Nowy! Wspaniały! Rok!

Kalendarz twierdzi, a nie mam powodów żeby mu nie wierzyć, że zaczął się NOWY WSPANIAŁY ROK. A jaki niby ma być? Tyle dobrych życzeń przyjęłam i rozesłałam, że nie ma innej możliwości. Taka karma!
A poza tym postanowiłam, tak nieoficjalnie, bez jakiś poważnych deklaracji typu "jak bone dydy" czy "na mur-beton", że zrobię wszystko żeby ten rok był pierwszym z całej serii udanych. A ja zawsze, ale to zawsze i bez względu na wszystko dotrzymuję składanych obietnic. Zwłaszcza, głównie i przede wszystkim tych danych samej sobie. Nie to żebym całą resztę traktowała jako czcze obiecanki-cacanki! Niemniej jeśli chcecie, żeby rok (a i następne lata również) były udane należy:


Po pierwsze w końcu i nareszcie uwierzyć, że jesteśmy jedyni i niepowtarzalni i jako tacy zasługujemy na wszystko co najlepsze. I niech mi tu nikt kitu nie wciska, że tak nie jest! Po co ta fałszywa skromność? To krygowanie się,
- Ja zwykła księgowa, kasjerka, kanar, treser tygrysów itp miałbym być wyjątkowy?
 Otóż oczywiście, że tak!  Za tym, że każdy z nas jest nadzwyczajny przemawiają naukowo udowodnione fakty. DNA. Mówi wam to coś? A linie papilarne?  No właśnie!
Zatem fakt naszej wyjątkowości należy uznać za niepodważalny.

Po drugie, nie można wymagać niemożliwego! I nie oczekiwać, że raptem, jak za dotknięciem różdżki dobrej wróżki, rzeczywistość się zmieni. Co to to nie! Takie cuda to tylko w bajkach. Albo w reklamach proszku do prania. Albo tego czegoś co niby ma sprawić, że nałogowy palacz przestanie nagle buchać dymem. Bo cuda muszą być realne. Dopasowane do realiów. Do możliwości. I do... reszty.
Ja na ten przykład wcale nie wymagam cudów bo wiem, że to czego  oczekuję od pana prezydenta nie jest zgodne z tym czego on oczekuje ode mnie. To samo dotyczy pani minister od rozwalania oświaty, księdza proboszcza, telewizji państwowej, gazowni, wodociągów, urzędu skarbowego, spożywczego na rogu, a nawet wagi łazienkowej. A właśnie, a'propo wagi! Jest taka jedna, dietetyczka osobista Magda. Mamy z nią identyczne cele. I to jest właśnie możliwe do zrobienia. Podsumowując, realne jest to co zależy od nas samych. Reszta trzeba przyjąć na gardę.

Po trzecie bezwzględnie należy nauczyć się znajdowania dobrego w złym. Wiem, że czasami to jak szukanie igły w stogu siana, ale czego się nie robi dla osiągnięcia celu, którym, przypominam jest Nowy Wspaniały Rok! I cała reszta życia. Przykład? Proszę...
Co może być dobrego w likwidacji gimnazjów? No na przykład to, że będę miała więcej czasu na ... wszystko;D Innych pozytywów nie dostrzegam. Ale w sumie jeden wystarczy. Chyba.

 No i nie narzekajmy. Zawsze mogło być gorzej. To było po czwarte.

Komentarze

  1. To znajdowanie dobrego w złym ćwiczę od jakiegoś czasu i zaczyna mi wychodzić ;)
    Świetnie napisane, podpisuje się pod tym, wszystkimi czterema kończynami!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stara metoda z dziecięcej lektury ale jakże pomocna;D

      Usuń
  2. No to Najlepszego Nowego Roku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie Cię czytać... tak po prostu :)

    miło, ze dajesz znaki "blogoświatu..."- że jest OK :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie cieszy, że ktoś tu jeszcze zagląda... tak po prostu:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. Dla mnie tam wsio rybka, nowy, stary, czy tez z drugiej reki one wszystkie takie same. Bedzie jak ma byc i tyle :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale Zolzo kochana jak juz wrocilas to moglas chociaz mnie w kostke kopnac, bo wiesz ja za inteligentna to nie jestem i domyslenie sie samej z siebie troche trwa.
    No dobra, masz wybaczone, wazne, ze znow jestes :**

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Sprawa się rypła

O złamanej nodze

Bluszcz