O nieszczęściach, które chodzą parami

Zaprawdę powiadam Wam; w przysłowiach ludowych mądrość drzemie. Wielka.

Dzień zaczął się normalnie. Budzik, który  śmiał brzęczeć przeleciał się na ścianę. Wylądował, jak się łatwo domyślić na podłodze.  Potem już było z górki. Prysznic,  uzdatnianie fryzury, naprawianie mankamentów facjaty, grzebanie w szafie, chwila marudzenia, trochę narzekania, dwa psiknięcia perfumami i... na śniadanie zabrakło czasu. Oraz na kawę.
Złe przeczucia tknęły mnie w połowie drogi do pracy. Szły jedna za drugą. Z torbami wielkimi jak toboły handlarzy zza Buga. Wiatr usiłował podwiać im długie kiecki. Zdecydowanie lepiej szło mu z welonami. Targał nimi niemiłosiernie.
Zamarłam. Niemal straciłam panowanie nad kierownicą! Zobaczyć zakonnicę z torbą w poniedziałkowy poranek to nieszczęście pewne jak drut! A dwie zakonnice to już chyba katastrofa jakaś!Co mnie podkusiło! Żeby patrzeć na pobocze!
Na skutki spotkania nie trzeba było długo czekać... Ledwie przekroczyłam mojej pracy próg, zanim zdążyłam rozpiąć kurtkę,  rozległ się dźwięk telefonu. Służbowego.

- Wydruk stanu magazynowego z mola potrzebuję - usłyszałam zaraz po zwyczajowym dzień dobry.
- Ale to już? Teraz?
- Eeee, nie. Wystarczy za godzinę, bo teraz wychodzę.
- Jasne....
Włączam więc komputer. Wszak mol w nim właśnie drzemie. A w molu wszystkie moje pracownicze supełki.
I klops!
Komputer odmówił posłuszeństwa. A wraz z nim mol (wszak w nim właśnie drzemie).
zanim informatyk przywrócił go do życia minęło czasu mało-wiele. W sam raz tyle, żeby się Pan Księgowy wnerwił. To jeszcze jednak nic. Pora na nieszczęście numero duo.
- Jeny... jęknęłam cicho, z przestrachem w oczach.
Stan magazynowy nie zgadzał się ze stanem księgowym o, bagatela 16 tysięcy kilkaset zł i trochę groszy.
Na plus. Jedyna pociecha że nie zdefraudowałam tylko mi przybyło. I to niemało.
Z paniką w oczach przeglądałam księgi. Im bliżej końca tym strach się wzmagał. I rosło zdenerwowanie.
W końcu jest! Znalazłam! Wyjątkowo drogi słownik ortograficzny. Za bagatela 16873 zł. Cena jak sprzed denominacji.
- No i co z tym wydrukiem? - poirytowany głos Księgowego w słuchawce wyrwał mnie z euforii w którą wpadłam.
- No właśnie wychodziłam - skłamałam odrobinkę. Wszak drukowanie dobiegało końca i śmialutko mogłam iść z ciepłym jeszcze papierkami do jaskini lwa.

W związku z powyższym potwierdzam, że faktycznie;  nieszczęścia chodzą parami;)


Źródło zdjęcia w sieci: http://www.obrazki.jeja.pl/tag,zakonnica,1






Komentarze

  1. Jak je zobaczyłaś trzeba było splunąć trzy razy za siebie :))))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Pingwiny, zwlaszcza obladowane ponad miare, powinny pozostac za murami swoich klasztorow, zamiast snuc sie po ulicach i ludziom pecha przynosic. No! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. najlepiej pluć gdzie popadnie może być i trzy razy przez lewe ramię, tylko nie obracaj się, bo może za kierownica trochę trudno być
    j

    OdpowiedzUsuń
  4. to ten najgorszy poniedziełek, ale jutro jest wtorek więc luzik

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blue Monday ... się zakończył.
      Mistrz kiedyś o nim do Grafomanki pisał;)

      Usuń
  5. Stanowczo mniszki powinny chodzić z kominiarzem, nie sądzisz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponadto, przynajmniej jedno z nich powinno nosić okulary;)

      Usuń
  6. A ja słyszałem że pecha przynosi zakonnica ale solo. To tak jak matematyce dwa minusy dają plus.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja bardzo przepraszam, zakonnica to pech, ok, ale jak ma torbę to ten pech się niweluje, dwie zakonnice to ok. Zawsze oddycham z ulga gdy któraś ma torbę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz... niepotrzebnie się denerwowałam;D

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz