Nigdy nie mów nigdy czyli ZNOWU!

Coś mnie podkusiło. Zapewne ja sama, ale jakoś tak głupio się przyznawać, że jest się spirytus movens całego zamieszania. Zamieszania pod tytułem remont. Znowu.
Miała być tylko wymiana podłogi w salonie, jadalni, przedpokoju i w wiatrołapie. W sumie ledwie 70 metrów. Kwadratowych naturalnie. Tydzień, góra półtora i po zawodach. Potem doszło malowanie. No bo przecież
- Przy okazji się machnie, no wiesz, za jednym bałaganem – przekonywałam Księcia Małżonka. I przekonałam. Skutecznie.
Tak więc doszło malowanie; salon, jadalnia, przy okazji kuchnia, a do tego przedpokój, sypialnia razy 3 i klatka schodowa.
- Przydałoby się jeszcze listwy wymienić – bąknęłam nieśmiało.

- A starym czegoś brakuje? – Książątko mruknęło znad gazety.
- Przede wszystkim nowości, a mimo wszystko nie pasują.
Stanęło na moim.
Tym sposobem z tygodnia, góra półtora zrobiły się nie wiedzieć kiedy tygodnie trzy no góra cztery. Zadania podjął się zaprzyjaźniony majster. Prawdziwa złota rączka.
- No to jak długo to jeszcze potrwa? – lekko poirytowany Książę Małżonek zapytał przy obiedzie.

- No właśnie, panie Majster? Jak długo jeszcze? – powtórzyłam jak mantrę. Aczkolwiek przyznanie się publicznie do tego, że mam chwilowo dość nie wchodziło w rachubę.
Majster rozejrzał się po pobojowisku, podumał, w głowę się podrapał po czym westchnął. Głęboko.
- Obiady są dobre to jeszcze trochę porobię. – odpowiedział wreszcie. Mam nadzieję, że żartem.
Na wszelki wypadek jutro ugotuję nic. I zrobię od razu na dwa dni.



Źródło zdjęcia : 
http://tr.depositphotos.com/39802833/stock-illustration-worker-with-brush-coloring-page.html

Komentarze

  1. Remont=koszmar. Oczywiście dla mnie. Gdy u nas był remont, w wykonaniu 2 sił fachowych, to zakładali, że w ciągu 4 tygodni to M3 zrobią.Podłogę robili tylko w łazience i kuchni, reszta była robiona wykładziną dywanową.Na zakupy jezdziliśmy tylko my (dzień bez OBI to dzień stracony).
    I cała zabawa trwała zaledwie 7 tygodni. Myślałam ,że zejdę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Remonty lubię bardzo, ale krótkie! 10 dni to maks...

    OdpowiedzUsuń
  3. no właśnie, jak im pasuje jedzenie, to ciągnie się jak lazzania ta robota...

    OdpowiedzUsuń
  4. mnie to czaka na dniach... może przyszły tydzień, może następny.....
    przerażenie mam w oczach
    ten sam zakres, więc przygotowuję się duchowo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i znów po remoncie zamilkłaś???
      o nieeeeeeeee :)

      Usuń
  5. W sumie mu się nie dziwię... Kiedyś człowiek musiał lecieć po flaszkę, żeby Majster w ogóle zaczął. Teraz wystarcza mu dobry obiad:) Jest "dobra zmiana", co nie?
    Współczuję i życzę żeby satysfakcja PO zniwelowała te nerwy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie zrozumiem kobiet. Koleżanka Małżonka ma to samo - wiecznie coś by zmieniała. A potem, jak już mnie zagoni do roboty, ona siedzi na kanapie z pilotem w ręce i narzeka, że tak hałasuję, że ona swoich kryminałów nie słyszy. I gdzie tu sprawiedliwość?

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak...lepiej się jednak wprowadzić:-0

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj, a mnie kusi do remontu, oj kusi
    Tylko Pragmatyk oporny ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja nienormalna jestem bo uwielbiam remonty :)

    OdpowiedzUsuń
  10. remont dobra sprawa bo chodzi o to żeby zmieniać na lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Oooooo, znowu jesteś!!! Zajrzałam po baaardzo długiej przerwie. Aż się zwzruszyłam ...:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oooooo, znowu jesteś!!! Zajrzałam po baaardzo długiej przerwie. Aż się zwzruszyłam ...:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Klasyk! ;) Niedawno miałem bardzo podobną sytuację.'



    mieszkania ruczaj

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobrze, że macie tego zaprzyjaźnionego majstra, taki gość to skarb ! :]


    Wentylacja

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesu, ten remont chyba jeszcze trwa...

    OdpowiedzUsuń
  16. Haha ;) to takie typowe przy remontach - zacznie się robić jedną rzeczy, a po chwili remontuje się całe mieszkanie przez pół roku :) skąd ja to znam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Jakie to prawdziwe :] Chyba każdemu zdarzyła się podobna sytuacja :]


    zbiornik p

    OdpowiedzUsuń
  18. taaak, nie ma to jak "mały" remoncik:D uwielbiam to:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dokładnie, klasyk, chyba każdemu się to zdarza ! :]

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz