Dziura
Czwartkowy poranek rozpoczął się banalnie. Kawą. Towarzystwo może nie było banalne ale za to jak na mój gust zdecydowanie za mało rozmowne.
- Widziałaś? - Nadworny zapytał dość enigmatycznie.
I znienacka. Zupełnie jakby czytał nie gazetę, a w moich myślach i chciał zadać kłam twierdzeniu jakoby był małomównym. Jednakowoż ton, którym zadał owo pytanie sugerował, że nie oczekuje odpowiedzi. Ewentualnie, że ją zna. Jeśli tak, to musi być chyba jasnowidzem albo innym sztukmistrzem bo ja tymczasem nawet nie usiłowałam zgadywać co niby miałabym widzieć. Moje milczenie Nadworny zbył. Milczeniem.
- Ale, że niby co? - zapytałam bardziej dla podtrzymania konwersacji niż z ciekawości. No i żeby nie wyjść na gbura, który nie potrafi zająć się gościem.
- Straty - mruknął Nadworny znad gazety plamy nie zaszczycając mnie nawet przelotnym spojrzeniem. Od czasu jak junior zwany Potomkiem odniósł pierwsze sukcesy w pionizacji, a co za tym idzie zaczął poruszać się samopas, a do jego lepkich łapek trafiało wszystko co papierowe, prasówki odbywały się u mnie.
- Tak, nie...
Jakie straty?! Polityczna karuzela kręci się tak szybko, że czasami nie nadążam. Czasami częściej. Matko! Czyżby umknęło mi coś istotnego?
- I co? Tak spokojnie? - Nadworny najwyraźniej się zaciekawił. Nawet dołożył gazetę.Wyglądał przezabawnie w zsuniętych na czubek nosa, zapewne w geście zaciekawienia, okularach.
- Jak ci tak na tym zależy to mogę się poprzejmować... Gdybym tylko wiedziała czym.
- Nie słyszałaś o stratach? O gigantycznej dziurze? Na jakim ty kobieto świecie żyjesz?- Nadworny wprost napawał się moją ignorancją - Dziura w budżecie jak krater! A ta nic...
- Przecież ja ci nie będę dziury łatać! Sama nie dam rady.
- Ty nie dasz, ja nie dam, ale wszyscy razem damy. W jedności siła, jak mawiał nie pamiętam kto. - jego nadworna mość szalał - Takie przynajmniej było założenie.
- Czyje? Że niby się weźmiemy i urządzimy ogólno narodową ściepę? Ku chwale ojczyzny?
- W pewnym sensie.- Nadworny stracił zainteresowanie prasą codzienną na rzecz uświadamiania mnie politycznie, gospodarczo, a kto wie czy i nie patriotycznie. Westchnął, wziął głęboki oddech i przemówił jak do dziecka - Bo to widzisz było tak, że nastawiali radarów. Radary kojarzysz? No. Dużo ich i tanie pewnie nie były. Ale miały się zwrócić. Takie przynajmniej było założenie. Że nie dosyć zarobią na siebie to jeszcze do budżetu wpłynie półtora miliarda.
- Ile? - tak zawrotna kwota musi robić wrażenie.
- Półtora. A wpłynęło niecałe osiemdziesiąt milionów. I jest problem.
- O święta naiwności! O co tu chodzi?! Bo ja myślałam, że te radary to po to, żeby poprawić bezpieczeństwo na drogach!
- jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze... - westchnął Nadworny już nie protekcjonalnie, a wręcz filozoficznie.
Źródło zdjęcia w sieci: http://www.radary.az.pl/galeria_radary_pl.php
- Widziałaś? - Nadworny zapytał dość enigmatycznie.
I znienacka. Zupełnie jakby czytał nie gazetę, a w moich myślach i chciał zadać kłam twierdzeniu jakoby był małomównym. Jednakowoż ton, którym zadał owo pytanie sugerował, że nie oczekuje odpowiedzi. Ewentualnie, że ją zna. Jeśli tak, to musi być chyba jasnowidzem albo innym sztukmistrzem bo ja tymczasem nawet nie usiłowałam zgadywać co niby miałabym widzieć. Moje milczenie Nadworny zbył. Milczeniem.
- Ale, że niby co? - zapytałam bardziej dla podtrzymania konwersacji niż z ciekawości. No i żeby nie wyjść na gbura, który nie potrafi zająć się gościem.
- Straty - mruknął Nadworny znad gazety plamy nie zaszczycając mnie nawet przelotnym spojrzeniem. Od czasu jak junior zwany Potomkiem odniósł pierwsze sukcesy w pionizacji, a co za tym idzie zaczął poruszać się samopas, a do jego lepkich łapek trafiało wszystko co papierowe, prasówki odbywały się u mnie.
- Tak, nie...
Jakie straty?! Polityczna karuzela kręci się tak szybko, że czasami nie nadążam. Czasami częściej. Matko! Czyżby umknęło mi coś istotnego?
- I co? Tak spokojnie? - Nadworny najwyraźniej się zaciekawił. Nawet dołożył gazetę.Wyglądał przezabawnie w zsuniętych na czubek nosa, zapewne w geście zaciekawienia, okularach.
- Jak ci tak na tym zależy to mogę się poprzejmować... Gdybym tylko wiedziała czym.
- Nie słyszałaś o stratach? O gigantycznej dziurze? Na jakim ty kobieto świecie żyjesz?- Nadworny wprost napawał się moją ignorancją - Dziura w budżecie jak krater! A ta nic...
- Przecież ja ci nie będę dziury łatać! Sama nie dam rady.
- Ty nie dasz, ja nie dam, ale wszyscy razem damy. W jedności siła, jak mawiał nie pamiętam kto. - jego nadworna mość szalał - Takie przynajmniej było założenie.
- Czyje? Że niby się weźmiemy i urządzimy ogólno narodową ściepę? Ku chwale ojczyzny?
- W pewnym sensie.- Nadworny stracił zainteresowanie prasą codzienną na rzecz uświadamiania mnie politycznie, gospodarczo, a kto wie czy i nie patriotycznie. Westchnął, wziął głęboki oddech i przemówił jak do dziecka - Bo to widzisz było tak, że nastawiali radarów. Radary kojarzysz? No. Dużo ich i tanie pewnie nie były. Ale miały się zwrócić. Takie przynajmniej było założenie. Że nie dosyć zarobią na siebie to jeszcze do budżetu wpłynie półtora miliarda.
- Ile? - tak zawrotna kwota musi robić wrażenie.
- Półtora. A wpłynęło niecałe osiemdziesiąt milionów. I jest problem.
- O święta naiwności! O co tu chodzi?! Bo ja myślałam, że te radary to po to, żeby poprawić bezpieczeństwo na drogach!
- jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze... - westchnął Nadworny już nie protekcjonalnie, a wręcz filozoficznie.
Źródło zdjęcia w sieci: http://www.radary.az.pl/galeria_radary_pl.php
No pech z tymi fotoradarami, ludzie złośliwie zaczęli wolniej jeździć, żeby tylko nie przyłożyć ręki do ogólniej ściepy, taki naród podły. Ja, jako patriota, wspieram polki budżet kupując polską wódkę :-D Nie można tylko siedzieć i patrzeć jak się dziura powiększa ;-)
OdpowiedzUsuńNaród się wziął w garść. I pokazał wała;)
UsuńI to są tzw. święte słowa! Zawsze chodzi o pieniądze :)
OdpowiedzUsuńA jak nie chodzi o pieniądze to i tak chodzi o pieniądze;)
UsuńA może jednak chodzi o... dobra, poddaję się -kasa kasa kasa ://
OdpowiedzUsuńO czekoladę raczej nie chodzi;D
UsuńTylko idiota opiera budżet na takich założeniach. Narodowej ściepy nie będzie, a rząd niech się modli, żeby ludzie nie wściekli się.
OdpowiedzUsuńWidać idiotów nam nie brakuje...
UsuńOch, biedaki! Poltora miliarda im kolo noskow przeszlo! Gdyby tak policzyli, ile przez te dwadziescia kilka lat wsadzili w d***e kosciolowi, to by sie dopiero zdziwili. Mozna byloby za to zbudowac druga Polske, a nawet Japonie, jakby sie kto uparl.
OdpowiedzUsuńProblem w tym, że chyba nikt sie nie chce upierać...
UsuńCzyli Polacy zwolnili
OdpowiedzUsuńi dobrze :*
No tak ... znowu te pieniądze, pieniążki kochane :)
OdpowiedzUsuńPantera masz rację, niestety to by byłi tacy zdziwieni, że żadnej dziury by nie było, a teraz niech sobie radzą bez pomocy narodowej ściepy na mnie niech nie liczą
OdpowiedzUsuńj
święte słowa
OdpowiedzUsuńTak, radarów nam się namnożyło w okolicy. Ja już w tym roku mandat zapłaciłam, choć w innych okolicznościach. Może kiedyś o tym napiszę...
OdpowiedzUsuńJeszcze jeden powód więcej, by się na koniki przesiąść...:)
OdpowiedzUsuńKłaniam nisko:)