O krowie co wyje i konieczności zdjęcia piżamy
Obudziło mnie mało romantyczne wycie. Albo coś pomiędzy. Według danych producenta to była krowa. Powinna więc muczeć. A ta ewidentnie wydawała z siebie dźwięki wyciopodobne i wielce drażniące.
- Co za kretyn instaluje sobie taki dzwonek? - syczałam usiłując namacać kapcie i zlokalizować pasek od szlafroka. Nawet najbardziej wyjściowa piżama nie nadaje się go otwierania drzwi niewiadomokomu. Bo ktoś kto w sylwestrowy poranek szwenda się po obcych lokalach mieszkalnych zamiast siedzieć i spisywać noworoczne postanowienia musi być niewiadomo kim. Inkasent był wczoraj, listonosza się nie spodziewam, a odpowiedzialny za zainstalowanie wyjącej krowy zapowiedział się dopiero za kilka godzin.
- Zamknij się - powiedziałam do krowy pokazując jej jednocześnie język. Z rozmachem otworzyłam drzwi. Lodowaty wiatr od morza za karę smagnął mnie po nieosłoniętych szlafrokiem łydkach i zabrał ze sobą okrzyk który wydałam na powitanie przybyłych.
- Że co? - zapytał Nadworny ledwie udało mu się złapać oddech.
- Że się cieszę, że was widzę mówiłam.
- Aha - Nadworny pokiwał ze zrozumieniem głową. Ula nic nie mówiła. Aż się zaczęłam martwić czy aby na pewno dobrze się czuje. Zwykle blada twarz okolona prosta blond fryzura nabrała kolorów. Tylko jakiś takich dziwnych. Sino-koperkowych wpadających w fiolet.
- Coś się stało? - zapytałam troskliwie.
- Tak to znaczy nie - plątała się w zeznaniach - Nic takiego. Po prostu muszę odtajać.
W tych okolicznościach musiałam zaniechać dalszego wypytywania się o przyczyny żeby zapobiec skutkom. Pognałam do kuchni i zaparzyłam grzańca.
- Herbaaaaaaata? - Nadworny pokręcił nosem z niezadowoleniem.
- Nie dla ciebie - wydarłam mu kubek. Tylko ze względu na obecność pierwszej damy lokalnej stomatologii powstrzymałam się przed dodaniem wdzięcznego "dupku" - Ty... dżentelmenie Ty! Od siedmiu bolących na raz zębów!
Ula z wdzięcznością przyjęła i herbatkę i kocyk i ciepłe kapcie typu babcine bambosze. Nawet zaczęła przemawiać;
- Bo ja strasznie ciepłolubna jestem. I jak trochę postaliśmy na peronie to chyba zaczęłam zamarzać. Ja już nawet zwidy miałam wiesz?
- Za mną! - krzyknęłam na Nadwornego - Do kuchni! Marsz!
Poszedł karnie i z miejsca zaczął się rozglądać za czymś mokrym, gorącym i pachnącym. A kawa już bulgotała w ekspresie. Zasłoniłam maszynkę własnym ciałem.
- Lepiej żebyś miał wiarygodne usprawiedliwienie, że twoja jakby nie było Narzeczona mało nie zeszła! O złe zamiary cię nie podejrzewam, bo chyba nie zdążyłeś wykupić jej polisy, ale o brak zdrowego rozsądku to i owszem. Zeznawaj!
- No właśnie nie mam - Nadworny smętnie zwiesił głowę - Mieliśmy jechać do mojej ciotki do leśniczówki. Pociągiem, bo tam droga zasypana i tylko saniami można. Mięli po nas wyjechać. No i trochę postaliśmy na peronie, poczekaliśmy, aż wreszcie przyjechał. tyle że zimny. I na dodatek u was na stacji podali komunikat że przerwa techniczna czy coś takiego. Z powodu oblodzenia torów. No to przyszliśmy. Ula nie chciała. Bo mówiła że nie można tak ludziom przeszkadzać w Sylwestra. To ja nalegałem. Przepraszam. - zakończył z wyraźnym błaganiem wypisanym na twarzy i niema prośbą o łagodny wymiar kary. I kubek życiodajnej kawy.
Jakoś nie miałam sumienia wrzeszczeć.
Wniosek; Łaska Pańska podróżuje na koniu maści pstrej, a Nadworny nie ogląda (o zgrozo!) wiadomości!
Inaczej zapewne wiedziałby, że zima zupełnie znienacka zaatakowała. I zupełnie zaskoczyła drogowców, kolejarzy i pana Ministra Jednego.
A Nadworny zaskoczył mnie i Księcia Małżonka.. Będziemy musieli zrezygnować z planów poczynionych na dzisiejszy wieczór. Pizamowe party zastapi balanga w eleganckich dżinsach.
Poza tym gość w dom, impreza sylwestrowa mocno improwizowana się kroi. I niech się dzieje wola nieba....
Nadworny poleciał po szampana, Ula kombinuje z sałatkami, a ja udaję, że mam pilną robotę przy kompie. No bo mam. Parafrazując znanego polityka "Nie muszem, ale chcem" złożyć wam życzenia:
- Co za kretyn instaluje sobie taki dzwonek? - syczałam usiłując namacać kapcie i zlokalizować pasek od szlafroka. Nawet najbardziej wyjściowa piżama nie nadaje się go otwierania drzwi niewiadomokomu. Bo ktoś kto w sylwestrowy poranek szwenda się po obcych lokalach mieszkalnych zamiast siedzieć i spisywać noworoczne postanowienia musi być niewiadomo kim. Inkasent był wczoraj, listonosza się nie spodziewam, a odpowiedzialny za zainstalowanie wyjącej krowy zapowiedział się dopiero za kilka godzin.
- Zamknij się - powiedziałam do krowy pokazując jej jednocześnie język. Z rozmachem otworzyłam drzwi. Lodowaty wiatr od morza za karę smagnął mnie po nieosłoniętych szlafrokiem łydkach i zabrał ze sobą okrzyk który wydałam na powitanie przybyłych.
- Że co? - zapytał Nadworny ledwie udało mu się złapać oddech.
- Że się cieszę, że was widzę mówiłam.
- Aha - Nadworny pokiwał ze zrozumieniem głową. Ula nic nie mówiła. Aż się zaczęłam martwić czy aby na pewno dobrze się czuje. Zwykle blada twarz okolona prosta blond fryzura nabrała kolorów. Tylko jakiś takich dziwnych. Sino-koperkowych wpadających w fiolet.
- Coś się stało? - zapytałam troskliwie.
- Tak to znaczy nie - plątała się w zeznaniach - Nic takiego. Po prostu muszę odtajać.
W tych okolicznościach musiałam zaniechać dalszego wypytywania się o przyczyny żeby zapobiec skutkom. Pognałam do kuchni i zaparzyłam grzańca.
- Herbaaaaaaata? - Nadworny pokręcił nosem z niezadowoleniem.
- Nie dla ciebie - wydarłam mu kubek. Tylko ze względu na obecność pierwszej damy lokalnej stomatologii powstrzymałam się przed dodaniem wdzięcznego "dupku" - Ty... dżentelmenie Ty! Od siedmiu bolących na raz zębów!
Ula z wdzięcznością przyjęła i herbatkę i kocyk i ciepłe kapcie typu babcine bambosze. Nawet zaczęła przemawiać;
- Bo ja strasznie ciepłolubna jestem. I jak trochę postaliśmy na peronie to chyba zaczęłam zamarzać. Ja już nawet zwidy miałam wiesz?
- Za mną! - krzyknęłam na Nadwornego - Do kuchni! Marsz!
Poszedł karnie i z miejsca zaczął się rozglądać za czymś mokrym, gorącym i pachnącym. A kawa już bulgotała w ekspresie. Zasłoniłam maszynkę własnym ciałem.
- Lepiej żebyś miał wiarygodne usprawiedliwienie, że twoja jakby nie było Narzeczona mało nie zeszła! O złe zamiary cię nie podejrzewam, bo chyba nie zdążyłeś wykupić jej polisy, ale o brak zdrowego rozsądku to i owszem. Zeznawaj!
- No właśnie nie mam - Nadworny smętnie zwiesił głowę - Mieliśmy jechać do mojej ciotki do leśniczówki. Pociągiem, bo tam droga zasypana i tylko saniami można. Mięli po nas wyjechać. No i trochę postaliśmy na peronie, poczekaliśmy, aż wreszcie przyjechał. tyle że zimny. I na dodatek u was na stacji podali komunikat że przerwa techniczna czy coś takiego. Z powodu oblodzenia torów. No to przyszliśmy. Ula nie chciała. Bo mówiła że nie można tak ludziom przeszkadzać w Sylwestra. To ja nalegałem. Przepraszam. - zakończył z wyraźnym błaganiem wypisanym na twarzy i niema prośbą o łagodny wymiar kary. I kubek życiodajnej kawy.
Jakoś nie miałam sumienia wrzeszczeć.
Wniosek; Łaska Pańska podróżuje na koniu maści pstrej, a Nadworny nie ogląda (o zgrozo!) wiadomości!
Inaczej zapewne wiedziałby, że zima zupełnie znienacka zaatakowała. I zupełnie zaskoczyła drogowców, kolejarzy i pana Ministra Jednego.
A Nadworny zaskoczył mnie i Księcia Małżonka.. Będziemy musieli zrezygnować z planów poczynionych na dzisiejszy wieczór. Pizamowe party zastapi balanga w eleganckich dżinsach.
Poza tym gość w dom, impreza sylwestrowa mocno improwizowana się kroi. I niech się dzieje wola nieba....
Nadworny poleciał po szampana, Ula kombinuje z sałatkami, a ja udaję, że mam pilną robotę przy kompie. No bo mam. Parafrazując znanego polityka "Nie muszem, ale chcem" złożyć wam życzenia:
Dobrego Nowego 2011 Roku!!!
Żeby spełniły się marzenia. wszystkie, nawet te trudne.
Żeby plany poczynione zostały zrealizowane.
a wszystko co złe niech idzie w diabły!
PeeS. Moje postanowienia? Jest jedno; nie czynić postanowień. Bo jakoś głupio tak świecić przed samym sobą oczyma, że się ich nie dotrzymało;)
PeeS. 2. Wczoraj był inkasent (mój ulubiony, ten od wody) i powiedział, że składając życzenia koniecznie trzeba powiedzieć że dotyczą 2011 roku. Inaczej się nie spełnią. Nie to żebym była przekonana o tym, że dzisiejsza noc ma jakieś cudowne moce sprawcze, niemniej co nam szkodzi spróbować. Tym bardziej że dobrych życzeń nigdy za wiele:)
Żeby spełniły się marzenia. wszystkie, nawet te trudne.
Żeby plany poczynione zostały zrealizowane.
a wszystko co złe niech idzie w diabły!
PeeS. Moje postanowienia? Jest jedno; nie czynić postanowień. Bo jakoś głupio tak świecić przed samym sobą oczyma, że się ich nie dotrzymało;)
PeeS. 2. Wczoraj był inkasent (mój ulubiony, ten od wody) i powiedział, że składając życzenia koniecznie trzeba powiedzieć że dotyczą 2011 roku. Inaczej się nie spełnią. Nie to żebym była przekonana o tym, że dzisiejsza noc ma jakieś cudowne moce sprawcze, niemniej co nam szkodzi spróbować. Tym bardziej że dobrych życzeń nigdy za wiele:)
to ja proszę w tym 2011 książkę i tę książkę i jeszcze to i to i też to.:)
OdpowiedzUsuńa dla Ciebie to samo, jak chcesz:)
Dziękuję i życzę udanej imprezy. :) Takie improwizowane udają się najlepiej. A Nowy, 2011-ty Rok niech przyniesie ze sobą świeży zastrzyk energii, natchnienie, zdrowie i same słoneczne dni. :)
OdpowiedzUsuńBeata...
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo. I dziękuję. Wychodząc z księgarni nie zapomnij uiścić zapłaty;)
Akwarelia...
OdpowiedzUsuńTobie również wszystkiego dobrego. Nie ci się tylko cudnie wiewiórką maluje:) Zdrowia! W 2011 roku naturalnie;)
i wzajemniście- wizyt tylko dobrych ludzi ( jak dotąd) za strzyków tylko kasy i wiele dobrego:)
OdpowiedzUsuńNivejko, oczywiście "pozdrowienia" dla Nadwornego. ;-) Oj, będzie się działo.
OdpowiedzUsuńA tak na serio – spełnienia marzeń. Jeśli nawet nie wszystkie, to jednak sporo z nich się realizuje. Powodzenia!!! :-)
OLQA...
OdpowiedzUsuńOj by się przydało. I jednego i drugiego i jeszcze ciągłej obecności pewnej pani na "m";)
Jolu...
OdpowiedzUsuńNadworny czuje się pozdrowiony, na wszelki wypadek pozdrowiłam tez Ule, żeby się nie czuła pominięta;)
I... z nadzieją wkraczam w Nowy Rok, czego i Tobie życzę:)
Zołza, to maja byc MOJE książki:)
OdpowiedzUsuńI dla Ciebie Nivejko... nawet niepoczynionych planów zrealizowania:)I w szczególe i w ogóle. Wszystkiego naj naj naj i dla Ciebie i Twojej Rodzinki i Znajomych.
OdpowiedzUsuńA dzisiaj... cudnej zabawy!:-)
Pozdrawiam ciepło:-)
Wszyscy życzą Ci książki, a ja życzę... Wszystkiego Najksiążkowego :)
OdpowiedzUsuńMam takie zaległości w czytaniu ciebie, że aż mi wstyd. Z nadzieją na nadrobienie ich w najbliższym czasie wpadam pożyczyć Ci spełnienia w 2011 tego, czego nie zdążył spełnić 2010. Szampańskiej zabawy i dużo ciepła w serduchu.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego i najlepszego też :)
OdpowiedzUsuńMagicznej nocy NIvejko i morza szampana :)
OdpowiedzUsuńNivejko, wszystkiego dobrego w Nowym Roku dla Ciebie i Twojej rodzinki ;).
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego i jeszcze troche wiecej:)) Baw sie dobrze:)
OdpowiedzUsuńPodobno gośc w dom ..... i cos tam coś tam
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem ale może to jakiś znak ????
Wszystkiego najnajnaj na ten nowy rok !!!!!
Cie... Ale głupia krowa!Nie chowana w oborze to i muczeć nie umie.Na przeszkolenie ją!
OdpowiedzUsuńGość w dom - talerze na stół.I butelka.Albo nawet kilka.Butelek oczywiście.Całkiem fajnie Ci się zapowiada!
Mówią, że w życiu nie ma przypadków- ktos tak mówi i ja lubie to powiedzenie, bo trochę mi lekkości zycia nadaje, kiedy coś nie idzie po mojej myśli.
OdpowiedzUsuńTak też goście to nie przypadek, tak miało byc i juz. poza tym to, z pewnością bardzo swoiscy goście.
Zyczę Wam super imprezy, takiej bombastik- fantastik. I żebyście w 2011 byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie (?) (nie przesadziłam przypadkiem?)(p)
Wszystkiego dobrego:)))
Droga Nivejko, sporo mam tu zaleglosci do nadrobienia...ale obiecuje ze nadrobie takie postanowienie Noworoczne;D zeby wiecej czasu dla siebie znalesc... ehh z roboty sie musze chyba zwolnic ;)
OdpowiedzUsuńŻyczymy Wam wszystkiego Najlepszego na Rok 2011!!! Spełnienia wszystkich marzeń w 2011! Zadowolenia, radości i mnóstwo miłości! Ślą Marzenka i Adaś.
pees.UDANEJ ZABAWY!
Niech się spełnią Sylwestrowe życzenia,
OdpowiedzUsuńte łatwe i te trudne do spełnienia.
Niech się spełnią te duże i te małe,
te mówione głośno lub wcale.
Niech się spełnią wszystkie krok po
kroku w nadchodzącym Nowym Roku
wszystkiego co najlepsze
życzy Monika
No to Zołzo jedna najlepszego w tym 2011 roku i aby nie brakowało Ci zgryźliwości :) bo to daje emocji i dynamiki :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDosiego najlepszego. Wiary, nadziei i miłości, bo czegóż trzeba więcej?
OdpowiedzUsuńBeata...
OdpowiedzUsuńNo ale jak chcę to miały by być też moje. A chcę;)
Ida...
OdpowiedzUsuńDziękuję. Obiecuje się dostosować i niepoczynione plany sumiennie realizować;)
Voluś...
OdpowiedzUsuńDzięki Dobry Człowieku. Postaram się dołożyć starań;)
Mira...
OdpowiedzUsuńDziękuję i odwzajemniam się tym samym:0
Elu...
OdpowiedzUsuńDziękuje i wzajemnie:)
Butterfly...
OdpowiedzUsuńTobie też dużo szampańskiego szczęścia:)
Wiedźma...
OdpowiedzUsuńDziękuję. Zwrotne życzenia naj, naj, naj... w Nowym Roku:)
Stardust...
OdpowiedzUsuńDziękuje i życzę ci wszystkiego co najlepsze w 2011!
Fire.woman...
OdpowiedzUsuńTobie również najlepszego, najweselszego i czego tam sobie życzysz:)
Tkaitka...
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to we wszystkim dostrzec pozytywna stronę;)
Wszystkiego dobrego:)
Ania...
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo. Tobie również życzę wszystkiego nieprzypadkowego!
Krakowianka...
OdpowiedzUsuńWobec tego czasu dla siebie, na przyjemności.Oraz szczęścia dla ciebie i dla Adasia:)
Iss-ola...
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:) Wszystkiego najweselszego i dużo ciekawych pomysłów:)
Czarny...
OdpowiedzUsuńJak długo będę maiła takich cudnych znajomych jak nie na ten przykład adresat tego komentarza to mi zgryźliwości nie zabraknie;) Wszystkiego dobrego Marcinie:)
AnnaS...
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć. W tych trzech słowach jest wszystko.
Najlepszego:)