Do pionu!
... z poziomu.
- Wstaaaaaaaawaaaaaaj! - ryknął Puchatek. Bynajmniej nie pluszowo. Aż dziw, że z jego jakby nie patrzeć szmacianego gardła wydobył się dźwięk mogący śmiało konkurować z syreną alarmową. Taką groźną, poprzedzającą nalot bombowy. Szkoda, że nikt nie nadał wcześniej komunikatu - "Uwaga, uwaga, nadchodzi..." Może szok byłby mniejszy.
Oczywiście, że wstałam.Szybko, bez marudzenia i na dodatek na baczność. Dopiero kiedy zmieniłam postawe na zasadniczą dotarła do mnie absurdalność sytuacji. Oto ja, kobieta powiedzmy dojrzała mam się na baczności przed gałgankowym zwierzakiem.
- No... wstałam. I co? - zapytałam niepewnie.
- Wszystko! - Kubuś najwyraźniej nie miał zamiaru odpuścić. - W tej chwili marsz pod prysznic!
Zamiast paszczą odpowiedziałam miną. Zdziwioną.
- Bez dyskusji mi tu... To znaczy bez min! Marsz do łazienki! I zmyj z siebie to świństwo! - Puchatek kontynuował z miną równie wściekłą co zdecydowaną. Nieznoszącą sprzeciwu.
- Świństwo? - zaniepokoiłam się. Bardzo. No bo jakie świństwo mogło mnie oblepić podczas poobiedniej drzemki. Sądząc po minie i tonie jego głosu jakieś wyjątkowo paskudne. Czyściutka podusia i nienaganny kocyk w pastelowych odcieniach przeczył istnieniu jakiegokolwiek syfu. Zwłaszcza oblepiającego.
- Owszem. Masz zmyć to świństwo i zaprzestać - Kubuś obstawał przy swoim.
- Znaczy się co? - nadal nie rozumiałam - I czego zaprzestać?
- Płetwy opadają - Puchatek westchnął i klapnął miękko pluszową pupą na poduszkę - A niby taka cwana.
- Wolę określenie inteligentna. Oraz sprytna - odburknęłam i też klapnęłam. Tuż obok przewracającego plastikowymi oczkami misia o pozornie małym rozumku.
- Tak?! - Kubuś ponownie się zaperzył - Baczność! Spocznij! Pod prysznic marsz! Odkręcić zimną wodę i zmyć z siebie cały ten marazm, zniechęcenie, tumiwisizm, niechcemisię - ryczał jak sierżant na szeregowego.
- ... a potem możemy pogadać o sprycie. I tej, no... inteligencji.
Zmyłam. Przy okazji również głowę. Mam nadzieję, że pomoże...
Źródło zdjęcia w sieci: http://basiaonline.blox.pl/2011/02/Basiowy-Kubus-Puchatek.html
- Wstaaaaaaaawaaaaaaj! - ryknął Puchatek. Bynajmniej nie pluszowo. Aż dziw, że z jego jakby nie patrzeć szmacianego gardła wydobył się dźwięk mogący śmiało konkurować z syreną alarmową. Taką groźną, poprzedzającą nalot bombowy. Szkoda, że nikt nie nadał wcześniej komunikatu - "Uwaga, uwaga, nadchodzi..." Może szok byłby mniejszy.
Oczywiście, że wstałam.Szybko, bez marudzenia i na dodatek na baczność. Dopiero kiedy zmieniłam postawe na zasadniczą dotarła do mnie absurdalność sytuacji. Oto ja, kobieta powiedzmy dojrzała mam się na baczności przed gałgankowym zwierzakiem.
- No... wstałam. I co? - zapytałam niepewnie.
- Wszystko! - Kubuś najwyraźniej nie miał zamiaru odpuścić. - W tej chwili marsz pod prysznic!
Zamiast paszczą odpowiedziałam miną. Zdziwioną.
- Bez dyskusji mi tu... To znaczy bez min! Marsz do łazienki! I zmyj z siebie to świństwo! - Puchatek kontynuował z miną równie wściekłą co zdecydowaną. Nieznoszącą sprzeciwu.
- Świństwo? - zaniepokoiłam się. Bardzo. No bo jakie świństwo mogło mnie oblepić podczas poobiedniej drzemki. Sądząc po minie i tonie jego głosu jakieś wyjątkowo paskudne. Czyściutka podusia i nienaganny kocyk w pastelowych odcieniach przeczył istnieniu jakiegokolwiek syfu. Zwłaszcza oblepiającego.
- Owszem. Masz zmyć to świństwo i zaprzestać - Kubuś obstawał przy swoim.
- Znaczy się co? - nadal nie rozumiałam - I czego zaprzestać?
- Płetwy opadają - Puchatek westchnął i klapnął miękko pluszową pupą na poduszkę - A niby taka cwana.
- Wolę określenie inteligentna. Oraz sprytna - odburknęłam i też klapnęłam. Tuż obok przewracającego plastikowymi oczkami misia o pozornie małym rozumku.
- Tak?! - Kubuś ponownie się zaperzył - Baczność! Spocznij! Pod prysznic marsz! Odkręcić zimną wodę i zmyć z siebie cały ten marazm, zniechęcenie, tumiwisizm, niechcemisię - ryczał jak sierżant na szeregowego.
- ... a potem możemy pogadać o sprycie. I tej, no... inteligencji.
Zmyłam. Przy okazji również głowę. Mam nadzieję, że pomoże...
Źródło zdjęcia w sieci: http://basiaonline.blox.pl/2011/02/Basiowy-Kubus-Puchatek.html
Oj, niech pomoże, bo tumiwisizm i niechcemisizm i inne brzydkie -izmy w nadmiarze szkodliwe są. No i yle historii czeka na swój ciąg dalszy. Wracaj, na dobre już wracaj. No!
OdpowiedzUsuńBardzo brzydkie. A historie... mam nadzieję, że je dokończę:)
UsuńNo !!!! nareszcie Jesteś !!!!! My tu wszyscy czekamy :))))))
OdpowiedzUsuńMiło:)
UsuńDobrze by było mieć takiego pomagiera nastroju. Ja nie mam. Prysznic trochę pomaga - ale ciepły. I ciepłe słowa. Spokój. Dobry tekst etc.
OdpowiedzUsuńTylko spokój może nas uratować. Luz.
pozdrawiam
Czasami ciepłe słowa mogą jedynie zasłodzić... Ale to tylko czasami. Bywa, że zimny prysznic wskazany;)
UsuńJak dobrze, że chociaż Puchatka słuchasz!:)))
OdpowiedzUsuńczekałam na Ciebie!!!;)
Puchatek... bywa, że trzyma mnie przy życiu. Albo stawia do pionu;)
Usuńno WREŚCIE!:)
OdpowiedzUsuńTeż mi WAS brakowało:)
UsuńPodczytywałam jedynie po cichu co tam na blogach. W sumie to nawet jestem na bieżąco;D
Jak mi brakowało Zołzy.Cieszę się że jesteś.eva.s.
OdpowiedzUsuńDzięki EVO S:) To bardzo miłe:)
UsuńNo po 3 miesiącach wakacji wreszcie łaskawie raczyłaś tu coś napisać. Żeby mi to było ostatni raz takie długie braki w wiadomościach od ciebie.
OdpowiedzUsuńPoprawka: nareszcie byłam w stanie. I mam nadzieję, ze tak zostanie:)
UsuńFajnie, że wróciłaś... zaczynam zaczytywać się w blogu i dobrze wiedzieć, że nie został porzucony :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Miło mi to czytać:)Pozdrawiam:)
UsuńDobrze, że jesteś, bo do puchatka już chciałam list papierowy wysłać :* ściskam ciepło moja miła
OdpowiedzUsuńSzkoda że nie napisałaś. Bardzo byłabym ciekawa jego treści. O ile naturalnie Kubuś zdradziłby tajemnicę korespondencji;)
UsuńPuchatku! Masz u mnie beczkę miodu! Świat letni bez Zołzy był mniej radosny...
OdpowiedzUsuńTo w sumie ma dwie! Przytyje;) Buziak Zgago:)
UsuńTrzeba było aż takiego wrzasku, żeby cię tu ściągnąć z powrotem?
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej;)
UsuńWidać ktoś musiał wywrzeć mocny wpływ, żebyś się dobudziła! :)
OdpowiedzUsuńWracaj i już!
Tak to czasem bywa...:)
Usuńteż chciałam "emaila" wysyłać, czy Cię jakieś straszne problemy dopadły?
OdpowiedzUsuńwygłaskaj wenę, wyczyść klawiaturę i skrobnij raz w tygodniu- nie będziemy się martwić....
;)
Wena wyczesana a potem wygłaskana. A ja wróciłam. Mam nadzieję na dobre:)
Usuńa już myślałam, że to było pożegnanie tego 11 czerwca i pomyślałam też dlaczego?
OdpowiedzUsuńj
Nie! Lubię to miejsce:)
Usuńha..no żeby to było takie łatwe zmyć wodą znużenie,lenistwo,monotonię itp.
OdpowiedzUsuńTobie się udało? Powiedz jak?
Bo ja jeszcze tego nie umiem... :-(
Zimna woda... to tylko taka przenośnia. Na wszystko trzeba czasu:)
Usuń:) - może przeziębienie da się zmyć również... pomyślała Eulalia, wybierając łyżeczką miodek z garnca ;)
OdpowiedzUsuńMiodek, Eulalio jest dobry na fszystko - mruknął dobrotliwie Kubuś zastanawiając się jednocześnie nad pisownią. W końcu machnął łapką na ten cały ortograficzny galimatias - W końcu ja to tylko powiedziałem. A pisze Zołza;)
UsuńFajnie mieć takiego Misia na podorędziu :-)
OdpowiedzUsuńGratuluję ożywczego prysznica :-)
Racja. Fajnie;)
Usuńdobrze, że chociaż Puchatka słuchasz.... nareszcie wróciłaś :)
OdpowiedzUsuń