio;)

      Usuń
  6. Mimo wszystko bym się nie zamieniła - chociaż ta wygrana w lotto kusi -chociaż piąteczka..:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Łeee tam, zagrałam, zobaczymy, a tak w ogóle też wiedźma ze mnie, wiec jest nas dwie! do zamiany!
    pozdrawiam ciepło wiedźmo droga
    j

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana! Dwie to mało. Czarownic jest całe mnóstwo;)

      Usuń
  8. Bidula! Pewnie jako pani od książek, znasz taką okrutnie smutną lekturę ,,Kajtuś Czarodziej''? Broń nas Panie przed takimi ,,darami losu''!

    OdpowiedzUsuń
  9. To zna to z autopsji czy nie? oto jest pytanie...

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy już masz książeczkę zaświadczającą o przynależności do "vicca"? To taki ruch co liczy sobie już podobno 3 mln. członków a jest ni mniej ni więcej tylko związkiem czarodziejów i czarownic.. Nie jesteś sama, moja droga. Może to ci przyniesie ulgę w strapieniu...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie, nie mam, ale to właśnie pod wpływem informacji o tym stowarzyszeniu zaczęłam zmyślać to coś;)

      Usuń
  11. mnie też ktoś powiedział ostatnio, że jestem wiedźmą :) ... a w totka znów nie wygrałam, he he... miłego dnia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam... i co ty robić z taką kasą? Zgłupieć można z nadmiaru;)

      Usuń
  12. Czytamy panią Andre Norton i jej "Świat czarownic" ;o) ? Nie czytamy ;o) . Ale moglibyśmy ;o) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, nie czytamy, bo raczej wolimy czytać o realnych postaciach. Nie wykluczamy jednak możliwości że kiedyś poczytamy...;)

      Usuń
  13. daj mi te numery i pójdziemy na piwo

    ewentualnie odlecimy na miotle

    OdpowiedzUsuń
  14. Zołzik... no przez Ciebie znowu mi się spiewa po discopolańsku :"zaczaruję twój świat, jestem czarodziejem"? No nie mogę. Muszę czem prędzej zaaplikować sobie antidotum:)Cenię, szanuję oraz darzę wielkim sentymentem wszystkie wiedźmy. jednak toroche rozumiem zbuntowaną czarownicę. Czasami bywa ciężko. Choćby wtedy kiedy dobrze wiedzą co o nich inni myślą.:)

    OdpowiedzUsuń
  15. A już myślałam, że ona to Ty...:-)

    OdpowiedzUsuń
  16. trafiłam, jeden numerek, chyba jednak na powaznie za czarownicę zaczna robić, to pewniejsze
    pozdrawiam
    j

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz